Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-11-09, 14:16
Ola G.
hmm.... pomyślałabym o zmianie faceta ..... albo się odczuli, albo... papapa... -
Mnie czasem też coś w oczach mocno zaswędzi - biorę amertil czy inne coś i za chwilę po sprawie. Najłatwiej to kazać się pozbyć kotów z domu. Tata mojego syna był uczulony na różne różności m.in. na włosy ludzkie - to co miałam obciąć włosy i chodzić ogolona? Częściej się sprzątało na mokro i jakoś dawał radę, brał leki. Może wystarczy częściej sprzątać sierść na mokro (ile się da), facet niech bierze leki (jeśli nie bierze) i sprawa się rozwiąże bez konieczności oddawania kotów.
Moja koleżanka też jest uczulona na moje koty. Jak do mnie przyjeżdża, to przed wizytą bierze amertil i już, nie kicha i nie płacze.
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Ewik72
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 26 Lis 2013 Posty: 388 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-11-09, 15:18
Ola, to smutne..... Przepraszam jeśli kogoś obrazi porównanie ,ale dla mnie oddanie kotów byłoby jak oddanie dzieci. Tymbardziej że koty nerkowe....a stres bedzie dla nich ogromny. Szkoda że Twój partner nawet nie chce spróbować leczenia. No cóż....współczuje w szerokim tego słowa znaczeniu....
Od 10 lat co kilka dni się pytam faceta:"masz tabletki czy ci kupić?", ja dbam żeby je miał, bo to przeze mnie je musi brać. Tabletki muszą być i ładnie pomagają na regularne co kilkudniowe ataki kichania. Zwykle gdy spada działanie tabletek, bo stara się nie brać ich dopóki nie musi. Ataki są mocne i towarzyszy im orgia przekleństw na koty, siedzę cicho i czekam na uspokojenie. Z rodzeństwa kotów, jednego może tarmosić i nic, a drugiego gdy ledwo pogłaszcze i natychmiast nie umyje rąk, bez kropli do oczu nie da rady.
Jak mu mija, żartuje, że na coś w końcu trzeba umrzeć
Ale przyjaciółka ma mocniejsze reakcje i kilka godzin u nas pomimo zawczasu wziętych tabletek to już za dużo dla organizmu. (Też nie miała reakcji na jednego kota (innego) z mojego stada).
Rozumiem jak ciężkie to może być i mając obecne doświadczenie nie napisałabym tego co dziewczyny. Możesz rozstać się z kotami równie dobrze jak z facetem/ bądź odwrotnie. To Twoje priorytety i o ile koty będą mieć dobry dom, słuchaj samą siebie.
Wiem, że dziewczyny trochę "żartują", ale wiem też, że takie żarty mogą sprawić przykrość, a jeszcze trzeba podjąć trudną decyzję. Z mojej strony masz całkowite wsparcie w swojej decyzji.
Winod
Barfuje od: 09.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Wrz 2015 Posty: 25 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-11-09, 18:22
Olu, mi też jest bardzo przykro, alergie to paskudna rzecz przy kotach Ja też przeżywałam ciężkie chwile, gdy okazało się, że mój mąż jest uczulony na koty. U nas jednak kontakt z kotami zadziałał pozytywnie i mąż stopniowo uodpornił się w naturalny sposób.
Decyzję o oddaniu kotów oczywiście musicie podjąć razem, we dwójkę, ja chciałam tylko zwrócić uwagę, że samo pozbycie się kotów problemu nie rozwiąże od razu, w tym sensie, że alergeny po nich utrzymywać się mogą nawet przez kilka lat w mieszkaniu.... oczywiście z każdym miesiącem mniej, ale trzeba mieć to na uwadze, że sytuacja nie poprawi się zapewne z dnia na dzień.
Trzymaj się ciepło!
_________________ "Kto jeno w niebo patrzy, tego i zamoczy". Jacek Kaczmarski
Ewik72
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 26 Lis 2013 Posty: 388 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-11-09, 18:25
Ola G., Małga ma rację że to Wasza decyzja i Wasze priorytety. A też i wątek nie jest właściwy by się w tym temacie rozpisywać. Wydaje mi się że najważniejsze powinno być teraz w miarę bezstresowe przeprowadzenie kotów do nowego domu,bo kotom nerkowym stresu należy zdecydowanie oszczędzać. Ale jeśli bedziesz chciała o tym temat pociągnąć to w innym wątku. To jaki wpływ ma stres na organizm kota przekonałam się zupełnie niedawno wprowadzając do domu z dwójką kotów nerkowych dwa małe kociaki. Dokocenie ostatecznie wypadło nie najgorzej ale zrobione w miedzyczase badania krwi pokazały że rezydenci przeżywali ogromny stres. Jaki to może mieć wpływ ostatecznie na ich zdrowie....nie wiem
Ola G.
Barfuje od: 09.2015
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 42 Dołączyła: 15 Sie 2015 Posty: 56 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-11-10, 10:44
Dziękuję za wsparcie . Zamykam już temat, bo to nie jest miejsce na to.Mam nadzieję, że się jakoś ułoży
Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 14 Lip 2015 Posty: 680
Wysłany: 2016-02-15, 23:01
Ola G. napisał/a:
Faceci to mieczaki, jak jest przeziębieniony, to umiera, a jak ma "nieuleczalną chorobę jak astma", to pewnie jak dotknie kota to umrze
Wiesz co, może to i nieładnie tak pisać publicznie, ale coś w tym jest, a przynajmniej my dwie na to natrafiłyśmy
Ola G., możesz powiedzieć, jak potoczyła się sprawa? W sensie, czy doszło do skutku odczulanie i czy dało wymierny efekt, bo może jest jakiś skuteczny preparat godny uwagi... Jeśli nie chcesz odpowiadać - nie obrażę się
Winod napisał/a:
U nas jednak kontakt z kotami zadziałał pozytywnie i mąż stopniowo uodpornił się w naturalny sposób.
Mój brat ma taką alergię na kota, że jakby w jakimś pomieszczeniu stanął kot, to od razu czerwone oczy i katar. Ale po kilku dniach mu przechodzi i może spać z kotem. Z tego, co czytałam, to zwykle do 2 tygodni przechodzi samo, przy czym młode koty uczulają słabiej. A tak na marginesie, alergia na kocią ślinę może być krzyżowo powiązana z mięsem wieprzowym, więc czasami unikanie wieprzowiny w okresie ekspozycji na kota może złagodzić alergię.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2016-02-16, 08:01
gpolomska napisał/a:
Mój brat ma taką alergię na kota, że jakby w jakimś pomieszczeniu stanął kot, to od razu czerwone oczy i katar. Ale po kilku dniach mu przechodzi i może spać z kotem.
Tak samo jak ja. Ze swoimi kotami przebywam normalnie i nic się nie dzieje. Obcy kot od razu powoduje katar i łzawienie. Ale po kilku dniach spotykania owego kota mogę z nim przebywać już normalnie. Jak dłużej go nie widzę to przy kolejnym spotkaniu znów katar i łzawienie.
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2016-02-16, 17:42
Mój kolega ma mega uczulenie na koty. Mieszkał w maym mieszkaniu z 2od dzieciństwa. Płacz i smark był lekki ale nic jakiegoś wściekłego. Normalnie spał z nimi w jednym łóżku.
W momencie kiedy się wyprowadził i zamieszkał bez kotów, to każdy powrót do domu rodzinnego ( i kotów) to agonia. Musi być na mega silnych lekach żeby do rodziców na obiad przyjść.
Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 14 Lip 2015 Posty: 680
Wysłany: 2016-02-17, 13:04
To ciekawe. Wychodzi na to, że przebywanie z kotami jakoś jednak uodparnia człowieka, a przynajmniej na te konkretne koty i do czasu regularnej styczności z alergenem. Bardzo ciekawe. W sumie podobnym przykładem jest mój brat - jako dzieciak brał jakieś leki, w domu cztery koty. Teraz po prawie dwudziestu latach nic nie bierze i po powrocie jest ok, chociaż na co dzień nie przebywa z kotami.
Miło mi się czyta Wasze wypowiedzi Może jednak nie jest tak źle.
U nas to jest taki problem, że jest niejedna alergia. I moim zdaniem to roztocza są głównym winowajcą, bo kichanie pojawiło się po jakichś trzech tygodniach bez odkurzania a po posprzątaniu magicznie się zmniejszyło. Koty mamy od ośmiu miesięcy, a kichanie pojawiło się dopiero miesiąc temu. Jak dla mnie to o ten nagromadzony kurz chodziło. Ja też zaczęłam kaszleć, a żadnego uczulenia nie mam. Czy alergia może się aktywować po paru miesiącach regularnego przebywania z kotem? Wie ktoś coś? Rzeczony osobnik wcześniej nigdy nie miał kota w domu.
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2016-02-17, 13:25
Dragana, alergia podobno może się pojawić w dowolnym momencie życia i na cokolwiek (tak twierdzą alergolodzy)
na alergię poza tabletkami, sterydami do nosa i odczulaniem (w odczulanie osobiście nie wierzę) bardzo pomaga odkurzanie odkurzaczem wodnym i mycie na mokro, częsta zmiana pościeli, nie pozwalanie kotom na spanie na upranych ubraniach a także płukanie nosa solą fizjologiczną
Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 14 Lip 2015 Posty: 680
Wysłany: 2016-02-17, 13:39
doradora, odczulanie to chyba po prostu podawanie dużych dawek alergenu. Podobno niebezpieczne, bo może spowodować wstrząs anafilaktyczny.
Teraz wdrażam program walki z kurzem i innym latającym dziadostwem. Odkurzanie minimum dwa razy w tygodniu, oczywiście z wycieraniem na mokro, do tego wycieranie wszystkich powierzchni typu blaty i meble, nawet góra szafy, gdzie normalnie nie zaglądam, bo mi się nie chce. No i pranie pościeli też, włącznie z praniem "wnętrza", czyli nie tylko poszewki, ale kołdry i poduszki też. Koty nigdy nie sypiają na wypranych rzeczach, bo albo wiszą tygodniami na sznurku, albo od razu po zdjęciu chowam je do szafy. Mam nadzieję, że to coś pomoże. Na chwilę obecną ogarnięcie mieszkania po tych tygodniach nieróbstwa przyniosło ZNACZNĄ poprawę.
Jestem paskudnym leniem i nienawidzę sprzątania, więc lepiej niech mój dwunóg doceni moje poświęcenie
gpolomska napisał/a:
alergia na kocią ślinę może być krzyżowo powiązana z mięsem wieprzowym, więc czasami unikanie wieprzowiny w okresie ekspozycji na kota może złagodzić alergię
Wieprzków akurat raczej nie jadamy, więc to nie będzie trudne. Myślisz, że smalec też uczula? Bo to tak jakby bardziej tłuszcz niż mięso już jest.
PS Teraz jak przeczytałam swoją wypowiedź, to zauważyłam, że brzmi jakby to koty wisiały na sznurku
Uczulają białka ze świni i kociej śliny, nie tłuszcz. Często ludzie mają lekką alergię na kocią ślinę i silną na roztocza (krzyżowa do niej to skorupiaki a szczególnie krewetki) - pozbywają się kota, a problem zostaje.
Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 14 Lip 2015 Posty: 680
Wysłany: 2016-02-17, 14:04
Hm, czyli z dietą nie musimy nic kombinować, bo mięsa wieprzowego nie jemy, tylko smażymy na smalcu. Dobrze rozumiem? Wydaje mi się, że po krewetkach nic się nie nasila, ale i tak nie będę ich w najbliższym czasie kupować. Kiedyś się zrobi eksperyment, jak się to wszystko uspokoi.
gpolomska napisał/a:
Często ludzie mają lekką alergię na kocią ślinę i silną na roztocza
Tak to właśnie wygląda. Uczulenie na roztocza na poziome mega-ultra-max, ale oczywiście w pierwszym odruchu: to na pewno wina kota. Wrr.
Bardzo dziękuję za informacje
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum