Wysłany: 2015-08-07, 16:28 BARF dla kota polujacego
moj kot , jak wiele innych w okolocy (duzo pol i lasow) bedzie mial staly dostep do wyjscia na dwor.
Zaczelam sie zastanawiac , ze wbrew pozorom moze to nie byc taka idealna sytuacja przy zywieniu kota BARFem, po poerwsze kot wychodzacy z domu nie wraca do niego regularnie o ej samej porze, czasami nie wraca na noc, a czasami nawet przez pare dni. Jego apetyt tez bedzie zalezal od tego czy uda mu sie coz upolowac czy nie i czy to bedzie drobna nornica czy wiekszy ptak (co sie zdarza kotu sasiadow, raz przytargal gawrona wiekszego od siebie)
Jak teraz z rozmrazaniem mieszanek? Wyglada na to ze musze sie przygotowac ze czesc zrobionego jedzenia bedzie ladowala w koszu. Sasiedzi nie przejmuja sie dajac pomprostu chrupki ktore moga lezec bez konca w miseczce.
Czy ktos z Was ma doswiadczenie w tym temacie ?
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-08-07, 18:13
Ciekawe jaka byłaby reakcja ludzi, gdyby ktoś wziął pod mikroskop te leżące bez końca w miseczce chrupki, brr
Mięsa można nie rozmrażać, po prostu wyłożyć do miseczki porcję (np popakowane po 50g) prosto z zamrażarki gdy kot pojawi się w domu. Przy obecnych temperaturach mieszanka rozmrozi się momentalnie.
Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 08 Gru 2011 Posty: 952 Skąd: Francja
Wysłany: 2015-08-07, 18:31
Ja niedawno odkrylam metode szybkiego rozmrazania, ktora przy takiej amnezji jak moja jest bardzo przydatna. Wyjety z zamrazarki pojemnik wkladam do wiekszego, wypelnionego zimna woda, wkladam do lodowki i zazwyczaj po godzinie jest na tyle rozmrozone przynajmniej po bokach, ze starczy nawet dla dwoch kotow. Dziala tez przy rozmrazaniu wiekszych porcji, u mnie dla dwoch kotow czyli chyba ok 300 ml.
A poza tym w temacie doswiadczenie ma chyba scarletmara.
Mój kot poluje i u nas nic to nie zmienia w temacie karmienia. Nakładam porcję jak chce jeść i zjada - ot, cała filozofia Nigdy nie ładuję całej mrożonki do miski, a tylko tyle, ile zjada na raz. Reszta czeka w lodówce. Jak nie miałam jeszcze wyczucia, to pozostawione resztki chowałam do lodówki albo podtykałam michę psom.
Różnicę widzę jedną - kot je mniej niż wynikałoby z wyliczeń. Z drugiej strony Wandko nie znika na kilka dni, a maksymalnie na kilka godzin, więc u mnie nic się nie marnuje. W innym przypadku mroziłabym mniejsze porcje np. po 50 g.
Wiesz Ines, mysle, ze ludziom wszystko , przecietny czlowiek nie zwraca specjalnie uwagi na swoja diete wiec czemu mieli by na diete swojego zwirzaka zwazac
W kazdym razie sasiad juz nie kryl zaskoczenia jak powiedzialm ze robie sama jedzenie dla kota, on ma psa ktorego kocha ale nawet prawdziwej kosci mu nie da by nie walala sie po podworku. Weterynarz na haslo BARF spojrzala sie na mnie z podziwem i tylko ostrzegla bym jednka rowniez do suchego przyzwyczaila by nie miec klopotow z zywieniem kota w razie wyjazdu, co prawda to prawda.
Vesela, na pewno przyda sie szybka metoda
HoWaKo, wraca? No wlasnie jak tu rozmawiam to jednak ronie bywa z tym wracaniem, pogoda, pora roku, co ciekawe koty kastrowane. Jednak na wiosne kot znajomej znika na wiele dni i chudnie az mu sie boki zapadaja, musze byc przygotowana
W ogole w tym rekordowo goracym lipcu zgloszono tez rekordowa ilosc zaginionych kotow 2tys, podobno oddalaja sie bardziej niz normalnie w poszukiwaniu chlodu, polowa wraca sama.
--------------------------
Kurcze nie moge zaladowac zdjecia, przepraszam zwiesza mi sie tablet
Mój z każdym rokiem jest coraz większym domatorem. Jak był młodym kotkiem, to potrafił kilka dni nie wrócić, ale to na szczęście minęło (wykastrowany został jako młodzik). Jak są upały, to wychodzi tylko wieczorem i w nocy na godzinki, a tak to leży pod klimatyzatorem razem z psami. Minimum ruchu.
Kotka szwagierki ma 3 lata, jest wysterylizowana i dotąd trzymała się blisko domu, a jeśli szła gdzieś dalej, to na krótko. Jakiś miesiąc temu wszystko się zmieniło - znika rano i nie ma jej cały dzień, mimo upałów.
Mój wniosek jest jeden: koty niby wszystkie takie same, ale zawsze mogą zaskoczyć.
A tak, na pewno masz racje, czym kot starszy tym mniej bedzie szukal podniet.
Kot sasiadow 4lata mozna go czesto teraz wylegujacego sie u nich na ogrodzie zobaczyc, ale moze to upaly
I generalnie uwazacie ze mokre jedzenie z puszek bedzie lepsze niz suche? Dlatego ze mokre po prostu czy tez sklad lepszy.. Chociaz wiele sie zmienilo na rynku w ostatnich latach teraz wiele suchych karm nie ma zborz , jedynie warzywa, czy ziola jako uzupelniacze
Bede musiala wyprobowac jakas puszke przy okazji
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1576 Skąd: podlaskie
Wysłany: 2015-08-08, 20:07
Zdecydowanie puszki lepsze ! Na suchym koty się "zatykają"
apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 437 Skąd: warszawa
Wysłany: 2015-08-09, 08:58
Troszkę nie na temat, ale ponieważ zostało to tutaj poruszone, to dopiszę.
Jak czytam że czyjś kot nie wraca do domu nawet po parę dni to tym bardziej doceniam, że Rudolf melduje się co pól, godzinę, najdłużej nie ma go do 2h. Zanim się ściemni jest zamykany w domu. Trochę inaczej teraz w upały, zaszywa się gdzieś w ogrodzie i nie ma go po parę godzin. Ja to szanuję i nie denerwuję się.
Jednak gdyby Rudolf miał tendencje do włóczęgostwa, to raczej a nawet na pewno skończyłoby się jego wychodzenie. Nie wyobrażam sobie tracenia go z oczu na parę dni, to nie na moje nerwy. Jestem panikarą i dostawałabym zawału wyobrażając sobie co go mogło spotkać.
Tak kazdy odczuwa inaczej
Ja natomiast zgodzilam sie na kota tylko dlatego, ze wiem, ze nie bede miala piasku w domu i ze nie bede miala wyrzutow sumienia, ze nie mam czasu sie z nim bawic, bo kot sie sam soba zajmie i na wakacje bedzie mozna wyjechac normalnie
I tak sobie mysle, ze jakby rzeczywiscie udalo mu sie upolowywac sensowne ilosci to nie bede musiala sie bawic w mielenie kurczaka z koscmi co niestety irytuje mnie najbardziej.
W dodatku kupilam mrozone kurczaki na promocji i dalam mu skrzydelko i skubany powachal i nie ruszyl, a tak fajnie sie bawil i zajadal poprzednim razem, nie wiem... Moze to tylko upaly odbieraja mu ochote do jedzenia.
Barfuje od: 12.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Wiek: 37 Dołączyła: 11 Gru 2014 Posty: 203
Wysłany: 2015-08-12, 13:15
koty moich rodziców też polowały, ale nie przekładało się to jakoś specjalnie na to ile jedzą w domu. prędzej nie zjadły upolowanej myszy niż michy
moja kotka w upały je duuuuużo mniej w dzień, natomiast w nocy zjada wszystko z miski. mimo że ja mam relatywnie chłodne mieszkanie (27 stopni jest w dzień).
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-08-14, 14:50
No moje teraz też się wałęsają po dworze całymi dniami i nocami. Wiki to przynajmniej się pilnuje domu i zawsze jest gdzieś w zasięgu wzroku. Jak wychodzę do ogródka to zawsze mnie wychaczy i przybiega z głośnym miauczeniem :) Nawet do sklepu ciężko mi wyjść bo goni za mną. Musze się z domu wykradać żeby mnie nie przyuważyła bo inaczej biegnie za mną i miauczy wniebogłosy żebym na nią poczekała.
Z karmieniem Wiki problemu nie ma bo ona na michę zawsze przyjdzie. Ale Silka to już zupełnie inna bajka. To jest mały włóczykij. W domu bywa ostatnio raz na kilka dni. Tyle dobrego, że wiem gdzie łazi i jak już się zaczynam naprawdę martwić to idę po nią i ją wołam. Zwykle wtedy wychodzi z tych swoich krzaków żeby się chociaż przywitać. Jedzonko tez jej wtedy przynoszę w pojemniczku bo zwykle głodna siedzi i sobie urządzamy piknik :)
Ale żarcie i tak i tak się marnuje u mnie często bo nie idzie wycelować ile danego dnia koty zjedzą szczególnie teraz w takie upały, czasem nałożone do miski stoi pół dnia i nie wzbudza zainteresowania i potem trzeba wywalać :( Ja co wieczór rozmrażam lodówce porcję na następny dzień. Czasem jedzą te porcję dwa dni a czasem w połowie dnia już wszystko jest zeżarte i trzeba na szybko rozmrażać kolejną. wtedy stosuję patent taki jak Vasela :) Prosto z zamrażalnika wrzucam do dzbanuszka zimną wodą (ja mrożę w woreczka wiec szybciej się rozmraża no i nie wkładam do lodówki). Taka 500g. kostka BARFA rozmraża mi się w 20-30 minut na tyle żeby dało się ją podzielić i do misek powkładać.
Witam wszyskich. Dawno mie tu nie było. Może pamiętacie moje wątki o naszym głodomorku
Rubin też jest wychodzący-barfujący. Poluje i zjada swoje ofiary. Nie wszystkie-nie gustuje w nornicach U nas wygląda to tak: kot przyzwycził sie do swoich stalych pór michy i dokładnie się ich domaga. Dostaje porcje okrojone o jakieś 25% swoich, i tak lekko zawyżonych porcji. Porcje mrożę w małych słoiczkach- ok 2 porcji.Rubin zjada wszystko i nic się nie marnuje.
I uwaga! Kot schudł jakieś pół kilo. Wydygany na tej wiosce że hej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum