no właśnie się zastanawiam bo jak widać różnie podajemy te kości, ja mam dwie barfne fretki mają 2,5 roku, Miśka ma 6,5 ale ona je mielone, Fred też 6,5 jego karmię ręcznie. DT nie mają wyboru albo głód albo to co daję i jak na razie nie ma problemów. Miśce zbiera się kamień, przy mielonym rzecz normalna niestety :(, białe nie mają problemów z kamieniem.
Frety Alani: Majka jest starsza 4? (nie pamiętam a moja chrześnica) lata, Alani 2,5 i Bella też chyba 2,5 młodziak wszystkie mają bieluteńkie ząbki jak szczeniaki bielsze niż moich fretek, Edzio też barfna fretka ale z uwagi na ciapowatość w jedzeniu dostaje kości uprzednio rozdziabane tłuczkiem i kamień ma ponoć niesamowity ze stanem zapalnym dziąseł :(.
Jak były u mnie na hotelu fretki Pauli (praktycznie suchożerne z małym dodatkiem mięsa, kamień na zębach norma przy suchym) zrobiłam test, jedna chwyciła za kości, odstawiłam jej suche, dostawała 3cm kurzą szyjkę dziennie plus mięso oczywiście ;), żarła aż miło patrzeć już po pierwszej szyjce widać było różnicę, po kilku dniach zęby bielą świeciły), z fretami z DT mam to samo przyjeżdżają z kamieniem a wychodzą bielusieńkie. Nanya a twoje chłopaki? jak traktujesz te kości i ile tych kości jest w diecie?
Ja się przyznam, że kości mam sporo bo z kurczaka, kaczki i gęsi to mam praktycznie same gołe korpusy, czyste mięso mam z indyka, woła i trochę kurczaka. Zwierza w całości mam z królików i gołębi
Fredowi, żeby się kamień nie robił podtykam kości (on jest ciężki jeśli chodzi o jedzenie :() nawet jak nie zje to chociaż pogryzie i już samo gryzienie i wyplucie działa, najlepiej mu wchodzą królicze żebra i gołębie szyje bo te jednak po pogryzieniu połyka ;).
Nie wiem czy dobrze robię czy nie ale jak na razie tfu tfu jakoś to funkcjonuje
Ciocia - dobrze oszacowałaś wiek chrześnicy (Alani i Belli zresztą też). Moje albo zjedzą, albo nie - pies się przynajmniej cieszy
Jak chcesz szyje gołębie to mam w takich 0,5kg woreczkach popakowane bo babcia mi odkłada
Chica, u mnie kości są w każdej porcji - przeróżne - szyjki, reszta kręgów, żebra, miednica, skrzydła, uda, no wszystko co kupię, wrzucam i jest obgryzane. Do tego duże kawałki wołowiny czasem ( bo wół twardszy). I dalej kamiór na zębach taki, że aż strach :/
Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 8 razy Wiek: 40 Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 713 Skąd: Libiąż
Wysłany: 2012-08-04, 17:58
U mnie z kośćmi różnie, Misiek ma alergię na kości, odrzuca go na metr
Najstarsze czyli Niobe i Freja lubią, Niobe przepada za tuszkami ptaków w całości, wygryza sobie co lepsze, Borys mieli wszystko co dostanie.
Z hodowlanki to różnie, Demeter zależnie od nastawienia, ale średnio jej wchodzi, Baffi też, Ruda lubi, teraz po dzieciakach to wręcz pochłania kości (potrafiła dobijać się do kuchni, żeby dostać kawałek), Lusia to jak Ruda, chrupać lubi.
Z chłopakami jajecznymi problemu nie ma, nawet w 100% suchożerny Daruś jak tylko tu przyjechał to wrócił do korzeni (pochodzi z barfowej hodowli) i kości rąbie podręcznikowo, Shogun to samo.
Dzieciaki dostają już kości i ładnie sobie z nimi radzą (rąbane skrzydła, porcje, królicze tuszki, udka, wszystko), zostawiają tylko najtwardsze, ale te odrzuty są wyssane do sucha
_________________ Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
Jeśli chodzi o kamień to chyba naprawdę zależy dużo też od fretki, Maksio miał okropny kamień, nic nie pomagało prócz dentysty, Teodor niestety idzie w jego ślady a Franek i Fred mają piękne zęby, bez kamienia (tfu! ftu! co by nie zapeszać) i choć Franek z rana mnie budzi ryjąc zębami o druty klatki to zachował wszystkie zębolki i piękny uśmiech :)
Co do kości, powąchały i tyle. Mięso wcinają już pięknie, muszę z dnia na dzień zwiększać im porcje się okazuje :) Nawet suchożerny Franek się przestawił. Jestem szczęśliwa:)
A tych żabich udek w takim razie nie będę chwilowo nabywać. Gołąbka im zaserwuje...
Zobaczymy co wtedy =)
Jakiś przepis może polecacie czy tak gołąbek saute?
_________________ Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość.
Aneta zauważyła że jak za bardzo wodą mięso podleje to frety automatem mają więcej kamienia na zębach. Moje lubią oślizgłe mięsko, nie lepkie więc też podlewam jak jest za suche, ale nie za dużo bo wtedy otrzepują, u mnie kości działają widzę różnicę czy to u Freda, kiedy mogę porównać dwie strony pysia czy też u adopciaków, które z kamieniem przyjeżdżają a z białymi ząbkami wyjeżdżają. Ani moje ani adopciaki nie dostają suchej karmy.
Zdarza się, zwykle na wiosnę kiedy frety mniej jedzą, że zjadają kawałki czystego mięsa i zostawiają kości, wtedy moje panny maja lekko żółtawe zęby, ale jak zmniejszam porcje to jedzone jest znów wszystko i problem znika, więc to musi działać bo niby jak inaczej?
W porównaniu Mabi siostra mojej Biby ma na trzonowych kamień, je głównie suche z małym dodatkiem mięsa (bez kości).
Martuszka jak nie bardzo kości to od chrząstek zacznij, małe kawałki wmieszane w mięsko. Np. obdziabane te kulki od ud i pałek. Ale tak pokrój je na kawałki np. na cztery.
Martuszka jak nie bardzo kości to od chrząstek zacznij, małe kawałki wmieszane w mięsko. Np. obdziabane te kulki od ud i pałek. Ale tak pokrój je na kawałki np. na cztery.
Właśnie tak przygotowałam im na dziś kolację, wzięłam podziabałam te chrząstki od kury i zobaczymy jak sobie poradzą. Czas i cierpliwość myślę zdziałają cuda, a na pewno widać będzie postępy :)
Jeśli chodzi mięsko to jak rozmrażam to już jest wilgotne a jak za suche to nie leję wody tylko jak miski im pomyję to ta woda co nie wyschnie służy jako nawilżacz... :)
Polecam wodę przegotowaną, bo wtedy woda traci swoją "twardość".
_________________ Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum