Wysłany: 2011-09-20, 22:58 BARFne życie Walki, Xeroxa, Rumby i Reggae
Zaczęło się to w lipcu, ponad 2 lata temu. Wracając z dwuletniej wymiany studenckiej w Niemczech do Polski, postanowiliśmy z Bartkiem sprawić sobie coś futrzastego. Właściwie to już od kilku lat zastanawialiśmy się nad jakimś żyjątkiem, jednak nie mogliśmy znaleźć nic na co nie byłabym uczulona Kota nie musiałam nawet widzieć, żeby zacząć się dusić, z psami było troszkę lepiej, ale nie na tyle, żebym mogła je głaskać, czy się z nimi bawić, świnki morskie i inne gryzonie powodowały jeszcze gorszą reakcję niż koty, zostawały tylko rybki. Ale ja chciałam coś futerkowego!
Zwiększyliśmy więc intensywność poszukiwań i tak trafiłam w Internecie na informację o kotach syberyjskich. Pomyślałam, że to na pewno kolejna ściema, bo nie ma takiego kota, który by mnie nie uczulał, no ale próba nie strzelba. Tak więc umówiłam wizytę w hodowli, w której mieszkało 5 dorosłych kotów i tak się akurat złożyło, że było dodatkowo 10 kociąt z 2 różnych miotów pełen przekrój wiekowy, więc mogłam dogłębnie sprawdzić moją reakcję. Hmm, nie było tak źle jak się spodziewałam, ale idealnie też nie było, trochę kaszlałam, powyskakiwały bąble na rękach. No ale twardym trzeba być nie miętkim, więc nie zrezygnowałam i pojechałam tam jeszcze raz, jako że przecież alergia rozwija się nie po pierwszym kontakcie z alergenem - w końcu trzeba dać organizmowi czas, żeby się uczulił. Druga wizyta przebiegała podobnie i wtedy moja mama zapytała: „To co, chcesz takiego kotka na urodziny?” Prawie zemdlałam ze szczęścia, no oczywiście, że chciałam!
I tak kremuska Walkisia była już prawie nasza, trzeba było jeszcze poczekać aż skończy 3 miesiące i będzie gotowa do oddania. Tydzień przed odbiorem Walki, hodowczyni z którą zdążyłam się zżyć, napisała na forum Sybiraków, że kuzyn Walkisi – Xerox jest wolny. Xeruś był nazywany „kotem z bajki”, bo jest przepięknie umaszczony i każdy kto odwiedzał krakowską hodowlę od razu się w nim zakochiwał, no ale Xerox miał iść do hodowli do Holandii, więc można było sobie co najwyżej na niego popatrzeć. Więc jak tylko dowiedziałam się, że jest wolny zadzwoniłam do mojej babci i zaczęłam mówić, że przecież 2 koty się lepiej dogadają, będą się bawić, no i nie będą się nudzić jak nas nie będzie, a 2 czy 1 co to za różnica …Do mamy zadzwoniłam dopiero jak babcia się zgodziła kupić Xerusia, wiedziałam, że nie pójdzie mi z nią tak łatwo, no ale została poinformowana po fakcie dokonanym, cóż mogła zrobić?
Przez cały ten czas jak Walki z Xeroxem byli z nami nie zastanawiała mnie jakoś kwestia żywienia. Weterynarze byli zgodni co do jednego sposobu żywienia, hodowcy z SIBkowego forum też – to byli dla mnie guru, skoro oni tak mówili, to co ja mały robaczek mogłam mieć za zdanie.
Bodźcem do przemyśleń żywieniowych była kastracja Xerusia, bo wszyscy ostrzegali mnie żeby nie przytył nadmiernie. Ja właściwie to bym się bardzo cieszyła gdyby choć troszkę przybył na wadze, bo jak na kocura syberyjskiego to mu się w ogóle nie wyrosło. Przed przejściem na BARFa w wieku 2 lat ważył tylko 3 kilo. Nawet Walkinia była od niego większa, straszny wstyd dla faceta
Zaczęliśmy BARFowanie w lutym tego roku i poszło nam szybko i sprawnie. Rzuciłam swoje futrzaste na głęboką wodę, bez jakichś ceregieli zabrałam chrupy z dnia na dzień i musiały po dniu głodówki przerwać swój strajk. Tak sobie spokojnie żyliśmy aż do czasu, kiedy Bartek zadecydował, że kupi mi kota zaręczynowego – mojego wymarzonego od zawsze czarnuszka. Pomysł cudowny, bo ja całym swoim sercem nie znoszę biżuterii i oświadczyłam, że żadnego pierścionka nosić nie będę wiem, wiem, jestem wariatką
Zaczęło się więc poszukiwanie owego murzynka, który urodził się akurat w Warszawie. Zdecydowaliśmy od razu, że Reggae będzie nasza. Pojechaliśmy ją odwiedzić, a tam … siostrzyczka Rumba skradła nasze serca w sekundę. Musielibyście ją zobaczyć na żywo, bo mnie się nigdy tak umaszczone koty nie podobały, ale ona ma taki charakter, że nie sposób jej nie pokochać w 3 sekundy. Rumba mruczy non-stop i to nie jest żart. No dobra, przestaje gdy śpi, je i się bawi. Mruczy na rękach, jak się myje, mruczy u weta, w transporterku, na odgłos swojego imienia też mruczy. To jest tak rozkoszne, że musieliśmy je wziąć razem – nie było innej opcji.
No i tym sposobem mamy w domu 16 łapek, co napawa nas ogromną radością. A najfajniejsze jest to, że po mojej alergii ani śladu, no ale na tym właśnie polega odczulanie To chyba temat na inny wątek, ale zachęcam wszystkich niezdecydowanych alergików do przygarnięcia futrzaków– cała masa chorób alergicznych to choroby psychosomatyczne -psychika odgrywa w nich naprawdę ogromną rolę.
Dziewczyny oczywiście od samego początku, tzn. odkąd są u nas tylko na 100% BARFie. Rumba do tego stopnia się wciągnęła, że jak wyjechaliśmy z całą bandą do Czech i w ostatnim dniu skończyła mi się mieszanka, to nawet nie tknęła mokrego ZiwiPeaka. No ale dla nas nie ma ograniczeń, wszędzie gdzie jest zamrażarka albo nawet lodówka da się jechać i przetrwać, a jak nie ma to bierzemy pudło z suchym lodem i też dajemy radę.
Ależ się rozpisałam teraz nastąpi fotoreportaż
To jest nasza kremuska Walkisia:
A to murzynka Reggae i bikolorka Rumba:
I w końcu jedyny facet w tym kocim towarzystwie Xeruś:
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2011-09-21, 17:44
Koty cudne . W dodatku aż 4 i to u alergika !
Osobiście jestem zachwycona pomysłem kota zaręczynowego .
Szkoda, że nie wpadłam na taki pomysł przed własnym ślubem...
No i widzę, żę możesz zacząć pisać coś w rodzaju Barfowego Survival'u czyli "jak przetrwać na wyjeździe, w cywilizacyjnej dżungli z BARFnymi kotami i nie ulec pokusie zakupu suchej karmy" . Myślę, że wielu będzie zainteresowanych twoimi patentami!
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Piękne stado!!!
i zazdroszcze kota zareczynowego, tez zaluje ze nie wpadlam na to przed slubem;) chociac Bombi to było "przypieczetowanie" wspolnego zamieszkania :)
Dziękujemy wszystkim za "ochy i achy", pochwały zostały przekazane kociastym;)
Dziś koty dostały nową mieszankę, straszny misz-masz im zrobiłam. Najbardziej bałam sie nery wołowej bo mimo moczenia i płukania śmierdziała siurami. Żołądków, szyjek i udek kaczych też jeszcze nie jadły, ale jakoś to poszło. Dziewczynki rzuciły się oczywiście pierwsze i zanim sie obejrzałam spałaszowały wszystko. Xeruś próbował, ale go nie zachwyciło, ale nie martwi mnie to szczególnie, bo dla niego najwspanialszą wisienką jest posypka Catfortanowa. Walki najedzona poprzednią mieszanką nawet nie podeszła. Ona z kolei dałaby się powiesić za koniczynkowe drożdże:)
Barfuje od: 02.2010
Udział BARFa: 50-75% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 168 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2011-10-29, 06:37
dagnes napisał/a:
Koty cudne . W dodatku aż 4 i to u alergika !
Osobiście jestem zachwycona pomysłem kota zaręczynowego .
Szkoda, że nie wpadłam na taki pomysł przed własnym ślubem...
No i widzę, żę możesz zacząć pisać coś w rodzaju Barfowego Survival'u czyli "jak przetrwać na wyjeździe, w cywilizacyjnej dżungli z BARFnymi kotami i nie ulec pokusie zakupu suchej karmy" . Myślę, że wielu będzie zainteresowanych twoimi patentami!
Zachwyt kotami pomimo zmiany forum pozostal i najwyzej tylko narasta, ale tez czekam na watek jak przetrwac z BARF-em na wyjexdzie, bo czesto nowe domki tego sie boja ii probuja diety mieszanej, a w efekcie kociak, ktory nie znal niczego innego niz BARF nagle strajkuje i w efekcie BARF sie konczy :(
Rany, czy ja naprawdę aż 4 miesiące nic się nie odzywałam???
Normalnie jest to karygodne wstyd jak nic, ale obiecuję, że się poprawię.
Mari, zaraz usiądę nad wątkiem podróżowym, bo akurat jesteśmy świeżo po nartach w Austrii i to w sumie pierwsza taka daleka podróż z 4 kotami i BARFem na 11 dni.
Ehh troszkę się u nas działo, dziewczynki bardzo urosły, postaram się wstawić foty za jakiś czas (bo najpierw muszę je jakoś zmniejszyć, żeby w ogóle wrzucić na fotosika, bo te giganty mają po 6000 KB, a sprawcą wszystkiego jest nowy aparat i Bartek uczący się robić na nim zdjęcia)
Starszaki po staremu, oprócz tego, że Xeruś wygląda teraz nieco hmmm .... oryginalnie, bo się biedak tak strasznie zakołtunił, że zdecydowaliśmy go obciachać u fryzjera. Fajnie widać teraz jego klasyczne pręgowanie i szybciutko mu sierść odrasta, a chyba musiały mu te kołtuny już pociągać skórę i musiało go boleć, bo po strzyżeniu zrobił się dużo żywszy.
Ja jak zwykle mam 1000 rzeczy na głowie, LEP za miesiąc, ale już postanowiłam, że zaraz po egzaminie idziemy się całą czwórką gruntownie przebadać, tzn. krew i siuśki, bo dziewczynki jeszcze nie miały robionych, a starszakom funduję raz do roku jak się nic nie dzieje. Musimy tez sprawdzić ząbki u Xerka, bo juz jeden mu wypadł, tak jak przewidywał dentysta (i od razu zniknęło zaczerwienienie), a chyba trzeba będzie kamyka ściągać. Narazie wdrożyłam kości do obgryzania i Xeruś najchętniej zajada ze wszystkich, tylko drań obgryza tą stroną, na której nie ma kamienia, pewnie ta druga go boli
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 17 razy Dołączyła: 01 Paź 2011 Posty: 1532
Wysłany: 2012-01-31, 11:57
olu, napisz proszę w jaki sposób udało Ci się odczulić na koty, jakie są skuteczne metody?.
Znajomi mojej koleżanki, ze względu na problemy z astmą u dziecka prawdopodobnie będą zmuszeni oddać kota. Bardzo tego nie chcą i dziecko będzie w rozpaczy, ale być może nie będzie innego wyjścia. Może mogłabyś coś podpowiedzieć, please.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2012-02-01, 18:42
ola napisał/a:
Rany, czy ja naprawdę aż 4 miesiące nic się nie odzywałam???
No widzisz, czas leci jak człowiek się obija .
W każdym razie - witaj z powrotem! Czekamy teraz na obiecane fotki i ciąg dalszy opowieści .
ola napisał/a:
Musimy tez sprawdzić ząbki u Xerka, bo juz jeden mu wypadł, tak jak przewidywał dentysta (i od razu zniknęło zaczerwienienie),
A co się dzieje z Xerusiowymi ząbkami?
Margot napisał/a:
olu, napisz proszę w jaki sposób udało Ci się odczulić na koty, jakie są skuteczne metody?
Myślę, że jest to świetny temat na poważną naukową rozprawkę, którą ola powinna zamieścić w swoim nowym, specjalnym wątku .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
aśka
Barfuje od: roku Pomogła: 1 raz Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 177 Skąd: śląskie
Wysłany: 2012-02-01, 19:08
shalom napisał/a:
Ale piękne stadko no, ten kot zaręczynowy to niezły pomysł, ze też sama na to nie wpadłam
Słuchajcie to nic straconego ,w końcu ma się też jakieś okrągłe rocznice! ja tak się "dorobiłam " Feliksa.
Olu,dech zapiera patrząc na twe stadko! Czy sibki są bardzo ruchliwe w sensie włażenia wszędzie?
Dagnes i ty przeciwko mnie
Obiecuje ze nadrobie opowieści o Xerusiowych ząbkach i esej o alergii jak tylko zdam LEP (25 lutego), a tymczasem jestem w stolicy na kursie przygotowawczym.
aśka napisał/a:
Olu,dech zapiera patrząc na twe stadko! Czy sibki są bardzo ruchliwe w sensie włażenia wszędzie?
Dziękuje aśka :) oj tak, SIBki kochają wysokość i szybko opanowały wszystkie najlepsze podsufitowe miejscówki a włażenie w inne zakamarki to już chyba zależy od charakteru konkretnego kota, Walki musi wścibić łebek nawet pod wiertarke, zeby sprawdzic co czlowiek robi, jest wszedzie z nami, Xerek lubi sie czasem chowac w tylko mu znane rewiry :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum