Z przyjemnością dołączam do zacnego grona forumowiczów BARFnego świata wraz z HEMI'm :)
HEMI (zazwyczaj nazywamy go z mężem Hemik) to obecnie 14-miesięczny labrador retriever - nicpoń jakich mało i moje niekwestionowane oczko w głowie. Kocham go nad życie jak pewnie każdy z Was kocha swoje czworonożne szczęścia.
Wklejam jego fotkę :)
BARF marzył mi się już przynajmniej od roku, ale dopiero teraz nadszedł czas na jego wdrożenie (lepiej później niż wcale). W moim miasteczku ciężko dostać odpowiednie mięsko, więc gdy tylko odnalazłam odpowiednie "źródła" przystępuję do działania. Dopiero się uczę tej metody odżywiania, ale sam temat jest dla mnie wybitnie interesujący, więc głęboko wierzę, że przyswoję odpowiednie informacje i mój biszkoptowy Gamoń tylko na tym skorzysta :)
Tymczasem pozdrawiamy wszystkich BARFowiczów bardzo serdecznie :)
Hemik... temat rzeka ;)
Był moim wyśnionym, wymarzonym psem od wielu wielu lat. Wiedziałam, że gdy pojawi się w naszym domu - wszystko odmieni się o 180 stopni. Tak też się stało :) Wywrócił całe nasze życie do góry nogami - uważam, że w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Hemik jest niesamowicie energicznym psem. Od początku starałam się dbać o każdy szczegół jego życia na jaki mam wpływ. Włożyłam mnóstwo pracy w jego socjalizację - dzięki temu jesteśmy praktycznie nierozłączni Chodzi ze mną wszędzie, gdzie tylko się da - zdarza się, że zabieram go do pracy. Jest mega przytulaśny, zabawowy, kocha każde zwierzątko i wszystko co się rusza. Dużo razem ćwiczymy, próbuję ciągle uczyć go czegoś nowego. Poświęcam mu każdą wolną chwilę. Ostatnio uczymy się razem biegać (co jest dość trudne, bo świat wciąż jest taaaki ciekawy ;) )
Hemik bardzo dużo spaceruje, biega, wciąż poznaje nowe tereny, nowe sytuacje, nowe miejsca, ludzi, zwierzaki. Myślę, że mamy ze sobą wspaniałą więź
Staram się wdrażać w życie te piękne słowa:
"...On jest Twoim przyjacielem,Twoim partnerem, Twoim obrońcą, Twoim psem. Ty jesteś Jego życiem, Jego miłością, Jego panią. On będzie Twój, wierny i posłuszny do ostatniego bicia Jego serca. Ty jesteś Mu winna zasłużyć na takie oddanie..."
(niestety nie znam autora)
Zależy mi aby Hemik był szczęśliwym psem. Żywienie niewątpliwie należy do tych małych codziennych okruszków szczęścia. Najpierw był więc TOTW, ale coś nie grało. Później Wolfsblut i niby ok, ale wciąż daleko do ideału. Następnie dałam się namówić na Healthy Doggie - kompletna porażka... I dzięki tej porażce i paru przychylnych wydarzeń od losu wreszcie przejdziemy na BARF :) Znaczy Hemik przejdzie :)
O Hemiku mogłabym opowiadać dniami i nocami, a że lubię też pisać, to niechcący tworzę przy-długie posty. Proszę hamujcie mnie w razie potrzeby ;)
Naprawdę bardzo się cieszę, że Tutaj dołączyłam :)
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 1 raz Wiek: 33 Dołączyła: 08 Sie 2015 Posty: 62 Skąd: Śląsk
Wysłany: 2015-10-16, 19:01
Pandora napisał/a:
Hemik jest niesamowicie energicznym psem. Od początku starałam się dbać o każdy szczegół jego życia na jaki mam wpływ. Włożyłam mnóstwo pracy w jego socjalizację - dzięki temu jesteśmy praktycznie nierozłączni Chodzi ze mną wszędzie, gdzie tylko się da - zdarza się, że zabieram go do pracy. Jest mega przytulaśny, zabawowy, kocha każde zwierzątko i wszystko co się rusza. Dużo razem ćwiczymy, próbuję ciągle uczyć go czegoś nowego. Poświęcam mu każdą wolną chwilę. Ostatnio uczymy się razem biegać (co jest dość trudne, bo świat wciąż jest taaaki ciekawy ;) )
Naprawdę bardzo się cieszę, że Tutaj dołączyłam :)
Cudownie się czyta takie słowa psiarzy - mam nadzieję, że będzie was mozna czytać i wasze postępy :)
Cudownie się czyta takie słowa psiarzy - mam nadzieję, że będzie was mozna czytać i wasze postępy :)
Dziękuję za miłe słowa :) W pełni się z Tobą zgadzam z określeniem psiary. Jestem nią i chyba z każdym dniem coraz bardziej.
shana55 napisał/a:
Kontynuuj.... takie opisy miłości do zwierza i wzajemnie to miód na serce .... dawaj, dawaj
Cieszę się, że moja paplanina została tak cieplutko przyjęta
Skoro macie ochotę troszkę więcej się o nas dowiedzieć - spieszę z kolejną porcją "opowieści"
Hemiczny przyszedł na świat w sierpniu. W drugiej połowie września (2014) już wiedziałam, że będzie mój - miał wtedy 4 tygodnie. Nieco później hodowca przesłał mi jego zdjęcia (miał wtedy 5 tyg):
Wiadomo - zdjęcia na tapetę telefonu - pokazywanie wszystkim i "ślinienie się" do fotki. Odliczałam dni. Szykowałam mieszkanie, opancerzaliśmy z mężem wszystkie kable i inne rzeczy mogące paść łupem małego, ciekawskiego brzdąca, który miał testować wszystko swoimi ostrymi jak igiełki ząbkami. Kupiliśmy łóżeczko, miseczki i całą wyprawkę. Słowem - przygotowania jak do przyjęcia nowego członka rodziny - jak to niektórzy mówili: "szykujecie się jakby miało z wami zamieszkać dziecko"
2 października wyruszyliśmy na drugi koniec Polski po pieska. Dopiero gdy trzymałam go po raz pierwszy na rękach i poleciały łezki szczęścia zdałam sobie sprawę jak wielką jestem szczęściarą. Mały "charakterystycznie pachnący" klusek, jego futerko, duuże oczęta wpatrzone z ciekawością w moje. Jego śmieszne jeszcze niezdarne ruchy podczas chodzenia i ten ogonek... Choć wiem, że dla każdego właściciela psa jego jest najpiękniejszy, to jednak nieskromnie powiem, że Hemik naprawdę miał i ma nieprzeciętnie śliczny pysio. Jest przepięknym pieskiem. Jego ojciec był potężny, mamuśka nieco drobniejsza, ale również dosyć spora. Oboje utytułowani championi. Hemi jako 2-gi w miocie to okaz zdrowia, wg Hodowcy "to ten spokojniejszy". Zaufaliśmy mu w kwestii wyboru szczeniaka dla nas, ponieważ zdaliśmy się na jego doświadczenie i wstępnie przeprowadzone testy zachowania i temperamentu (Hemi miał zostać dogoterapeutą - ale to odrębna historia)
Dlaczego rasowy? Po odejściu mojego ukochanego pieska (16 lat) z powodu padaczki i wielu chorób chciałam mieć pewność, że kolejny będzie zdrowy, a przynajmniej wolny od dziedzicznych chorób. Nie chciałabym nigdy więcej patrzeć na takie cierpienie jakie znosiło moje kochane psiątko (był kundelkiem). Po jego odejściu do czasu przywiezienia Hemika minęło dokładnie 5 lat... (daty skojarzyłam dopiero kilka dni po tym jak Hemi zamieszkał z nami)
Hemik był bardzo dzielny w czasie podróży (ok 10 h jazdy). Częste postoje na załatwienie potrzeb. 0 problemów z chorobą lokomocyjną (dzięki wstępnej socjalizacji przez hodowcę), żadnych niespodzianek w aucie. Po prostu złoty piesek.
Pierwsza noc - oczywiście gdzie spała Pańcia? Na łóżeczku. Ale na psim łóżeczku razem z pieskiem.
Dał nam ostro popalić. Nie z powodu płaczu, choć na pewno na swój sposób przezywał rozłąkę z 10 rodzeństwa i mamusią. Przed przyjęciem Hemika pod nasz dach edukowałam się pilnie. Mnóstwo czytałam. Byłam przekonana, że nic mnie nie zaskoczy... A jednak. Pamiętam komentarz męża po 1-wszym dniu: "Jeśli to ma być ten spokojniejszy, to ja nawet nie chcę wiedzieć jakie są pieski z miotu mniej spokojne". No cóż... Hemik to po prostu istne tornado! Wulkan energii o niewyczerpanych zasobach. Na szczęście trafił na równie żywiołową Panią, więc podołałam
Robiłam od początku mnóstwo zdjęć. Chciałam mieć pełną "kronikę". Niestety większość zdjęć gdy nie spał są rozmazane - nie sposób było uchwycić tę iskierkę w ruchu (żaden ze mnie fotograf a i aparat "taki sobie").
Myślę, że nie brakowało mu "ptasiego mleczka". Robiłam wszystko by miał szczęśliwe i beztroskie "dzieciństwo". Od 9 tygodnia chodziliśmy na szkolenia. Na początku wcale nie był pieszczochem. Trafił się indywidualista. Czasem tylko przychodził się przytulać. Na spacerach próbował wciągać każdy kamyczek/pet/liście - wszystko. Na prawdę wszystko. Czasem się śmieję, że przez to wyrobiłam "nadludzki" refleks wyciągania mu tych znalezisk z pysia, czasem z gardła - aż po migdałki. Mieszkańcy osiedla nie ułatwiali - śmieci i "mięska" dla kotków (gotowane kości, kurczaki itp) było naprawdę mnóstwo. Raz o mały włos Hemi udusiłby się czymś takim na moich oczach - na szczęście nauka pierwszej pomocy nie poszła w las i wszystko dobrze się skończyło.
Najbardziej dziwna przypadłość Hemika to uczulenie na wełnę Oprócz tego nie przepuści żadnego pieska na spacerach - z każdym musi się zaprzyjaźnić. Inne pieski niekoniecznie. Kładzie się więc i tak sobie leży aż piesek podejdzie do niego albo się oddali nie zwracając na niego uwagi. To jego największy bodziec motywacyjny - inne pieski. Poza tym kocha kotki (mimo kilku nieprzyjemnych incydentów), jeżyki, ptaszki i w ogóle wszystko co żyje. Kiedyś spotkał w trawie małego ptaszka (prawdopodobnie "uszkodzony" przez kotka) - usiadł obok i zaczął go "tulić", delikatnie lizał i popiskiwał - ewidentnie okazał mu swoje labusiowe współczucie - to nie był zew typu: "mmmm... i tak długo nie pożyjesz. Mmmm smakujesz całkiem nieźle, chyba cię schrupię" Nie lgnie do starszych pań w moherowych "czapkach", które z daleka najchętniej zadźgałyby go za to, że oddycha - po prostu omija je szerokim łukiem.
Jak większość młodych psów, tak i Hemi lubi się bawić i najchętniej spędzałby całe dnie na dworze. Pierwszy śnieg to było istne szaleństwo - choć przez całą zimę śniegu było jak na lekarstwo. Uwielbia "prace ogrodnicze", zwłaszcza tam, gdzie nie wolno, albo gdzie ktoś z mozołem posadził piękne kwiatki...Wykopki wyzwalają w nim dziką eksplozję endorfin (zwłaszcza na rabatkach teściowej )
Tegoroczne lato było wyjątkowo upalne. To chyba odczuli wszyscy. Hemik znosił je naprawdę kiepsko. Wychodziliśmy więc nad ranem na łąki, do lasu, nad wodę. Poniższe zdjęcia i "miny" Hemika w pełni oddają jego temperament.
Szalony Hemiczny zawsze biegnie ile sił w nogach. Jak na labka - nie lubi pływać... Być może dlatego, że kiedyś lekko ugrzązł w małym strumyczku - musieliśmy z mężem wejść po pas (kwiecień) do "błotnej mazi" aby go wyciągnąć, bo się zapadał. Teraz woli nie tracić gruntu pod łapkami w wodzie.
Poniżej zdjęcie, z którego zawsze się śmieję. Hemik wraz ze swoją 5-miesięczną psia-psiółką Zojką, którą skrupulatnie wytarzał w piachu Ich miny są po prostu przekomiczne!
Zapomniałabym wspomnieć o krótkim "epizodzie" BARFowym. Ta dieta zawsze mnie pasjonowała. Hemik dostawał co jakiś czas surową kość cielęcą rurkowatą i zawsze namiętnie ją mamlał. Mniej więcej ok 5 m-ca miałam dosyć przebojów "kupkowych" i grymaszenia przy jedzeniu karmy. Czekaliśmy na dostawę karmy. I tak przez ok tygodnia Hemik spożywał wyłącznie surowiznę. Nie miałam wówczas dostępu do takiego mięska jak dzisiaj i z perspektywy czasu uważam, że przy takim menu nabawiłby się wielu niedoborów żywieniowych ALE jego kupki były jak "marzenie" (jeśli tak można mówić o kupach ) Pamiętam, że nie sępił między posiłkami, nie miał w tyłku "petardy samoodpalającej", był ewidentnie bardziej zadowolony. Mąż był bardzo przeciwny, więc musiałam wrócić do karmy.
Wczoraj otrzymałam komplet badań Hemicznego. Wszystko gra, zapasy się tworzą. Od wtorku (czyli już tylko 3 dni do startu) BARFujemy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum