BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Babeszjoza
Autor Wiadomość
Bonsai 


Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 162
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-10, 11:55   Babeszjoza

Właśnie zmagamy się z tym okropnym choróbskiem... Od 3 lat jesteśmy na BARFie, tymczasem podczas babeszjozy zalecana jest niskobiałkowa, niskotłuszczowa dieta (i tu najczęściej padają nazwy suchych karm), by nie obciążać wątroby, nerek. Pytanie, jak dostosować dietę BARF podczas tej choroby? Co pomoże w odbudowie krwinek, przyspieszy rekonwalescencję?
Będę wdzięczna za wszelkie informacje, nawet linki do zagranicznych stron mówiących coś na ten temat.
Ostatnio zmieniony przez isabelle30 2013-10-18, 17:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Bonsai 


Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 162
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-11, 12:07   

Wg Jana Bo Larsena:

Żeby zapewnić psu długie życie przy tej chorobie, należy unikać stresu i tłustego jedzenia. Jeśli chodzi o BARF, polecam chude mięso z dziczyzny, jak sarnina, królik, ale również drób, szczególnie indyk.

Ale tak, jak przy każdej chorobie, należy być w stałym kontakcie z lekarzem weterynarii. Polecałbym mix:

15% warzyw

5% owoców

10% podrobów

50% mięsa z kośćmi

10% flaków

10% mięsnych kości

Do każdego posiłku dodałbym jedno jajko od kury z wolnego wybiegu i 2 łyżki stołowe naturalnego jogurtu.


Swoją drogą, dla zainteresowanych, Psia Wachta organizuje w kwietniu przyszłego roku seminarium z żywienia BARFem z Janem Bo Larsenem.
 
 
Mari 


Barfuje od: 02.2010
Udział BARFa: 50-75%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 21 Wrz 2011
Posty: 168
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2011-11-12, 11:00   

Nie jestem specjalistą, ale przy niej należy chronić wątrobę i nerki. Czy nadmiar białka nie obciąży nerek?
 
 
Bonsai 


Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 162
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-12, 16:56   

Powiem szczerze, że ja też zgłupiałam...

Czytałam na zagranicznych stronach o BARF i ogólnie były sprzeczne informacje. Na każdej podawali, by podać psu jajko.

Ja podaję Piegusowi teraz po prostu mięso ubogie w białko i tłuszcz: królik, indyk. Do tego niewielka ilość żołądków nieoczyszczonych wołowych, by pobudzić florę bakteryjną (jest na antybiotyku). No i dostaje ogólnie nieco mniejsze porcje. Jutro robimy biochemię, by upewnić się, że z nerkami i wątrobą na pewno wszystko ok (nie ma żadnych niepokojących symptomów, ale ja się nie uspokoję, jeśli nie potwierdzę tego badaniami).

Cóż, myślę, że to i tak lepsze wyjście niż przejście nagle na karmę, po trzech latach karmienia wyłącznie surowizną... Ważne, że mój pies ma już na powrót wilczy apetyt. ;)
_________________
www.fotopsy.pl
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4841
Wysłany: 2011-11-13, 00:30   

Bonsai, osobiście nigdy nie miałam do czynienia z babeszjozą, nigdy też nie zgłębiałam tego tematu jakoś szczególnie, więc nie mogę dać Ci żadnych sczegółowych rad i wytycznych. Mam jednak pewne przemyślenia, którymi się z tobą podzielę.

Piszesz, że podajesz teraz psu "mięso ubogie w białko i tłuszcz" i wymieniasz królika oraz indyka. O ile z ubogością w tłuszcz mogę się zgodzić w przypadku królika, a w przypadku indyka tylko wtedy gdy są to filety bez skóry, o tyle z ubogością tych mięs w białko zgodzić się nie mogę. Tak naprawdę nie ma mięs ubogich w białko. Im są mniej tłuste, tym białka jest więcej. Relatywnie najmniej białka mają żołądki.

Sądzę, że jeśli unikasz teraz tłuszczu w diecie psa, nie podając mu jednocześnie zwiększonej ilości węglowodanów, to stosujesz dietę bardzo wysokobiałkową. O ile dieta wysokobiałkowa w "ludzkim rozumieniu" jest dla psa jako mięsożercy całkowicie prawidłowa, to jednak nawet zdrowym zwierzętom nie powinno się podawać więcej białka niż wynosi ich zapotrzebowanie. W przypadku osłabienia nerek, chęci ochrony tych organów czy podejrzenia ich niewydolności to nie białko w pożywieniu jest jednak największym zagrożeniem, tylko fosfor. Dieta oszczędzająca nerki to dieta z jak najniższą zawartością fosforu, natomiast samo białko, jeśli nie jest podawane w nadmiarze, nie jest zagrożeniem, o ile zwierzę nie ma zaawansowanego stadium niewydolności nerek. Podstawą diety oszczędzającej nerki jest nie podawanie zwierzętom kości, które wprowadzają do pożywienia dodatkowy fosfor. Wapń można dostarczać w inny sposób (i w tej sytuacji należy to robić), przede wszystkim w postaci mączki ze skorupek jaj kurzych lub węglanu wapnia, w dodatku osiągając tym dodatkowy efekt wiązania części fosforu z mięsa w przewodzie pokarmowym i wydalania go z kałem, co jeszcze bardziej obniża ilość absorbowanego z jelit fosforu i odciąża nerki. Do tego zwiększona podaż płynów, np. poprzez dolewanie dodatkowej wody do pokarmu, zachęcanie do picia większej ilości wody np. poprzez podawanie rozcieńczonych rosołków (wywarów z mięsa).

Zastanawiam się także nad tym zaleceniem diety niskotłuszczowej w kontekście oszczędzania wątroby.
Wątroba, jako najbardziej wielofunkcyjny organ bierze udział w metabolizmie wszystkich składników pożywienia: tłuszczów, białek i węglowodanów. Więc dlaczego akurat tłuszcz należy wyrzucić z diety...? Dodatkowym aspektem w sprawie jest to, że znaczne obniżenie zawartości tłuszczu w pokarmie wymusza jednocześnie zwiększenie podaży albo białka, albo węglowodanów, albo obydwu tych składników (które wchodząc na miejsce brakującego tłuszczu zwiększają proporcjonalnie swój udział w pożywieniu). Każda z tych 3 opcji jest moim zdaniem gorsza niż nie obniżanie zawartości tłuszczu. Zbyt duża podaż białka nie jest obojetna ani dla nerek, ani dla wątroby, nawet u zdrowych osobników, a podawanie zwierzęciu mięsożernemu, jakim jest pies, zwiększonej ilości węglowodanów także będzie bardziej obciążało wątrobę, gdyż nie jest ona przystosowana do przerabiania aż tylu węglowodanów (w tej sytuacji będzie musiała przerabiać nadmiar węglowodanów na tłuszcz). Być może najlepszą opcją byłoby zachowanie prawidłowych proporcji składników w posiłkach, a jedynie ograniczenie ich wielkości. Podawanie psu w małych dawkach a częściej, jednak przy całkowitym zredukowaniu ilości pokarmu, jeśli to jeszcze konieczne, bo nie wiem na jakim etapie leczenia jest twój pies.

W związku z koniecznością odbudowy dużej ilości krwinek czerwnonych dobrze byłoby psu podawać żelazo, ale tylko i wyłącznie hemowe, a nie jakieś preparaty apteczne. Polecałabym zakup suszonej hemoglobiny w postaci preparatu Fortain firmy Fortan, albo ze wspólnego zamówienia na naszym Forum. Suszona hemoglobina bardzo ładnie wyciąga zwierzęta z anemii, oczywiście stosowana jest też dla zdrowych zwierząt jako suplement żelaza.
Dodatkowo, dobrze byłoby podawać psu witaminę B12, ale to zapewne weterynarz już zalecił. Cały kompleks witamin B byłby również wskazany do suplementacji.
Osobiście radziłabym jeszcze podawać psu olej z łososia z witaminą E, który ma ogólne bardzo pozytywne działanie na układ odpornościowy, na funkcjonowanie nerek, przeciwzapalne i wzmacniające.

Życzę Piegusowi szybkiego powrotu do zdrowia, a Tobie sił i wytrwałości do walki z jego chorobą!
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Bonsai 


Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 162
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-13, 14:46   

Dziękuję za wyczerpujący post dagnes. Na szczęście leczenie już kończymy i chyba wychodzimy z tego całego zamieszania obronną łapą. Co więcej, wygląda na to, że (tfu-tfu) nerki i wątroba są nieruszone. ;) Natomiast mimo wszystko sądzę, że warto zagłębić się w ten temat.

Piszesz o zawartości białka - oczywiście każde mięso będzie zawierało ten związek chemiczny, bardziej chodziło mi o jego procentową zawartość ze względu na rodzaj mięsa. Bazowałam na tej tabeli:
Rodzaj składnika Procentowa zawartość białka
Mięso wołowe 20-21
Cielęcina 20
Mięso z kurczaka 18
Konina 21-22
Jagnięcina 18-19
Mięso z indyka 19
Mintaj 18
Twaróg 16-17
Jajo 33
Soja 27,8
Ryż 6-7
Kasza jęczmienna 8-8,5
Otręby pszenne 14,8
Jarzyny 1-1,5
Owoce 1,4-2,5
choć akurat w tej kwestii wygląda na to, że nie ma to już większego znaczenia, bo - jak piszesz - większym zagrożeniem dla nerek, jeśli byłyby uszkodzone - byłby fosfor. W takim przypadku chyba faktycznie lepiej byłoby podawać mięso i suplementować wapń i wit. D (?) - ale wszystko zależy od konkretnego przypadku.

Co do wątroby - niektórzy polecają podawanie psu (zdrowemu) pokarmu w odstępach 27-28 h. U psów, wątroba nie pracuje w tym samym czasie co żołądek. Jeśli trwa proces trawienia – a u psów karmionych 2-3 razy dziennie, trwa cały czas, wątroba nie ma kiedy się „włączyć” i rozłożyć tłuszcze na energię. Dlatego nie jestem pewna czy częstsze posiłki pomogłyby wątrobie.

I jeszcze jedno - o ile rozumiem suplementowanie np. hemoglobiny w przypadku anemii, tak nie rozumiem po co suplementować ją zdrowym zwierzętom? Żelazo mogą przecież pobrać z pokarmów w ilości wystarczającej.

Ja generalnie jestem bardzo ostrożna w sumplementowaniu witamin, jeśli nie widzę wyraźnej potrzeby (czyt. popartej badaniami krwi). Z olejów podaję zdrowemu psu olej lniany (w miarę dostępności - nieoczyszczony, zawiera wtedy sporo kwasów omega-3), a przynajmniej tknie to mój pies mający poważną awersję do ryb. ;)
 
 
koniczynka 
Ekspert


Barfuje od: 3 lata
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 887
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-11-13, 16:43   

Bonsai napisał/a:
Z olejów podaję zdrowemu psu olej lniany (w miarę dostępności - nieoczyszczony, zawiera wtedy sporo kwasów omega-3)


Zapraszam do tematu o tłuszczach w diecie psów jest tam rozmowa o tym, dlaczego olej lniany nie powinien być głównym źródłem kwasów Omega-3 w diecie psa:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=357


Cytat z vetopedii odnośnie leczenia w przypadku babeszjozy (http://www.vetopedia.pl/article110-1-Babeszjoza.html):

"Leczyć można przyczynowo oraz objawowo. Po potwierdzeniu zakażenia babeszjozą, lekarz podaje leki, które eliminują pierwotniaka z krwi zwierzęcia. Leki te nie są obojętne dla organizmu (są silnie toksyczne), jednak czasem jest to jedyna możliwość uratowania życia naszemu psu lub kotu.Leczenie objawowe polega na ochronie nerek, układu moczowego oraz wątroby. Lekarz aplikuje dożylnie leki, które usprawniają pracę nerek, chronią układ moczowy oraz działają osłonowo na wątrobę. Zwierzę otrzymuje także witaminy z grupy B, leki przeciwgorączkowe, kroplówki z płynami nawadniającymi i elektrolitami. Kroplówki muszą być podawane często, czasem 2 razy dziennie. Pomagają one ustabilizować gospodarkę elektrolityczną w organizmie wyczerpanym wymiotami i biegunką. Czasami stosuje się transfuzję krwi. Ważne jest także wprowadzenie odpowiedniej diety, która oszczędza nerki i wątrobę ."

Kierując się tym, że lekarz podaje dodatkowo witaminy z grupy B nie rozumiem tego zalecenia Pana Larsena:

Bonsai napisał/a:
Do każdego posiłku dodałbym jedno jajko od kury z wolnego wybiegu


Strawność surowego białka u psów oscyluje w granicach tylko 50-70% (Ernährung des Hundes, Helmut Meyer,Jürgen Zentek), dodatkowo białko zawiera enzym awidynę, który rozkłada biotynę. Podawanie codziennie całego jajka może spowodować niedobór tej witaminy. Lepiej podawać samo żółtko.

Bonsai napisał/a:
jeszcze jedno - o ile rozumiem suplementowanie np. hemoglobiny w przypadku anemii, tak nie rozumiem po co suplementować ją zdrowym zwierzętom? Żelazo mogą przecież pobrać z pokarmów w ilości wystarczającej.


Z tego względu, że jeśli karmimy zwierze mięsem (mięśniem) to nie otrzyma ono wraz z mięsem odpowiedniej ilości żelaza. Po zabiciu zwierzęcia przeznaczonego na mięso, następuje etap wykrwawiania. Im mniej krwi w tuszy tym lepsza jakość mięsa z technologicznego punktu widzenia.

W naturze psy i koty zjadają swoje ofiary wraz z krwią i zawartymi w niej związkami mineralnymi. W warunkach domowych nie mają takiej możliwości, dlatego dodaje się do ich diety hemoglobinę jako źródło żelaza.


dagnes napisał/a:
Podstawą diety oszczędzającej nerki jest nie podawanie zwierzętom kości, które wprowadzają do pożywienia dodatkowy fosfor. Wapń można dostarczać w inny sposób (i w tej sytuacji należy to robić), przede wszystkim w postaci mączki ze skorupek jaj kurzych lub węglanu wapnia, w dodatku osiągając tym dodatkowy efekt wiązania części fosforu z mięsa w przewodzie pokarmowym i wydalania go z kałem, co jeszcze bardziej obniża ilość absorbowanego z jelit fosforu i odciąża nerki.


Zgadzam się , dlatego nie zgodziłabym się z poniższymi zaleceniami dietetycznymi:

Cytat:
15% warzyw

5% owoców

10% podrobów

50% mięsa z kośćmi

10% flaków

10% mięsnych kości


Bonsai napisał/a:

Co do wątroby - niektórzy polecają podawanie psu (zdrowemu) pokarmu w odstępach 27-28 h. U psów, wątroba nie pracuje w tym samym czasie co żołądek. Jeśli trwa proces trawienia – a u psów karmionych 2-3 razy dziennie, trwa cały czas, wątroba nie ma kiedy się „włączyć” i rozłożyć tłuszcze na energię. Dlatego nie jestem pewna czy częstsze posiłki pomogłyby wątrobie


Jeśli chodzi o tą wątrobę i jej rzekome "włączanie" się to tutaj też o tym rozmawialiśmy: http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=383

W jakich książkach weterynaryjnych bym nie czytała o pracy wątroby psa i o trawieniu (niemieckie, angielskie itd.) nie było nic o żadnym "włączaniu" ani w przenośni ani dosłownie. To są jakieś informacje z kosmosu jak dla mnie. Prosiłabym o podanie źródła naukowego potwierdzającego i tłumaczącego iż takie zjawisko zachodzi u psa i ma związek z karmieniem, ponieważ jestem ciekawa jak to "włączanie" działa.
 
 
Bonsai 


Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 162
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-13, 21:09   

Wow, kobiety, jesteście skarbnicami wiedzy. :)

Wiem, że trochę zbaczamy z tematu, ale mam jeszcze pytanie co do tej kwestii (a nigdzie nie znalazłam wątku stricte na ten temat)
Cytat:
Z tego względu, że jeśli karmimy zwierze mięsem (mięśniem) to nie otrzyma ono wraz z mięsem odpowiedniej ilości żelaza. Po zabiciu zwierzęcia przeznaczonego na mięso, następuje etap wykrwawiania. Im mniej krwi w tuszy tym lepsza jakość mięsa z technologicznego punktu widzenia.

W naturze psy i koty zjadają swoje ofiary wraz z krwią i zawartymi w niej związkami mineralnymi. W warunkach domowych nie mają takiej możliwości, dlatego dodaje się do ich diety hemoglobinę jako źródło żelaza.


Wszystko wygląda spójnie, logicznie, etc. - ale mój pies od 3 lat jest na BARFie i nie miał dotąd sumplementowanej hemoglobiny, a poziom żelaza ma w normie (co pół roku - max. co rok kontrolnie badamy krew). Owszem - kurczak, królik kupowane w formie oczyszczonej dla ludzi nie mają krwi. Ale dlatego należy urozmaicać dietę psa - niektóre mięsa takie jak jagnięcina, dziczyzna mają tej krwi w sobie sporo. Nie raz się taką krwią opryskałam. ;) No i oczywiście podroby - wątróbka wszelkiej maści. Nie w każdym posiłku musi być krew, jak i nie muszą być wszystkie składniki mineralne, etc.

Cytat:
Prosiłabym o podanie źródła naukowego potwierdzającego i tłumaczącego iż takie zjawisko zachodzi u psa i ma związek z karmieniem, ponieważ jestem ciekawa jak to "włączanie" działa.

Niestety, nie potrafię podać źródła naukowego - takie zdanie padło na seminarium J.B.Larsena. :roll:
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4841
Wysłany: 2011-11-13, 23:40   

Z tego co widzę, w kręgach barfowych posiadaczy psów istnieją dziwne mity, jak o tym "włączaniu" wątroby. I wszyscy jak jeden mąż powtarzają zdanie, które czyniłoby z psów istoty nie z tej Ziemi ;-) .
Nie da się "wyłączyć" wątroby bez skutku w postaci uśmiercenia zwierzęcia.

Ponadto, wątroba to chyba najważniejszy wielofunkcyjny organ u ssaków, pełniący tak skomplikowane zadania, że przypisywanie jej jedynie roli rozkładania tłuszczów na energię nie jest nawet uproszczeniem, ale zwyczajną nieprawdą. Wątroba wcale nie "rozkłada" tłuszczów na energię - spalanie cząsteczek kwasów tłuszczowych odbywa się w każdej pojedynczej komórce organizmu, która posiada mitochondrium - w komórkach mięśni, serca, żołądka, skóry i innych. Oczywiście komórki wątroby również pozyskują energię ze spalanych tłuszczów, ale tylko dla siebie samych. Powszechnie utożsamia się wątrobę z jakimś "przerobem" tłuszczów i sądzi się iż ona tylko do tego służy, co jest wielkim nieporozumieniem. Oczywiście bierze ona udział w pewien sposób w metabolizmie tłuszczów, ale nie w sposób przedstawiony tu przez Bonsai. Dokładne omówienie tutaj funkcji i sposobu pracy wątroby u psa nie jest możliwe, bo opracowanie takie musiałoby być wielkości poważnej pracy naukowej, napiszę więc tylko kilka "ciekawostek" obrazujących jak mylny obraz wątroby funkcjonuje w powszechnej świadomości.

Ponieważ organizm psa potrzebuje stałego dostarczania pewnej niezbędnej dla siebie ilości kwasów tłuszczowych, to nawet dieta beztłuszczowa musi zapewnić możliwość ich dostawy, inaczej zwierzę szybko by umarło. W związku z tym Natura wyposażyła wątrobę w umiejętność przerabiania węglowodanów na tłuszcz. A konkretnie glukozy, do której rozkładana jest skrobia oraz inne spożyte cukry złożone czyli węglowodany. Im mniej tłuszczu zawiera dieta, tym więcej musi się napracować wątroba aby przerobić węglowodany na niezbędne kwasy tłuszczowe. Czyni to oczywiście oprócz wykonywania swych innych "codziennych" obowiązków, które ani na chwilę nie ustają. Jeśli w diecie znajduje się odpowiednia do zapotrzebowania ilość tłuszczu, wówczas w wątrobie ustaje lipogeneza (tworzenie tłuszczu z glukozy). Zatem - dieta beztłuszczowa przysparza wątrobie dodatkowej pracy.

Wątroba pełni centralną i wręcz krytyczną rolę w metabolizmie białek. Jej najważniejszą funkcją w tym zakresie jest zamiana niezwykle toksycznego amoniaku w mocznik. Amoniak powstaje w procesie rozkładu aminokwasów (budulców białek) i może być zamieniony w nietoksyczny mocznik dzięki pracy wątroby. Przy upośledzeniu funkcji wątroby wzrasta poziom amoniaku we krwi, co w przypadku braku interwencji medycznej prowadzi do śmierci. Mocznik wydalany jest następnie przez nerki.
Im więcej białka zawiera dieta, tym więcej pracy ma wątroba z utylizacją toksycznego odpadu metabolizmu aminokwasów. Nie jest zatem wskazane w diecie chroniącej wątrobę relatywne zwiększanie ilości białka kosztem tłuszczu, co wg. mnie miało miejsce w zastosowanej przez Ciebie, Bonsai, diecie (zaraz wyjaśnię dlaczego).

Wątroba pełni również szereg bardzo ważnych funkcji w metabolizmie węglowodanów, o co zwykle nie jest "posądzana" i dlatego powszechnie uważa się, że dowolnie duża ilość węglowodanów w diecie jest dla wątroby obojętna. Oczywiście jest to błędne założenie.
Wątroba m.in. przekształca glukozę w glikogen, który następnie magazynuje i potem uwalnia do krwiobiegu odpowiednie jego ilości, po przekształceniu znów do glukozy, w razie potrzeby. W wątrobie zachodzi także proces glukoneogenezy czyli wytwarzania glukozy z aminokwasów. Większość węglowodanów po strawieniu pokarmów to glukoza, galaktoza i fruktoza. Są one transportowane z jelit do wątroby przez żyłę wrotną. Galaktoza i fruktoza są przekształcane w wątrobie w glukozę. Mleczan, powstały w mięśniach przy spalaniu glukozy jest transportowany poprzez krew do wątroby, a wątroba przekształca go znów w glukozę. Glicerol pochodzący z rozpadu trójglicerydów (tłuszczów spalanej własnej tkanki tłuszczowej oraz pokarmowych) także trafia do wątroby, która przerabia go na glukozę. Wątroba jest więc organem pełniącym centralną rolę w mechanizmach regulujących poziom glukozy we krwi. Gdy jest jej we krwi mało - wydziela ją, gdy jest jej nadmiar - pobiera glukozę z krwi i kieruje jej dalszymi losami. W przypadkach upośledzenia funkcji wątroby znacznie zmniejsza się tolerancja glukozy w organizmie, podobnie jak to ma miejsce w cukrzycy. Zatem podawanie zwiększonej ilości węglowodanów w diecie "wątrobowej" jest nie tylko bezcelowe, ale i szkodliwe.
U mięsożernego psa, u którego w naturalnej diecie nie było dużo węglowodanów, ich duży nadmiar prowadzi do znacznego obciążenia wątroby i rozregulowania mechanizmów kontrolnych.

To, co napisałam powyżej to tylko podana w uproszczeniu część z ogromnej ilości funkcji wątroby, która pracuje intensywnie non-stop, także w czasie stanu głodzenia i nigdy się nie "wyłącza".

Powyżej pisałam o bogatobiałkowej diecie stosowanej przez Bonsai, pomimo jej deklaracji o zmniejszaniu ilości białka w pożywieniu psa. Bonsai, podana przez Ciebie tabelka tak naprawdę nic nam nie mówi, gdyż brakuje w niej pozycji "% tłuszczu". Im mięso jest tłustsze tym mniej w nim (relatywnie) białka. To jest oczywista oczywistość. Jeśli weźmiemy chude filety z dowolnego zwierza, zawartość w nich białka będzie porównywalna. I tak np. w podanym przez Ciebie w tabeli kurczaku zawartość białka wynosi 18%, nie podano jednak w jakiej części, natomiast gdy konkretnie spojrzymy na piersi z kurczaka bez skóry to dowiemy się, że zawierają 24% białka. Za to w "wysokobiałkowej" wołowinie z twojej tabelki będzie tylko 16% białka jeśli weźmiemy tłusty kawałek z piersi. Nie ma czegoś takiego jak niskobiałkowe mięso.
Tym samym, jeśli stosując się do zaleceń o niskotłuszczowej diecie, podawałaś psu chude mięsa, które uważałaś za "niskobiałkowe", to faktycznie stosowałaś dietę wysokobiałkową, gdyż białko zajmowało miejsce tłuszczu. Jeśli do tego w diecie było niewiele węglowodanów (co normalnie jest dobrą praktyką), to wątroba miała naprawdę sporo pracy z przerabianiem białka na glukozę, tej glukozy na tłuszcz, a także z utylizacją dużej ilości amoniaku z nadmiaru białka. Mogła tej pracy uniknąć gdyby pies otrzymał zbilansowaną dietę z ograniczeniem ilości pokarmu. Jeśli pies otrzymywał jednak sporo węglowodanów, to także nie było to dobre rozwiązanie, o czym pisałam wyżej.

Bonsai napisał/a:
mój pies od 3 lat jest na BARFie i nie miał dotąd sumplementowanej hemoglobiny, a poziom żelaza ma w normie (co pół roku - max. co rok kontrolnie badamy krew)

Z samej morfologii, a nawet z oznaczenia poziomu żelaza we krwi nie można wnioskować o niedoborach żelaza lub ich braku. Krew jest najważniejszym płynem ustrojowym w organizmie i organizm stara się wszelkimi sposobami utrzymać w niej jak najdłużej właściwe stężenie potrzebnych substancji kosztem innych organów. Dlatego istniejące niedobory wychodzą we krwi bardzo późno, gdy sytuacja jest już tragiczna i organizm wyczerpał wszelkie możliwości pobierania brakujących substancji z wewnątrz organizmu. Dla celów stwierdzenia niedoboru żelaza należy oznaczać poziom ferrytyny a nie żelaza. Czy pies miał oznaczany poziom ferrytyny?

Bonsai napisał/a:
niektóre mięsa takie jak jagnięcina, dziczyzna mają tej krwi w sobie sporo

Wszystkie mięsa przeznaczone do spożycia przez ludzi są odkrwawiane i w żadnym z nich nie ma nawet ułamka tej krwi, którą drapieżnik spożywa w naturalnych warunkach. To, że mięso jest bardziej czerwone jest zasługą obecnej w nim mioglobiny, a nie krwi. Mioglobina także zawiera żelazo, jednak w naturze, oprócz mioglobiny pies spożywa także krew z hemoglobiną, co łącznie zapewnia mu optymalny poziom zaopatrzenia w żelazo.
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Bonsai 


Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 162
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-14, 02:41   

Wow, dzięki za obszerne wytłumaczenie. Wychodzi moja ignorancja z biologii. ;) Bazowałam na tym, co zdobyłam w internecie - jak widać, były to błędne informacje. Mam nadzieję, że nie zrobiłam psu szkody...

Co do badań, ostatnio były robione (przed babeszją) oprócz morfologii (leukocyty, erytrocyty, hemoglobina, hematokryt, MCV, MCHC, płytki krwi, obraz krwinek białych kwasochłonne, segmentowane, limfocyty, obrak krwinek czerownych), poza tym biochemia: AspAT, AlAT, ALP, Glukoza, kreatynina, mocznik, białko całkowite, bilirubina całkowita, slbimuny, GGT, wapń, fosfor,magnez, cholesterol całkowity, LDH, kinaza kreatynowa, triglicerydy, sód, potas, chlorki, globuliny.

Powiem szczerze, że zaczyna mnie to wszystko lekko przerażać. O ferrytynie słyszę pierwszy raz w życiu. Będziemy teraz robić kontrolne badania po babeszji - jak sprawdzić tę ferrytynę? Zawsze myślałam, że morfologia i biochemia dają wystarczający obraz tego, co się dzieje u psa, a wychodzi na to, że badania te nie mają większego sensu, bo i tak "niedobory wychodzą we krwi bardzo późno, gdy sytuacja jest już tragiczna". To przeczy wszystkiemu, co do tej pory słyszałam. :roll:

Cytat:
Wszystkie mięsa przeznaczone do spożycia przez ludzi są odkrwawiane i w żadnym z nich nie ma nawet ułamka tej krwi, którą drapieżnik spożywa w naturalnych warunkach.

Dziczyzna jest odkrwawiana? Skoki zająca, łopatka jelenia? Przecież tego nie da się normalnie przekroić bez obryzgania krwią. No, ale ok - to może chociaż wątroba zawiera tę krew?

Cytat:
To, że mięso jest bardziej czerwone jest zasługą obecnej w nim mioglobiny, a nie krwi.

Tak, wiem o tym i nie to miałam na myśli.

Idąc tym tokiem rozumowania, BARF faktycznie nie jest dla osób, które nie mają wykształcenia weterynaryjnego.
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4841
Wysłany: 2011-11-14, 23:03   

Bonsai napisał/a:
O ferrytynie słyszę pierwszy raz w życiu. Będziemy teraz robić kontrolne badania po babeszji - jak sprawdzić tę ferrytynę?

Ferrytyna to białko, które magazynuje jony żelaza w łatwo dostępnej i nieszkodliwej formie dla organizmu i które może być wykorzystywane w miarę potrzeb. Stężenie ferrytyny we krwi odzwierciedla ilość żelaza zmagazynowanego w organizmie jako zapas. Jeśli utrata żelaza przez organizm przekracza jego wchłanianie z pokarmu, dochodzi najpierw do zużycia zapasów żelaza. Gdy zaczyna ubywać żelaza z organizmu, jego zapasy wyczerpują się, zanim we krwi będzie widoczny spadek poziomu żelaza. Dopiero gdy zapasy się skończą, ubywa żelaza z krwi, zmienia się budowa erytrocytów, spada ich liczba i obniża się poziom hemoglobiny. Wtedy zwykle rozpoznaje się anemię. Wcześniej, gdy anemia z niedoboru żelaza jest jeszcze utajona, można ją dostrzeć tylko dzięki zbadaniu poziomu ferrytyny.
Badanie poziomu ferrytyny może być niemiarodajne w czasie choroby nowotworowej, autoimmunologicznej oraz przy uszkodzeniu wątroby, co należy wykluczyć.
Poziom ferrytyny oznacza się w surowicy krwi.

Bonsai napisał/a:
Zawsze myślałam, że morfologia i biochemia dają wystarczający obraz tego, co się dzieje u psa, a wychodzi na to, że badania te nie mają większego sensu, bo i tak "niedobory wychodzą we krwi bardzo późno, gdy sytuacja jest już tragiczna".

Morfologia i biochemia dają przede wszystkim obraz funkcjonowania narządów i organizmu jako całości oraz tego, czy nie dzieją się jakieś destrukcyjne procesy np. zapalne. I te badania są bardzo ważne. Natomiast niedobory składników odżywczych wychodzą w standardowych badaniach krwi bardzo późno, gdy już są zaawansowane, bo dopóki się da organizm zabiera te substancje ze wszystkich miejsc aby we krwi utrzymać potrzebny poziom.

Bonsai napisał/a:
Dziczyzna jest odkrwawiana? Skoki zająca, łopatka jelenia? Przecież tego nie da się normalnie przekroić bez obryzgania krwią. No, ale ok - to może chociaż wątroba zawiera tę krew?

Wszystkie tusze zwierząt po uboju są odkrwawiane, przede wszystkim dlatego, że krew jest bardzo podatna na rozkład gnilny i mięsa wraz z krwią nie dałoby się przechowywać bez jego wyjątkowo szybkiego zepsucia.
Wątroba generalnie także nie powinna zawierać krwi, choć jej resztki zawsze się tam znajdują. Wątroba jest znacznie lepszym źródłem żelaza niż mięso przede wszystkim dlatego, że jest magazynem ferrytyny. Problem polega na tym, że wątroby można podawać tylko niewielkie ilości ze względu na ryzyko przedawkowania witaminy A.

Bonsai napisał/a:
BARF faktycznie nie jest dla osób, które nie mają wykształcenia weterynaryjnego.

No nie przesadzajmy - żadne weterynaryjne wykształcenie potrzebne nie jest, a nie raz mogłoby zaszkodzić ;-) .
BARF jest bardzo logiczny i jeśli już, to wymaga raczej umiejętności obserwowania przyrody oraz znajomości technik rzeźniczych niż wiedzy medycznej.
Wystarczy uświadomić sobie z czego składa się całe zwierzę, na które polują w naturze nasze domowe drapieżniki i starać się dostarczać im wszystko to, co dostałyby w naturze. Całe ofiary drapieżników to nie tylko czyste mięso z kością, żołądkiem i czasem nieco wątroby. Każde zwierzę ma oprócz tego krew i inne płyny ustrojowe, mózg, śledzonę, tarczycę, grasicę i cały układ chłonny, trzustkę, serce, płuca, nerki, nadnercza, oczy, język i jeszcze wiele innych "drobiazgów". Te wszystkie części są potrzebne w pożywieniu drapieżnika, bo niosą ze sobą określone, specyficzne tylko dla siebie substancje odżywcze. Jeśli nie można dostarczyć mu tych wszystkich części, to trzeba je czymś zastąpić. I tu pojawia się nie lubiane słowo "suplementacja", które kojarzy się ze stosem kolorowych tabletek. Tymczasem w BARFie ta suplementacja oznacza zwykle całkowicie naturalne produkty, jak np. suszona krew, olej z łososia, drożdże piwne, algi i wiele innych.

Twój post dotyczący częstotliwości karmienia psów przeniosłam do wątku dotyczacego tego tematu :-) :
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=383
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Bonsai 


Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 162
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-09, 22:04   

Mam do Was znów ogromne pytanie, prośbę.

8.11 Piegus zachorował na babeszjozę (tzn. wystąpiły pierwsze objawy)
26.11 z dnia na dzień pojawiły się bóle przy wchodzeniu po schodach, wchodzeniem na łóżko, wstawaniem, przy przeciąganiu się etc. Pomyślałam, że to jakieś pozostałości po babeszjozie (?) i poszliśmy do weta, który psa obmacał (kręgosłup, szyja, łapy), nic nie stwierdził i kazał obserwować. Zapytałam czy podawać jakieś suplementy, np. glukozaminę - nie.
Obserwowaliśmy, pies czuł się raz lepiej raz gorzej, ograniczyliśmy spacery do praktycznie załatwiania wyłącznie potrzeb fizjologicznych. Pies czuł się lepiej i 3.12 poszliśmy na trochę dłuższy spacer, podczas którego pies czuł się doskonale, jednak przy wejściu na klatkę schodową jęk z bólu... I wnoszenie psa na trzecie piętro. Umówiliśmy wizytę u innego weta, następnego dnia stan psa znacząco się poprawił. Do dziś spacery są ograniczone do minimum, Piegus nie piszczy z bólu, ale po schodach, na łóżko wchodzi ostrożnie (praktycznie nie wskakuje jak miał w zwyczaju, a wchodzi jedna-druga-trzecia-czwrta łapa).
W środę mamy umówionego weta (ponoć dobrego, z resztą kolejka do niego spora może o tym świadczyć?) i tu mam pytania do Was:
- jakie badania zasugerować wetowi, jeśli sam na to nie wpadnie? Jakie oznaczenia biochemiczne by się przydały? RTG (tylko tu problem - nie wiemy w jakim miejscu go boli - czy to może przednia część ciała, czy tylnia, lewy czy prawy bok, etc.)?
- co dorzucić do BARFa, by pomóc psu z tego wyjść? Czarci pazur? Glukozamina? W jakich dawkach? Czy coś ograniczyć? Czegoś nie łączyć?
Wszelkie rady, co zasugerować wetowi, mile widziane. Trochę straciłam zaufanie do ich osądów. :( A sama nie mam wiedzy, by je weryfikować...
 
 
Sihaya 
Ekspert


Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 1721
Skąd: Łódź
Wysłany: 2011-12-10, 23:00   

Zaproponowałabym wetowi zrobienie następujących badań: morfologia, rozmaz białych i czerwonych krwinek, ANA test i test Coombsa, następnie do rozważenia biochemia w zależności od wyników badań & koniecznie w pierwszym rzucie RTG albo jeszcze lepiej TK stawów kończyn dolnych i kręgosłupa.
Tak na szybko, co mi przychodzi do głowy....
Z tym czarcim pazurem to bardzo dobry pomysł, powinien zminimalizować ból. Podaj proszę wagę psa to sprawdzę dawki w literaturze weterynaryjnej dla schorzeń okołostawowych.
Po konsultacji z wetem i w zależności od wyników badań rozważyłabym ewentualną terapię enzymatyczną (preparat Phlogenzym lub Wobenzym) - ta potrafi dać niesamowite rezultaty przy schorzeniach stawów o różnej etiologii.
 
 
Bonsai 


Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 162
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-10, 23:53   

Dziękuję! Badania grzecznie zrobimy. :)
Piegus waży 20,8 kg.
Dziś już nawet wskoczył na łóżko jak dawniej. :) Ale pewnie nie ma się czym cieszyć, bo ruchu praktycznie dalej nie ma i zapewne po dłuższym spacerze problemy by wróciły (jutro zrobimy taki minimalnie dłuższy spacer, zobaczymy).
_________________
www.fotopsy.pl
 
 
coztego 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 07 Paź 2011
Posty: 262
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2012-05-28, 12:28   

Kazia napisał/a:

Z krwi można babeszjozę stwierdzić specjalnym testem

Wystarczy zrobić rozmaz i wsadzić pod mikroskop, pierwotniaki łatwo rozpoznać w krwinkach.

Przy babeszjozie koniecznie trzeba podać imizol, jak najszybciej jedźcie do dobrego weta, jeśli to babeszjoza, to może psa zabić w parę dni :-?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne