Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2013-03-08, 22:15 BARFne i nieBARFne plotki kocich opiekunów
Ponieważ plotki i ploteczki opiekunów barfujących kotów często zapełniają wiele stron wątków, w których inni poszukują konkretnych informacji i trudno jest im się "przedrzeć" przez dziesiątki stron, zakładam temat o wszystkim, co nie jest bezpośrednio związane z edukacyjnymi wątkami na Forum i co nie podnosi ich wartości merytorycznej.
Niniejszy wątek służy do pogaduszek na wszelkie okołoBARFne tematy, które niekoniecznie pasują do istniejących już na Forum wątków (albo są z nimi jedynie bardzo luźno związane), a jednocześnie nie zasługują na to, by założyć im odrębny wątek .
Z racji nieokreślonej tematyki, dyskusje tutaj nie będą podlegały moderacji pod kątem trzymania się tytułu wątku .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Dalia
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2013 Posty: 50 Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-01-24, 22:23
Ehh.... Właśnie przeszłam przez batalie z tesciami i dostaje wscieklizny za kazdym razem jak rozmawiam z nimi o karmieniu kota....
Zaczelo sie od tego ze Dalia zaczela sobie wygryzac siersc na grzbiecie i nie wiedzialam od czego, po wizycie u weta okazalo sie ze to świąd i uczulenie na kurczaka. Podzielilam sie ta informacja z tesciami, gdzie odpowiedz brzmiala "a nie mowilam ze to kurczak i surowe mieso" (gdzie wczesniej mowila ze to przez bialo, ''bo jak oni mieli psa ktory sobie wygryzal siersc to wet powiedzial ze to przez bialko i zakazali im uzywania karm z kurakiem" i dlatego Dalia musi jesc tylko SUCHA karme (slowa tesciowej) bo w miesie jest za duzo bialka i karma sucha jest najlepiej zbilansowana i ma wszystko to co kot potrzebuje"... Noz sie w kieszeni otwiera... Ja tylko pytam czy pies jest kotem i musi jesc to samo co kot??!!
Od kiedy... Mieli tez w planach zajac sie dystrybucja karm oczywiscie tych "najlepszych" miedzy innymi RC... na szczescie przeszlo im to.
Zreszta karmia swoje zwierzeta kitekatem i karmami z lidla, a jak probuje tlumaczyc ze jak sami sobie zrobia mieszanke i wiedza co do niej daja to kot bedzie zdrowszy i przynajmniej wiemy co jest w srodku.... ale nie bo po co. Wg nich w kazdej karmie jest to samo wiec po co przeplacac...
Ale ostatnio kolezanka porownala to do jedzenia Mcdonald's :D i w sumie wielka racja, ze te najtansze karmy maja tyle miesa w sobie co produkty Mc... :D
Barfuje od: 09.2012 Pomógł: 10 razy Wiek: 31 Dołączył: 06 Sie 2012 Posty: 1432 Skąd: Poznań
Wysłany: 2014-01-24, 22:26
Ja się zastanawiam czy choćby w "macu" jest jeszcze jakieś jedzenie, z definicji. Tak samo z karmami "marketówkami".
_________________ Naturalne stało się sztuczne, a prawdę uznano za kłamstwo.
Dalia
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2013 Posty: 50 Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-01-24, 22:33
Najlepiej byloby karmic takich ludzi - przynajmniej przez miesiac w Mc i zapytac po tym jak sie czuja i czy chca wiecej, moze takie cos zobrazowaloby korzysc jedzenia smieci
Ja to mam z rodzicami jednak dobrze.... Co prawda nigdy wprost nie powiedzialam, ze karmie np udzcem z indyka (czyli uznawanym przez nich za "pelnowartosciowe mieso")... ale to , ze kupuje podroby, miesne kosci, ryby, jakies okrawki miesne dla kotow , ze bilansuje to wszystko , daje zoltka (czyli praktycznei 95% skladnikow diety) znaja i aprobuja. Co prawda matka uparcie w prezencie pod choinke i tak kupuje im a to suche a to jakies saszetki ("no bo musza cos dostac smacznego w prezencie") ale ogolnie to i tak widze, ze mam luz...
Że już nie wspomne, że jak do nich jade i robimy zakupy, to oczywiscie lece na miesny , bo a noz jest u nich cos czego u siebie nie upoluje ... i jak juz cos znajde to jeszcze za to płaci
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Zaproszone osoby: 2
Dalia
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2013 Posty: 50 Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-01-24, 22:45
Hahaha :D
Jadis, z rodzicami tez mam dobrze bo sa za barfemi sami jej cos podrzuca od czasu do czasu, tesciowie sa oporni i odporni na 'nowosci'. Byc moze za duzo czasu i zachodu to dla nich, bo tesciowa nawet jak gotuje to caly obiad nie moze zajac wiecej niz godzine na przygotowanie (poza zupami bo przy nich nie trzeba stac bez przerwy). Ale akcje z zupa z kartonu tez byly :/
No to jak dla mnie niereformowalni. Co innego jesli ktos nie umie gotowac...ale jesli to jest lenistwo to sory. Jak ktos nie dba o to co sam je to w zyciu nie spojrzy na swojego psa/kota i nie pomysli o tym co to biedne zwierze je...;/
U mnie z matka tylko problem jak kupuje np plucka albo ozorek - to sie krzywi , ze takie paskudztwa ;D
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Zaproszone osoby: 2
Dalia
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2013 Posty: 50 Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-01-24, 22:59
Nie no gdziez:D
Dbaja bo nie jedza smazonego :D jedynie duszone/gotowane/pieczone.
Wiesz jak psu daja chleb i inne tego typu to wiesz....
A jak sie mowi ze po takich bardzo psuja powietrze to wiesz...
Poza tym szczytem lenistwa jest tez to ze pies nie wychodzi na spacery, ma tylko 'drzwiernego' ktory wypuszcza do ogrodu i zbiera do domu. Nie pamietam kiedy psy byly na prawdziwym spacerze, chyba ostatnio to ja z nimi bylam.
Ale coz, nie przekonam. A z jedzeniem dla zwierzakow juz sie tyle nagimnastykowalam ze kapituluje i po prostu nie potrafie ich przekonac. Jedynie patrze jak te zwierzaki jedza smieci.
Barfuje od: 09.2013
Udział BARFa: 75-90%
Dołączyła: 30 Wrz 2013 Posty: 149 Skąd: Finlandia
Wysłany: 2014-01-25, 09:30
Dalia napisał/a:
Najlepiej byloby karmic takich ludzi - przynajmniej przez miesiac w Mc i zapytac po tym jak sie czuja i czy chca wiecej, moze takie cos zobrazowaloby korzysc jedzenia smieci
Taki eksperyment był już robiony. Człowiek żywił się przez miesiąc w "macu" i, jak można się łatwo domyślić, na zdrowie mu to nie wyszło
http://stopklatka.pl/-/16147120,super-size-me/opis
Z tego, co pamiętam, przeszedł po tym na weganizm
_________________ "Nawet najmniejszy kot jest arcydziełem natury" - Leonardo da Vinci
nam ten film na kursach pokazywali, ale oporny stwierdził że skoro facet żyje, jest tylko troche ospały, łatwo się męczy to co z tego? fakt lepiej jest miec psa czy kota który śpi 20h/dobe niż takiego którego roznosi energia
Barfuje od: 09.2013
Udział BARFa: 75-90%
Dołączyła: 30 Wrz 2013 Posty: 149 Skąd: Finlandia
Wysłany: 2014-01-25, 13:00
89ola napisał/a:
nam ten film na kursach pokazywali, ale oporny stwierdził że skoro facet żyje, jest tylko troche ospały, łatwo się męczy to co z tego?
Facet był na tej "diecie" tylko przez miesiąc. Można sobie wyobrazić, jak zgubny wpływ na organizm takie odżywianie miałoby na dłuższą metę.
89ola napisał/a:
fakt lepiej jest miec psa czy kota który śpi 20h/dobe niż takiego którego roznosi energia
Dla wielu ludzi to jest, niestety, prawda. Niedawno natknęłam się na badanie robione na ludności tubylczej, z którego wynikało, że 58% ludzi, którzy decydują się na kota, wymienia jako główny powód fakt, że jest to zwierzę nie wymagające uwagi i czasu!!!
I jak kogoś z takim nastawieniem przekonać do barfa
_________________ "Nawet najmniejszy kot jest arcydziełem natury" - Leonardo da Vinci
Tak, nie wymagające uwagi i czasu... a później "mój kot jest otyły", "mój kot robi poza kuwetą", "mój kot wylizuje brzuch", "mój kot ma alergię" itd. Jeśli zwierzak całymi dniami śpi, to znaczy, że coś z nim nie tak kilka osób, które przekonałam do BARFu (czy to z chrupek, czy z mokrego) już po kilku dniach zaczynały zauważać różnicę, a po kilku miesiącach stwierdzają, że "to nie te koty", bo mają dużo energii pomimo kilku lat, a przecież to koty-seniorzy (ciekawe czy o 30-40 latkach też mówią, że ze starości nie mają siły, bo to taki odpowiednik kota 5-7lat, gdzie producenci zapewniają, że karma dla seniorów zaczyna być potrzebna - no jak z kota w pełni sił robią przysłowiowego dziada z milionem chorób, to rzeczywiście w pewnym sensie seniorzy ).
Dalia
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2013 Posty: 50 Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-01-25, 20:51
Nie mowcie nawet...
Bo mnie sie plakac chce jak widze ze tesciowie nie wychodza z psami na spacery, a smakolyki z lidla, potrafia im praktycznie cala paczke na raz podac :/
A psice to seterka i kondel taki do 15kg
Barfuje od: 03.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 663 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-01-25, 22:19
Dalia, całego świata nie da się naprostować. Niektórym nie ma po co tłumaczyć, bo wiedzą lepiej i już. Widzę u siebie w otoczeniu - jedni wysłuchają i coś zmienią, inni tylko wysłuchają, przytakną i dalej swoje, a kolejni od razu staną okoniem, "bo wet powiedział..., bo już mieli zwierzęta i wiedzą..., bo kot sąsiadki na whiskasie i żyje..., bo daj mi spokój...". I to niezależnie od wieku rozmówcy, kwestia charakteru chyba. Nauczyłam się wyczuwać rozmówcę i albo drążę temat karmienia zwierząt, albo daję sobie spokój. Dla dobra zwierzaków można tłumaczyć po stokroć, ale ileż można walić głową w granit?
Jak ktos nie dba o to co sam je to w zyciu nie spojrzy na swojego psa/kota i nie pomysli o tym co to biedne zwierze je...;/
Nie zgodzę się. Osobiście jestem przykładem dbania o koty, niedbania o siebie. I nie chodzi o chwalenie się, bo nie ma czym, doprawdy, ale o to, że to nie jest reguła.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum