Wysłany: 2013-04-09, 07:01 Witam wszystkich Barfnych ( i nie tylko ) forumowiczów
Wprost z krainy kwitnącego ziemniaka - Pyrlandii, a konkretnie z samego serca tych ziem , czyli Poznania, macha ogonem , a czasem i łapką Tofik, czyli kawał kota z charakterrrrrem.
Tofik to naprawdę zadziwiający kocurek. Przywędrował do naszego domu wraz z córką która wróciła na łono rodziny po kilkumiesięcznej przerwie. Zawojował nas dokładnie, ale... no właśnie....
zawsze jest jakieś ale, okazało się że nasz pupilek prócz charakterku - Kot co się zowie - próbujący rządzić , czasem (na szczęście to już mija) agresywny w stosunku do moich domowych pań, prócz skomplikowanej osobowości ma też skomplikowaną alergię. Właściwie nie jest ona do końca sprecyzowana, ale jak sugerują lekarze , raczej jest pochodzenia pokarmowego. Raz czy dwa razy w roku zdarza mu się bez konkretnej przyczyny zadrapać (najczęściej kark) aż do krwi, wówczas niezbędne są zastrzyki przeciw świądowi i inne leki, prze długi czas. Do tego oczywiście naszej domowej produkcji wdzianka osłaniające skaleczone miejsce i utrudniające rozdrapywanie gojących się strupków.
Jeśli ktoś nie widział jeszcze nieszczęśliwie wyglądającego potężnego kocura to może znajdę gdzieś w archiwach domowych fotkę... zademonstruję Wam
Stąd więc moje poszukiwania różnych ścieżek. jedną z nich mam nadzieję ze skuteczną okaże się Barf. Spróbuję najpierw stopniowo przetestować na nim ten sposób żywienia. Po jego reakcjach będę widział jak to akceptuje , no i oczywiście jak reaguje jego organizm. Jest to kot typowo domowy i w związku z tym powinienem zadbać o wzbogacanie jego diety. Od początku prawie odstawiliśmy suchą karmę. Do tej pory kupowałem mu w Rossmannie karmę (niemiecką) którą w miarę tolerował. Ostatnio jednak i ta karma pogorszyła się (wizualnie) i facecik mniej chętnie ją zjada. Pewnie to i monotonia , ale podawanie ogólnodostępnych różnych karm najczęściej kończyło się rozdrapaniem po jakimś czasie, więc wolę stosować bezpieczniejsze i zdrowsze metody.
Poza tym Tofiś ma coś z psa Uwielbia aportować piłeczki, jeśli chce się dostać do zamkniętego pomieszczenia niezwykle zaciekle wyszarpuje zębami wykładzinę dywanową na korytarzu. W efekcie - po 2 latach jego rządów wykładzina już do wymiany.
Poza tym bywa rozkoszny. Bardzo lubi przebywać z ludźmi, pieścić się , wtulać - co przy pół metrowym - 7 kilogramowym pieszczochu wymaga od nas niezłej formy A na oko to jest niewiniątko...
Pozdrawiam więc wszystkich forumowiczów i ich pociechy, liczę na wsparcie i pomoc, i mam nadzieję że nasze doświadczenia też może kiedyś komuś pomogą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum