apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 438 Skąd: warszawa
Wysłany: 2015-02-28, 17:28
Dziewczyny, mówię o kotach na współczesnej wsi, których nikt nie dokarmia (nie licząc codziennej porcji mleka).
Na wsi każdy ma swoje miejsce i obowiązki: psy sa po to, aby strzec gospodarstwa (i psy się karmi) a koty po to aby chronić plony przed gryzoniami.
Nikomu do głowy by nie przyszło aby koty dokarmiać, bo koty najedzone (czytaj karmione przez człowieka) = koty którym się nie chce łapać myszy. A na takich kotach nikomu nie zależy.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2015-02-28, 21:01
vesela krava napisał/a:
Czy to obecnosc czlowieka moze wprowadzac koty w taki stan bierno-zebraczy, do tego stopnia ze zapominaja o swojej naturze?
Niestety tak. Człowiek w swojej głupocie czyni tyle zła Naturze, że naprawdę powinien zostać przez jakąś mądrą siłę unicestwiony (i to byłaby chyba sprawiedliwa kara). To, że sam zatracił instynkty w sprawie własnego odżywiania i odchowywania potomstwa, to tylko na jego szkodę działa i może spowoduje, że wymrze (albo ewoluuje do jakiejś nie znanej nam dotąd formy). Ale na swoją modłę próbuje również "uszczęśliwiać" inne stworzenia, które wciąż należą do Natury.
vesela krava napisał/a:
moje obserwacje wiejskich kotow, "dokarmianych" tylko mlekiem prosto od krowy, sa zupelnie inne - wiecznie wyglodniale i chude zwierzeta ktore rzadko lowia, a na prawde bylo co - gospodarstwo w srodku lasu, obok pola, stodola pelna myszy... Strasznie bylo mi ich szkoda.
vesela krava napisał/a:
ja opisalam przypadek z malym zageszczeniem - kotow w gospodarstwie bylo raptem 5 z tego co pamietam, mozliwe, ze mniej, w stajni w porywach do 3. Te wiejskie byly "karmione" mlekiem, wiec nijak nie dalo sie na tym wyzyc.
apple napisał/a:
Dziewczyny, mówię o kotach na współczesnej wsi, których nikt nie dokarmia (nie licząc codziennej porcji mleka).
Piszecie i chyba nie zdajecie sobie sprawy z tego, co naprawdę zawiera Wasz przekaz . To nie jest "tylko" dokarmianie mlekiem. To jest zabijanie kotów mlekiem. Mleko tak naprawdę jest pokarmem i jak najbardziej da się na nim wyżyć (cielęta pijące wyłącznie mleko mają się świetnie, rosną i rozwijają się błyskawicznie). Ale to nie jest pokarm dla kotów. Vesela krava, piszesz, że koty wychudzone. A czy ktoś sprawdzał jakie biegunki powoduje u nich ciągłe picie mleka krowiego (laktoza)? Koty czują się po wypiciu mleka syte i traktują je jako pokarm (słusznie zresztą) ale nie zdają sobie sprawy z tego, jak ono je niszczy (biegunki to jedno, ale problemy wynikające z niezbilansowania takiego pokarmu pod kocie potrzeby to kolejna rzecz - nadmiary i niedobory substancji odżywczych, problemy immunologiczne wyzwalane przez mleko to jeszcze jedna i nie ostatnia).
Koty są uczone, że nie muszą polować, bo dostają pokarm (mleko), a ten pokarm je wykańcza. Nie polują bo jedzą mleko (dokładnie - jedzą).
apple napisał/a:
Obfitość pożywienia występuje raz w roku - we wrześniu, październiku.
Wtedy gryzonie masowo wychodzą, uzupełniając spiżarnię na zimę.
Ależ skąd. Gryzonie występują cały rok, a koty są w dodatku świetne w wynajdywaniu ich norek i wyciąganiu ich nawet spod śniegu.
Inną sprawą jest fakt, że wielu z was może obserwować coś, co nie jest naturalne, bo patrzycie na obszar zmieniony przez człowieka. Gryzonie mogą występować np. tylko sezonowo w czasie i w miejscach, gdzie pojawiają się plony ludzkiego rolnictwa, a w innych okresach mogą przenosić się na inne tereny, bogate w pokarm dla nich. Wiele terenów jest mocno zatrutych przez człowieka i tam również małe ssaki mogą nie występować, stwarzając wrażenie, że kocie ofiary są w deficycie. Generalnie wpływ działaności człowieka na środowisko i inne zwierzęta jest tak potężny, że nie można twierdzić iż to, co widzimy jest naturalne. Jak pisałam wcześniej, przez wiele lat obserwowałam koty mieszkające na terenie rezerwatu przyrody i naprawdę nie miały problemu z polowaniem o dowolnej porze roku i w dowolnych warunkach pogodowych.
vesela krava napisał/a:
wlasnie ogladam dokument o hiszpanskiej faunie i pokazali m. in. polujacego zbika, ktoremu najwyrazniej wystarczy zaledwie kilka minut aby cos upolowac.
I tak to w naturze wygląda. Nasze małe koty to wyjątkowe stworzenia, które ewoluowały jako zabójcy doskonali. Żadne lwy, tygrysy czy inne gepardy nie dorastają im do pięt jeśli chodzi o kunszt polowania oraz jego skuteczność. Nasz kot to prawdziwy cud Natury, idealnie dopasowany do swojego środowiska (naturalnego!).
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 438 Skąd: warszawa
Wysłany: 2015-02-28, 22:35
Dagnes, czytałam barfne wątki poświęcone spożywaniu mleka (interesuje mnie to, bo sama bardzo lubię mleko, jednak pod wpływem forum na razie (co najmniej) zrobiłam sobie przerwę).
Mam okazję zaobserwować, że koty w gospodarstwie, o którym piszę, nie rzucają się na mleko, za to rzucają się na kąski, które im czasami udostępniam (nie dokarmiam kotów, za to jeżeli coś wartościowego zostanie, wynoszę za ogrodzenie). Tak nawiasem, mleko nie u wszystkich kotów powoduje biegunkę.
Co do obfitości – pisząc o obfitości miałam na myśli występowanie gryzoni w takiej ilości, że koty praktycznie nie są w stanie ich przejeść.
Nigdzie nie napisałam, że gryzoni nie ma w pozostałych miesiącach roku i nie sądzę, aby tak wynikało z mojej wypowiedzi.
Myszy u nas absolutnie nie brakuje, sama zresztą doświadczam pełno śladów ich działalności w ogrodzie, bo co róż okazuje się, że właśnie coś zjadły (np. lilie czy powojnik).
Moje obserwacje dotyczą kotów na „zapadłej“ wsi, wokół naszej posesji są łąki, pola i lasy, pełno nor mysich.
Jednak, widzę, jak koty siedzą na polu długo zanim coś złapią, nie widzę aby w 5 minut łapały zdobycz.
No i niestety są wiecznie głodne.
Do tego stopnia, że potrafią zjeść wszystko co im podejdzie pod łapę.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-03-01, 00:32
ja tam nie wiem jaki jest powód takiego stanu rzeczy, ze koty mające teoretycznie w bród zwierzyny do upolowania nie radzą sobie i chodza głodne woląc żebrać albo wyjadac jakies znalezione śmietki niż upolowac sobie mysz. Może zwyczajnie to sa niprzystosowane egzemplarze, które w zupełnie naturalnych warunkach dawno by już zginęły? Selekcja naturalna jest w świecie zwierząt niezwykle brutalna i dzieisiatkuje populacje dość efektywnie pozostawiając przy życiu tylko najsilniejsze jednostki, natomiast wpływ człowieka mocno tą naturalną selekcję zaburza na każdym kroku. Może w tym tkwi problem? U siebie też obserwuję dziwną sytuację. Moje dwa futra z domowych niewychodzacych pieszczoszków, które jedzonko miały zawsze w miseczce pod nosek podstawione w ciągu niespełna 2 miesięcy zamieniły się w łowne koty. Pierwsze swoje zdobycze to już chyba po 2-3 tygodniach upolowały i to nie były byle myszki, które są bardzo łatwe do upolowania tylko ptaszki. Az byłam w szoku. Na myszy dużo później zaczęły polowac bo troche im zajęło zatrybienie, ze to też jest jadalne. Wychowane na kurczaczkach Shiayi zaczęły od ptaszków. Teraz widzę, że się na myszy przerzuciły leniuchy bo łatwiej.
I mam wrażenie ze jakby stało sie nieszczęscie i musiały sobi radzić same to by sobie poradziły. Natomiast mój znajduszek, który przecież na dworze spędził dużo więcej czasu, nie wiadomo nawet czy wogóle miał kiedys swój domek czy może od zawsze żył na dworze sobie nie radzi sam. Co jest tym dziwniejsze, że refleks i technikę polowania ma o wiele lepsze niż moje wychuchane puszki. To doskonale widac w zabawie głupia wędką. Moje nie sa nawet w połowie tak szybkie i agresywne przy polowaniu jak znajdka i nie rozrywają złapanego pluszaka na wióry w 5 sekund. I mimo to moje polują na ptaszki i myszki i żywią si nimi a znajdka jakoś nie. Jak ja jej nie nakarmi to chodzi głodna albo żre jakies straszne śmieci po których chodzi chora z opuchniętym brzuchem. A ostatnio nawet dojada po moich myszki, których one nie dają rady zeżreć i zostawiają w ogródku.
Verano [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-01, 00:39
dagnes napisał/a:
Nasz kot to prawdziwy cud Natury, idealnie dopasowany do swojego środowiska (naturalnego!).
Dagnes, wybacz ale "kot domowy" ma niewiele wspólnego z naturalnością w Europie. Jest gatunkiem inwazyjnym podobnie jak norki amerykańskie, szopy pracze itp, itd. tyle, że pojawił się tu nieco wcześniej niż pozostali konkwistadorzy. Mówienie o "niszczeniu naturalnego środowiska" kota przez ludzi jest co najmniej dziwne, bo jego obecność w naszych szerokościach geograficznych była nierozerwalnie związana z człowiekiem i to o zgrozo od czasu kiedy człowiek zaczął uprawiać zboża
* Edit Na NatGeo Wild właśnie leci program o drapieżnikach. Podano w nim, że kot domowy w USA zabija ponad MILIARD ptaków rocznie
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-03-01, 01:34
A ja jestem ciekawa dwóch rzeczy. Jak oni to policzyli ten miliard? I ile miliardów ptaków rocznie się w takim razie w USA rodzi i w ogóle ile miliardów ptaków tam mają? Bo to imponująco brzmi ten miliard tak wyrwany z kontekstu i jak rozumiem ma robić wrażenie (negatywne oczywiście) pytanie tylko czy słusznie czy może to tylko taka typowa w dzisiejszych czasach żonglerka pseudostatystyką ?
Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 08 Gru 2011 Posty: 952 Skąd: Francja
Wysłany: 2015-03-01, 08:27
Tia, jezeli koty zabijaja ich miliard, to ile zabijaja ludzie... Wyliczono to pewnie przez srednia na kota pomnozona przez szacowana ilosc kotow. Jak dla mnie wyliczenie zupelnie bezuzyteczne, bo gdzie indziej trzeba uderzac w celu ratowania zagrozonych gatunkow ptakow.
Dagnes, na pewno nikt nie sprawdzal czy mleko powoduje biegunki, "moja" wies jest podobna do apple, kotow tam nikt raczej nie szanowal, nalanie miski mleka co wieczor to byl wystarczajacy gest dobroci. Lepiej nie bede pisac, jak sie karmi psy
BTW gdyby ktos chcial obejrzec wspomniany film dokumentalny o dzikiej hiszpanskiej faunie, to mozna sprobowac tu - sprobowac, bo nie wiem czy we wszystkich krajach mozna miec do niego dostep. O kotach jest akurat malo, ale sporo o wilkach.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2015-03-01, 11:17
Verano napisał/a:
dagnes napisał/a:
Nasz kot to prawdziwy cud Natury, idealnie dopasowany do swojego środowiska (naturalnego!).
Dagnes, wybacz ale "kot domowy" ma niewiele wspólnego z naturalnością w Europie. Jest gatunkiem inwazyjnym
A żbik to co jest? To dziki kot europejski (obecnie na wymarciu, dzięki - a jakże - ludziom), ten sam gatunek kota, który zamieszkiwał Afrykę i którego udomowiono, nazywając "kotem domowym". Krew tego żbika płynie w żyłach naszych kotów europejskich krótkowłosych zwanych dachowcami, dzięki krzyżowaniu się przez wieki.
Ale ja zupełnie nie o tym pisałam i nie w tym kontekście. Natomiast twoje słowa:
Verano napisał/a:
Podano w nim, że kot domowy w USA zabija ponad MILIARD ptaków rocznie
potwierdzają właśnie to, o czym pisałam: że nasze małe koty są myśliwymi doskonałymi, które idealnie dopasowały się w trakcie ewolucji do swojej niszy pokarmowej i którym wielkie koty w najmniejszym stopniu nie dorównują pod względem kunsztu i skuteczności polowania. Potwierdzają też to, że koty z gatunku felis sylvestris w warunkach środowiska naturalnego generalnie nie głodują i z łatwością zdobywają pokarm, co starałam się przekazać w moich postach.
Verano napisał/a:
Mówienie o "niszczeniu naturalnego środowiska" kota przez ludzi jest co najmniej dziwne, bo jego obecność w naszych szerokościach geograficznych była nierozerwalnie związana z człowiekiem i to o zgrozo od czasu kiedy człowiek zaczął uprawiać zboża
A to już jest zupełnie inna bajka i zupełnie inny temat. I właśnie należałoby go rozpocząć od tego, że najbardziej inwazyjnym gatunkiem na Ziemi jest homo sapiens, a jego inwazyjność polega nie tylko na zagarnianiu terenów innych gatunków, dewastowaniu tych terenów, unicestwianiu większości gatunków zwierząt i roślin (oraz całych ekosystemów) i nadmiernym rozmnażaniu się (przyrost "naturalny" ), ale także na introdukowaniu obcych gatunków zwierząt i roślin na tereny, na których naturalnie nie występowały (celowo lub bezmyślnie, z głupoty). W dodatku homo sapiens czyni spustoszenie na tej planecie nie wyłącznie w celu zaspokojenia swojego głodu ale dlatego, że "może" i "potrafi".
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-03-01, 12:10
Dagnes my ludzie czynimy to wszystko przede wszystkim z tzw. "dobrych chęci" bo nam się wydaje przynajmniej na początku, że coś ulepszamy i poprawiamy. Problem polega jedynie na tym, że nie ogarniamy bo nie jesteśmy w stanie ogarnąć większego obrazka jakim jest cały ekosystem i nie umiemy ocenić jaki wpływ dane działanie będzie miało na ten ekosystem w dalekiej przyszłości. Patrzymy bardzo krótkowzrocznie typu: że ta droga pójdzie tędy i ułatwi życie kilkunastu czy kilkuset osobom bo dojazd do pracy zajmie im 15 minut zamiast 30. A, że "przy okazji" wytniemy ileś hektarów łąki, pola czy lasu to cóż, niektórym się wydaje, że to nic takiego i że warto ten hektar, na którym "pewnie i tak żadne zwierzęta nie mieszkają" poświęcić dla wygody ludzi. A już tego, że to wpłynie na dużo większy obszar niż tylko ten wycięty kawałek ani, że to są zmiany nieodwracalne to już nawet nie są w stanie sobie wyobrazić. I w sumie wychodzi na to, że my wcale nie jesteśmy tacy źli tylko o wiele głupsi niż nam się wydaje
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2015-03-01, 13:34
scarletmara napisał/a:
I w sumie wychodzi na to, że my wcale nie jesteśmy tacy źli tylko o wiele głupsi niż nam się wydaje
dagnes napisał/a:
Człowiek w swojej głupocie czyni tyle zła Naturze, że naprawdę powinien zostać przez jakąś mądrą siłę unicestwiony (i to byłaby chyba sprawiedliwa kara)
Człowiek jest chciwy, chytry, zaborczy, pazerny, zachłanny, łapczywy, łakomy, pożądliwy......
I wcale nie jest taki GŁUPI jak nam się wydaje.
Chciwość przysłania mu wszystko...i spada jak bielmo na oczy.
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2015-03-01, 13:43
Tak biologicznie rzecz biporąc to wszystko nadal jest na miejscu. KAŻDY gatunek jest chciwy i wszystko co robi robi dla siebie i swojego gatunku. To samo robi człowiek. To chodzi raczej o to, że nam te mózgi takie porosły i jestesmy zbyt skuteczni. Jesteśmy pomyłką natury/ewolucji. Tak, pomyłką. Bo to nie jest tak, że natura nigdy nie popełnia błędów. Po prostu je "naprawia". Nas też naprawi. Najprawdopodobniej poprzez prędzej czy później drastyczne ograniczenie populacji. Zdegradujemy się chorobami cywilizacyjnymi albo trafi nas jakaś pandemia.
Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 08 Gru 2011 Posty: 952 Skąd: Francja
Wysłany: 2015-03-01, 13:59
Na szczescie nasze mozgi juz sie kurcza wiec jest nadzieja dla rodzaju ludzkiego Czesto mam identyczne przemyslenia jak Ty cocia. Natura niestety nie przewidziala, ze bedziemy az tacy skuteczni i, jakby nie patrzec, inteligentni, co prowadzi nas do wlasnej zaglady - kto by pomyslal, ze bedziemy zdolni do produkowania takiej ilosci zywnosci, niestety nieodpowiedniej dla naszego metabolizmu, co nas doprowadza do tylu schorzen. No i to niszczenie srodowiska - zachowanie to jest jak najbardziej naturalne, kazdy gatunek robi wszystko, aby przetrwac kosztem innych, jednak jestesmy na tyle liczni i skuteczni ze obcinamy galaz na ktorej siedzimy.
Czasem sobie mysle, ze nawet jezeli doszczetnie zniszczymy srodowisko i wszystko wyginie, to Zycie jest na tyle nieposkromione, ze na pewno przybierze jakas nowa forme.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2015-03-01, 15:14
ja nie twierdzę, że my ludzie jesteśmy GŁUPI tylko, że jesteśmy głupsi niż nam się wydaje. Właśnie dlatego, ze budujmy sobie przeróżne bardzo madre i wartościowe w naszym przekonaniu idee, mamy różne wyobrażenia o tym jaki jest i jaki powinnien byc swiat ale najczęściej jestesmy w błędzie albo zapędzamy się sami w kozi róg.
I też nie raz miałam takie przemyślenia jak ciocia, że jesteśmy pomyłką NATURY. Tylko, że to wcale nie jest takie pewne bo my przecież nie wiemy jaki NATURA miała cel, może własnie o to chodzi żebyśmy doprowadzili do zagłady tej planety ? Albo może te wszystkie nasze "osiągnięcia" dotychczasowe to tylko połowa drogi do celu a co będzie dalej i czy coś dobrego z tego koniec końców nie wyniknie to nie wiadomo? Tak sobie możemy filozofować w nieskończoność ale jednak za głupi jesteśmy żeby to ogarnąć a na nasze nieszczęście nasze mózgi są na tyle rozwinięte, że w ogóle chcą i potrzebują się nad tym zastanawiać. Więc nawet jeśli nie jesteśmy wcale pomyłka natury to i tak spłatała nam złośliwego figla dając nam taki dziwny mózg.
Verano [Usunięty]
Wysłany: 2015-03-02, 17:12
dagnes, jak zwykle odwracasz kota domowego ogonem... i wychodzi Ci żbik Nie wiem ile żbików masz w domu, ale zakładam że jednak niewiele... Na tej samej zasadzie jak ja mam w domu prawie wilka. I pewnie też się powinnam oburzać, że człowiek zniszczył jego "naturalne środowisko" - sorry, ale to jest stek bzdur, bo o ile faktycznie wilki (chociaż te radzą sobie coraz lepiej) i żbiki mają pod górkę, to ich domowe odpowiedniki mają się świetnie. Ale nie o tym tak naprawdę chciałam.
Rażą mnie w tej dyskusji tak naprawdę 2 rzeczy: idealizowanie natury oraz stawianie człowieka poza nią.
Wydaje mi się, że funkcjonuje wiele mitów odnośnie "natury". Z części tutejszych postów można wywnioskować, że natura myśli, dąży do równowagi i działa/przeciwdziała wszystkiemu co tę mitologiczną równowagę zaburza... Ja tego tak nie odbieram i nie uważam, żeby natura była specjalnie "mądra", a już tym bardziej szlachetna. Wszystkie te zachodzące w niej procesy widzę raczej jak niekończące się losowanie totolotka, w którym każdy gatunek obstawia jakiś zestaw cech, a potem okazuje się czy wygrał czy przegrał. I warto tu zaznaczyć, że ta wygrana też nie jest wieczna , bo w następnym losowaniu natura może wylosować pożar, trzęsienie ziemi i tsunami, i wszystkie nasze "cudowne przystosowania" wezmą od razu w łeb.
Widzę też dwie skrajne postawy odnośnie człowieka, a obie wynikają jak dla mnie z dość dziwacznego autosytuowania naszego gatunku. Może to wynikać z religii tradycyjnych - człowiek jako dzieło Boga, albo też z całkiem "nowoczesnej" postawy czyli traktowania człowieka jako zła i powodu wszelkich nieszczęść tej planety. Zadziwiające jest jednak to, że w obu przypadkach człowiek widziany jest jako byt "odrębny" jakby funkconujący poza prawami natury.
W moim odczuciu rację ma ciocia młotek pisząc
ciocia_mlotek napisał/a:
Tak biologicznie rzecz biporąc to wszystko nadal jest na miejscu. KAŻDY gatunek jest chciwy i wszystko co robi robi dla siebie i swojego gatunku
Dotychczas się nam udawało i wylosowaliśmy "szczęśliwy numerek", ile jeszcze nam zostało czasu na pozycji "wygranego"? To się okaże, ale raczej nie mamy większego wpływu, co nie znaczy oczywiście że nie warto się postarać we własnym zakresie żeby go trochę przedłużyć, ale nie chrzańmy że chodzi nam o "szczytne idee", bo chodzi ( i zawsze chodziło) - tylko o nasze indywidualne przetrwanie I nie jest to ani powód do dumy, ani też wstydu- tak po prostu jest.
Nie ze wszystkim się zgadzam co ten facet mówi, ale część jego uwag jest jak dla mnie zaskakująco trafna:
George Cariln
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum