doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2017-09-21, 08:52
eleta napisał/a:
upie sobie najwyżej jakis person i to forte czy cos podobnego... bo młody miaucxy jak tylko mu sie zamknie drzwi i skacze na klamki otwierając je sobie
właśnie dlatego pisałam, że ja bym się nie zdecydowała na izolowanie, bo powoduje ogromny stres u wszystkich, łącznie z właścicielem
prędzej już bym urlop wzięła, żeby z kotami być cały czas i mieć je na oku niż zamykała
doradora na żywioł już było.. nie wyszło bo rudy na początku się rozchorował, walnąl focha na mnie, nie przychodził na głaski nie spał ze mna, chował sie w transporterku. Młody go tam próbował atakowac, troche sie kotłowali... pózniej zmieniło sie to i rudy teraz warczy, syczy i łapami macha do młodego. młody za to potrafi sie rzucic na duzego i gryźc go w kark.. w ogóle młody gryzie tez mnie i rodziców jak mu coś nie pasuje... u dużego ciagle wyniki złe raz szczawiany raz struwity teraz zapalenie pecherza...
o urlopie na razie moge zapomnieć, juz miałam 2 w tym roku, teraz są inni na urlopach wiec nie da rady
będę jeszcze dzisiaj albo jutro dzwoniła do tej behawo co mi skipperek ddał namiary - spisałam sobie pytania i przemyślenia do niej :)
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2017-09-22, 20:28
doradora napisał/a:
prędzej już bym urlop wzięła, żeby z kotami być cały czas i mieć je na oku niż zamykała
Dokładnie, ja do swoich kotów stosuję metody Jacksona, ale niestety z kotami trzeba być praktycznie non stop, żeby efekty były
eleta napisał/a:
o urlopie na razie moge zapomnieć, juz miałam 2 w tym roku, teraz są inni na urlopach wiec nie da rady
będę jeszcze dzisiaj albo jutro dzwoniła do tej behawo co mi skipperek ddał namiary - spisałam sobie pytania i przemyślenia do niej :)
Te namiary na behawioryst/kę to raczej nie ode mnie masz
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
No i, no i, no i ???? Jak wygląda sytuacja?
Tak tylko nadmienię, że w razie dokocenia jednak polecam 2-3 dniowy urlop kocierzyński. Jednak nie mogę się wymądrzać, bo moje dwukrotne dokocenie zawsze miało miejsce z udziałem 9-cio tygodniowych kociąt dołączanych (pojedynczo rzecz jasna) do dorosłego/dorosłych kotów. U mnie sprawdziła się częściowa separacja-koty się widziały, czuły, mała była niby odseparowana ale jak duże chciały się jej przyjrzeć, to nie broniłam-choć agresji nie było , tylko napięcie i sztywność, u Kocicy dorosłej obrzydzenie, u kocura ...zachwyt ... ale z lękiem.
Obecnie po dokoceniu jestem półtora roku prawie i jest dobrze, tylko pozmieniały się ugrupowania. Jak była kotka z kocurem, była idealna zgoda. Jak nastała druga młodziutka koteczka,ta starsza kotka została outsiderem a nowa z kocurem to jedna sitwa. Czasem zastraszają mi tą starszą, bo zrobiła się nadwrażliwa i na wszystko reaguje wycofaniem,schodzeniem im z drogi lub sykiem ( nawet jak któreś próbuje obojętnie ją minąć). Niby do łapoczynów dochodzi od wielkiego dzwonu, ale szkoda mi mojej pierworodnej i jednak ulubionej kotki.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2017-11-16, 19:56
Po kilku latach posiadania 3 kotów, mając w międzyczasie 2 kociaki na DT, na podstawie własnych obserwacji mogę powiedzieć jedno - na początku niestety trzeba odizolować nowego kota i zapoznawać z tubylcami bardzo wolno i ostrożnie. I nie ma zmiłuj się Kilkudniowy urlop kocierzyński również jak najbardziej wskazany
Natomiast po ostatnich przejściach ze Skipperem mogę jako bardzo przydatną rzecz do pogodzenia kotów polecić zainstalowanie w mieszkaniu wysokiej bramki w futrynie (pisałam o tym tutaj), przez którą koty mogą się do woli oglądać i która jednocześnie zapewnia im bezpieczeństwo, jeżeli chodzi o możliwość ewentualnych bijatyk i ataków.
Koty (przynajmniej moje) nie czują się również odizolowane od reszty mieszkania i stada - nie traktują zamkniętej bramki jako jakiejś kary (co może czuć np. kot zamknięty na dłuższy okres czasu w czterech ścianach w pokoju i co niewątpliwie może mieć duży wpływ na jego psychikę i zachowanie po wyjściu - u mnie Skippi i Tosiu zamykani w pojedynkę w sypialni wychodzili mocno sfrustrowani i mocno wkur..ni ).
Bramka jest u mnie ok. półtora tygodnia - oddzielani bramką Skippi i Tosiek pogodzili się w ciągu kilku dni. Wczoraj późnym wieczorem Skipper po kilku dniach przyjacielskich kontaktów wyjechał co prawda do niego z warkotem i pazurami (zupełnie nie wiadomo dlaczego - cóż, Skippiemu palma od czasu do czasu odbija), ale w takiej sytuacji po prostu zamykam bramkę i odseparowuję na jakiś czas oba osobniki. Koty w bardzo krótkim czasie uspokajają się; dzisiaj bramkę na wszelki wypadek zostawiłam zamkniętą na dzień, bo rano Skipper też powarkiwał.
Efekt ? po moim powrocie z pracy i otwarciu bramki Skippi potraktował Tośka jak dobrego kumpla
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Chalina
Dołączyła: 18 Wrz 2017 Posty: 16 Skąd: Jelenia Góra
Wysłany: 2017-11-16, 20:40
Na wszystko lekiem jest czas
U mnie przy 4-miesięcznej koci pojawiła się o miesiąc młodsza kocia. Na początku jedna ganiała drugą, powarkiwanie, oglądanie... Potem walki kontaktowe z okrzykami wojennymi, potem bez... Po niecałym tygodniu sikają razem w kuwecie, śpią przy sobie a młodsza Szpila trochę myje przybieraną siostrę Nawet pies jest bardziej zaangażowany. Na szczęście wiek robi swoje.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2017-11-16, 22:15
No akurat nie zawsze z wiekiem jest lepiej. Ty akurat zapoznawałaś bardzo młode koty i w tym przypadku (z autopsji) przebiega to znacznie łatwiej niż zapoznawanie małego kociaka z 3 czy 5-letnim kocurem, zaś to co opisałaś to zdaje się typowe zachowania młodych kociąt
Mój Skipper z wiekiem robi się niestety coraz bardziej agresywny i wredny i trzeba stosować inne metody, żeby go przystopować
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Chalina
Dołączyła: 18 Wrz 2017 Posty: 16 Skąd: Jelenia Góra
Wysłany: 2017-11-17, 11:18
No tak, dlatego napisałam, że wiek ich tak młody zrobił swoje. Gdy Szpilka była jeszcze w domu mojej mamy gdzie są dorosłe koty wychodzące nie było mowy o przyjaźnie, jedynie klątwy rzucane spojrzeniem.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2017-11-30, 10:36
Skipper napisał/a:
Po kilku latach posiadania 3 kotów, mając w międzyczasie 2 kociaki na DT, na podstawie własnych obserwacji mogę powiedzieć jedno - na początku niestety trzeba odizolować nowego kota i zapoznawać z tubylcami bardzo wolno i ostrożnie. I nie ma zmiłuj się
A ja po kilku latach hodowli i 21 dokoceniach przy których byłam osobiście ciągle twierdzę, że to zależy od kotów, np od ich wieku i rasy Ragdolle przeważnie są zbyt otwarte i towarzyskie, by dokacać je poprzez izolację, która wywołuje u nich niepotrzebny stres. Moje maluchy wpuszczone do rezydentów zawsze potrafiły świetnie komunikować, że przybywają w pokoju i szybko zjednywały sobie gospodarzy.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2017-11-30, 19:13
Ines napisał/a:
A ja po kilku latach hodowli i 21 dokoceniach przy których byłam osobiście ciągle twierdzę, że to zależy od kotów, np od ich wieku i rasy Ragdolle przeważnie są zbyt otwarte i towarzyskie, by dokacać je poprzez izolację, która wywołuje u nich niepotrzebny stres. Moje maluchy wpuszczone do rezydentów zawsze potrafiły świetnie komunikować, że przybywają w pokoju i szybko zjednywały sobie gospodarzy.
Ines, bardzo doceniam Twoje doświadczenie w kwestii hodowli kotów, ale nie zgadzam się do końca z tym, co napisałaś - u mnie to Skipper jest inicjatorem bójek (nota bene nie tak dawno przy komentowaniu pobytu u mnie Tosi na DT Margot napisała o nim, że pierdołowaty i spokojny Skipper vs dominujący i stresujący go Tosiek to z pewnością niezbyt trafny mariaż - nie mam zielonego pojęcia, skąd takie wnioski wysnuła; w relacjach Skipper - Tosiek, to Tosiek jest kotem podchodzącym przyjaźnie do tematu i usiłującym nawiązać pozytywne relacje ze Skipperem).
Jak zapewne wiesz Skippi to fold szkocki i generalnie foldy uznawane są jako koty bardzo spokojne i żyjące w zgodzie z innymi zwierzakami. W moim przypadku tolerancja Skippiego skończyła się niestety na Rico - jego bardzo lubi i nawet jak od czasu do czasu trafią się jakieś scysje to bardzo szybko dochodzą do zgody, natomiast kolejne koty pojawiające się w domu traktuje jak wrogów. A im większa ilość kotów tym większa wrogość do nowo przybyłych (i przy okazji do współtowarzyszy)
Osobiście mogę Ci tylko pogratulować, że potrafisz tak dobrze wychować młode kociaki, że bez problemu potrafią się dogadać z innymi kotami, natomiast na podstawie własnych doświadczeń stoję na stanowisku, że to dogadanie się zależy w większej mierze od charakteru kocich gospodarzy (zresztą jak sama napisałaś przeważnie są zbyt towarzyskie; co będzie, jeżeli rezydent okaże się niezbyt towarzyski w stosunku do nowego kumpla ?)
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2017-11-30, 19:38
Skipper, nie rozumiem z czym się nie zgadzasz bo ja pisałam o swojej rasie, i kotach z mojej hodowli, jako przykład tego, że nie każdemu kotu początkowa izolacja służy. Nie twierdzę, że żadnemu nie służy - po prostu jeśli jest taka możliwość to należy metodę dostosować do kotów, a nie z góry zakładać, że ta lub ta jest poprawna w 100% przypadków.
Skipper napisał/a:
Osobiście mogę Ci tylko pogratulować, że potrafisz tak dobrze wychować młode kociaki, że bez problemu potrafią się dogadać z innymi kotami, natomiast na podstawie własnych doświadczeń stoję na stanowisku, że to dogadanie się zależy w większej mierze od charakteru kocich gospodarzy (zresztą jak sama napisałaś przeważnie są zbyt towarzyskie; co będzie, jeżeli rezydent okaże się niezbyt towarzyski w stosunku do nowego kumpla ?)
Taką sytuację opisywała Nero na łamach tego wątku - jej koty po pół roku izolacji i pracy z kocim behawiorystą nie były w stanie zaakceptować kotki Bengalskiej, którą przy każdej nadarzającej się okazji próbowały zamordować. Nero po kilku miesiącach życia w podzielonym na pół mieszkaniu, z trzema zestresowanymi kotami, w końcu znalazła kotce inny dom.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2017-11-30, 20:21
Ines napisał/a:
Skipper, nie rozumiem z czym się nie zgadzasz bo ja pisałam o swojej rasie, i kotach z mojej hodowli, jako przykład tego, że nie każdemu kotu początkowa izolacja służy. Nie twierdzę, że żadnemu nie służy - po prostu jeśli jest taka możliwość to należy metodę dostosować do kotów, a nie z góry zakładać, że ta lub ta jest poprawna w 100% przypadków.
Ines, ja też pisałam tylko i wyłącznie o kotach, które były u mnie
Skipper napisał/a:
Po kilku latach posiadania 3 kotów, mając w międzyczasie 2 kociaki na DT, na podstawie własnych obserwacji mogę powiedzieć jedno - na początku niestety trzeba odizolować nowego kota i zapoznawać z tubylcami bardzo wolno i ostrożnie. I nie ma zmiłuj się
W kwestii Twojej dalszej wypowiedzi
Ines napisał/a:
Taką sytuację opisywała Nero na łamach tego wątku - jej koty po pół roku izolacji i pracy z kocim behawiorystą nie były w stanie zaakceptować kotki Bengalskiej, którą przy każdej nadarzającej się okazji próbowały zamordować. Nero po kilku miesiącach życia w podzielonym na pół mieszkaniu, z trzema zestresowanymi kotami, w końcu znalazła kotce inny dom.
Na temat Nero nie będę dyskutować - żeby wyrobić sobie zdanie na temat tej osoby, wystarczył mi ten wpis
nero napisał/a:
Ja mam tylko pytanie do administracji, dlaczego toleruje na forum osoby chore psychicznie lub celowo chcące popełnić przestępstwo. Z całym szacunkiem, ale to już jest przegięcie pały...
Swoją drogą dziwię się, że bez obawy sprzedajesz koty osobom o takich poglądach... Chociaż z drugiej strony może ten wpis był efektem dotychczasowych doświadczeń ze swoimi 3 kotami, ale jeżeli rzeczywiście tak było to tym bardziej dziwi (w szczególności, jeżeli ktoś pomimo pomocy behawiorysty nie potrafi poradzić sobie ze swoimi kotami i posuwa się do tego, żeby jednego kota po prostu oddać).
Zastanawia mnie również, dlaczego sprzedałaś jej kota wiedząc, że w dotychczasowym stadzie Nero są problemy pomiędzy kotami i jak reagują na nowych przybyszów.
Ja jak kupowałam Rico i Tośka to właściciele hodowli przepytali mnie od a do z dlaczego chcę mieć kolejnego kota, jakie mam warunki do ich utrzymania, jakie są relacje między kotami itp.
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2017-11-30, 22:49
Skipper, nie będę podejmować dyskusji na temat Twoich zatargów z forumowiczami, ani tłumaczyć się z moich decyzji, komu koty sprzedaję a komu nie, bo nie to jest tematem tego wątku
Tematem wątku jest natomiast dokocenie, o którym Ty w swoim zacytowanym przez siebie zresztą wpisie stwierdziłaś, że: na początku niestety trzeba odizolować nowego kota i zapoznawać z tubylcami bardzo wolno i ostrożnie. I nie ma zmiłuj się.
Powtórzę więc, że nie zgadzam się z tym, że w każdym przypadku trzeba postępować tak samo i "nie ma zmiłuj się", przeciwnie - uważam, że w najlepszym interesie kotów i naszym jest dostosowanie metody wprowadzania do domu nowego kota, do samych zainteresowanych. Uważam, że nie powinno się zakładać, że jedna czy druga metoda jest zawsze dobra lub zawsze zła.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2017-12-01, 00:00
Ines, pozwól, że przypomnę cały mój tekst
Skipper napisał/a:
Po kilku latach posiadania 3 kotów, mając w międzyczasie 2 kociaki na DT, na podstawie własnych obserwacji mogę powiedzieć jedno - na początku niestety trzeba odizolować nowego kota i zapoznawać z tubylcami bardzo wolno i ostrożnie.
Moje obserwacje dotyczą tylko moich kotów. Tyle w temacie. A jakie ktoś wyciągnie z tego wnioski to jego sprawa, byle nie przeinaczał moich wypowiedzi, jak Ty to robisz cytując kilka moich słów wyrwanych z kontekstu.
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum