silvena, jasne, z BARFem w hodowli masz rację, to nie jeden koteczek "do obrobienia" . Ale w każdym razie tylko na suchym nie jadą, to chyba dobrze świadczy.
Z tego co już wiem, taki wyciek z oczu raczej u brytków nie powinien mieć miejsca ale też nie musi oznaczać czegoś poważnego, spojówka nie jest opuchnięta oczko tez nie. Ale dopytam jeszcze.
Znajoma "kociara" powiedziała mi dzisiaj w żartach: "o, już ci się tryb przewrażliwionego kociarza włączył ".
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-09, 09:25
Uwaga! Dłużyzna!
Cześć! Mam problem z oczami u mojego podopiecznego, zdjęcie będzie trochę straszne, postaram się też wszystko opisać jak najlepiej. Być może ktoś będzie w stanie coś tu podpowiedzieć, za co oczywiście byłabym wdzięczna.
Historia kocura. Przygarnęłam go w środę z zarejestrowanej hodowli kotów perskich i egzotycznych. Hodowczyni oddała mi go za darmo (oczywiście podpisując umowę itd) ze względu na wadę - uszkodzoną rogówkę jednego z oczek. Dowiedziałam się od niej, że prawdopodobnie kocur został zadrapany przez swoją mamę, gdy go karmiła. Zabrała go wtedy do weta - okulisty, ale ten niewiele doradził. Stwierdził uszkodzenie i już. Przynajmniej tyle mi wiadomo z jej opowieści. Jeśli chodzi o samą hodowlę, to byłam na wizytach przed adopcją, wszystko wyglądało w porządku. Hodowczyni odnosi sukcesy na wystawach i widać, że kocha swoje zwierzęta.
Mimo to wydaje mi się, że kotek potrzebuje opieki medycznej! Być może panikuję i niepotrzebnie robię tragedię, ale ciężko mi przestać, gdyż zwyczajnie boję się o mojego nowego przyjaciela. Kociak był już u weterynarza, ale ten jedynie zbadał go stetoskopem i poświecił mu w oczy telefonem komórkowym (sic!). Stwiedził, że powinnam przemywać oko rumiankiem, a wykastrować dopiero po 9-12 miesiącu (to już w ogóle osobna historia, rzecz jasna nie zamierzam tak zrobić). No znachor normalnie... Póki co ciągle szukam kogoś bardziej kompetentnego, mam już namiary na dobrą klinikę od jednej z forumowiczek (dziękuję, scarletmara!) ale wymaga to ode mnie dnia wolnego. Póki co będę szukać doraźnych poradni, bliżej mojego miejsca zamieszkania.
No i teraz o oczach. Prawe oczko Bazyla jest zupełnie przysłonięte niebieską mgiełką. Wydaje mi się, że leciutko nim widzi, gdyż dostrzega ruch z tej strony głowy, poza tym ma bezbłędną ocenę odległości. Chyba, że koty nie potrzebują do tego dwojga oczu, bo w sumie tego nie wiem. Lewe oko jest pięknej jasnej barwy. Natomiast wydaje mi się, że ma zaczerwienioną spojówkę, ale to może w kontraście z tą zielenią. Czasami na zdrowym oku pojawia się błekitnawy nalot, dziś rano wpadłam trochę w panikę, że traci wzrok w drugim oku... ale chyba to była jakaś błonka z ropy. No i teraz najważniejsze - oczy ropieją mu nieprawdopodobnie. Miałam kiedyś pekińczyka, oprócz tego też sporą styczność z plaskatymi psiakami. Wiem, że mają one dużo większy problem z utrzymaniem higieny oczu. Domyślam się, że u płaskomordych kotków jest to samo. Czy to nie jest jednak zbyt wielka ilość ropy i łez? Przyznam, że spędza mi to sen z powiek. Niby hodowczyni i ten znachor-weterynarz uznali to za normalne, ale... no coż, popatrzcie na zdjęcie:
Zdjęcie wykonałam w trakcie czyszczenia oczek. Było jeszcze gorzej. Będę jeszcze próbowac rozpuścić te strupki, bo nie chcę odrywać siłą. Przemywam oczy płynem OroPharma - Eye Care 3 razy dziennie. Próbowałam też letnią przegotowaną wodą. Ze względu na to, że kot jest u mnie dopiero 4 dzień idzie nam to trochę pod górę, bo nie do końca mi ufa, ale nie chcę za wszelką cenę dopuścić do zapuszczenia oczu. Przemywam mu tez nosek i w ogóle całą mordkę czystym wacikiem, czasami kicha. Oprócz tego jest cudownym i rezolutnym zwierzakiem, ma już apetyt, bawi się, bryka, sam zwiedza mieszkanie i cudownie mruczy. Nie wydaje się być jakiś apatyczny lub obolały. Mruży oczy, ale wydaje mi się, że niezależnie od ilości światła.
Mam nadzieję, że nikt nie będzie mi miał za złe tego giga-wpisu. Zdaję sobie sprawę, że nikt nie zdiagnozuje mi Bazyla na odległość, ale może uda się coś wykluczyć lub ustalić. Jest weekend, więc czekają mnie 2 dni w nerwach, czy nie stracę kociaka, albo czy on nie straci oczu.
Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 813 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-04-09, 17:43
Kochana, na pierwszy rzut oka wygląda jak... zaawansowany koci katar... Ja bym szybko szukała bardziej kompetentnego weta. Poza tym większość hodowli oddaje kociaki dopiero po zabiegu kastracji, więc...
_________________
To jak traktujesz koty decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-09, 18:11
situnia tego się obawiam, nie zamierzam zwlekać, ale niestety w weekend nic nie mogę zdziałać. Mam nadzieję, że przez dwa dni nic tragicznego się nie stanie i jeśli to faktycznie koci katar, że się szybko nie rozwinie. Dziękuję za odpowiedź!
apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 438 Skąd: warszawa
Wysłany: 2016-04-09, 20:29
majka91,
napisz maila do dr Jacka Garncarza z prośbą o poradę.
Dr Garncarz jest znanym okulistą zwierzęcym, zna się b. dobrze na chorobach oczu u kotów.
Opisz zwięźle problem i poproś doktora czy zechce pomóc na odległość.
Doktor przyjmuje w Warszawie, napisz, skąd jesteś, może podpowie do kogo się udać.
Mnie (tzn. mojej kotce) doktor właśnie pomógł - napisałam w niedzielę wieczorem maila a w poniedziałek rano już miałam od niego odpowiedź.
to samo miałam pisać. Dodam tylko, że doraźnie, zanim dostaniesz prawdopodobnie jakiś antybiotyk do oczu lepiej nie przemywaj wodą. Mi dr Łobaczewska (uczennica Garncarza) przy podrapanym oku i rozerwanej trzeciej powiece poza lekami zalecała podawać 5-6 razy dziennie krople/żel do oczu typu Keratostill, Vidisic by łagodzić podrażnienie. Oczywiście musisz patrzeć na indywidualną reakcję.
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-10, 14:24
Dzięki dziewczyny! Dużo dobrego czytałam o dr Garncarzu, ale nie przyszło mi do głowy, by prosić o zdalną poradę. Wysłałam maila. Może coś odpisze.
Odnośnie kropli - czy jeśli użyję wymienionych, jest możliwość, że coś zepsuję kotu? Trochę się boję stosować środków niezaleconych przez weterynarza. Nie chcę pogorszyć sytuacji.
Tak poza tym, wydaje mi się, że dzisiaj było trochę mniej ropy. Za to ta nocna przyschła na amen w twarde strupy dookoła. Boję się odrywać. Płyn nie chce tego rozpuścić. Macie jakieś sposoby na takie coś? Czy po prostu trzeć tak długo, aż się rozpuści?
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 1134
Wysłany: 2016-04-10, 16:42
sama nic nie podawaj,tylko do weta,Garncarz watpie by ci napisał na maila co masz podawać,za konsultacje u niego buliłam 200 zeta ,a i tak zapisał te swoje kropelki z betadyny rozcieńczonej i krople które juz kiedys nam wet zapisał
w niczym mi pan doktor nie pomógł
nawet jak by miał herpesa to nie wiem czy te oczy były stale w takim stanie
czy on ma ciągle i niezmiennie takie załzawione??
zazwyczaj koci katar,chlamydia..ciach wywala,a potem już cisza,objawów takich nie ma,tylko w obniżeniu odpornoiści,lub jedno oczko jest mokre
kanaliki były sprawdzane?
w takim długim zapaleniu mogą zarosnąć
lub ma wade obu powiek ,może trzeba pod tym kątem
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-10, 17:05
zenia, Do dr Garncarza napisałam z grzeczną prośbą o opinię. Nigdy nie zaszkodzi poznać zdania, jeśli odpisze. Natomiast cena za konsultację faktycznie zaporowa...
Kotka mam od 5 dni, więc ciężko mi coś ocenić w dłuższej perspektywie. Wydaje mi się, że jest troszkę lepiej niż 1 dnia. Kanaliki ani powieki nie sprawdzane, w poniedziałek przycisnę weterynarza o to, dzięki za wskazówkę. Natomiast w weekend mój chłopak wziął wolne, by zawieźć nas do Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt.
Jestem dobrej nadziei! Dzięki za Wasze wsparcie, świetne rady i podpowiedzi. Jesteście niezastąpione. Bazylek pozdrawia, bijąc łapką w klawiaturę.
Pisałam o kroplach typu "sztuczne łzy" do nawilżenia, przemywania podrażnionych oczu, to nie leki, ale nawet z takimi kroplami też bywa różnie. U swoich kotów widziałam, które któremu kotu służyły, a które nie. Zupełnie tak jak ja mam takie które toleruję i są takie które są dla mnie nieprzyjemne.
Natomiast czyste oko jest ważne, bo kotek może sobie sam próbować je domyć łapką i podrapać jeszcze bardziej (sprawdź pazurki czy nie są ostre).
Wygląda jakby teraz objawy się nasiliły ze względu na stres związany ze zmianą otoczenia. Pomyśl o Scanomune, dziewczyny Ci napiszą, że to beta glukan, ale z osobistego doświadczenia napiszę, że weterynaryjny zadziałał u mnie szybciej właśnie gdy mojemu ślepakowi oko się powoli leczyło.
apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 438 Skąd: warszawa
Wysłany: 2016-04-10, 18:09
Mi dr Garncarz napisał, na jakie krople można zmienić skoro dotychczasowe nie działają, zaznaczając przy tym, że to jedynie sugestia, bo przez Internet nie da się leczyć .
Pokazałam maila swojej wetce, dobrej zresztą i zmieniłyśmy krople - od kilku dni jest stopniowa poprawa (kotka ma herpesa).
Garncarz zapytał mnie też życzliwie skąd jestem (pisałam będąc poza Wwą), bo może mógłby polecić dobrego okulistę.
Bardzo miło i oczywiście bezpłatnie mnie potraktował (a Rudolf kiedyś chciał mu odgryźć rękę ).
Acha, podnoszenie odporności to podstawa przy wirusowych chorobach oczu - ja od początku ataku herpesa podaję kotce 3 x dziennie Groprinosin + 1 x dziennie l-lizynę i jeszcze drożdże (czyli betaglukan), których niestety nie podawałam wcześniej, bo nie lubiła - teraz dostaje w kapsułkach.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-04-10, 22:29
Niestety koty brachycefaliczne często mają problemy z oczkami, ale chyba nie aż takie jak na Twojej fotce.
Mam folda szkockiego (to ten po lewej na avatarze) i zdarza się, że ma zabrudzone oczka (zwiększona ilość wydzieliny), ale poprzestaję tylko na umyciu. Chłopak się do tego przyzwyczaił; żadnych innych problemów nie ma. Ale on jak na rasę brachycefaliczną to nosek ma dość długi.
Nie chcę Cię martwić, ale koty brachycefaliczne mają bardzo zniekształcone drogi oddechowe (niestety im krótszy nosek tym jest gorzej) i mogą mieć problemy z oddychaniem, co końcowo może doprowadzić do choroby serca (przerost prawej komory - przerabiałam ten temat ze Skippim). Jeden z warszawskich kocich kardiologów tłumaczył mi to kiedyś jak byłam z nim na echo serca i pokazywał zdjęcia - masakra po prostu. Skomentował jeszcze, że jego zdaniem hodowla tych zwierząt powinna być w ogóle zakazana. Takie zwierzątko to praktycznie kaleka od urodzenia, a niestety są tendencje, że te pyszczki mają być jak najbardziej spłaszczone.
Gdybyś potrzebowała cykloferon to mam na stanie opakowanie, kupiłam kiedyś na wszelki wypadek moim kotom (do zdobycia jest za wschodnią granicą), ale z tego co widzę raczej nie wykorzystam.
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-11, 11:37
Wróciliśmy od innego weterynarza. W zasadzie - od weterynarki. Pani była bardzo rzeczowa i profesjonalna. Zrobiła konkretny przegląd kocurka, stwierdziła, że póki co jej zdaniem albo koci katar, albo herpes, który się pokrył ze stresem przeprowadzki.
Bazyl dostał dwa zastrzyki: Immunoactive Balance i coś, czego nazwy nie pamiętam, a nie mogę się rozczytać z książeczki. Wygląda trochę jak "Talsine" ale nic google nie wyszukuje takiego. Do soboty codziennie będziemy przyjmować.
Dostałam tabletki Synulox, zamówiła też dla mnie w formie syropu. Ale szczerze mówiąc Bazyl zjadł bez problemu z mokrą kamą rozsypaną kapsułkę.
Oprócz tego Gentamicin do zakraplania oczek. Trochę mnie to przeraża, bo w ogóle nie daje sobie zapuścić. Nie wiem jak ja mu to zrobię, skoro ledwo daje sobie oczy przetrzeć.
W sobotę będziemy oceniać czy stan się choć odrobinę poprawił i podejmować kolejne kroki. Ale zdaniem pani doktor chore oczko jest nie do odratowania. Póki co dam sobie na wstrzymanie z innymi środkami, bo boję się łączyć. Wykorzystam te zalecone, zaufam kobiecie i będę obserwować postępy. Mam nadzieję, że takie przyjdą. Boję się za to, że przez tę obniżoną odporność za długo będę zwlekać z kastracją Bazylka... No ale mus to mus. Grunt, że jest dobra prognoza na zdrowe oczko!
Dzięki dziewczyny za wszystkie rady, jesteście absolutnie niezastąpione! Co ja bym zrobiła bez was. Mam nadzieję, że będę się wkrótce jakoś mogła odwdzięczyć.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-04-11, 17:25
majka91 napisał/a:
Zrobiła konkretny przegląd kocurka, stwierdziła, że póki co jej zdaniem albo koci katar, albo herpes, który się pokrył ze stresem przeprowadzki.
Można zrobić testy PCR na calici- i herpeswirusa (pobiera się wymaz i trwa to bardzo szybko - Skippi miał to robione 3 lata temu, wet wysyłał próbkę kurierem do Warszawy). Pewność będzie wtedy 100% a nie gdybanie.
Swoją drogą dziwne, bo pisałaś, że w hodowli wszystko wyglądało w porządku... Pytałaś właścicielkę, czy w ogóle robiła kotom w hodowli jakieś testy na kocie choroby ???
majka91 napisał/a:
Bazyl dostał dwa zastrzyki: Immunoactive Balance i coś, czego nazwy nie pamiętam, a nie mogę się rozczytać z książeczki. Wygląda trochę jak "Talsine" ale nic google nie wyszukuje takiego. Do soboty codziennie będziemy przyjmować.
Nie Tolfine przypadkiem ?
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum