Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2014-06-19, 08:26
tonks napisał/a:
pies przestałaby jeść, gdyby zaczął ją boleć brzuch i nie, psy nie są takie głupie.
dalmatynka żarła aż nie zwróciła całości, po czym zjadała to co zwróciła i żarła dalej. I tak by robiła cały dzień, gdyby jej michy nie zabrać. Szkoda, że ja nie trafiłam na takiego pana to by może je to wytłumaczył i nie trzeba by pilnować ile zjada.
tonks napisał/a:
a w autobusie pies położył się z krową i odgryzł jej ucho na oczach gapiów. Czy to już agresja?
to nie agresja, to zapędy łowieckie Zaczął uczyć się na pluszakach i tylko patrzeć jak kiedyś wróci ze spaceru z prawdziwą krową.
tonks
Barfuje od: 04.2014
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 30 Dołączyła: 18 Lut 2014 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-06-20, 10:55
Isabelle bywaliśmy, ale wybraliśmy lasek, bo ciszej i chłodniej.
Olaboga, co ja teraz zrobię z tym agresywnym psem? Bosz, jedno dziecko uzależnione od sztucznego jedzenia, drugie agresywne.
Chyba zacznę zabierać moją sukę na wieś, to może jakąś darmową krówkę upoluje kotu do barfa (sama nie powinna jeść czerwonego mięsa)
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2014-06-20, 11:25
a dzików się nie boisz?
My też kiedyś chadzaliśmy do lasku...
póki nie spotkaliśmy dzika - wylazł na nas z krzaków i stał i się gapił z odległości 2 metrów.
nie miałam potem siły do domu się doczołgac...
i wizyty w lasku odeszły w zapomnienie
tonks
Barfuje od: 04.2014
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 30 Dołączyła: 18 Lut 2014 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-07-10, 11:21
Ufff znalazłyśmy trochę czasu.
Pieseł hasa czasem po lesie, ale w związku z upałami wracamy.
Moim zdaniem pieseł schudł, a na pewno lepiej się porusza.
Kici dalej kręci nosem na BARFa szczególnie w upalne dni.
Na zachodzie bez zmian.
Oprócz tego, że uporządkowałam suple i poprzekładałam je w nowe słoiczki.
[ Dodano: 2014-07-10, 13:49 ]
Edit, No dobra jest zmiana.
Dzisiaj po kolejnym "NOPE" kota na postawioną michę w normalnym miejscu <stół w kuchni> poczułam się jak wyrodna matka, która nie umie nakarmić dziecka.
By obyczajów stało się dość zabralam michę i położyłam na podłodze, czyli tam, gdzie sięgnie ją pies.
Kota pokręciła się po kuchni, otarła się pyskiem o psią dupkę, umiejscowioną na daleko wysuniętych tylnych łapach <o dziwo, pies nie warknął na kotkę, z powodu zbytniego zbliżania się do jedzenia, kiedyś jedzenie było rzecz święta i nawet się awanturowała, gdy inny członek zwierzęcego stada zbliżał się do miski lub bodaj marchewki, którą piesa akurat dziamgoliła>.
Zmiany są.
Po pierwsze: Kot wziął się bez gadania do jedzenia.
Po drugie: pies chyba się napasł wystarczająco skoro nie szukała dokładki w kociej misce.
Brawo dziewczynki, jestem z Was dumna moje kochane futrzaczki.
[ Dodano: 2014-07-17, 21:18 ]
Wiecie co? Już nikt nie towarzyszy mi przy robieniu BARFa.
Dziewczyny się przeciągają i wyciągają, ale na płytkach w chłodnym holu, a nie trykając mnie w kuchni. Nikt nie kradnie mi smakołyków spod noża, ani nie trąca łapą prosząc o więcej. Już nie będzie zdjęcia z ceremonii w kościele świętego Tonksa, no chyba że bez kapłanów - ek. Takie wydarzenie to było.
Długie samotne godziny w kuchni i nawet pies z kulawą nogą (taka przenośnia to jest, Kari ma się dobrze) się nie obejrzy.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2014-07-17, 20:26
No i taka kocia wdzięczność...
U mnie BARF-a co pieczołowicie przyrządzam nie zawsze zjedzą, ale jak kroję mięso na mieszankę, to nie mogę się opędzić od tej szarańczy. Już od prawie 2 lat...
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
tonks
Barfuje od: 04.2014
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 30 Dołączyła: 18 Lut 2014 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-07-18, 10:25
Jedzą oczami, kiedy przygotowujesz.
U mnie pies wcina chętnie mięso, warzywka czasami sobie odpuści, a kotka... zależy od jaśniepanienki humoru, potrafi nic nie ruszyć, nawet z ulubioną puchą.
Wdzięczność, phi
[ Dodano: 2014-07-19, 17:08 ]
B-O-S-H
Poskarżę się.
Kupiłam psu tchawice wołowe.
Ja nie jestem jakiś wrażliwiec co do ciał, krwi, mięsa, ale...
Przy obróbce tchawic wepchnęłam palec do przełyku i wyciągnęłam kawałek... pokarmu w postaci trawy.
Wszystko cool, ostatnio chciałam psu zamówić żwacz z zawartością, bo zdrowy, bo bakteryjki symbiotyczne sobie tam bytują razem z przetrawionymi roślinkami, które łatwo się będą przyswajać.
Wszystko fajnie, dopóki nie dotarł do mnie, lekko mówiąc.. smrodek. A feee.
Zebrało mi się na pawia i w ciągu sekundy dotarło do mnie, że nie wytrzymam zapachu żwaczyka w domu
[ Dodano: 2014-07-25, 13:02 ]
A Budyniom (niewtajemniczonych odsyłam do pierwszych stron) znudziły się ogórki, marchew, papryka. W suchej karmie urządzają kąpiele piaskowe, ni pomyślą tego zjeść... Idę po cykorię i gerberki, bo nie dam im paść z głodu.
Nie miała baba kłopotu, to chlewik sobie założyła.
[ Dodano: 2014-08-07, 17:11 ]
A wiecie co?
To pyszczydełko jakoś teraz będzie kończyć 5 lat.
Czas leci, a z dnia na dzień jest coraz cudowniejsza.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-08-08, 21:31
No Skipper musimy z Tośkiem obmyślić jak Cię nosa pozbawić już za życia
Za takie słowa...
Weź Ty się porządnie wpatrz w kocie źrenice...to jest kosmos, nieskończoność, bezmiar...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum