Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 14 Lip 2015 Posty: 680
Wysłany: 2016-01-26, 10:06
Nie żebym się czepiała. Dlaczego nie napisałaś czegoś więcej w opinii? Łatwiej byłoby potencjalnym "pacjętom" (czy też ich opiekunom) ocenić, co się stało. Dobrze że dodałaś coś w odpowiedzi poniżej.
A ta Weronika to chyba ich córka w wieku podstawówkowym. Jak czytam tę jej wypowiedź, to mnie aż oczy bolą. Troszkę wstyd, żeby klinika się broniła w taki sposób... Chyba że to przypadkowa zbieżność nazwisk i po prostu ktoś tak sobie skomentował. Ale wątpię.
Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 25 Lis 2014 Posty: 209 Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-01-26, 10:21
Dragana, musiałabym się bardzo rozpisać, bo negatyw jest za wiele rzeczy:
-niskiej jakości rezonans, który wyszedł poruszony
-niewłaściwa diagnoza na podstawie ww rezonansu
-o rezonansie mieliśmy rozmawiać z neurologiem, przyjechał radiolog, neurologa wcale nie mają
-ich nieumiejętność stwierdzenia czy kot jest świadomy czy nie
- próba wyciągnięcia ode mnie dużo większej ilości pieniędzy niż było ustalone
-brak jakichkolwiek prób diagnostycznych
-brak badań na choroby zakaźne, mimo codziennego pobierania krwi
do tego cały opis historii Lawendy.
Ale masz rację, powinnam inaczej to napisać. Teraz już "po ptokach".
_________________ – Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
Barfuje od: 08.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 14 Lip 2015 Posty: 680
Wysłany: 2016-01-26, 11:15
kashucha, ja wiem, że wiele rzeczy było źle. Czytałam cały Twój (bardzo smutny zresztą) wątek. Chodzi mi o to, żeby napisać w skrócie, czego nie zrobili, żeby osoba z zewnątrz mniej więcej poznała sytuację. Nie krytykuję Cię, w żadnym wypadku!
Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 25 Lis 2014 Posty: 209 Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-01-26, 12:00
Dragana, wiem, że nie mnie krytykujesz, nie martw się.
Napiszę jeszcze kiedyś szczegółową opinię z konta fb TŻa, odczekam tylko parę dni :)
_________________ – Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 438 Skąd: warszawa
Wysłany: 2016-01-26, 12:11
Kaschucha
Współczuję, nie wiem co bym im zrobiła
Może jak napiszesz szczegółową opinię, warto byłoby jeszcze podać link do tego wątku. Nie wiem czy Dagnes wyraża na to zgodę, ale może miałoby to sens, ci, co chcieliby zapoznać się z prawdziwą historią po odpowiedzi kliniki (ktora na pewno nastapi) mieliby szansę.
Linkować do forum można zawsze - na to nikt nie musi wyrażać zgody. Co innego przeklejanie materiałów i to bez podania źródła. A wpis "paniusi" bezczelny jak nie wiem.
Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 25 Lis 2014 Posty: 209 Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-02-09, 11:28
Jakiś czas temu dostałam wiadomość na FB, trafiła do skrzynki "inne" skąd dopiero dziś ją wyciągnęłam do przeczytania. Kolejna opinia o klinice Niedzielski:
"Bardzo mi przykro, z powodu kotka:( Pisze do pani bo u nas była zabawna sytuacja związana z kliniką. Pozwole sobie skopiowac, Będzie łatwiej. Nie polecam, i przestrzegam
Witam. Pisze do państwa saman nie wiem dlaczego, ale chyba dlatego by zweryfikowac dzisiejsza wizytę. Od czego zacząć? Chyba od początku.Wiele słyszałam o waszej klinice, choć, przyznam nie miałam okazji w niej bywać Nie było takiej potrzeby. Mamy swojego weterynarza, który sprawdza się w 100 procentach. Dzisiaj mój pies charkał i smarkał, wet ma wolne, więc w związku z tym , że nie przyjmuje zdecydowaliśmy się przyjśc do was. Mamy blisko, mieszkamy w pobliżu. Nie byliśmy umówieni, bowiem nie planuje się , sytuacji takich jak choroba psa. Jesteśmy ludźmi , dla których nasz pies jest członkiem rodziny, i jak cokolwiek się dzieje od razu reagujemy. Tak gwoli wyjaśnienia. (nawiązujemy do waszych wpisów, dotyczących nieodpowiedzialnych opiekunów) Słyszeliśmy mnóstwo dobrego, więc zamiast kierować się gdziekolwiek indziej, przyszliśmy. Pani na recepcji miłą. Nie powiem, że nie. Pierwsze pytanie to Pity ? Nieee, amstaffy. No ok , czekamy na lekarza, po jakimś czasie wchodzimy do gabinetu.Dodam, że byliśmy z dwoma psami. Jeden 6 mc, drugi 10. Młodszy charkał. Osłuchanie, antybiotyk, wszystko na miejscu. Nie mamy zastrzeżeń. Mamy psy od 10 lat. wiemy jak cos jest nie tak, i w tym wypadku sie potwierdziło. Zdziwiły nas jednak komentarze dotczące drugiego psa, który z nami był. Mianowicie tego 10 miesięcznego. Jet biały? no jest nie da się ukryć. Jest amstaffem. Została nam zwrócona uwaga , że pies ma zaczerwienione powieki, uszy, podobno wylizuje się między łapami. na bank jest alergikiem bo jest biały. Jest czerwony, bo jest zagrzany, podniecony, najarany. Ma podobno wysięk z oczu. Alergiczny... yhym.. Śpioch, zwykły śpioch. Pada pytanie, czy zawsze wystają mu tak kości.. jakie kosci? no tylnie? które? nie odzywamy się, słuchamy, słuchamy elaboratu, że pani widzi, że pies ma alergię nie pytając nas w ogóle jak on na codzień fnkcjonuje. Zabawne? troszkę. Biały pies jak się zgrzeje, podnieci, robi się czerwony, w sensie, uszy, spojówki, wszędzie tam gdzie skóra jest cieńka. My to wiemy, to nasz 4 biały pies. Pół roku temu pies miał problem skórny, mianowicie skapał się w stojącej wodzie Bakteryjne zapalenie skóry, my swoje , wet swoje. Nie odzywaliśmy się, bo nie było sensu, że pies miał testy alergiczne. Pani nawet nie zapytała czym był karmiony. Nic.Nie zajrzała nawet w książeczkę, za to powtarzała, że jak cokolwiek się dzieje powinniśmy ntychmiast udac sie do weta. Dla nas to spotkanie nie było miłe, z całym szacunkiem do weta, który nas widział. dla nas weterynarz powinien chociaz wiedzieć z jaką rasą ma do czynienia, i że to nie pit bull.Nie mniej jednak, czuję mega niesmak, i przyznam szczerze, bardzo mi przykro ale kliniki więcej nie odwiedzę. rozumiem, że macie tylu klientów, że możecie miec to gdzieś Mi jednak nie zależy na niczym innym jak mój pies. dołączam zdjęcia psa , któremu kości wystają Emotikon wink
i który ma alergię Emotikon wink
dodam jeszcze jedno, to pies który podbija ringi międzynarodowe, i jakby faktycznie miał alergię zkwp i fci nie dopuściło by psa do oceny Emotikon smile
Pozdrawiam
Dziękuję za informację, sprawdzę sprawę.
a kto przepraszam odpisał ?
Dariusz Niedzielski
Roumiem, Katarzyna Czaja z tej strony Emotikon smile Hodowla Vorget in watalha Emotikon smile Pozdrawiam, i byc może kiedyś do zobaczenia
31.12.2015 14:05
Witam,
rozmawiałem z panią doktor Anną Kuziemską. Zamieszczam poniżej jej odpowiedź.Do zobaczenia. Dariusz Niedzielski.
"Przykro mi, że wizyta u mnie była dla Państwa przykra. Nie chciałam Państwa urazić. Jestem doświadczonym lekarzem. Wiem, że Państwo dbacie o swoich pupili, było to bardzo widać i chyba z tego względu pozwoliłam sobie na podzielenie się z Państwem moim doświadczeniem zawodowym i wieloletnimi obserwacjami. W rozmowie zaznaczałam, że nie każdy biały pies jest alergikiem, jednak już wielokrotnie przekonałam się, że alergia rozwija się w kolejnych latach życia psa. Przepraszam, jeżeli poczuli się Państwo nieswojo. Bardzo zależy mi na zdrowiu każdego mojego pacjenta i być może zagalopowałam się ze zbyt dogłębną analizą. Mam nadzieję, że kłopoty z górnymi drogami oddechowymi u suczki szybko się skończą i oba będą cieszyć się zdrowiem i niespożytą energią.
lek. wet. Anna Kuziemska - Raczyńska
Specjalista chorób psów i kotów"
3 STYCZEŃ 22:04
sunia , czuje się juz lepiej, Antybiotyk działą. Pieknie dzieujemy za wyjaśnienia. Mam nadzieje, że kiedys do zobaczenia.Pozdrawiam Katarzyna Czaja
p.s Najlepszego w nowym roku. Emotikon smile
Koniec rozmowy na czacie
załączam zdjecie psa
oczywiscie tego z alergią"
Lek. wet. Anna Kuziemska-Raczyńska to jest dokładnie ta wetka, która sugerowała, że może by już pomyśleć o eutanazji Lawendy, bo nie jest świadoma Sami pamiętacie.
Jak widać wciąż daje popis niekompetencji i chamstwa. Osoba, która do mnie napisała, miała szczęście, że jej pies nie miał zbyt wiele z tą kliniką do czynienia.
_________________ – Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
Przypadkiem trafiłem na ten wątek.
Przeczytałem od A do Z. Historia bardzo bolesna, ale wspaniale, że na świecie są tacy ludzie jak autorka. Nie wiem co napisać, jestem "stary chłop" a popłakałem się jak małe dziecko.
Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 25 Lis 2014 Posty: 209 Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-02-09, 17:31
Niebieski, nie płacz. Lawendka nigdy nie zostanie zapomniana, a dzięki niej zajmuję się teraz kotami (jako dom tymczasowy), uczę się zagadnień felinologicznych, walczę z pseudohodowlą i staram się być pomocna opiekunom kotów w potrzebie, bo sama wielką pomoc i wsparcie otrzymałam. Maleńka żyła krótko, ale (prócz samotnych chwil w klinice) miała wiele miłości. Los chciał tak, a nie inaczej i najprawdopodobniej nie można było nic na to poradzić :(
_________________ – Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
kashucha, . Wiele przeszłaś z Lawendą, ale jak widzę cała sytuacja ma też jakieś pozytywne strony. Tak jak piszesz, nic nie można było więcej zrobić i tak musiało być. Szkoda tylko, ze przez bandę niedouków i ignorantów, musiało to wszytko tak długo trwać i sprawić tyle cierpienia.
Jestem początkujący w kocim temacie i wcześniej nie interesowałem się zagadnieniami związanymi z pseudo hodowlami, ale jest już dla mnie oczywiste, że należy to tępić wszelkimi możliwymi środkami.
Tez zamierzam się zaangażować. w miarę swoich skromnych mozliwosci w walkę z tym patologicznym zjawiskiem. Zacząłem od siebie i pogłębiam wiedzę. Zawsze to coś.
Sam jestem na etapie zakupu (co za okropne słowo) kotka z hodowli. Będzie to mój pierwszy kot i chciałbym uniknąć błędów na ile się da. Miałem to szczęście, że gdzieś tam coś mi wpadło w oko i zainteresowałem się jakie wymogi powinna spełniać hodowla. Szczerze mówiąc też myślałem, że z jakiej racji kupować kota za 2000 jak na "A....ro" są po 500, a dla mnie wystarczy kot "rasowy - nierodowodowy" .
Wybór padł na rasowego bo bardzo chcemy mieć brytka, zauroczenie po prostu. Jeśli wszystko między nami a kotem będzie jak należy, pewnie pojawi się drugi, ale już niekoniecznie rasowy, dachowce też mają swój niepowtarzalny urok.
No nic, trzeba żyć dalej.
Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 15 Mar 2015 Posty: 996 Skąd: Lublin
Wysłany: 2016-02-19, 07:07
Po przeczytaniu całego wątku chcę, muszę się tu odezwać, choć brakuje mi słów, by wyrazić to, co czuję... kasucha Z jednej strony jestem zdruzgotana, bo historia Lawendy utwierdziła moje opinie dotyczące weterynarzy, poraziła świadomością, jak wiele zwierząt umiera przez schematyczne, ograniczone działania ich lekarzy. Z drugiej strony jestem pełna szacunku dla Kasuchy i jej TŻ, że byli tak zdeterminowani. I cieszę się, że grono odpowiedzialnych opiekunów stale się powiększa. Cały czas garstka nas w stosunku do milionów tych mniej odpowiedzialnych, ale jednak istniejemy
Jest teraz takie ogłoszenie na olx o kotkach neva (nie znam ich historii) https://www.olx.pl/i2/ofe...03-IDpBZy3.html
"...Kotki są ogólnie zdrowe i nie wymagają dalszego leczenia, jednak mają neurologiczną wadę (genetyczną). Kocurek ma zaburzenia prawidłowej równowagi podczas chodzenia. Koteczka ma nie w pełni sprawne tylne łapy."
Od razu przypomniała mi się Lawenda
Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 25 Lis 2014 Posty: 209 Skąd: Poznań
Wysłany: 2017-10-28, 23:50
Ciekawe jaką historię mają te kocięta, skąd się wzięły. Czy są z hodowli, pseudohodowli czy może po prostu ktoś przyporządkował im rasę, do której najbardziej wyglądem pasują, by bardziej zachęcić do adopcji. Mam nadzieję, że uda im się znaleźć odpowiedzialny dom.
A u mnie małe zmiany, nie jestem już domem tymczasowym, teraz zajmuję się hodowlą (nevek właśnie, pod mentoringiem naszej forumowej situni), intensywnie zgłębiajac zagadnienia z dziedziny genetyki. Tymczasowanie zamieniłam na edukację internetową, wykorzystując facebooka do jak najlepszych celów ;) Okazuje się, że facebookowe grupy naprawdę dobrze się do tego sprawdzają. Daje mi to ogromną satysfakcję, bo widzę efekty, wiele osób daje się namówić na zmianę żywienia swoich kotów na lepsze. :)
Lawendkę mam zawsze przed oczami, kiedy piszę ludziom jak odróżnić hodowlę od pseudohodowli, przypomina mi o niej też każdy post, w którym ktoś opisuje podobne objawy neurologiczne.
Wciąż zachodzę w głowę co jej było i czasem żałuję, że jednak nie zdecydowałam się na sekcję. Być może znając diagnozę mogłabym kiedyś pomóc jakiemuś innemu kotu (i jego opiekunowi) w podobnej sytuacji.
Przez mój dom przewinęło się od tamtej pory 10 kotów, żaden nie był jak ona.
_________________ – Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum