Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 60 Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1069 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-01-06, 22:34
Badanie zeskrobin i badanie lampą Wooda to podstawa w diagnostyce grzybicy. Tak, człowiek może się zarazić grzybem od kota. Co do szczepionki na grzyba, to są różne zdania, nie zaszkodzi ale czy pomoże...
Jeżeli chodzi o zdjęcie to wg mnie nie wygląda na grzyba, raczej na odczyn po zastrzyku... ale mogę się mylić.
_________________ Mieszkałem z kilkoma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami - Eckhart Tolle
Jeżeli chodzi o zdjęcie to wg mnie nie wygląda na grzyba, raczej na odczyn po zastrzyku... ale mogę się mylić.
U mnie dwa koty miały takie coś jak na zdjęciu i u obu był to odczyn zapalny po zastrzyku. Poza tym jeśli jest grzyb, to trzeba mocno się przyłożyć do szukania przyczyny spadku odporności (zdecydowana większość kotów nosi na futrze zarodniki grzybów, ale przy normalnej odporności nie mają żadnych objawów chorobowych).
aiqing
Barfuje od: 02.2017
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 04 Sty 2018 Posty: 42 Skąd: Kraków
Wysłany: 2019-01-08, 20:24
Bianka 4, gpolomska, dziekuje bardzo, mam jeszcze pytanie czy od czlowieka, ktory najprawdopodobniej ma grzybice na nodze moze sie zarazic zwierze? czy taka osoba moze pojechac do innego domu gdzie sa koty czy lepiej zeby wstrzymala sie z wizytami az sie wyleczy?
i drugie pytanie, chodzi mi o te wyniki badania krwi Mamby, czy potraficie je zinterpretowac czy jest wszystko ok czy cos wymaga dalszej diagnostyki, albo czy mam to wrzucic w dziale pomoc w interpretacji wynikow?
Z gory dziekuje i pozdrawiam
Arora
Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Lut 2016 Posty: 419 Skąd: Poznań
Wysłany: 2019-03-03, 23:06
mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda i nam pomoże. Od czerwca mam problem z sierścią u Lisy (kotka niewychodząca 3 letnia). Zaczęło się od tego, że po zrobionym USG nie odrosły jej włosy na całym brzuszku - tak jak miała wygolone, tak zostało. Skóra w tym miejscu jest czysta, kotka nie drapie się tam, ani też nadmiernie nie wylizuje. W lipcu zrobił jej się kołtun na grzbiecie, ale po jakimś czasie wyleciał. W sierpniu wyłysiał jej ogon. Cały. Najprawdopodobniej na tle nerwowym, gdyż w tym czasie u sąsiadów był generalny remont trwający 2 miesiące, a Lisa potwornie boi się hałasów, a niestety musiała to całymi dniami znosić. Dostała u weterynarza coś na wzmocnienie sierści i ogon zarósł. W październiku miała robione kompleksowe badania krwi i oprócz podwyższonego T4 i niskich neutrofili wszystko w normie. Neutrofile zawsze ma niskie, a tarczycę sprawdziliśmy na USG i wszystko w porządku. O dziwo, po USG sierść na szyi jej odrosła, tak samo na łapkach po pobieraniu krwi. Jakiś tydzień temu zauważyłam znowu kołtun na grzbiecie a dzisiaj drugi - plecy ma wiec nastroszone, bo sterczą jej tam 2 dredy. Na dzisiaj mamy zatem łysy brzuszek i 2 dredy na plecach. Co to może być? Skąd się biorą te kołtuny i dlaczego nie odrastają jej włosy na brzuszku?
Cześć,
nerwica często bywa powodem problemów skórnych.
Innym powodem może być awitaminoza w szczególności witamin:
A (retinol) - dawanie witaminy pochodzenia roślinnego nic nie daje kotu. Witaminki ludzkie w większości bazują na prowitaminie A, co jest przydatne człowiekowi i całkowicie nieprzydatne kotu. Tylko czysty RETINOL jest dla kota przyswajalny
B3 (niacyna) - poprawia psychikę i skórę nie mówiąc o udziale w tworzeniu krwinek czerwonych
B6 (pirydoksyna) - nerwowość, skóra, niedokrwistość
B7 lub H (biotyna) - wypadanie włosów, osłabienie. Wpływa na stabilizację psychiczną
Co ciekawe, zwiększony stres powoduje wzrost zapotrzebowania na witaminy z grupy B.
Ciekawe czemu? - większość wpływa bezpośrednio lub pośrednio na układ nerwowy.
Najlepiej sprawdzić badając włos.
Z takiego badania będzie dużo więcej danych.
Niezależnie od powyższego witaminy z grupy B ciężko jest przedawkować jako witaminy rozpuszczalne w wodzie. Można spokojnie suplementować zwłaszcza te wymienione B3, B6 i B7.
Suplementację witaminy A należy prowadzić zdecydowanie pod większą kontrolą. Tu istnieje ryzyko przedawkowania.
Pozostaje jeszcze temat pasożytów, które czasami dają również takie objawy zatruwając nosiciela toksynami.
Arora
Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Lut 2016 Posty: 419 Skąd: Poznań
Wysłany: 2019-03-05, 11:55
Artoo,
bardzo dziękuję za odzew. Nerwica rzeczywiście może być, aczkolwiek bardziej spodziewałabym się tego po drugim kocie, który boi się własnego cienia. Od sierpnia jest już u nas spokój, żadnych remontów ani hałasów. Co do awitaminozy, to zbadam temat i zobaczę jakie suplementy powinnam wprowadzić. Pasożyty - badamy regularnie kał i nigdy nic nie było, więc to raczej nie to. Drugi kot ma piękną, błyszczącą i aksamitną sierść, a jedzą i robią to samo....
jeszcze raz dziękuję
Wysłany: 2020-10-18, 21:47 Koszmarny świąd - prośba o pomoc
Witajcie!
Czy ktoś może nam polecić dobrego dermatologa kociego na śląsku? Borykamy się od bardzo dawna z koszmarnym problemem jaki ma Igor mimo wielu wizyt u kilku weterynarzy.
Igor ma mniej więcej 13 lat i jest znajdą odratowaną jakiś czas temu. Nie wychodzi. Od początku dręczy go świąd i od początku twierdzą lekarze, że to alergia. Nie pomagała dieta bez zbożowa i nie pomógł barf. Próbowaliśmy diety eliminacyjnej i robiłem mieszanki monobiałkowe trwając w tym dłuższe okresy. Nic. Jeśli to nie alergia pokarmowa, to może wziewna? No więc likwidowaliśmy roztocza, kurz, pierzemy rzeczy bez chemii, filtrujemy powietrze w domu. Nic.
Oczywiście zrobiliśmy badania posiewowe z naskórka, badania ogólne, itd. Dostawał Igor leki na pasożyty. Diagnoza zawsze stawiana była taka sama - alergia. No i fakt, że sterydowe leki działają, ale Igor nie może ich brać (ma swoje lata i kiepską wątrobę :( )
Spokoju nie daje mi jednak miejscowy obraz jego skóry. Są tam prócz białych łusek, czarne kropki u nasady włosów. Jest ich sporo i w ich okolicy pojawia się świąd. Dodatkowo nasila się gdy czarnym kropkom miejscowo towarzyszy zaczerwienienie. Taki czarny punkt pod mikroskopem weterynarza, został nazwany "nie wiem co to", raczej "tłuszcz".
To nie grzybica, nie pasożyt, nie choroba układowa, orzekło 3 różnych weterynarzy oraz znany dermatolog zwierzęcy z Chorzowa. Albo sterydy non sop, albo nic. A Igor ma tak, śpi a potem 3 godziny się liże i drapie, aż w końcu ze zmęczenia zasypia i znowu. Dramatyczny żywot. :( Nie da się go dotknąć. Najgorzej jest wzdłuż kręgosłupa, u nasady ogona, na szyi i pod brodą.
Pomóżcie, może widzieliście cię takie coś, może podpowiecie gdzie pojechać?
[na zdjęciu skóra na kręgosłupie; sierść fragmentem obcięta nożyczkami, /nie wypadła sama/] Zdjęcie duże by móc powiększyć .
Sierra
Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 12 razy Dołączyła: 04 Gru 2018 Posty: 778
Wysłany: 2020-10-18, 23:06
Pierwsze co mi przychodzi do głowy to zrogowacenie mieszków włosowych - paskudna, wywołująca swędzenie choroba o podłożu genetycznym . Coś w połowie drogi między normalną skórą a atopowym zapaleniem skóry... warto pielęgnować jak skórę atopową, może występować na całym ciele albo miejscowo.
Wiem, że występuje u ludzi ( na sobie wiem ), o zwierzętach wcześniej nie słyszałam.
Osobiście mam problem głównie z ramionami i pośladkami/udami. Zmiany często wyglądają jak pryszcze, zazwyczaj atak zaczyna się od takich właśnie czarnych "zaskórników".
Moja rada? Nauczyć kota chodzić w ubrankach - lizanie i drapanie tylko pogorszy stan (podrażniona skóra mocniej rogowacieje). Po za tym poczytać jak dba się o zwierzaki z AZS, bo o tym pojęcia nie mam. Osobiście dbam o częste kąpiele, ale bez użycia chemii (myję się samą wodą od wielu lat ), przy zaostrzeniu choroby szczotkuję również skórę miękką szczotką z dzika (żeby oczyścić ujścia gruczołów łojowych).
U kota poleciłabym kąpiele w żółtku z jajka - usuwa tłuszcz, ale nie wysusza w odróżnieniu od komercyjnych szamponów. Jeżeli jednak skóra jest sucha (łuszczy się) polecam smarowanie tłuszczem zwierzęcym, ja używam gęsiego (uwaga, kot może to wylizywać!). Szczerze radzę unikać jakichkolwiek kremów natłuszczających - chemia paskudnie blokuje ujścia porów w skórze, więc stan tylko się pogarsza.
Zaostrzenia występują w zależności od pory roku (u mnie - zima), diety, stresu, pogody i położenia Marsa względem Wenus (z uwzględnieniem odchyłów Plutona) .
Na pocieszenie dodam, że jeżeli uda się opanować i wyciszyć atak to powinien być spokój na jakiś czas.
W skrócie choroba polega na tym, że genetycznie coś poszło nie tak i mieszki włosowe wraz z ujściami gruczołów łojowych rogowacieją... w efekcie łój nie umie się "wydostać" (wtedy tworzą się czarne kropki zaskórników a nawet "pryszcze"*) jak należy, a nawet (przy bardzo silnym ataku zrogowacenia) zdarzało mi się wyciągać ze skóry całe zrogowaciałe mieszki (wygląda to jakby się cienko obcięty paznokieć wbił) .
*"pryszcze" nie są zwykłymi pryszczami, ponieważ nie reagują na normalne leczenie - przyczyna nie tkwi w bakteriach, a w zablokowanym łoju.
Bardzo ci dziękuję Sierra za odpowiedź. To ciekawy trop o którym zupełnie nie myślałem. Bardziej moje myśli krążyły ciągle przy tym, że może to jednak grzybica (bo takiego leczenia nie próbowano), albo ta nieszczęsne alergia na czort wie co.
Być może wskazówką do twojej teorii byłaby jeszcze informacja czy sterydy w przypadku zrogowacenia mieszków włosowych uśmierzają swędzenie? (pewnie tak).
Sierra
Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 12 razy Dołączyła: 04 Gru 2018 Posty: 778
Wysłany: 2020-10-19, 12:06
Tilin nie gwarantuję, że to ta choroba - jak mówiłam nigdy nie słyszałam o niej u zwierzat, po prostu skojarzyło mi się to z "Taki czarny punkt pod mikroskopem weterynarza, został nazwany "nie wiem co to", raczej "tłuszcz"". U mnie takie czarne punkty to brudny łój, który nie dał rady ujść z powodu zrogowacenia.
Dość charakterystyczna jest też ciągła "gęsia skórka", dość szorstka w dotyku... ale nie mam pojęcia jak coś takiego wygląda u zwierząt
Skóra u mnie (i mojego syna, który to dziadostwo odziedziczył) jest niezwykle sucha, więc maści sterydowe dostawaliśmy raczej na pękanie skóry (aż do krwi) niż swiąd. Nie używamy żadnych od tak dawna, że nawet nie pamiętam czy pomagały też na świąd (Młodemu skóra się poprawiła po okresie niemowlęcym, ja sterydy po raz ostatni miałam jakieś 20 lat temu) . Jeżeli kot się po nich mniej liże to znaczy, że pomagają.
Jak pisałam wcześniej - jest zdecydowany związek między tym co jem, a jak wygląda moja skóra... tak więc warto zwrócić uwagę na żywienie. Po za tym ciągłe dbanie, żeby skóra była w idealnej formie (czysta, nie przetłuszczona, ale pod żadnym pozorem nie odtłuszczona - to wywołuje mocniejsze rogowacenie i nadprodukcję łoju!). U kota założyłabym ubranko, bo nie wytłumaczysz, że musi przestać się lizać, żeby było lepiej. Ciągłe drapanie (i lizanie pewnie też) wywołuje pogorszenie. Podrapane miejsce swędzi mocniej przez jakiś czas, przynajmniej u mnie.
Po za tym zwróć uwagę na chemię w domu - przy Młodym do 3 roku życia nie mogłam używać nic (wódka z gorącą wodą świetnie myje podłogę ).
Możesz spróbować wrzucić kota do zaparowanej łazienki, jeżeli się intensywnie wylizuje - mi prysznic (woda) zmiękcza naskórek i przynosi chwilową ulgę. Jest szansa, że para wodna zadziała tak samo.
Poczytaj sobie o AZS, mimo różnego podłoża chorób zasady pielęgnacji są dość podobne.
W dużym skrócie - skórę traktujemy delikatnie, jak diament najceniejszy, piórko najdelikatniejsze... Żadnego pocierania, drapania, brutalnego podejścia, patrzenia twardym wzrokiem - chemia i tarcie wywołują silniejsze rogowacenie. Ja osobiście zamiast ręcznika używam prześcieradła. Ręczniki są dla brutali . W najgorszych momentach używałam starej satynowej poszwy .
O, po krótkich poszukiwaniach znalazłam kocią chorobę "zapalenie skóry związane z nadwrażliwością na alergeny środowiskowe, niebędące alergią pchlą ani nietolerancją pokarmową". To pełna nazwa choroby (u kotów nie uznaje się istnienia AZS) i o nią próbowałabym pomęczyć kocich dermatologów (jak pielęgnować itp.)... ew. porozmawiać z nimi czy istnieje u kotów zrogowacenie okołomieszkowe ("moja" choroba).
Pieszczoch
Barfuje od: Od teraz
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 22 Gru 2016 Posty: 664 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2020-10-19, 12:33
Istnieje kilka odmian grzybicy,min.;łupież pstry,grzybica woszczynowa,drobnozarodnikowa.
Kot znajomej miał,takie białe łuski-po odp.badaniach okazało się,że ma grzybicę drobnozarodnikową.
A w jakim stanie jest sierść kota?
Wypaduje,łamie się,filcuje,robią się kłaki?
Witam wszystkich,
spróbuje pokrótce opisać nasze problemy. Kotki mamy 2 - rodzeństwo. Mają 7 lat i praktycznie od początku są na barfie - tak wybrały Przez lata nie mieliśmy żadnych problemów poza lękami u kotki. Podawałam krople Bacha, Zylkene, Feliway + dużo zabawy i miłości i udało się z niej zrobić najukochańszą miziastą koteczkę.
Problemy zaczęły się we wrześniu 2019. Wróciliśmy z urlopu i zobaczyliśmy przerzedzone futerko na brzuszku u kotki. Oczywiście wizyta u weta: badanie moczu, krwi,usg. Podwyższony ALT, reszta ok. Dostaliśmy Hepatiale. Do usg brzuszek został wygolony i przez wiele miesięcy nie zarastał całkowicie. W tym czasie zauważyliśmy, że sąsiad wziął psa. Szczeniak był z fundacji, szczekał całymi dniami zamknięty w mieszkaniu. Włączyłam Feliway i Zylkene, sąsiad był non stop upominany za szczekanie i niewiele z tym robił.
Po kilku miesiącach kocur wylizał brzuszek, a u kotki pojawiło się zapalenie ucha. Zaczęła się nasze wędrówka po gabinetach. Na jednej z wizyt zdiagnozowali pchły (pewnie od psa sąsiada - nasze koty wychodzą czasem na klatkę). Dostaliśmy Stronhold i podawaliśmy go przez kilka miesięcy. Antybiotyk i steryd do ucha. Mijają miesiące, a objawy nie przechodzą: koty mają wylizane brzuszki, łapki przednie i tylne, kotka ma zapalenie ucha.
Wczoraj byłam na wizycie u dr Wilkołka na UP. Z opowiadań dr jest cudotwórcą i liczę na cud. Diagnoza, którą postawił to problem psychosomatyczny utrwalony. Dostaliśmy Amitryptylinę. Ucho to podobno drożdżaki, dostaliśmy maść z nystatyną. Zdziwił mnie brak badań. Spodziewałam się posiewu, zeskrobin, czegokolwiek. Nie wiem co mam o tym myśleć? Zamówiłam krople Bacha i planuję rozpocząć leczenie antydepresantem, ale w dużo mniejszych dawkach niż przepisane. Naczytałam się nieciekawych relacji po podaniu Amitryptyliny.
_________________ "Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?"
Mark Twain
marci_a4
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 20 Gru 2020 Posty: 2 Skąd: Kraków
Wysłany: 2021-01-01, 20:02
Ka-ja, jeśli świąd i zmiany pojawiły się po przyniesieniu do domu nowego kota to odpchlij je wszystkie. Najlepiej Stronghold plus. Nowy mógł przynieść pchły, na kocie ich nie zauważysz a jedno ugryzienie pozostawia świąd na 3 miesiące u kota-jeśli jest uczulony na jad pchli.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum