postaram sie to strescic , przepraszam za strumien swiadomosci :)
pies ma 3 lata ponad, rasa mala :)
jak go wzialem - karmiony na krolewskiej karmie plus kurczak z ryzem.
zauwazylem mocne gryzienie sie i czerwone slady na lapach.
malessezia - szamponoterapia, zmiana karmy - i wszystko gra.
problem z glowy.
karmilem psiaka ziwi peakiem pozniej orijenem - jednoczesnie neistety moja matka ciagle go czyms dokarmiala i jasny szlag mnie zwykle trafia - np dzis okazalo sie ze "szyneczki troche mu dawalam" - le wybiegam w przod.
pies konczy rok - zaczyna sie wyliziywac w okolicy genitaliow - akurat zbiegly sie dwie rzeczy
pies konczy dwa lata - w okolicach kwietnia - czyli tak jak rok wczesniej zaczyna bardzo mocno wylizywac sobie krocze/ genitalia. zdecydowanie za mocno. Pewnego razu pojawia sie krew.
wet 1. zapalenie napletka
wet 2. zapalenie pecherza - badanie na podstawie paru kropli moczu i bylo podniesione ph.
antybiotyki
miesiac spokoju
problem powraca (i trwa do dzis, ponad rok)
ja pierwszu psu zdjalem napletek - i tam okazalo sie ze ma naprawde masakre - wygryzl sobie rane prawie przy trzonie penisa. ona wyglada jak pierscien, jakby nalozyc wokol pracia gumke - rok temu wygladalo to tragicznie.
kolejny wet - kazal przemywac nadmanganianem potasu
psa to rozsierdzilo jeszcze bardziej
wizyta na uniwerystecie wroclawskim
profesor poloznictwa nie widzial nic patologicznego,
dermatolog nie widzial sladow alergii
antybiotyk kazali rozwazyc kastracje
wrocilem tam po miesiacu - kastracja superolilnem - wrzesien ubieglego roku - czy pomogl - nie wiem, troche sie wkurzylem na zachowanie lekarzy tam po tym implancie - ale to inna historia.
w kazdym razie rana byla nadal dosc gleboka wiec nawet jesli pomoglo - to mysle ze ciagle go tam cos swedzi i to probuje gryzc.
badania moczu - dobre
badania krwi dobre
usg - brak kamieni itp
badania kalu - dobre
wymaz spod napletka na bakterie i drozdze - wyniki negatywne
problem ciagle ten sam.
jade do poznania - pan doktor daje mu tylko chitopan - twierdzi ze niewiaodmo skad sie wzial problem , ale najwazniejze zeby rana sie zagoila.
stosuje dwa miesiace - do konca sie nie zagoila.
jade do behawirosyty weterynarza - badnaia krwi itp - ok
daje mu krople "esencje doktora bacha"
niestety nie pomagaja.
kastruje psa trzy miesiace temu..
nie pomoglo (nawet ma ruch kopulacyjny, ale to chyba kwestia dominacji)
ostatnia wizyta u lekarza to opole
biorezonas - calkiem ok - nieliczne alergie - glownie zborza i niektore owoce (pies od ponad pol roku na barfie)
lekarz daje duzo lekow homeopatycznych, robi miksture z esencji doktora bacha
do tego maly dostaje krople do oczu ze sterydem i antybuotykiem i nimi smaruje te rane - nagle poprawa, maly 1szy raz od roku spi bez kolnierza 5 nocy
6 budze sie - krocze wylizane, odslaniam napletek krew na ranie.
pojawila sie wczesniej opcja ze pies moze miec zaburzenie obsesyjno - komuplsywne - pisalem z bechawiorystka z poznania i ona proponowala leki psychotropowe. stwierdzilem ze to ostatecznosc.
troche ta teoria z choroba psychiczna mi odpada w zwiazku z tym ze po tych kroplach ze sterydem i antybiotykiem bylo znacznie lepiej.
maly ejst generalnie cwany - zanim zacznie sie tam lizac - patrzy czy nie patrze :)
czasem widze ze idziemy na spacer i nagle przystaje i zaczyna sie tam lizac, tak jakby cos go swedzialo.
czy lize sie gdy jest "nakrecony?" sam nie wiem, robi to glownie w nocy jesli nie ma kolnierza.
nudy? nie sadze. dosc dobrze mu zapelniam dzien.
moze to jakas alergia? testow nie mial robionych. doktor popiel je chyba odrzuca we wrocku a wpoznaniu mlody lekarz dermaotlog powiedzial mi - ze ma klientow ktorzy robia texty co dwa miesiace i co dwa miesiace wychodzi cos innego i to troche strata kasy.
jako tako pies sie nie trapie i nie lize lapek - choc zdziwilo mnie ze to robi od dwoch tygodni..i bum - byl dokarmiany przez matke.
mam powoli tego dosyc, psiak ejst generalnie rewelacyjny, innych chorob nie ma - charakter wymarzony, pogodny, lubi sie bawic i jest grzeczny - tylko ta jego choroba kosztuje mnie frustracje, ok 4 tysiecy z dojazdami i odmowienie dobrej pracy na wyjezdzie o-o
MIESZKam w ostrowie wlko, weteryanrze tu sredniej jakosci...jedyne co slysze to
hypoallergenic royala o_O
Barfuje od: lipiec 2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Wiek: 37 Dołączyła: 28 Lut 2014 Posty: 464 Skąd: Włocławek
Wysłany: 2014-09-12, 19:30
Teraz już mogę powiedzieć, że byłam tu http://www.lecznica-homeopatia.pl/kontakt.html w gabinecie na Wawrzyniaka. Mogę ich polecić. Co prawda tacy "homeopatyczni" jakby na to wskazywała nazwa to oni nie są, pytałam np. o odrobaczanie, to dostałam odpowiedź, że tutaj to tylko medycyna konwencjonalna daje radę. Za to podejście do pacjenta i opiekuna jest w porządku, nie wciskają na siłę wszystkich antybiotyków świata tylko starają się wyleczyć zwierzaka, nie ma u nich masakrycznych kolejek no i można płacić kartą a kwoty nie bolą za bardzo
Witam ponownie, przypadkiem wpadłam na moje stare pytanie wiec czuje się w obowiązku zrelacjonować moje działania. Moje kociszcza, cała trójka kastrowana była na Polance. Narkoza odwracalna, czyli z antidotum oraz kroplówki już w trakcie zabiegu (musiałam oczywiście wszystko ze tak powiem zlecać:) ). Panie te opcje podczepiły pod promocję marcowych sterylek dopłacałam za antidotum. Odwodziły mnie zwłaszcza przy kocurku o pomyśle użycia wziewnej narkozy (że za krótki zabieg, ze kot młody zdrowy, a cena wysoka) zapewniając mnie o zachowaniu jak najbezpieczniejszych procedur metodą infuzyjną odwracalną. Zaufałam ale wiadomo w operacji nie asystowałam. Koty przyjęte o 9.00 o 13 były do odbioru, wybudzone, spokojne w domu(mocno też przestraszone całym wydarzeniem ,ale się nie dziwię) nie zataczały się, ale też nie wariowały, sporo spały. Około 20.00 jadły"zupkę" barfową wcześniej też popijały wodę, wymiotów brak.
Aha propofol mają stosują ale nie przy sterylkach, twierdzą że mają obcykane procedury i w takich rutynowych zabiegach działają sprawniej bo propofol trzeba kontrolować (dodawać itd).
Zapewniają o minimalnych dawkach narkozy i priorytecie nawodnienia i szybkiego wybudzenia. Ale jak wszędzie człowiek może tylko zaufać.
Chciałabym bardzo polecić doktora Marcina Koniecznego w Poznaniu na Piątkowie. Ma swój gabinet i leczy mojego kota od 5 lat, podobnie jak koty moich rodziców. Jest bardzo dociekliwym diagnostą i nigdy nie poprzestaje na diagnozie, której nie jest na 100% pewien. Ma świetne podejście do zwierząt i znerwicowanych stanem pupili opiekunów .
Doktora Koniecznego poznałam jako wolontariuszka prokociej fundacji i widziałam wiele zwierzaków, które wyleczył, choć wydawało się, że nic nie da się zrobić. Okazał się również wspaniałym, pełnym empatii człowiekiem, kiedy przyszło mi podjąć decyzję o eutanazji mojej 16-letniej chorej na raka kotki. Znam wielu weterynarzy, ale pierwszy raz spotkałam się z tym, żeby eutanazja była tak pełnym szacunku dla zwierzęcia pożegnaniem.
Ważna informacja dla BARFiarzy - dr Marcin jest zwolennikiem naturalnego żywienia kotów i bardzo ceni BARF. Sam skontaktował mnie z BARFującymi opiekunami swoich pacjentów, wskazał mi też sprawdzone sklepy, w których można dostać dobrej jakości mięsko i podroby, również niestandardowe (np. królik, nutria).
Dla zainteresowanych gabinetem doktora Marcina podaję namiary na stronę internetową www.konieczny-weterynarz.pl
no nie do końca niestety, poprosiłam, żeby przed zabiegiem zbadać krew kotu (nieznane pochodzenie, kot wolnożyjący miał mieć usuwane zęby) cytuję odpowiedź "nie potrzeba, wolożyjące koty i tak będą mieć złe wyniki, kot poza zębami wygląda na zdrowego, testów też nie potrzeba robić", zrobiłam krew u innego weta, co wyszło w wynikach? IV faza PNN
Byłam u niego z dwoma kotami dwukrotnie, jechałam po 30km w jedną stronę, na obu wizytach nie zrobił kompletnie nic w celu jakiejkolwiek diagnostyki, sama musiałam prosić a może Pan osłucha kota, a może zajrzy w paszczę, a tu oko jeszcze uszkodzone, zero własnej inicjatywy, tylko nacisk na zabieg usunięcia zębów i kastracji drugiego, bez badań choćby moczu. Pojechałam z dwoma kotami a w gruncie rzeczy wypytywał mnie o fretki zamiast się kotami zająć, ja jednak Pana Koniecznego nie polecam.
Kurczę, jesteś pierwszą osobą, od której słyszę takie rzeczy o Marcinie, bardzo mi przykro. Wielu moich znajomych od lat do niego jeździ, wyciągał koty z paskudztw, wobec których inni weterynarze byli bezradni. Po 5 latach nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny opiekował się moim zwierzakiem. Naprawdę przykro mi, że masz takie doświadczenia, ale to dla mnie ogromne zaskoczenie...
przed wizytami też słyszałam same dobre opinie, a później od jednej dziewczyny usłyszałam, że niektóre fundacyjne koty leczy po łebkach ale jak się przyjdzie z prywatnym zwierzyńcem to obskakuje jak pchła na grzebieniu, co by znaczyło, że się stara tylko wtedy kiedy mu się opłaca? Za te moje dwie znajdy płaciła fundacja.
Chica, ja Marcina właśnie poznałam, jak leczył koty z fundacji i moja fundacja mi go poleciła. A chodziłaś do kliniki na Naramowickiej czy już do gabinetu na Piątkowie?
Chica, mogłabym Ci cosik szepnąć na temat przyczyn w takim razie. Ale to nie jest sprawa na roztrząsanie na forum. Napiszę tylko tyle, że ktoś w jednej fundacji bardzo mocno namieszał i mogę Cię tylko przeprosić, że odbiło się na Twojej wizycie. Mam wątpliwą przyjemność sprawę znać od kuchni i wstyd mi za ludzi, którzy wykorzystują działalność prozwierzęcą do leczenia własnych kompleksów. Osoba, o której piszę, sprawiła, że kilku dobrych weterynarzy długi czas jeżyło się na współpracę z fundacjami. Fundację zresztą też rozwaliła. Nie Marcin tu zawinił i jeszcze raz bardzo, bardzo mi przykro, że czasowo trafiłaś w tą awanturę.
Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 25 Lis 2014 Posty: 209 Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-05-07, 21:55
monten napisał/a:
Dokąd na USG w Poznaniu, pomóżcie. Kot choruje od trzech miesięcy (wysoka gorączka, biegunki, utrata wagi) a trafnej diagnozy nadal brak.
Właśnie dziś byłam z kicią u dr Przybylskiego z ul. Nad Wierzbakiem i polecam.
dokładnie i starannie zrobił badanie USG, tłumacząc mi co widzę na ekranie i co jest nie tak. Wydrukował cztery zdjęcia, każde z nich opisał i na odwrocie wydruku napisał co niedobrego się w środku mojej kotki dzieje. USG kosztuje tam 70zł. ja za to badanie plus profil nerkowy i wątrobowy krwi zapłaciłam 110zł. obcięcie pazurków miałam gratis
Polecam. Doktor mi się spodobał, nie wciskał RC, powiedział jedynie, by do BARFa dawać więcej błonnika. Sama klinika też mi się spodobała, mają dobry sprzęt do USG, potwierdzam naocznie po 20 minutach gapienia się w monitor, no i dr Przybylski dobrze wie jak go używać.
No i diagnozę postawił poprawną, choć moim zdaniem nie była taka łatwa: podtrucie. Badania krwi na miejscu. Klinika czysta i schludna.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum