magdalenn
Wiek: 31 Dołączyła: 28 Sie 2018 Posty: 44
Wysłany: 2018-09-24, 09:06 Poznajcie Migotkę :)
Witam wszystkich właścicieli kudłatych sierściuchów
Na wstępie przedstawię Wam moją Kicię. Migotka właśnie kończy 7 rok swojego kociego życia. Została wzięta z hodowli gdy miała ponad 3 lata, właścicielka szukała dla niej opiekuna, który zaopiekuje się nią, gdy będzie na kociej emeryturze. Gdy tylko zobaczyłam jej zdjęcia, błagałam mamę, byśmy ją przygarnęły. Cyranka - takie imię nadano jej w hodowli - brała udział w wystawach, możliwe, że miała nawet jakieś osiągnięcia, no bo z tą urodą...
Kicia jest rasy syberyjskiej i jak widać na zdjęciach, jest piękną szylkretką. Zwykłyśmy na nią mówić BMW, gdyż jej pyszczek jest idealnie naśladuje logo tego samochodu
Zanim trafiła do nas, mieliśmy już jednego kota. Filip był dachowcem, który sporą część życia spędził na dworze. Tak, wiem, jakie podejście ma się tutaj do kotów wypuszczanych samopas, ale kiedyś były zupełne inne czasy, koty u nas w rodzinie były od długich, długich lat, babcia na gospodarstwie dokarmiała dziesiątki przybłęd, które ciągle się mnożyły. Kiedyś kotów nie kastrowano, nie poświęcano zwierzakom aż takiej uwagi, nie skupiano się na tym, by były prawidłowo żywione, nie poddawano ich leczeniu weterynaryjnemu . Ale wracając.
Filip był cudownym kotkiem, który miauczał kompletnie bezgłośnie, spał w łóżku grzejąc nasze stópki, trwało to jakieś 10 lat, jednak pewnego dnia poniósł przeokropną śmierć, co utwierdziło mamę w fakcie, że nigdy więcej nie wypuści z domu żadnego kota. Ta zmiana podejścia jest dla mnie naprawdę bardzo dobrą zmianą, ale musiała stać się tragedia, żeby zdać sobie z tego sprawę. Nie czarujmy się, często zaczynamy myśleć dopiero wtedy, gdy coś strasznego dotknie nas bezpośrednio.
Dopóki kotki żyły razem, mama karmiła je zupełnie przypadkowymi puszkami i suchą Puriną One, nie przypuszczając, że robi futrom nimi krzywdę. Filip jadł wszystko i do tego stołował się na dworze, łapiąc myszki i ptaki. Migotka z mokrej karmy zlizywała tylko sos czy galaretkę, kompletnie omijając pseudo mięsne kawałki. Teraz już wiem dlaczego.
Gdy moja mama pojechała z siostrą na kolejny turnus rehabilitacyjny nad morze, wzięłam Migotkę na swoje nowe mieszkanie i dopiero wtedy przejrzałam na oczy. Kicia jadła tylko suchą karmę, żadnej saszetki nie zjadła do końca. Zaczęłam chodzić po zoologicznych, kupować lepsze składy, droższe produkty, w pewnym momencie jedna saszetka wynosiła mnie nawet 8 zł, co na dłuższą metę doprowadziłoby mnie do ruiny finansowej, ale co? Migotka i tak tego nie jadła. Dlaczego? Bo przez kilka lat spędzonych w hodowli, karmiona była prawdopodobnie barfem (doszłam do tego, analizując z mamą to, co mówiła nam właścicielka hodowli). Dzwoniąc do mamy praktycznie płakałam jej do słuchawki, że kot nie je kompletnie niczego, więc przy pierwszej okazji wezmę ją do weterynarza i zrobię badania. W międzyczasie zaczęłam kupować piersi z kurczaka, z indyka, podroby czy wołowinę i zaczęłam ją karmić mięsnymi kawałkami. Wtedy w jej oczach zauważyłam zainteresowanie. JADŁA. Szybko zaczęłam szukać informacji w internecie, trafiłam najpierw na grupę Koty - nasza pasja, a jeszcze tego samego dnia prosiłam o dołączenie do grupy BARFa. Poczytałam, znalazłam info o amerykańskim barfie, więc podawałam Kici żółtka jaj oraz mączkę ze skorupek, by COKOLWIEK suplementować. W dwa tygodnie skompletowałam wszystkie niezbędne suple do barfa, zaopatrzyłam się kalkulator, wzięłam od mamy starą żeliwną maszynkę do mięsa i tak od ponad dwój tygodni Migotka je barfa. JE, naprawdę, wcina ze smakiem, wylizuje totalnie wszystko! To był dla mnie totalny przełom. Gdyby nie ta grupa i to forum, to pewnie totalnie bym się załamała.
Z Migotką mam jednak jeden problem, który niestety jest natury behawioralnej i nie potrafię za nic w świecie na to wpłynąć. Kicia lubi sobie siknąć obok kuwety. I nie, nie robi tego, bo nie trafia do swojej, bo nie wchodzi cała czy dlatego, że źle się ustawi. Po prostu, przez parę dni sika do środka, a raz nasika 2 cm obok kuwety. Zmiana żwiru, odkrywanie, zakrywanie niczego nie zmieniają, ot, widzimisię i tyle. Nerki w porządku, morfo w porządku, żadnych objawów. Czekam, może to był sygnał, że coś jej nie leży, może na barfie sprawa się zmieni. Póki co, muszę barykadować kuwetę z każdej strony, by nie miała pola do popisu. Napęczniałe panele w wynajmowanym mieszkaniu nie napawają mnie żadnym entuzjazmem - niestety. Bywa, że sika obok dzień w dzień po kilka razy, a bywa tak, że przez tydzień jest spokój. Nie wiem, o co może jej chodzić. Najważniejsze, że je. Nic bardziej się dla mnie nie liczy.
I właśnie. Od razu zadam Wam pytanie. Po dwóch tygodniach barfa Kicia straciła 200 gram wagi. Czy to oznacza, że powinnam zwiększyć porcję? Gdy planowałam dietę, Migotka ważyła 3,45 kg, wczoraj miała 3,22 kg. Na dzień przyjmuje 135 g barfnej mieszanki. Jak mam się do tego teraz ustosunkować? Chodzi i upomina się o jedzenie, wysuwa miseczki na środek kuchni. Będę wdzięczna za Wasze wskazówki.
Wiek: 62 Dołączyła: 17 Sie 2018 Posty: 42 Skąd: Legionowo
Wysłany: 2018-09-24, 22:06
Hej, hej
Śliczna kicia.
Ja niestety jestem nowa, więc nie umiem profesjonalnie odpowiedzieć na pytanie.. ale moim zdaniem, jeśli waga spada, to jednak porcje trzeba zwiększyć, ja bym tak zrobiła. Ilość, jaką jej podajesz, "obliczył" kalkulator? Mimo jego wspaniałości to narzędzie traktujące koty statystycznie, a przecież każdy kotek jest indywidualnością. Może akurat potrzebuje odrobinę więcej niż inne kotki.
A przepis, jaki zrobiłaś, sprawdził Ci ktoś? Może jest w nim jakiś błąd, i jedzenie jest za mało kaloryczne?
Napisz coś więcej o mieszance, to jak zajrzy ktoś mądrzejszy, mając więcej danych szybciej coś podpowie.
Nul
Dołączyła: 28 Gru 2016 Posty: 208 Skąd: Kraków
Wysłany: 2018-09-28, 14:44
Ja powiem podobnie jak kambuzela - że za małowiem o kotach i ich żywieniu, na forum raczej korzystam niż coś z siebie daję
Za to pochwalę śliczną BMW-unię :)
U mnie dw aburasy, ale teraz - jeszcze nie wiem, czy na stałe - doszła malizna szaroburoszylkrecia
Miau od Anny, Feliksa, Bajki i Bezi
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2018-10-02, 14:03
magdalenn, witamy
magdalenn napisał/a:
Nerki w porządku, morfo w porządku, żadnych objawów
jakie badania robiłaś Migotce? Czy badałaś mocz, przynajmniej badanie ogólne?
Wrzuć któryś z przepisów do Receptariusza z opisem - że kicia chudnie. Zerkniemy, może coś doradzimy w kwestii zmian w mieszankach.
magdalenn
Wiek: 31 Dołączyła: 28 Sie 2018 Posty: 44
Wysłany: 2018-10-03, 17:49
Robione było badanie moczu gdzieś na początku roku, niestety nie mam wglądu do wyników tych badań, bo nie mieszkam z mamą, a nie dała mi ich razem z książeczką zdrowia kota, nie wiem, czy będę potrafiła je odnaleźć. Wymusiłam na mamie pójście z nią do weta wtedy, gdyż sikanie obok kuwety było mega problematyczne, a odkąd ją mam, robi to o wiele rzadziej, ostatni raz zdarzyło się to dwa tygodnie temu, od tego czasu mamy spokój. Na dniach będę robić nową morfologię, żeby wiedzieć, czy jest coś, co powinno być uwzględnione w nowym przepisie. Dam znać, gdy będę miała wyniki. Przepis z pewnością wrzucę do Waszej oceny. Pozdrawiam :)
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2018-11-30, 16:14
magdalenn napisał/a:
A powiedzcie mi, czy to zima w powietrzu, czy tylko mój kot ma taki zwiększony apetyt? Siedzę teraz na L4 w domu i praktycznie co godzinę Migotka upomina się o jedzenie. Stoi przy misce i błaga, żeby jej coś dać. Nie pomaga jej podawanie w międzyczasie suszonych kąsków mięsa, dopóki nie dam żarełka, to płacze, wspina się po nodze i nie daje za wygraną. Mieszanka, którą zrobiłam to ta, która widoczna jest u góry. Według kalku, Kicia powinna zjadać te 115g w ciągu dnia, a myślę, że spokojnie zjada 150, jak nie więcej. Fakt, nie jest jakaś duża, jak na swoją rasę (kotka syberyjska), ale boję się, że potem będzie za późno na moją reakcję :P Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała. Na ten moment waga 3,6kg, ale kot naprawdę nie odchodzi od miski. Właśnie zjadła, siedzi na podłodze i patrzy mi głęboko w oczy, oblizując mordkę. Zaczynam się bać, że kiedyś z głodu mnie zacznie obgryzać
magdalenn
Tak sie zastanawiam czy Migotka nie ma za małej wagi jak na syberyjczyka, znam koteczki o wadze ponad 5 kg. Całkiem możliwe, że kotka dąży do wagi docelowej, bo zawsze miała za małą...
Barf jej służy, smakuje, musi jeść znacznie więcej jak chce wagi nabrać. Może przelicz mieszankę na kota o wadze 5,5kg. Zwiększ ilość Barfa i zobaczysz, czy jedząc więcej kot przybiera na wadze, w jakim tempie i jakie ma po tym jedzeniu samopoczucie.
Ja wiem jedno, jak kot dorosły upomina sie o jedzenie to znaczy że dostaje za mało.
Dodałam cytat w celu przeniesienia postów
Ostatnio zmieniony przez dagnes 2018-12-01, 12:21, w całości zmieniany 1 raz
magdalenn
Wiek: 31 Dołączyła: 28 Sie 2018 Posty: 44
Wysłany: 2018-11-30, 21:43
Ciężko mi określić, jaka powinna być jej waga docelowa. Jej matka jest zdecydowanie większa, a wiem to, bo pod opieką ma ją od 2 lat nauczycielka od mojej siostry, z którą mamy stały kontakt, aczkolwiek pani weterynarz powiedziała, że Migotka może być z natury drobniejszej kości, przez co nie będzie ważyła więcej, niż teraz. Kota głodzić nie zamierzam, bo też uważam, że skoro się upomina, to raczej nie dlatego, że jej się nudzi, tylko dlatego, że potrzebuje. Cieszy mnie to, że w ogóle je, bo wcześniej było z tym naprawdę kiepsko, żadne nawet najlepsze karmy nie były zjadane poza płynną zawartością i być może po tych 3 miesiącach na barfie Migotka dopiero zaczęła rozumieć swoje potrzeby. Spróbuję się skontaktować z właścicielką hodowli, być może ona będzie w stanie udzielić mi informacji, jaką wagę miała Migotka chociażby w czasie, gdy jeździła jeszcze na wystawy. Myślę, że powinna mieć gdzieś jakieś dane z tego czasu, by móc rozwiać moje wątpliwości. Oglądam Kotkę na bieżąco, nie uważam, żeby była gruba, ale długa sierść sprawia wrażenie, że kota jest sporo. Brzuch na pewno nie jest pękaty i nie wychodzi poza obrys całego ciała. Będę cały czas ją obserwować, na pewno nie będę jej dawać jedzenia w opór, tylko z rozsądkiem, żeby jej żołądka nie rozepchać. Zresztą nie je dwa razy więcej, tylko maksymalnie 1/3 więcej na ten moment, tak więc nie jest to chyba powód do niepokoju. Po tych trzech miesiącach widzę, że futerko zdecydowanie się zagęściło, wygląda inaczej, niż kiedyś, i Kicia jest DUŻO żywsza. Z chęcią biega za piłką i piórami, na co wcześniej nie miała ochoty, a to zapewne przez ociężałość po samej suchej purinie.
Tutaj aktualna fotka :) Migotka
magdalenn
Wiek: 31 Dołączyła: 28 Sie 2018 Posty: 44
Wysłany: 2018-11-30, 22:00
jeszcze takie foto znalazłam, ale tutaj Migotka ma jakieś 7-8 miesięcy i obok niej z prawej stoi samiec, który wydaje się być OGROMNY
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2018-11-30, 22:03
magdalenn
Ona jest śliczna, szylkretki w ogóle są piękne. Moja Fairy też szylkretka na zimę to dostaje takie dymne futro, że wygląda jak oszroniona
A Migotka jak piszesz rusza sie znacznie więcej i chętniej i tu może być powód zwiększonego jedzenia, po prostu spala szybciej to co zje.
magdalenn
Wiek: 31 Dołączyła: 28 Sie 2018 Posty: 44
Wysłany: 2018-11-30, 22:19
shana55,
Nie ma brzydkich kotów, wszystkie są cudne
Chciałabym powiększyć towarzystwo, ale mój chłop by mnie wyeksmitował, a sam pewnie zostałby z kotami, hahahaha
W rozmowie dam do zrozumienia Pani z hodowli, że jeśli będzie miała jakiegoś hodowlanego "staruszka", to biorę w ciemno, bo zakochałam się na zabój w długich futerkach :3
Napisałam już do właścicielki hodowli, może się czegoś dowiem :) póki co, nie martwię się na zapas, tylko karmię swoje futro, jeśli się domaga :)
A jeśli chodzi o futro... to zrobiła się puchatą kuleczką, co najlepiej widać na fotce z rodem z horroru
https://i.imgur.com/T9PukSr.jpg
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2018-11-30, 22:22
magdalenn
Miszczostwo świata
magdalenn
Wiek: 31 Dołączyła: 28 Sie 2018 Posty: 44
Wysłany: 2018-12-06, 20:26
Potwierdzone info:
Migotka jest mniejsza niż reszta syberyjczyków.
Tutaj doszperałam się do zdjęcia z jej matką, a ponadto właścicielka hodowli mi odpisała, że od początku była niejadkiem, jak była kotna, to jadła za troje, tak więc może być drobniejsza, ale jedzenia nie ograniczam, zobaczymy, co z tego będzie :)
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2018-12-16, 16:54
Witaj na forum
A kicia - PRZECUDNA
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
magdalenn
Wiek: 31 Dołączyła: 28 Sie 2018 Posty: 44
Wysłany: 2020-03-01, 19:56
Cześć :)
Pora uzupełnić braki, tak więc przedstawiam Wam Maciusia - kotkę, którą dokociliśmy we wrześniu 2019 r.
Kotkę zabrałam od teściowej, która wyjechała za granicę na dłuższy okres, a przez to, że Maciuś był bardzo trudnym kotem, byłoby ciężko znaleźć mu dom, w którym sytuacja się nie pogorszy. A więc tak.
Maciek został przywieziony z Podkarpacia prawie 11 lat temu, gdy był malucieńkim kociakiem. Nie miał w życiu łatwo, bo były mąż teściowej bardzo kota gnębił, kręcąc w reklamówkach, krzycząc na niego i niejednokrotnie kopiąc, strasząc i rzucając w niego przedmiotami. Niestety, nie każdy lubi koty, ale dla mnie to i tak nie jest powód do takiego okrucieństwa. Kot kilka razy wypadł z balkonu z 4 piętra, jeden z tych upadków zakończył się poważnymi urazami żołądka, w związku z czy, Maciek miał operację. Nikt wtedy nie zauważył, że rana pooperacyjna nie goi się jak powinna, dopiero moja weterynarz we wrześniu 2019, że ciało Maciusia odrzuciło szwy, w efekcie skóra się zrosła, ale przepona niestety już nie, więc kot ma dziurę w brzuchu, do której można włożyć dwa palce. Na szczęście (i nieszczęście zarazem) w tym miejscu zrobiła się przepuklina, która pełni też swego rodzaju funkcję ochronną w tym właśnie miejscu. Pani weterynarz kazała mi rozważyć reoperację, by zszyć to jak należy, bo w każdej chwili któryś z narządów wewnętrznych może się tam przemieścić i spowodować niedrożność, czy martwicę, a wtedy czasu na ratunek będzie niewiele. Jeśli jeszcze ktoś ma wątpliwości to tak, Maciek jest kobietą :D po sterylizacji, oczywiście. Gdy zrobiłam jej badania krwi (morfologia+biochemia+jonogram rozszerzony), to stwierdziłam, że sama chciałabym takie mieć :P Wszystko w normach, żadnych odchyłów, co naprawdę miło mnie zaskoczyło. Oczywiście Maćka od razu przestawiłam na BARFa, co było jak bułka z masłem, a nasłuchałam się wcześniej: "ona jest taka wybredna, raz whiskas, raz feliks, raz sosik, raz galaretka i żadnej innej nie ruszy". A tu psikus, kot je bez problemu, po miesiącu sierść już nabrała nowego blasku i miękkości, co bardzo mnie ucieszyło. Żeby było ciekawiej, Maciuś jest drobniutkim kotkiem, waży tyle, co Migotka, czyli niecałe 4 kg :)
Jedyny problem, jaki mamy to to, że po wielomiesięcznej socjalizacji z izolacją (która nadal trwa), Migotka nie chce Maćka zaakceptować, bo nie i koniec.
W hodowli jakoś w stadzie funkcjonowała, choć właścicielka wspominała, że ciężko się dogaduje z resztą. Ale u mojej mamy żyła z drugim kotem w zgodzie, u nas jest awantura. Jakbym nie daj Boże wpuściła Migotkę do Maćka, to go pogoni, podrapie, a Maciek w strachu uciekając, będzie sikał pod siebie przez całe mieszkanie (tak, zdarzyły się trzy takie wypadki...). 3 miesiące na zylkene, kropelki beaphar no stress na kark, do tego feliway i nic. zero efektu. Maciek owszem, wyciszył się, przestał się brać, nabrał ufności do człowieka i nie ucieka już na szafę, gdy coś go przestraszy. Gdy odkurzam, to wchodzi pod poduszkę (Maciek jest z nami teraz w sypialni) :) U teściowej nie dał się dotknąć, od razu atakował i prychał, w ogóle nie przychodziła do gości. U mnie śpi z nami w łóżku, mruczy jak szalona, zasypia mi na klatce piersiowej i słodko pogruchuje, gdy wołam ją po imieniu <3 Gdyby tylko nie ta wieczna izolacja... Ciągle szukam sposobu, żeby koty się polubiły, ale nie jest to łatwe...
Hey Magdalenn 😊
solidaryzuję się z racji zbieżności imion naszych pociech, to podpowiem ile wiem, choć może nie za wiele. No i ujęło mnie, że życie takiej bidy odmieniasz na lepsze.
magdalenn napisał/a:
kropelki beaphar no stress na kark
One zawierają walerianę, która na wiele kotów działa pobudzająco. Tak pobudzająco, że może nawet nasilać zachowania agresywne. Przy socjalizacji ich stosowanie jest bardzo ryzykowne.
magdalenn napisał/a:
do tego feliway
Która frakcja? F3 czy F4 (czyli „Friends”). F3 spoko, F4 działa pobudzająco – dla już pobudzonej Migotki nie za bardzo.
magdalenn napisał/a:
3 miesiące na zylkene
W jakiej dawce? Ta kocia 75mg jest o tyłek rozbić w wielu przypadkach. Znajoma działająca w fundacji mówiła mi, że u nich przy nerwowych kotach to od razu 225 mg (niby te dla średnich psów) leci i wtedy jest jakiś efekt. Tu nie namawiam, bo niby to więcej, niż zaleca producent, no ale wiesz, tak tylko wspomniałam o praktykach doświadczonych kociarzy 😉
Oprócz izolacji pracujesz na pozytywnych skojarzeniach? Czyli zabawa i karmienie przy drzwiach, wymiana zapachów i zabawa albo smaczkowanie Migotki przy tym?
Kurcze, trzymam kciuki, żeby udało się dziewczyny zsocjalizować. Buziaki dla Migotki i Maćka (Maciusi?)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum