Wysłany: 2014-09-18, 21:37 Kot zestresowany, lękowy, nadpobudliwy
Kochani Mój Bilbo jest kotem z ADHD i nerwicą lękową jednocześnie. Tak najłatwiej jest mi opisać jego usposobienie. Jest bardzo, bardzo ruchliwy i bardzo sprawny i zręczny-żaden z moich 6 kotów które przeszły przez dom nie potrafił tak wysoko i sprawnie wskakiwać i tak szybko biegać jak Bilbo.Jest go wszędzie pełno ale jest przy tym nadmiernie czujny, nasłuchuje, wypatruje . Najgorsze że nigdy nie jest zrelaksowany, nie usiądzie na minute, zawsze gdzieś się spieszy . Nie ma mowy o leżeniu u nas na kolanach , nie lubi być podnoszony i przytrzymywany. Głaskanie trwa sekundy i już. Jest uczuciowy ale jest jak na przyspieszonym filmie- czasem wygląda to dość karykaturalnie gdy usiłuje dać się wygłaskać" w sekunde" i w wyniku zbyt wielu ruchów na raz spada z fotela lub obsuwa się z blatu.Nie lubi innych kotów, boi się zabawy to może z powodu niewielkiego rozmiaru jakim obdarzyła go natura- jest mały jak na rocznego kota acz dobrze ożywiony- nie chudy.Żal patrzeć jak kot się tak stresuje i ucieka z byle powodu jak oparzony a jednocześnie jest taki pobudzony i aktywny cały niemal czas- bawi się, poluje nieustannie, mało śpi według mnie. Co mu podać? Czy zioła? Czy leki? Czy ktoś ma jakąś wiedzę jak to ugryżć?
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-19, 07:58
Może spróbuj feliway do kontaktu albo skomponować mu krople Bacha na uspokojenie (tutaj poczytaj http://drbach.pl/dla_zwierzat.php ). Może ktoś z forum poleci kogoś w sprawie kropli.
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2014-09-19, 08:16
Według mnie powinnaś angażować go bardziej w takie czynności, które lubi i które sprawiają mu przyjemność. Koty z ADHD muszą pracować i mieć zajęcie praktycznie bez przerwy. Postaraj się tak mu zorganizować dzień aby nie miał okazji się nudzić. To, co on lubi, Ty wiesz najlepiej.
Z ziół pomocna będzie Ashwagandha (suszony korzeń), możesz jej dawać nawet do 0,5 g na kg kota. Krople Bacha (jeśli tylko dobrze dobrane) i Feliway też będą pomocne. Jeśli kocur nie jest wykastrowany, warto pomyśleć o zabiegu, bo to może być dla niego zbawienne.
Poza tym obserwuj jego zachowanie, rób notatki, staraj się zaobserwować w jakich okolicznościach kot się boi i unikaj takich sytuacji. Mam nadzieję, że jego problem nie jest związany z żadną z chorób o podłożu neurologicznym i endokrynologicznym.
Dzięki
Bilbo jest od dawien dawna kastratem.Jest kotem który wzbudza instynkty opiekuńcze u wszystkich kotów które spotkał - nawet maluch 3 msc traktują go jak jeszcze mniejszego od nich.Jest to przekorne ponieważ on tego nie znosi , wylizywania przytulania iskania przez drugiego kota , zabawa może być byle drugi kot nie próbował kontaktu fizycznego, przy kotłowaniu Bilbo wrzeszczy niemiłosiernie i ucieka w panice choć często sam iniciuie zabawę.
Nie wiem jakie podłoże ma jego nadpobudliwość ale jak go pierwszy raz ujrzałam wyglądał "dziwnie", miał tak wyostrzone spojrzenie że gdy na mnie spojrzał powiedziałam że to kot ufo, patrzył jak człowiek przenikliwie i intensywnie wpatrując siew moje oczy kiedy wiozłam go do domu jakby pytając" gdzie Ty mnie wieziesz, co mnie tam czeka?"
Martwi mnie i zastanawia czy on może żyć z innymi kotami. Nie lubi ich towarzystwa, widać że ucieka stroni od wylewnych kontaktów, zabawę preferuje ze mną bez intruzów. Kiedy inne koty włączają się do zabawy on wyniośle rezygnuje , usuwa się w kąt z obrażoną miną.Ucieka kiedy są jacykolwiek goście, ucieka kiedy są koty w pobliżu.
Obecnie ta trzecia powieka, szukam powiązania ze stresującą sytuacją. Od dwóch miesiecy w domu jest nowy kot -roczny Fran a od miesiąca maluchy obu płci. Z żadnym z kotów nie ma bójek na śmierć ale Franio wyrażnie Bilba frustruje kiedy zachęca go do wspólnych gonitw. Bilbo jest zdegustowany.Maluchy toleruje ale chyba nie podoba mu się ta sutuacja.
Ostatnio zmieniony przez michalina36 2014-09-19, 08:58, w całości zmieniany 1 raz
Tufitka,
Też o tym pomyślałam. Jest taki wrażliwy, nie znosi np. żadnych zapachów jako jedyny znany mi kot, na kilometr omija perfumy ,wszelkie kosmetyki i wszystko co sztuczne np. zabawki ze sztucznego futra- na ich widok mruży oczy kompletnie i ucieka w panice.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2014-09-19, 17:35
michalina36 napisał/a:
Martwi mnie i zastanawia czy on może żyć z innymi kotami. Nie lubi ich towarzystwa, widać że ucieka stroni od wylewnych kontaktów, zabawę preferuje ze mną bez intruzów. Kiedy inne koty włączają się do zabawy on wyniośle rezygnuje , usuwa się w kąt z obrażoną miną. Ucieka kiedy są jacykolwiek goście, ucieka kiedy są koty w pobliżu.
Kot swoim zachowaniem wyraźnie Ci pokazuje, co lubi, a czego nie, czego nie akceptuje i co go wkurza. Jest wiele odpowiedzi w tym co sama napisałaś :) - wytłuszczenia w Twoim cytacie.
Bilbo nie musi jakoś wyjątkowo mocno kochać kotów, które przebywają z nim w jednym domu - w końcu to nie on wybierał je na swoich kompanów. Daj mu szansę na to aby mógł być takim jakim chce i zaakceptuj jego wybory. Jeśli chce się bawić/ pieścić z Tobą sam na sam, to daj mu taką możliwość. Jeśli stresuje go przyjście do domu gości, pozwól mu w trakcie takiej wizyty przebywać w oddzielnym pomieszczeniu, w którym będzie czuł się bezpiecznie. Jeśli w ogóle stresuje go przebywanie z innymi kotami, także możesz postarać się zorganizować mu osobne pomieszczenie, które będzie tylko dla niego. I analogicznie z pozostałymi sytuacjami - jeśli Bilbo czegoś nie lubi, nie zmuszaj go do tego, nic na siłę i wszystko z dużą dozą cierpliwości. Ja myślę, że on ma jeszcze czas na to, aby zaprzyjaźnić się z pozostałymi kotami. Jednak pamiętaj o tym, że w kocich relacjach to nie zawsze jest tak, że wszystkie koty się kochają, bawią razem, przytulają, najważniejsze jest to aby osiągnąć harmonię w relacjach i aby koty się nawzajem tolerowały. A to już duży sukces :). My ludzie, też nie wszystkich kochamy, czy lubimy, a mimo to musimy z nimi przebywać czy to na co dzień w pracy, czy w rodzinie.
Wysłany: 2014-12-05, 21:57 co zrobić żeby zwierzątko było mniej strachliwe
Jak w temacie. Jakieś sugestie? Będę testować po kolei :) Mogą być metody psie lub frecie.
Boi się :
- kroków na klatce schodowej (i zamiast iść na spacer to siup do mieszkania)
- jak coś spadnie (bo to hałas nagły) ale to nie problem
- siatki foliowej na krzaku (taka straszna szeleszcząca)
- samochodów ( w sumie dobrze bo może nie wpakuje się pod żaden ale panika wywołana przejeżdżającym autobusem nie jest pożądana)
- obcego człowieka przechodzącego niedaleko
- miksera jak chodzi
ucieka przed większością piłek o_O
Nie boi się
- obcych zwierząt małych i dużych (zadziwiające....)
- pary wodnej z żelazka
- pralki jak wiruje
- jeżdżenia samochodem
generalnie to kot jest. Zawsze był strachliwy no ale bez przesady.
Zabieram go na spacery do lasu czy na łąki czasami i jest różnie w zależności od zagęszczenia otoczenia innym człowiekiem.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-12-05, 22:20
A jak Ty reagujesz w tych sytuacjach kiedy on się boi ? U mojego strachliwego niegdyś kociaka najważniejsze było żebym ja zachowała stoicki spokój w takich sytuacjach. Ona zawsze na mnie patrzy jak się czegoś boi jak ja reaguję i teraz już ufa mojej ocenie prawie zawsze i taka strachliwa nie jest jak kiedyś. Na spacerach przyjęłam taktykę nie ingerowania w miarę możliwości i zostawiam jej decyzję czy uciekać czy się chować itd., nie wołam jej wtedy, nic nie robię tylko przeczekuję (tylko moje bez smyczy chodzą). Sama jeśli wiem, że nie ma realnego zagrożenia stoję spokojnie w miejscu i tylko na nią patrzę. Ona wtedy się zwykle uspokaja i przyjmuje do wiadomości, że rzeczywiście nie ma się czego bać skoro ja nie uciekam. Natomiast jak jedzie samochód (na zasadzie przejeżdżania gdzieś koło nas nie na nas) to schodzę zawsze z drogi gdzieś w krzaki albo "za węgieł" żeby jej pokazać, że w takim wypadku najlepiej jednak się spokojnie schować i przeczekać. Tylko bez paniki, spokojnie kilka kroków w jakiś kącik. Nie wiem czy to dzięki temu ale moje futrzaki bardzo spokojnie już teraz na samochody, ludzi i inne zwierzęta reagują. Chowają się w najbliższe krzaczki ale nie zwiewają gdzie pieprz rośnie i nie panikują.
Wiki nadal tylko boi się panicznie jak ktoś do nas do domu przyjdzie. Wtedy chowa się w jakiś najciemniejszy kącik i nie wychodzi dopóki gość sobie nie pójdzie. Ale trochę jej się nie dziwię bo każdy kto przychodzi chce kotka pogłaskać itp. a ona tego nie lubi. Gdyby ludzie nie próbowali się do niej zbliżać toby się przestała bać na pewno. Na spacerze się ludzi nie boi aż tak bardzo bo już się przyzwyczaiła, że tam ludzie nie próbują się do niej dobierać.
Co do miksera i kroków na klatce to moja boi się nadal chociaż kroków już mniej bo też przywykła. A mikser za rzadko słyszy i nie zdążyła się przyzwyczaić. Wiec może do miksera ją po prostu przyzwyczaić spróbuj? Co kilka dni na chwilkę włączaj może przywyknie ? Jak się uda to możesz próbować tak samo z innymi strachami walczyć.
Gunnila
Barfuje od: 02.06.2014
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 20 Maj 2014 Posty: 151 Skąd: Mielec
Wysłany: 2014-12-05, 22:27
Metoda psia, choć mój szczeniak i jakiś strasznie bojaźliwy nie jest, ale w ten sposób pokonaliśmy np strasznego potwora O'dkur-zac'a. Przechodzimy do następnego etapu dopiero, kiedy mamy pełną obojętność na poprzednim.
1. potwora wystawiamy na widok publiczny w ruchliwym miejscu.
2. potwora posypujemy smakołykami
3. zaczynamy przy potworze majstrować, popychać, ruszać szczotką, cały czas smakołyki na wierzchu
4. Włączamy do prądu - hałas odstrasza, ruchy szczotki gubiącej smaki zachęcają do podejścia, przesuwany korpus też posypany jedzonkiem.
Teraz pies odkurza ze mną i pilnuje, czy aby na pewno czegoś tam nie ma (nie ma od dawna :P)
Na kota też działa, przy karmieniu jedzą w odległości ~10 cm, w innej chwili granica wynosi ok metra.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-12-06, 00:41
u mnie z odkurzaczem troche odwrotnie robiłam i bez przysmaków (moje koty w sytuacjach stresowych nie myslą o jedzeniu w ogóle,wiec tym się ich nie da przekupić). Ja najpierw włączałam odkurzacz i odkurzałam normalnie nie zwracajac w ogóle uwagi na koty, że się chowają po kątach itd. czyli pełen luz i spokój. Po odkurzaniu natomiast zostawiałam odkurzaz już wyłączony na środku pokoju i one sobie wtedy mogły spokojnie go obwąchać, obejrzeć, poszturchać łapą itd. najpierw zajmowało im to dużo czasu zanim odważały sie podejść (z godzinkę po odkurzaniu dopiero) potem coraz mniej, coraz mniej i teraz spokojnie siedzą na kanapie czy fotelu jak odkurzam i sie przyglądaja, uciekają dopiero jak podjerzdżam im pod sam nos zeby odkurzyć to miejsce, w którym siedzą.
Acha tylko przed odkurzaniem zawsze najpierw ostentacyjnie paradowałam z odkurzaczem żeby zdążyły zobaczyć i zajarzyć co sie zaraz bedzie działo, zeby zaskoczenia uniknąć. Oczywiście na początku to od razu się chowały jak tylko zobaczyły potwora, potem czekały aż potówr zostanie włączony i dopiero wtedy uciekały aż wreszcie przestały uciekać :)
w każdym razie w ten czy inny sposób zasada jest podobna. Oswoić zwierzę z bestią, której się boi.
Nazar
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 38 Dołączył: 23 Paź 2014 Posty: 172 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-12-06, 01:04
Gunnila napisał/a:
Metoda psia, choć mój szczeniak i jakiś strasznie bojaźliwy nie jest, ale w ten sposób pokonaliśmy np strasznego potwora O'dkur-zac'a. Przechodzimy do następnego etapu dopiero, kiedy mamy pełną obojętność na poprzednim.
1. potwora wystawiamy na widok publiczny w ruchliwym miejscu.
2. potwora posypujemy smakołykami
3. zaczynamy przy potworze majstrować, popychać, ruszać szczotką, cały czas smakołyki na wierzchu
4. Włączamy do prądu - hałas odstrasza, ruchy szczotki gubiącej smaki zachęcają do podejścia, przesuwany korpus też posypany jedzonkiem.
Teraz pies odkurza ze mną i pilnuje, czy aby na pewno czegoś tam nie ma (nie ma od dawna :P)
Na kota też działa, przy karmieniu jedzą w odległości ~10 cm, w innej chwili granica wynosi ok metra.
Ha ha ha, fajnie to napisałaś, a i porada się przyda! Dzięki, jutro sprawdzę, jak u mnie to zadziała, bo na widok odkurzacza Sunny i Czarek od razu wskakują na sofę.
scarletmara, jutro wdrażam na spacerze metodę na groźne auta i ludzi. Muszę zwrócić uwagę na własne reakcje.
Gunnila, mikser ląduje na podłodze w takim razie
Odkurzacz został oswojony w taki właśnie sposób ale mimochodem. Mam wodny i złożenie oraz rozłożenie zajmuje sporo czasu więc był ten odstęp aby obwąchać potwora i zajrzeć do środka.
No tak, nie wszytko jest tak jakbyśmy chcieli. Ale. Ale dużo przyjemniej i łatwiej dla otoczenia gdy nie ma w nim absurdalnego strachu. Więc może warto oswajać z nowymi sytuacjami. Ja właśnie będę próbować. Myślę, że Michalina również. Nie mylić ze zmuszaniem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum