Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2011-11-01, 21:47 Zachowania łowieckie kotów
"Bóg stworzył kota po to, aby człowiek mógł głaskać tygrysa" (Victor Hugo)
Kot, jak chyba żadne inne udomowione zwierzę, zachował w sobie niezwykle dużo cech swego dzikiego, drapieżnego przodka. Pomimo procesu udomowienia, trwającego wiele tysiącleci, nie wyzbył się zachowań typowo "dzikich", pomimo nabycia wielu cech "domowo-kanapowych". Bez względu na rasę, każdy kot nosi w sobie dziedzictwo swych starożytnych przodków. Przede wszystkim jest to niezwykle silny instynkt łowiecki, nadzwyczajnie wrażliwe zmysły, potrzeba tworzenia i obrony własnego terytorium oraz złożone rytuały społeczne.
Któż z nas nie widział domowego "kanapowca", drzemiącego wygodnie na miękkich poduszkach i zrywającego się w ułamku sekundy, przeistaczającego się w sprawnego zabójcę gotowego do ataku na przelatującą muchę? Koty chowane wyłącznie w domu nie są uczone przez matki polowania w celu zdobycia pokarmu. Pomimo to polują praktycznie na wszystko, co się rusza - np. owady czy pająki - jeśli takowe dostaną się do mieszkania. Polują nie dlatego, że są głodne - po prostu nie potrafią się oprzeć, gdy zauważą potencjalną ofiarę. Jeśli nie ma w pobliżu żadnej muchy czy chrabąszcza, wówczas "polują" na światełko z latarki lub lasera, pluszową myszkę, kulkę z papieru. Wtedy to oczywiście tylko zabawa, ale przecież to zabawa w polowanie!
Ciekawy jest fakt, że nawet koty tzw. łowne (trzymane w gospodarstwach w celu eliminacji gryzoni), które są karmione w domu przez swoich opiekunów, nie przestają polować na myszy. W dodatku wcale nie zabijają mniej szkodników niż koty nie otrzymujące w domu jedzenia od człowieka. Różnica jest taka, że najedzony kot nie zje ofiary, tylko np. przyniesie swą zdobycz do domu w charakterze trofeum i podaruje swemu opiekunowi w dowód wdzięczności i oddania. Odrzucając taki prezent (np. ukochaną papużkę sąsiadów lub polną myszkę) przyniesiony nam na obiad, czynimy kotu ogromny afront. Kot przyszedł z zakupami, podał do stołu i oberwał za to ścierką . A my się wielce dziwimy, że kot się na nas obraził .
Koty kastrowane także nie tracą swego instynktu łowieckiego i polują tak samo jak niekastrowane.
Mysz ma wszelkie cechy budzące w kocie myśliwego. Jej ruchy i wydawane dźwięki odpowiadają tym, na które wrażliwe są kocie zmysły i prowokują do działania. Zresztą wszystko, co popiskuje, chrobocze i porusza się podobnie jak mysz, wymusza u kota natychmiastowy atak z przyczajenia. Może to być ręka wysuwająca się spod kołdry, stopa ocierająca się o stopę, papierek na sznurku, tocząca się kulka z folii aluminiowej. Wszystko to jest namiastką ideału czyli myszki.
Niezwykle silnie rozwinięte zmysły: wzroku (kot potrzebuje 6 razy mniej światła niż człowiek, aby coś widzieć, ma pole widzenia szersze niż człowiek, a nawet pies), słuchu (zakres słyszlaności dźwięków znacznie powyżej oraz poniżej ludzkiej skali, także powyżej psiej skali) i węchu (30 razy czulszy niż człowieka), umiejętność skradania się, bezszelestnego podchodzenia ofiary i błyskawicznego ataku czynią z każdego domowego mruczka myśliwego, który jeśli tylko będzie miał okazję wydostać się z domu, to prędzej czy później przyniesie nam upolowanego wróbla czy kreta.
Kot nie będzie oczywiście dobrym myśliwym "z urodzenia". Staje się nim poprzez naukę: obserwację oraz metodę prób i błędów. W naturze kocięta są stopniowo uczone sztuki zabijania przez matkę, doskonalą ją także poprzez zabawę między sobą - poprzez ciągłe gonitwy i polowania na siebie na wzajem, z przyczajenia - raz jeden kociak wciela się w rolę myśliwego, a raz ofiary. Koty domowe, pozbawione matczynej nauki w dzieciństwie, potrafią mimo wszystko, choć z trudem, nabyć umiejętności myśliwskie same. Służą do tego zabawy kociąt z jednego miotu i zabawy z człowiekiem oraz podejmowane samodzielnie próby polowania wewnątrz domu (np. na muchy) i na zewnątrz. Mając taką możliwość, kot będzie tak długo próbował upolować gołębia, aż w końcu mu się to uda. Nie zawsze i nie od razu będzie wiedział co z nim następnie zrobić, ale udane polowanie i zapach krwi ofiary po jakimś czasie pobudzą jego chęci na zjedzenie jej. Swą wielką radość z udanego polowania kot okazuje tym, że przez jakiś czas bawi się swą zdobyczą, podrzuca ją i jakby powtórnie ją "upolowuje" oraz powtórnie, a nawet wielokrootnie "zabija" martwą już zwierzynę. Te praktyki mogą niektórym sugerować, że kot jest wyjątkowo okrutny, wręcz "barbarzyński", ale to są instynktowne zachowania myśliwego, które z jednej strony mają na celu rozładowanie ogromnego napięcia towarzyszącego mu podczas polowania, a z drugiej strony pobudzenie apetytu, gdyż nadszarpywanie pazurkami i zębami skóry ofiary powoduje wzmożone wydzielanie zapachu mięsa i krwi.
Co ciekawe, ten "taniec radości" nad upolowaną ofiarą koty odtańcowują również np. nad "upolowaną" w zabawie pluszową myszką lub piłeczką. Często "polują" również na rzucony im przez człowieka kawałek mięsa oraz wyciągają łapką pokarm z miski i zanim go zjedzą, podrzucają go i "uśmiercają" tak, jak po prawdziwym polowaniu. To pokazuje jak silnie zakorzeniony jest w nich instynkt myśliwego i wszystkie związane z tym rytuały.
Taka natura kota wymusza od jego opiekuna konieczność zapewnienia mu codziennej dawki zabawy (udawanego polowania), aby trzymany wyłącznie w domu drapieżnik zachował dobrą kondycję psychiczną i fizyczną. Kot, któremu nie dostarcza się bodźców pobudzających jego instynkt łowiecki, wkrótce stanie się ospały i nieruchawy, może nawet cierpieć na depresję. Natomiast kociak, z którym od młodości opiekun regularnie się bawi, zachowa chęć do gonienia papierka na sznurku nawet do późnej starości.
Podobnie ma się sprawa z instynktem do tworzenia i obrony własnego terytorium, na którym znajduje się niezbędne do przetrwania pożywienie (te żywe i te dostarczane przez człowieka). Potrzeba posiadania terytorium jest u kota tak samo silna jak potrzeba polowania. Obojętne czy będzie to mieszkanie, dom, czy ogromna działka w lesie - kot uzna za swoje tak duże terytorium, jakie tylko zdoła zagarnąć i obronić. W tym miejscu należy zaznaczyć, iż kot wcale nie mieszka u swojego opiekuna, w jego domu. Kot toleruje człowieka na swoim terytorium. Przy tym niektóre obszary uznaje wyłącznie za własne, niektóre za wspólne, a niektóre za należące wyłącznie do człowieka. Godzi się z takim podziałem, ale i tak stale próbuje zawłaszczyć dodatkową przestrzeń (np. blat kuchenny), gdy nie ma w pobliżu właściciela tego terenu. Jeśli kotów w domu jest więcej, to ustalają między sobą zasady korzystania z przestrzeni i nierzadko walczą np. o lepsze miejsce na drapaku.
Symulowane walki - zabawy między małymi kociakami to także trening przed prawdziwymi walkami dorosłych kotów o terytorium. Podobnie "trenują" zaprzyjaźnione koty mieszkające w jednym domu. Jeśli kot nie ma takiego partnera do zabaw, będzie zaczepiał człowieka - dzikie skoki na nogi zakończone błyskawiczną ucieczką, ataki na rękę - to właśnie zastępuje domowemu drapieżnikowi prawdziwą walkę z innym kotem. Można tego nie lubić, nie pozwalać na to, ganić kota, ale on i tak będzie to robił, gdyż musi stale ćwiczyć swe umiejętności. Dopóki te "ataki" nie są dla człowieka bolesne i krwawe, to wszystko jest w porządku - to tylko zabawa. Jeśli jednak zaczyna się lać krew, to znaczy, że mamy już do czynienia z agresją, frustracją lub innymi problemami behawioralnymi czy zdrowotnymi.
Często winę za bolesne pokąsanie lub podrapanie ponosi sam człowiek. Prowokując, zaczepiając kota ręką wymusza na nim konieczność przystąpienia do walki. Kot najpierw ostrzega, wyraża swoje niezadowolenie, warczy, syczy lub odwraca się, demonstrując brak chęci do walki. Jeśli te sygnały zostaną zignorowane przez człowieka i zaczepki nie ustaną, mały drapieżnik zaatakuje, podejmując walkę. Taki bowiem ma wewnętrzny przymus - "dziką naturę" i nic tego nie zmieni, nawet sam kot, który wcale nie chce walczyć, ale musi.
Kot, obojga płci, oznacza swoje terytorium własnym zapachem. W otoczeniu swojego zapachu czuje się bezpiecznie, bo jest u siebie. Znakowanie odbywa się na kilka sposobów: opryskiwanie moczem, zostawianie znaków zapachowych poprzez ocieranie bokiem pyszczka, gdzie znajdują się gruczoły zapachowe o różne powierzchnie, pozostawianie niezakopanych odchodów oraz drapanie pionowych powierzchni pazurkami. Każdy kot znaczy teren, jednak nie każdy używa wszystkich metod. Koty niekastrowane zwykle robią to na wszystkie możliwe sposoby. Kastrowane, jeśli nie nabyły zwyczajów przed kastracją, zostawiają przeważnie tylko te znaki, które są niewyczuwalne dla człowieka - czyli ocierają pyszczkiem i drapią.
Status społeczny kota wyznacza przede wszystkim wielkość posiadanego przez niego terytorium. Im kot silniejszy i bardziej waleczny, tym większy teren potrafi zagarnąć i obronić. A na większym terenie zawsze będzie więcej pożywienia. W ten sposób koty tworzą coś w rodzaju hierarchii społecznej, opartej na "feudalizmie" - ten kto ma więcej ziemi, ten ma wyższy status. Na samym dole drabiny społecznej kotów znajdują się wychodzące z domu kastraty. Trzymają się bowiem blisko swego domu i raczej nie wszczynają "bójek sąsiedzkich". Posiadają najmniejsze terytoria i nie znakują ich w sposób bardzo "demonstracyjny", choć oczywiście od tej reguły zdarzają się wyjątki.
Koty zostawiają swój zapach nie tylko na swoim terenie, ale także na cudzym. Wchodząc na niego, doskonale wiedzą, że nie są u siebie i wiedzą, dzięki znakom zapachowym, do kogo dany teren należy. Po znakach zapachowych kot jest w stanie rozpoznać wiek, płeć oraz kondycję i emocje kota, który te znaki zostawił. A także określić, jak dawno znaki zostawiono. Znaki zapachowe odgrywają ogromną rolę w społeczności kotów - za ich pomocą, między innymi, koty porozumiewają się ze sobą. Są dla kotów czymś w rodzaju "wizytówek" lub "znaków drogowych" pozostawianych dla innych. Dzięki tym znakom koty potrafią wzajemnie nie wchodzić sobie w drogę, nawet na niewielkim terytorium, a także wiedzą kiedy jakie koty odwiedziły dane miejsce oraz kiedy same były tu ostanim razem. Nawet w małym mieszkaniu, gdzie żyje razem kilka kotów, znaczą one w sobie tylko znajomy sposób teren, dzieląc między siebie przestrzeń, ustalając hierarchię i zostawiając informacje dla współlokatorów.
Kot musi codziennie obejść całe swoje terytorium, sprawdzić co się zmieniło, obwąchać wszystkie pozostawione przez innych ślady oraz pozostawić świeże własne znaki, gdyż te z dnia poprzedniego już nieco wywietrzały. Pcha go ku temu silny instynkt, dlatego jeśli pozwalamy kotu wychodzić z domu, ale w niektóre dni nie mamy chęci otworzyć mu drzwi - kot będzie się tego stanowczo domagał. Stałe patrolowanie terenu jest elementem dbania o własne bezpieczeństwo.
Jeśli kot mieszka wyłącznie w domu, a człowiek ma zamiłowanie do nadmiernej higieny i codziennie przeprowadza gruntowne mycie całego lokum, usuwając jednocześnie pozostawiony przez kota zapach, wówczas może spodziewać się, że jego pupil albo stanie się zestresowaną kupką nieszczęścia, popadnie w depresję, albo zacznie przejawiać agresywne zachowania, mocniej znakować swoje terytorium - moczem i kałem. Ciągłe usuwanie pozostawianych przez kota znaków zapachowych wprowadza go w stan lęku i stresu, gdyż nie rozumie on, co się dzieje z jego terenem, niepokoi się o własne bezpieczeństwo.
Pomimo procesu udomowienia, koty nie utraciły także niczego ze swych zwyczajów godowych. Są one ciekawe i skomplikowane, choć często przez ludzi mylnie rozumiane. Jednak to jest już temat na inny wątek .
A jakie Wy macie doświadczenia z domowymi drapieżnikami?
Czy Wasze koty są bardziej "kanapowcami" czy "myśliwymi"? Jak radzicie sobie z z typowo "drapieżnymi" zachowaniami Waszych futer?
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Po pierwsze-wniosek z artykułu-moje koty chodzą strasznie głodne, bo zjadają każdą jedną ofiarę, czasem nawet nie zdążą jej pomęczyć nawet mikro mucha jest dobrą przekąską. I jeszcze się kłócą, które pożre zdobycz
Moje koty to chyba mieszanka kanapowców i drapieżników.
Proziu-żył długo na wolności, dobrze poluje, jeszcze lepiej zjada ale zdecydowanie woli dom, spanie na kanapie i gotowe żarcie w misce chociaż jak musi się pomęczyć z ogryzaniem to nie ma problemu. Po prostu zaznał wolności na tyle, że woli komfort i ciepło domowe.
Frejka-taka niby postrzelona, dzika w stosunku do obcych, ale w polowaniu jest najlepsza, nie daje za wygraną, ma silny instynkt. Pewnie nauczyła się tego głodując jako kociak na ulicy. Sądzę, że na wolności by sobie świetnie poradziła, ale dom też lubi. Najważniejsze żeby Duzi byli ci sami i zaufani, bo ludziom nie ufa. Poza nami
Konan-najsprawniejszy koty, turbo kot, bardzo szybki, niezwykle sprawny i silny. Podciąga się na łapkach jak facet na drążku na drapaku robi za cyrkowca i małpę w jednym. No niesamowity. Ale w polowaniu pierdoła straszna do niedawna jak chciał złapać muchę to na nią krzyczał czasem uciekał wystraszony. A najczęściej patrzył jak głupol i czekał aż kicia złapie ale ostatnio robi postępy i co bardziej flegmatyczną muchę łapie na wolności by sobie nie poradził. Strachliwy i wrażliwy. tlko w domu taki chojrak jego wielką wolnością jest balkon. I starczy. Jeden raz był na spacerze na dworze-płakał jak dziecko i wtulał się we mnie jak dziecko.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-05-20, 13:37
No właśnie mam pewien dylemat związany z kocim polowaniem. Bo na razie widzę, że to jest tak jak Sandra napisała: upolować i zamęczyć. A zjeść już niekoniecznie. I teraz nie wiem czy nauczyć ją że jak się poluje to się upolowane zjada czy raczej zamontować jej dzwoneczek do obróżki żeby "ofiary" wiedziały, że nadchodzą kłopoty. Osobiście wolałabym żeby się nauczyła jeść to co upoluje tylko jakoś tak mam zakorzeniony strach przed tymi wszystkim pasożytami i innymi takimi co to w takiej żabie czy wróblu sobie żyją. Całkiem irracjonalny strach ? Czy może jednak coś w tym jest ? Uczyć ją jeść to co upoluje czy raczej zamontować dzwoneczek ?
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-05-20, 18:16
scarletmara, koty domowe wychodzące inaczej zachowują się w kontakcie z gadami aniżeli te wolno żyjące.
Domowe traktują je jak coś do zapolowania, a raczej do zabawy. Jedzenie maja w domu.
Nie łączą tych jakże naturalnych dwóch elementów występujących u kotów wolno żyjących tzn. zapolować + ewentualnie zjeść od razu lub potem....
Nie wiem czy nauczysz jeść zdobycz. Po co ?
Ja bym sie zastanawiał choćby z tego względu o którym napisałaś.
Moje przynoszą do domu i zamęczają. Nie jedzą. Zawsze wkraczam jak zdążę.
Dzwoneczek sie przyda choćby po to abyś Ty wiedziała gdzie kot jest, a czy odstraszy ofiarę ? Żaby, jaszczurki i zaskrońca raczej nie, mysz na pewno.
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1576 Skąd: podlaskie
Wysłany: 2014-05-20, 18:33
Kiedyś znajomi pojechali z kotem z dzwoneczkiem nad rzekę przy lesie...Kot zaginął (szukali kilka dni) i pewnie padł z głodu, bo co mógł upolować ? Strasznie to przeżywali... A na takiej obroży kot nie może się zawiesić np skacząc przez siatkę czy płot
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2014-05-20, 20:27
Nigdy w życiu nie zawiesiłabym kotu dzwoneczka. To jedno z większych okrucieństw jakie człowiek potrafi kotu wyrządzić. W "najlepszym wypadku" będzie to "tylko" ogrom stresu dla kota, a w najgorszym - śmierć głodowa. Zawsze należy liczyć się z tym, że kot wychodzący, lub wychodzący warunkowo, znajdzie się w takiej sytuacji, że będzie musiał, choćby przez jakiś czas, sam o siebie zadbać i zacząć polować dla zaspokojenia głodu. Znam całe mnóstwo historii kotów domowych z zawieszonym dzwoneczkiem, które przypadkiem uciekły lub w inny sposób zaginęły i część z nich została odnaleziona albo na skraju śmierci głodowej (i nie udało się ich odratować), albo już martwa.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-05-20, 22:01
Jeśli zawieszenie dzwoneczka nazwiemy okrucieństwem i to jeszcze jednym z większych to jak nazwiemy pozostałe inne znane mi akty i to naprawdę prawdziwego okrucieństwa jak np. wywiezienie kota w obce miejsce i porzucenie go.
Zawieszenie dzwoneczka jest z zwyczajnego lęku, że kot sie za bardzo oddalił i go opiekun nie usłyszy, czyli troski, a wywiezienie w obce miejsce to jest w celu aby go właśnie zagubić...i to jest okrucieństwo.
Ja z kolei znam mnóstwo kotów z dzwoneczkiem, którym nigdy przez całe lata nic sie nie przytrafiło...bo mieli/mają mądrych, czujnych opiekunów.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-05-20, 23:31
Ja szczerze mówiąc do dzwoneczków nigdy przekonana nie byłam i w sumie wolałbym nie używać takowego. Wiem tylko, że tak niektórzy robią i weterynarz też mi powiedział kiedyś że jak kot wychodzący to żeby mu dzwoneczek przyczepić żeby na darmo biednych zwierząt nie zabijał. No bo skoro ich nie zje to na darmo w sumie. Dlatego chciałam żeby nauczył się je jeść żeby ich śmierć nie szła na marne (jakby miał się kiedyś zgubić nie daj boże to też przydałoby się żeby wiedział że to co się upoluje to się da też zjeść). Ale nie chcę też żeby mi po takich posiłkach chorował. Sama już nie wiem
W sumie to wolałabym jej nie odbierać radości z polowania bo to przecież najważniejsza czynność w kocim życiu, cały sens życia kociego to polowanie i wychowywaniem potomstwa. Możliwości wychowywania potomstwa została już pozbawiona, więc byłabym bez serca odbierając jej jeszcze możliwość polowania. Nie, dzwoneczek ewidentnie odpada w związku z tym.
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2014-05-21, 08:31
dagnes napisał/a:
Nigdy w życiu nie zawiesiłabym kotu dzwoneczka. To jedno z większych okrucieństw jakie człowiek potrafi kotu wyrządzić. W "najlepszym wypadku" będzie to "tylko" ogrom stresu dla kota, a w najgorszym - śmierć głodowa. Zawsze należy liczyć się z tym, że kot wychodzący, lub wychodzący warunkowo, znajdzie się w takiej sytuacji, że będzie musiał, choćby przez jakiś czas, sam o siebie zadbać i zacząć polować dla zaspokojenia głodu. Znam całe mnóstwo historii kotów domowych z zawieszonym dzwoneczkiem, które przypadkiem uciekły lub w inny sposób zaginęły i część z nich została odnaleziona albo na skraju śmierci głodowej (i nie udało się ich odratować), albo już martwa.
To nie jest okrucieństwo tylko głupota człowieka.
Okrucieństwem jest pozwalanie szkodnikowi na zamęczanie żywych stworzeń... w imię czego?
Kota (wychodzącego/ domowego/ czy każdego innego ) trzeba pilnować. To jest obowiązek człowieka. Albo trzymać w domu, albo wypuszczać i łazić za nim po krzakach, albo trzymać na smyczy, albo wybudować wokół domu wolierę.
Jeżeli mamy zwierze - stajemy się za niego odpowiedzialni. Za wszystko co robi. Także za śmierć każdej żaby zamęczonej dla zabawy i pozostawionej na trawie. Te zwierzęta mają i tak wystarczająco trudne życie. Nie widzę powodu aby inne zwierzę mając pełną miskę w domu miało sobie urządzać zabawy kosztem jego życia.
Wypuszczanie kota bez dzwoneczka, luzem, bez właściwego nadzoru niczym nie różni się od szczucia psa na bobra bo wędkarzom zwierzątko ryby płoszy, lub szczucia psa na sarny bo potrenować posłuszeństwo trzeba. Tak samo można sobie dla zabawy i treningu szczuć psa na koty... przy czym w przeciwieństwie do żaby - kotu uda się uciec przed śmiercią przez zamęczenie dla zabawy.
Nie ma usprawiedliwienia dla dla postępowania typu - nie zawieszę dzwoneczka bo jakby co kotek umrze z głodu, wypuszczę kotka, żeby sobie pobiegał, a jak przy okazji zamorduje stadko niewinnych stworzeń i je zostawi - nic się nie stało, przejdziemy nad tym do porządku dziennego.
Ciekawe co by było gdyby tak wszyscy psiarze sobie wypuszczali pieski luzem - bez obroży z adresówką - bo w obroża może zaczepić, bo dzwoniąca adresówka wystraszy w razie czego coś do jedzenia.
Przecież to by było to samo dokładnie co wypuszczanie samopas kota, prawda?
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-05-21, 11:57
Ja sie poniekad zgadzam z Iza. Psiarze sa zobowiazani nauczyc siebie i swoje psy jak rozladowywac instynkty swoich zwierzat w sposob, ktory nikomu nie bedzie szkodzil. Ja jako opiekun kota czuje sie zobowiazana do tego samego wobec swojego zwierzaka. Poswiecam czas na zabawy, angazuje przestrzen, co noc wyprowadzam je na dlugi spacer na smyczy, by mogly obcowac z przyroda, nie krzywdzac bez potrzeby otaczajacych nas istnien. I nie jest to dla mnie przykra przyjemnosc - to obowiazki, ktore wypelniam z radoscia, bo na to wlasnie bylam przygotowana decydujac sie na zwierzaka. Koty wciaz sa uwazane za zwierzeta dla ludzi, ktorzy nie maja czasu na psa. To jest bardzo bledne i szkodliwe zalozenie, ktore krzywdzi przede wszystkim koty.
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2014-05-21, 12:15
a ja sama wejdę na stos i przyłożę swoją zapałkę
Bo z drugiej strony..... wolnożyjące koty w miastach. Wielkie akcje zwalczania ale cóż... kto pilnuje, żeby szczury nie zalały osiedli?
moje koty we wiosce....
Oki, moje koty jeść w miskach dostają (chociaż co upolują to i tak zjadają, choć może nie w całości). Ale myszy, ptacy i cała reszta, też poniekąd jest przez cywilizacje dokarmiana, powodując rozrost populacji.
Dlatego cóż... mogę porozstawiać łapki i trucizny
Mogę jak sąsiad, z wiatrówki do szpaków strzelać.....
Mogę też wypuścić koty....
W "cywilizowanym" świecie nie ma miejsca na wolne życie psa. Duże zwierzęta (ofiary psów) dużo bardziej cierpią przez działalność człowieka. Dodatkowo są duże, powodując więcej zagrożeń itp itd.
W miejscach gdzie "nasza cywilizacja" jeszcze nie zawitała i nie zmieniła tak bardzo ekosystemu, psy nadal są użytkowe i same mają się o swoje jedzenie same zatroszczyć.
Ja wiem, że to nieładne i tfu fu i ble, że moje niedobre koty biedne myszki i ptaszki pożerają. ale cóż.... zamknięcie ich w domu i rozłożenie trutek będzie tak znacznie lepszym rozwiązaniem? Jakieś konkretne dane na temat zagrożonej wyginięciem populacji myszy?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum