Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2011-10-12, 21:29 Psia kupa
Temat hmm... niepachnący .
Ponieważ natknęłam się kiedyś na korespondencję kota z psem traktującą o powyższym problemie, chciałabym w ten nieco żartobliwy sposób rozpocząć nie całkiem śmieszny temat.
ja wiem, że to nie Wasza, psów wina, ale błagam, wpłyńcie na swoich właścicieli, wytłumaczcie im, że zostawianie psich odchodów jest obrzydliwe. I fatalnie świadczy o psiarzach.
Miejskie trawniki i chodniki są zazwyczaj usłane fekaliami, ale teraz, w okresie przedwiośnia, proceder ten przybiera na rozmiarach. Śnieg topnieje i odkrywa ohydną warstwę psich odchodów. To widok nie wytrzymania. Co gorsza, niewinny obywatel, zamiast cieszyć się z uroków swojego miasta i nadchodzącej wiosny, zamiast swobodnie spacerować, zatopiony w rozmyślaniach czy też interesującej rozmowie, musi urządzać prawdziwy slalom pomiędzy kupami, w którym stawką jest dotarcie do domu (biura, restauracji, na randkę) bez fekaliów na butach. I czym sobie na to zasłużył? Jakie jest usprawiedliwienie dla niesprzątania po swoim pupilu? Aż chciałoby się, jak bohater "Dnia świra", krzyknąć: "to co, że to tylko pies tylko? To ma mniej gówniane gówno od człowieka?" Zresztą uważam, że ta scena nie jest w filmie ani trochę przesadzona. Zobaczcie sami.
Marzy mi się, że w moim mieście będzie kiedyś jak w Londynie, Paryżu, Brukseli czy dziesiątkach innych miast, w których mieszkańcy chodzą sobie swobodnie po trawie, urządzają pikniki, leżą, opalają się w parkach i po prostu korzystają z tych miejskich dobrodziejstw. Dlaczego u nas tak nie jest? Wiele polskich miast może się przecież pochwalić pięknymi parkami i mnóstwem zieleni, dlaczego nie zrobić z tego atutu, który pomoże promować nasz kraj za granicą?
Kiedy problem odchodów zacznie być traktowany poważnie? Kiedy strażnicy miejscy będą wlepiać solidne kary za złamanie obowiązujących (przypominam!) przepisów dotyczących sprzątania po psach? A przede wszystkim - kiedy wreszcie właściciele psów będą podchodzić do faktu posiadania psa odpowiedzialnie?
trudno nie zauważyć problemu psich kup na chodnikach, ale nie tylko tam. Zadziwia mnie, że na peryferyjnych osiedlach stolicy, gdzie ludzie mają wspaniałe tereny do spacerów z psami - łąki, trawniki, lasy - najwięcej kup jest tuż przy furtkach do ich luksusowych osiedli i na ścieżkach prowadzących do tych rajów spacerowych. I trudno się dziwić psom. Robią tam, gdzie je leniwy właściciel wyprowadzi.
Oczywiście kupa na chodniku w centrum Warszawy to zdecydowanie bardziej gówniany problem, niż ta sama kupa tarasująca wejście na łąkę. Ale moim zdaniem to problem... tak, zgadłaś, INFRASTRUKTURALNY. I to na dwóch płaszczyznach.
Po pierwsze, człowiek to świnia, parafrazując tekst piosenki zespołu Big Cyc. Wyprowadza psa tam, gdzie mu wygodnie. Ale zwróć uwagę, że odwilż odsłania nie tylko psie kupy, ale choćby sterty aluminiowych puszek po piwie. Widać też, że w grudniu, przed śnieżycami, dużą popularnością cieszyły się palikotowe małpki. No ale to tylko potwierdza, że wciąż jesteśmy "pijackim narodem".
Stołeczny ratusz zakupił i rozdał warszawiakom tysiące torebek na psie odchody. Efekty widzisz co rano na ulicach. To tylko potwierdza, że czystą utopią jest na razie wymagać od ludzi takiej kultury.
Może więc trzeba po prostu posprzątać. Problem w tym, że Warszawa zdecydowanie zbyt pochopnie zrezygnowała z pobierania podatku od posiadania psa. Kiedy wynosił on 1 zł, to oczywiście koszty egzekucji przewyższały wpływy. Ale wystarczyło go podnieść. Zamiast tego zlikwidowano zupełnie, a problem psich kup zrzucono na burmistrzów. I w ten oto sposób co chwila pojawiają się tak egzotyczne pomysły, jak psie toalety czy quad-odkurzacz. Ich żywot jest krótki, bo z braku funduszy efektywność mają niską.
Efektywność byłaby wyższa, gdyby tylko praca była wykonywana konsekwentnie. Z psimi kupami jest ten problem, że ich produkcja odbywa się w trybie niemal ciągłym. I z taką częstotliwością też trzeba sprzątać.
Można też zastosować metodę kija, ale to by wymagało zmuszenia strażników miejskich, żeby zaprzestali ścigać babcie sprzedające pietruszkę, tylko przyjrzeli się psom, a raczej ich właścicielom.
Ja osobiście nie jestem zwolennikiem karania. Chętnie bym jednak płacił za uwolnienie miasta od kup.
Na koniec tylko ci powiem, bo zapewne twoja frustracja jest spowodowana tym, że wdepnęłaś w kupę - to podobno przynosi szczęście.
A jak to wygląda w Waszych miastach? Czy idzie ku lepszemu? Jak wygląda egzekwowanie przepisów? Co się ogólnie dzieje w tej sprawie?
Dla mnie najgorszym widokiem zawsze była współegzystencja psich kup z bawiącymi się dziećmi na zielonym skwerku i placu zabaw osiedla mieszkaniowego. Zdarzało mi się kiedyś zwracać uwagę ludziom wyprowadzającym psy w takich miejscach i zwykle bywałam wtedy co najmniej niekulturalnie wyzywana. Ciekawi mnie jak sytuacja zmieniła się w ostatnim czasie, gdyż nie byłam w moim rodzinnym mieście od ponad 3 lat. Właśnie niedługo będę się wybierać i dlatego zastanawiam się co zastanę...
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 60 Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1069 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-10-13, 21:39
Niestety nie jest z tym najlepiej. Mieszkam w Warszawie na Saskiej Kępie - podobno jedna z ładniejszych dzielnic w tym mieście. Rzadko się zdarza, że właściciele psów sprzątają po swoich pupilach. Jak już to po małych psiakach, takie g..ienko, którego prawie nie widać. Na trawnikach zostają wielkie "pozostałości". Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że po swoich sprzątam w 90%, przyznaje zdarza się, że wieczorem w wysokiej trawie nie mogę znaleźć "urobku" . Moje psy należą do mniejszych i w dodatku karmionych surowizną, więc i kupska są małe. Zdarzyło mi się któregoś dnia wieczorem, że szukając pozostałości po moich gamoniach wlazłam w to co zostawił jakiś olbrzym Koszmar !!! A najgorzej to wszystko widać wczesną wiosną jak przychodzą roztopy
Trzeba też powiedzieć, że rzadko rozstawione dystrybutory z torebkami na odchody świecą pustkami, więc osoba która zapomni wziąć torebkę ze sobą ma problem Czasami też się zdarza, że można przejść pół dzielnicy z zapakowanym psim g..nem w ręku bo nie ma nawet zwykłych śmietników I to już mnie do furii doprowadza...
Faktycznie śmierdzący temat nam się rozwija
Suzui
Barfuje od: nie barfuje
Wiek: 37 Dołączyła: 04 Paź 2011 Posty: 31 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-10-13, 22:45
Ja też mieszkam w Warszawie. Niestety 2 lata temu jak sypnęło śniegiem ludzie prowadzali psy na chodnikach gdzie te się załatwiały. Wiosną stopniał śnieg i 2/3 chodnika brązowe od psich kup. Smród okropny. W ogóle właściciele psów się nie liczą z jakąkolwiek higieną i porządkiem w miejscach publicznych. Ja po fretce kupy sprzatałam jak wychodziłam, bo mi głupio było zostawić.
Najlepsze rozwiązanie to wlepianie wysokich mandatów i wprowadzenie podatku od posiadania psa. Dochód mógłby być przeznaczony na śmietniki na psie kupy i bezpłatne torebki na odchody, może starczyłoby na bezpłatne czipy. Może to rozwiązanie ograniczyłoby ilość psów w miastach, bo nie tak łatwo byłoby się psa pozbyć przez wyrzuceia na ulicę, albo zabicie i zakopanie gdzieś w krzakach.
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 17 razy Dołączyła: 01 Paź 2011 Posty: 1532
Wysłany: 2011-10-13, 23:08
Nie miałam nigdy psa, ale wydaje mi się, że podatek od jego posiadania został dawno temu wprowadzony. Wśród znanych mi posiadaczy psów są zarówno tacy, którzy kulturalnie sprzątają urobki po swoich pupilach, jak i tacy, którzy kategorycznie tego odmawiają, argumentując właśnie tym, że skoro uiszczają opłatę za posiadanie psa, to niech gmina przeznaczy te środki na opłacenie ludzi, którzy się sprzątaniem terenu po ich zwierzakach zajmą.
Jednorazowe torebki - widziałam - zabierają panowie bezdomni. Nie wiem, do czego służą, ale biorą w ilości hurtowej, czyli to, co było w pojemniku. A potem stoi pusty.
Właścicieli sprzątających po psach jest ciągle dużo mniej niż pozostałych. Ale we Wrocławiu w parku bodajże skowrońskim rozłożyłam się na trawie - i nie tylko ja, były rodziny, dzieciaki i psy, kup nie widziałam.
Inna sprawa, że wolałabym, żeby policja ścigała przestępców niż właścicieli psów, o babciach z pietruszką nie wspominając.
Ja wam powiem tak - właściciele psów płacą podatek (coś koło 30zł o ile się nie mylę) od psa to dlaczego za te pieniądze nie można wynająć kogoś, kto by te kupy zbierał? No przepraszam bardzo, moi rodzice płacą za psa podatek i jeszcze mają sprzątać? To jakbyśmy zostali gdzieś zatrudnieni, ale papierki, długopisy i inne takie duperele mielibyśmy kupować sami ...
Jak mieszkałam jeszcze na osiedlu to mieliśmy JEDEN, samiutki śmietnik na psie odchody gdzieś na nieuczęszczanym skwerku (gdzie normalnie ludzie nie chodzą, gdyż jest to dróżka mało uczęszczana). Wielu babciom nie chce się iść prawie 750m z parku do tego śmietnika. Poza tym papierki na kupy też trzeba sobie samemu załatwić a one takie tanie nie są wcale ...
Suzui
Barfuje od: nie barfuje
Wiek: 37 Dołączyła: 04 Paź 2011 Posty: 31 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-10-16, 21:09
Alani napisał/a:
Poza tym papierki na kupy też trzeba sobie samemu załatwić a one takie tanie nie są wcale ...
Nawet jak darmo rozdawali to nie było chętnych.
Alani napisał/a:
No przepraszam bardzo, moi rodzice płacą za psa podatek i jeszcze mają sprzątać?
Ja też płacę podatki za siebie, a za publiczną toaletę muszę 2zł wybulić
No przepraszam bardzo, moi rodzice płacą za psa podatek i jeszcze mają sprzątać?
No ja też płacę podatki, ale mimo wszystko staram się nie zostawiać za sobą swoich śmieci, tylko po to, żeby ktoś miał co sprzątać. Prosty przykład: jem batonik na ulicy, to czy mogę papierek po nim wyrzucić za siebie tylko dlatego, że płacę podatki? Albo czy moje dziecko może zrobić kupę na chodniku i ją tam zostawić tylko dlatego, że podatki, które płacę są większe niż 30 zł?
Nikt nie wymaga od właścicieli psów, żeby sprzątali wszystkie psie kupy, a tylko te, które zostawia ich własny pies. Są tacy ludzie, którym sprzątnięcie po swoim pupilu nie przynosi ujmy na honorze, bez względu na to czy płacą podatki od psa czy nie, to ja nie zupełnie rozumiem dlaczego dla innych ma to być jakaś trudność czy hańba.
_________________ Mam kota na gorącym dachu mojej głowy...
Barfuje od: 3 lata
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 18 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 887 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-10-17, 18:20
Na prośbę Dagnes przywracam mój post :)
Alani napisał/a:
Ja wam powiem tak - właściciele psów płacą podatek (coś koło 30zł o ile się nie mylę) od psa to dlaczego za te pieniądze nie można wynająć kogoś, kto by te kupy zbierał?
Płacą podatek- owszem, jednak podatek ten płaci się z tego co wiem raz w roku w wysokości 15-30 zł i z tego co się orientuję te pieniądze trafiają na dofinansowanie schronisk, które są własnością powiatów, czy gmin i na wyłapywanie psów z terenu danej gminy/powiatu.
Dodatkowo jeśli na jednym osiedlu będzie 1000 psów, za które ktoś tam zapłaci rocznie nawet te 30 zł to ta kwota nie wystarczy na opłacenie choćby jednej osoby, która przez cały rok sprzątałaby kupy po owych psach. Nie wspominając już o tym iż jest to technicznie niewykonalne, ponieważ jeśli ta osoba wysprzątałaby jeden trawnik i poszła do kolejnego to już ktoś wyprowadziłby psa na ten posprzątały i tak w kółko. Nie starczyłoby jej czasu (8h pracy) ani rąk do efektywnego sprzątania kup i dalej wyglądałoby tak samo.
Aby to działało na każdym trawniku, skwerku itd. musiałaby cały dzień i noc siedzieć jedna osoba i biec za każdym razem jeśli czyjś pies zrobiłby kupę i musiałaby za to dostawać pensję i 30zł rocznie za psa tutaj nic by nie dało, ponieważ dla mnie to symboliczna kwota.
Czy nie prościej i łatwiej jest gdy każda osoba schyli się na ułamek sekundy po kupę własnego psa w trosce o wspólne otoczenie?
Dodatkowo jeśli miałabym podejście: "płacę podatki to wymagam" to w takim razie powinnam zamiast do śmietników wyrzucać wszystkie śmieci na chodnik, bo przecież płacę za to podatki aby ktoś sprzątał.
Alani napisał/a:
Poza tym papierki na kupy też trzeba sobie samemu załatwić a one takie tanie nie są wcale ...
Za 60 woreczków biodegradowalnych, które można wrzucać do zwykłego śmietnika płaci się 14,99zł. Zakładając iż pies robi kupę 2x dziennie wychodzi iż takie woreczki starczają na miesiąc. W przeliczeniu na jeden woreczek wychodzi iż cena jednego woreczka to 0,25 gr, a niejednokrotnie płacimy i po 0,5gr za reklamówkę w supermarkecie i nie sprawia nam to problemu to czy to 0,5gr za dwa woreczki dziennie to jest na prawdę tak ogromna kwota?
U mnie ludzie na osiedlu nawet zbierają do reklamówek czy zwykłych woreczków foliowych i moim zdaniem jest to i tak lepsze niż wszędzie leżące "miny".
Dodatkowo w większości dużych miast worki są za darmo i i tak nikt z nich nie korzysta, a ludzie do śmietników na psie kupy wrzucają butelki i papierki...
Psie kupy nie są tylko nieestetyczne, drażniące i śmierdzące, ale przede wszystkim są niebezpieczne dla zdrowia. Kiedyś czytałam o takim przypadku iż ludzie z jednego z miast zaczęli masowo chorować na zakażenie bakteriami kałowymi. Jak się okazało po roztopach i ulewnych deszczach wszystkie psie kupy z trawników zostały wymyte do rzek i ujść wody. Dostają się też takie "odcieki" po kupach na pola uprawne itd.
Zakażenie bakteriami kałowymi może być bardzo niebezpieczne szczególnie dla dzieci, a to właśnie dzieci najczęściej rozkładają koce na trawnikach, zrywają kwiatki, biegają po trawnikach, grają tam w piłkę, a zapominają o tym aby myć ręce i później wkładają je do buzi.
Dodatkowo psie kupy zawierają wiele razy pasożyty na które także narażone są szczególnie dzieci np. tasiemiec.
Chodząc po takim trawniku wnosimy na podeszwach butów do domu bakterie itd., a tam niejednokrotnie nasze dzieci raczkują, zbierają rzeczy z ziemi i się bawią.
Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 8 razy Wiek: 40 Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 713 Skąd: Libiąż
Wysłany: 2011-10-17, 18:54
Tutaj kiedyś była akcja odnośnie sprzątania po swoim psie, rozstawiono kosze na psie odchody, można było dostać woreczki...
Minęły ze 3-4 lata, koszy już nie ma a jak były to nikt ich nie opróżniał, nikt tu nie sprząta po swoim psie, przyznam się bez bicia, ja też nie sprzątam, kiedyś to robiłam, ale więcej miałam przez to problemów niż było warte (z rozmową z Policją włącznie bo za wyrzucanie odchodów do koszty na śmieci można dostać mandat...)
_________________ Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
Psy nie robią kupy 2x dziennie tylko tak 3-4 razy.
Nikt nie każe wam chodzić po trawniku - od tego są chodniki (lub wydeptane ścieżynki na skróty) Orliki są od gry w piłkę. Są też wyznaczone miejsca gdzie można rozkładać koce (wyznaczone miejsca na piknik ). Nikt nie broni dzieciakom zrywać kwiatków i rozstawiać koce, ale tam gdzie NIE MA KUP (mnie rodzice jakoś od początku uczyli, że tam gdzie jest kupa nie rozkłada się kocyka, a tam gdzie widziałam susiającego pieska się nie zrywa kwiatków/w ogóle się kwiatków nie zrywa z miejskich polanek)
Nie zapomnij, że kocie kupy też są nieestetyczne, śmierdzące i drażniące (wg mnie śmierdzą gorzej od psich). A o wzmiance hipotezy o załatwianiu potrzeb fizjologicznych dzieci na dworze nie skomentuje - my mamy toalety w domach i restauracjach, tak więc jeśli dziecko tak robi to już kwestia wychowania.
Obliczając te dwie siatki po 0,5 zł na dzień
dzień = 2*0,5zł
dzień = 1zł
średnio miesiąc ma 30 dni więc miesięcznie na same siatki wydaje się 30zł, co w skali roku (30zł * 12 = 360 zł) daje ponad 360zł.
Jednak pies nie robi 2 kup dziennie codziennie to nasze "siatkowe" wydatki wahają się od 360zł-720zł (na jednego psa), 720zł - 1480zł (na 2 psy) i tak dalej i tak dalej (jak widać im więcej psów tym bardziej wygórowane ceny za "zwykłe siateczki").
harpia napisał/a:
Tutaj kiedyś była akcja odnośnie sprzątania po swoim psie, rozstawiono kosze na psie odchody, można było dostać woreczki...
Minęły ze 3-4 lata, koszy już nie ma a jak były to nikt ich nie opróżniał, nikt tu nie sprząta po swoim psie, przyznam się bez bicia, ja też nie sprzątam, kiedyś to robiłam, ale więcej miałam przez to problemów niż było warte (z rozmową z Policją włącznie bo za wyrzucanie odchodów do koszty na śmieci można dostać mandat...)
My na początku też sprzątaliśmy(tak 2-3 miechy) , ale nie było gdzie wyrzucać (jak pisałam w obrębie kilkunastu bloków był jeden kosz na jakimś mało uczęszczanym szlaczku). Raz Panowie Policjanci zwrócili mi uwagę że nie posprzątałam - odparłam, że gdzie miałabym tą kupę wyrzucić, bo za wyrzucenie do zwykłego kosza też miałabym mandat. Po prostu zrobili tył zwrot i poszli w długą.
A z tym opłaceniem ludzi sprzątających to już sie nie wypowiem bo bym politykę wmieszała a o to nie chodzi przecież
Pozdrawiam,
A
Suzui
Barfuje od: nie barfuje
Wiek: 37 Dołączyła: 04 Paź 2011 Posty: 31 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-10-17, 21:06
Alani napisał/a:
Nikt nie każe wam chodzić po trawniku
Ale właściciele psów każą wszystkim wąchać na wiosnę masowo gnijące psie kupy oraz obkupkane chodniki.
Fakt,że właściciele psów przestrzegają przepisów nie wyrzucając psich odchodów do koszy na śmieci (swoją droga nie wiedziałam, ze za to można dostać mandat) bardzo im się chwali.
Jasne, że nikt mi nie każe chodzić po trawniku, ale też dlaczego mam się ograniczać? Ale psie kupy na chodnikach też są i też ich nikt nie sprząta. Co do tego, żeby rozkłada kocyk tam, gdzie nie ma kup, to znaczy, że ja mam się domyślać gdzie właściciele psów wyprowadzają swoich pupili? Czy też w zasr...m parku powinnam sobie poszukać czystego kawałka trawy?
Podobno jak się kupuje zwierze, to trzeba rozważyć nie tylko czy będziemy mieć dla niego czas, ale też czy nas na nie stać, dlatego obliczenia ile kosztują foliowe torebki nie do końca do mnie przemawia, ja nie wybieram dzieciom piasku z piaskownic, bo żwirek dla kota kosztuje tyle.
I ja wszystko rozumiem, i podatki, i koszty, i zbyt małą ilość koszy na psie odchody. Ale nie rozumiem dlaczego właściciele psów mają być bardziej uprzywilejowani niż osoby, które nie mają psów, a chcą mieć czyste otoczenie. I możemy urągać na państwo, na polityków, na sprzątaczy itd. Ale ważne jest też poszanowanie drugiego człowieka, a uważam, że zostawianie komuś psiej kupy pod oknem, pod nogami itp. jest wyrazem braku szacunku.
Zostawiając niesprzątnięte odchody po swoim psie, nie robi się na złość nieudolnym czy opieszałym politykom/urzędnikom, ale współobywatelom i jest zwyczajnie niegrzeczne.
_________________ Mam kota na gorącym dachu mojej głowy...
Barfuje od: 3 lata
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 18 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 887 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-10-18, 07:55
Cytat:
Podobno jak się kupuje zwierze, to trzeba rozważyć nie tylko czy będziemy mieć dla niego czas, ale też czy nas na nie stać, dlatego obliczenia ile kosztują foliowe torebki nie do końca do mnie przemawia, ja nie wybieram dzieciom piasku z piaskownic, bo żwirek dla kota kosztuje tyle.
Uważam dokładnie tak samo.Jak się decyduje na psa to powinno być się przygotowanym na wydatki, bo przecież pies może poważnie zachorować na przykład i wtedy wiele osób musi wydać w ciągu miesiąca te 700 zł.
A argument o kilku psach i woreczkach także do mnie nie przemawia, bo jeśli ktoś decyduje się na kilka psów to także powinien liczyć się z kosztami ich utrzymania, leczenia, akcesoriów itd., a woreczki kosztujące 0,25gr za jeden to jest najmniejszy wydatek w tym wypadku.
Cytat:
Nikt nie każe wam chodzić po trawniku - od tego są chodniki (lub wydeptane ścieżynki na skróty) Orliki są od gry w piłkę.
We Wrocławiu na Biskupinie mamy wielki park z ogromnymi polanami (taki las) gdzie ludzie w lecie robią sobie pikniki i odpoczywają z książką lub grają w piłkę. Jest to jedno z nielicznych miejsc we Wrocławiu gdzie człowiek czuje się jak w lesie na łonie natury i może wyjść ze zgiełku i blokowiska. Rozumiem, że na rzecz tych osób które mają psa mają wylegiwać się na chodniku, a ich dzieci grać w piłkę na ulicy?
Cytat:
Co do tego, żeby rozkłada kocyk tam, gdzie nie ma kup, to znaczy, że ja mam się domyślać gdzie właściciele psów wyprowadzają swoich pupili? Czy też w zasr...m parku powinnam sobie poszukać czystego kawałka trawy?
Bardzo ciężko jest znaleźć obecnie takie miejsce gdzie nie ma kup, ponieważ psów jest znacznie więcej niż kiedyś. Dodatkowo nie rozumiem, dlaczego moje dzieci mają kluczyć między fekaliami psów szukając miejsca na bezpieczną zabawę. Chyba tutaj są pomylone jakieś priorytety. Bardzo lubię psy, jednak bezpieczeństwo dzieci i komfort ich zabawy jest ważniejszy nad przyjemnością i wygodą właściciela psa, a zebranie kupy zajmuje kilka sekund.
Cytat:
I ja wszystko rozumiem, i podatki, i koszty, i zbyt małą ilość koszy na psie odchody.
Podatków nie rozumiem, ponieważ np. w USA płaci się tak niebotyczny podatek za każdego psa iż nie każdego stać na taki "luksus", a 15-30 zł rocznie można nawet uzbierać odkładając parę groszy miesięcznie.
Jeśli chodzi o za małą ilość koszy na psie odchody to oczywiście przyznaję rację, że jest to duży problem, jednak z drugiej strony wcale się nie dziwię iż sprawa się nie posunęła dalej, ponieważ sama widziałam, że we Wrocławiu ludzie do tych koszy wyrzucają butelki po piwie, papierki itd., a w internecie wiele razy czytałam iż dzieciaki i bezdomni rozkradali notorycznie masowo woreczki ze stacji z woreczkami na psie odchody. W związku z tym to jest wyrzucanie pieniędzy w błoto, bo można ciągle uzupełniać stacje i opróżniać kosze zamiast z psich odchodów to ze śmieci, a na trawnikach i tak dalej to samo.
Dodatkowo jak ktoś opowiada mi iż kosz u niego jest 100 m (nie chodzi tutaj o przypadek Alani) od klatki i on nie będzie tak daleko chodził to ręce mi opadają. Z mej wiedzy i doświadczenia wynika iż każdy pies potrzebuje ruchu i choćby najmniejszy jakiegoś spaceru, więc nie rozumiem w czym problem.
U mnie w okolicznych blokach ludzie normalnie wyrzucają do koszy i jest w porównaniu do innych osiedli na prawdę bardziej czysto, a wszystko zaczęło się od inicjatywy społecznej. Ludzie w końcu nie wytrzymywali, ponieważ na trawnikach bawią się dzieci i ktoś na klatkach i w windach wywiesił bardzo niemiłą notkę odnośnie kultury i sprzątania po swoim psie. Jakiś skutek patrząc po trawnikach to wywarło. Nie jest idealnie, ale da się przejść.
hipoteza napisał/a:
. I możemy urągać na państwo, na polityków, na sprzątaczy itd. Ale ważne jest też poszanowanie drugiego człowieka, a uważam, że zostawianie komuś psiej kupy pod oknem, pod nogami itp. jest wyrazem braku szacunku.
Zostawiając niesprzątnięte odchody po swoim psie, nie robi się na złość nieudolnym czy opieszałym politykom/urzędnikom, ale współobywatelom i jest zwyczajnie niegrzeczne.
Zgadzam się. Często słyszę takie argumenty: "Pan z mieszkania A nie sprząta to niby dlaczego ja mam to robić" i tak w kółko, a to chodzi o to aby dbać o wspólne otoczenie, które razem dzielimy.
Szczytem niegrzecznego zachowania jest to jak pies zrobi siku na klatce (zdarza się) i właściciel nie posprząta (nie mówiąc już o kupie). Jak mój pies zrobił siku to poszłam po mopa i pozmywałam, jednak założę się, że wiele osób myśli: "za coś płacę ten czynsz i podatki, więc niech sprzątaczka to posprząta"
Kiedyś mieszkałam w takim miejscu gdzie klatka notorycznie była obsikana i kupy leżały codziennie i nie rozumiem jak tym osobom, którym ich pies nasikał czy zrobił kupę to nie przeszkadza.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum