martens
Barfuje od: 8 XI 2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Paź 2013 Posty: 104 Skąd: USA
Wysłany: 2013-11-04, 21:35 Martyna i Mimir
Cześć
Dziś w końcu witam się oficjalnie ze wszystkimi, ale na razie samotnie, bo bez kota, który przybędzie do mnie w sobotę. Nowy współlokator to niespełna trzymiesięczny, rudy kocur tonkijski z warszawskiej hodowli Agatonka*PL.
Trafiłam tutaj dzięki Kindze (hipotezie). To dzięki niej zdecydowałam, że jeżeli kiedyś pojawi się u mnie kot, to będzie karmiony BARFem.
Witam się dziś, ponieważ dziś zrobiłam moją pierwszą barfową mieszankę. Postanowiłam zrobić ją z indyka, bo w hodowli kociak indyka mielonego dostawał i mu bardzo smakował. Odebrałam ostatni brakujący składnik od Snedronningen i pojechałam na mięsne zakupy. Zaopatrzyłam się w dwa skrzydła indycze i jedno podudzie, do tego wątróbki kurczakowe, wątróbki indycze i indycze żołądki.
Przyjechałam do domu i zabrałam się do roboty. Na dzień dobry jedna mega ważna rzecz:
harpia napisał/a:
Skrzydła - wytrybowanie kości może sprawić trudność gdyż skóra jest do nich przyrośnięta.
Podudzie - kleiste mięso poprzerastane tłuszczem z bardzo dużą ilością twardych ścięgien, kłopotliwych w usuwaniu.
Ten opis to chyba niedopowiedzenie stulecia. Najpierw zabrałam się za skrzydła. Dobrze, że mieszkam tylko z siostrą, bo mama nie była by dumna z kwiatków jakimi rzucałam na lewo i prawo. Jak już w końcu uporałam się ze skrzydłami przyszła pora na udko. Oglądnęłam sobie, popatrzyłam i pomyślałam, że z tym to mi pójdzie jak z płatka. Tak było dopóki nie doszłam do pierwszego ścięgna. Potem okazało się, że jest ich jeszcze milion pięćset sto dziewięćset
Mielenie nie było straszne, mimo że mam tylko zwykłą żeliwną maszynkę kupioną na gumtree za 10 zł. Fakt, że stół latał na wszystkie strony, a w ręku łupało, ale zmieliłam wszystko co było do zmielenia.
Potem przyszła kolej na suplementy - pierwsza poszła tauryna z solą. Ładnie się rozpuściło, dosypałam mączki ze skorupek, już było gorzej. Wymieszałam to z żółtkami, algami i drożdżami. Doszłam do oleju z wątroby dorsza - mój żołądek fiknął koziołka kiedy poczułam ten rybi odór, no ale trzeba to trzeba. Czas na Tokovit - myślałam, że uda mi się go naciągnąć do strzykawki, ale nie wiedzieć czemu nie naciągnęło się nic, więc musiałam wcisnąć. I na koniec krew wołowa - dosypałam bez rozpuszczania i bardzo się zdziwiłam kiedy mieszanka z różowej zrobiła się kaszankowa.
Wymieszałam pokrojone mięso z czarną breją i otrzymałam prawie 2,5 kilo mięsnej ciapaji
Mam nadzieję, że to miało tak wyglądać...
Poporcjowałam, schowałam do zamrażalnika, umyłam naczynia (a wybrudziłam prawie wszystko, co miałam w kuchni), spojrzałam na zegarek i okazało się, że cała operacja zajęła mi prawie 3,5 godziny!
Myślę, że dużo wody upłynie zanim się zdecyduję na kolejną mieszankę ze skrzydeł i ud.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Sandra 2013-11-11, 13:27, w całości zmieniany 1 raz
Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 60 Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1069 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-04, 21:48
Dzielna jesteś!!!
Ja na skrzydła indycze nawet nie patrzę a kość z udźców wycinam pozostawiając na nich sporo mięcha, później moje psiaki mają radochę
Już nie mogę się doczekać pierwszych zdjęć Twojego kociaka
_________________ Mieszkałem z kilkoma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami - Eckhart Tolle
martens
Barfuje od: 8 XI 2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Paź 2013 Posty: 104 Skąd: USA
Wysłany: 2013-11-04, 22:04
ciocia_mlotek napisał/a:
Mi by się chyba nie chciało mieliś tego wszystkiego.
Uwierz mi, że wolałam to mielić niż kroić. Oddałam wcześniej nóż do ostrzenia i to mięso z uda nawet się kroiło, ale jak kroiłam to ze skrzydeł tym samym nożem to już mi nie szło.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2013-11-04, 22:50
martens, to teraz już wiesz jak mam fajnie, że mogę sobie urąbać tasakiem a jaki kawał mi się urąbie tak pies dostaje
Marudzisz na udka i skrzydła. Przeczytałam, ze z nerek wołowych trzeba powycinać takie białe coś i wycinałam to bardzo długo. Po czym w końcu powiedziano mi (ciocia_mlotek, dziekuję Ci za to), że wcale tego robić nie musiałam. A nerka wołowa to nie jest taka fajna jak wieprzowa, tylko wygląda jak kiść winogron. I śmierdzi.
martens
Barfuje od: 8 XI 2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Paź 2013 Posty: 104 Skąd: USA
Wysłany: 2013-11-04, 22:55
Snedronningen napisał/a:
Przeczytałam, ze z nerek wołowych trzeba powycinać takie białe coś i wycinałam to bardzo długo.
Też czytałam, że to trzeba wyciąć. Na szczęście na razie nie planuję nerkowych zakupów :)
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2013-11-04, 23:02
martens napisał/a:
przyszła pora na udko. Oglądnęłam sobie, popatrzyłam i pomyślałam, że z tym to mi pójdzie jak z płatka. Tak było dopóki nie doszłam do pierwszego ścięgna. Potem okazało się, że jest ich jeszcze milion pięćset sto dziewięćset
a ja nie wiedziałam, że te ścięgna to trzeba wycinać czy to tylko dlatego, ze dla maluszka mieszankę robiłaś czy zawsze trzeba wycinać ? Bo ja z udźca to tylko kość wydłubywałam a resztę do maszynki i mieliłam.
Właśnie dlatego zwlekam z przestawieniem kotów na BARF, z psami jednak łatwiej. Ale wyrzuty sumienia mnie dopadły, u ciebie mieszanka czeka na przybycie kota, a moje dalej częściowo na karmie przez moje lenistwo
Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 813 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-04, 23:25
Ciesz się, że masz maszynkę ;) Ja wszystko kroiłam. A skrzydełka miałam z kurczaka, przy chyba 5 skrzydełku myślałam że zacznę kośćmi rzucać w mego ukochanego, który stał nade mną i chichotał A krojenie skór z tychże skrzydeł też spowodowało osiągnięcie kolejnego poziomu poddenerwowania Ja mam zamiar następnym razem prosić żeby mi to zmielili z kośmi (i już mnie nawet nie obchodzi reakcja sprzedawczyni) A maszynkę zakosić babci przy kolejnej wizycie u niej
martens
Barfuje od: 8 XI 2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Paź 2013 Posty: 104 Skąd: USA
Wysłany: 2013-11-04, 23:46
situnia napisał/a:
myślałam że zacznę kośćmi rzucać w mego ukochanego, który stał nade mną i chichotał
Ja byłam gdzieś w połowie roboty jak moja siostra wróciła z pracy i po przekroczeniu progu krzyknęła "Co tak śmierdzi?"
Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 813 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-04, 23:56
A reakcji na krew nie było? Bo u mnie była: "Czyś ty oszalała? Kota chcesz nam otruć?", i do kota: "Kochanie, nie jedz tego co ona ci przygotowuje, to jakieś paskudztwo, jeszcze będziesz miała rozwolnienie"...
martens
Barfuje od: 8 XI 2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Paź 2013 Posty: 104 Skąd: USA
Wysłany: 2013-11-05, 00:01
Suszona ją nie rusza. Myślę, że na widok "żywej" mogłaby się osunąć po ścianie
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-11-05, 09:21
Martens, gratuluję pierwszej mieszanki . Wygląda perfekcyjnie.
Wielka szkoda, że Twój tonek jada w hodowli tylko mielonego indyka.
Spore kawałki mięska i mięska ze ścięgnami, chrząstki do gryzienia są dla kociaków szczególnie ważne, ponieważ ich gryzienie zapewnia prawidłowy rozwój żuchwy a i wymiana zębów nie jest taka straszna kiedy mogą sobie dobrze pogryźć.
Barfuje od: 2 lat
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 31 Maj 2012 Posty: 106 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-05, 10:00
Podziwiam Martyna Twoją determinację w walce ze skrzydełkami i udźcem :)
Myślałam o zaproponowaniu moim kotom barfa, ale chyba potrwa to jeszcze zanim się zdecyduję, zwłaszcza, że dwa z trzech kompletnie nie wiedzą, do czego służy mięso. Tykają to pazurem z ogromnym obrzydzeniem. Tylko jeden zajada się wołowym i indykiem na wyścigi z Edką.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum