Wysłany: 2011-10-07, 09:43 Homeopatia i zioła w leczeniu alergii
Za propozycją Dagnes zakładam nowy wątek o alergii.
Aby nie przepisywać wszystkiego od początku podaje odnośnik do całej historii.
Proszę o porady co mogłabym zrobić i jak pomóc mojemu kotu
Nordstjerna
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 48 Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-10-07, 21:24
Ponieważ dział homeopatyczny jest jeszcze w przygotowaniu, a że jest to dziedzina tak bardzo odmienna od tej medycyny, którą znamy na co dzień (w tym i zielarstwa), że trzeba sporo poczytać, żeby zrozumieć jej istotę, postaram się odpowiedzieć na razie w sposób dość bardzo ogólny. Chociaż wiem, że nawet tak ogólne potraktowanie tematu będzie odwróceniem do góry nogami wszystkiego, czego "odpowiedzialny kociarz" nauczył się czytając fora i publikacje, i rozmawiając z innymi tzw. świadomymi opiekunami.
Przede wszystkim - obiema rękami podpisuję się pod radą Sihai, żeby dać na razie kotu spokój. Dużo spokoju.
Objawy, które ma, nie zagrażają jego życiu i nie powodują bardzo znaczącego dyskomfortu dla niego, a śmiem twierdzić, że nieporównywalnie większy dyskomfort stanowią nieustanne badania, wizyty u weta i rujnujące fizycznie organizm ustawiczne terapie lekowe. I ten dyskomfort też nie jest bez wpływu na ogólną kondycję jego organizmu. Zwłaszcza, jeśli towarzyszy mu stałe napięcie psychiczne ze strony opiekunki, która chociaż działając w dobrej wierze, oddziałuje na psychikę kota destruktywnie.
Za to taki "przypadek" jest żyłą złota dla wetów, którzy przecież nie powiedzą opiekunowi "weź, wyluzuj, bo nie jest to jest stan, który zagraża życiu", a przeciwnie - będą go utwierdzać w przekonaniu, że jakiekolwiek "zaniechanie" odbije się tragicznie na zdrowiu kota i nie ma innego wyjścia, jak tylko "leczyć, badać, leczyć, badać, leczyć, badać" i tak w nieskończoność (przećwiczyłam, piszę z autopsji).
Trzeba przy tym mieć świadomość, że efektem konwencjonalnego leczenia tego typu dolegliwości ( zwłaszcza lekami sterydowymi) jest ich coraz większe nasilanie się, co wymaga coraz mocniejszych leków, w coraz większych dawkach - a w końcu jako opiekun/pacjent stajemy pod ścianą, bo w pewnym momencie możliwości nowoczesnej medycyny się kończą, a stan ogólny pacjenta jest coraz gorszy i dolegliwości coraz bardziej zaawansowane.
W tym wypadku pierwszy etap terapii powinien objąć opiekunów.
Agnieszko, proszę, tylko się przypadkiem nie obraź się i zrozum mnie źle:
Spróbuj zastanowić się na spokojnie, czy naprawdę Twój kot musi być w 100% pozbawiony wszelkich objawów i niedomagań, nawet tych, które nie stwarzają zagrożenia?
Czy koniecznie musi w każdym aspekcie być doskonały, nieskazitelny i przypominać nowiutką, czyściutką maszynkę na gwarancji?
Czy to da mu szczęście, czy też raczej da jego opiekunom świadomość posiadania doskonałego, rasowego "osobnika"?
Czy może jednak można by było spróbować zaakceptować pewne niegroźne niedoskonałości zdrowotne, po to, by uchronić kota przed znacznie poważniejszą patologią, która może rozwinąć się dokładnie z powodu leczenia tych - w zasadzie kosmetycznych - defektów? Zwłaszcza, że jest bardzo prawdopodobne, że - z holistycznego punktu widzenia, te drobne dolegliwości stanowią swoisty "wentyl bezpieczeństwa" dla organizmu. Wydaje się to paradoksem, wiem o tym - to zagadnienie wymaga odrębnego wykładu i taki wykład oczywiście będzie, jako jeden z najważniejszych aspektów całej holistyczno-homeopatycznej filozofii.
Na potwierdzenie tego, co piszę, przytoczę artykuł lek. med. Anny Sosnowskiej, który może choć trochę ułatwi zrozumienie istnienia tego mechanizmu: http://www.homeopatia.net.pl/czytelnia/sposob.pdf .
Poza tym, każda (powtórzę raz jeszcze: każda!) choroba zaczyna się" w głowie" - to może zostać uznane za zbyt duże uproszczenie, ale jak zobaczycie później, z punktu widzenia homeopatii choroba to nie jest "ropa z oka" czy "grzybica", ale ogólne zaburzenie równowagi organizmu, które gdzieś musi mieć swój początek - czasami takim "starterem" może to być np. jakiś silny silny stres, jako punkt zapalny, od którego zaczynają się różne niepokojące objawy.
Pisząc "dać spokój" nie jestem gołosłowna. W moim niemałym i problemowym stadzie mam najstarszego rezydenta Oswalda, który przez całe swoje "przedhomeopatyczne" życie prezentował dokładnie takie same objawy - ze strony oka i ze strony układu oddechowego. Zresztą Wasz problem w ogóle przypomniał mi, że takie problemy kiedyś miały u nas miejsce, ja sama zdążyłam już dawno o nich zapomnieć.
Z tym, że nigdy nie usiłowaliśmy tego leczyć za wszelką cenę i uznaliśmy to za konsekwencje przebycia kociego kataru w dzieciństwie. Kocisko ma aktualnie 10 lat i nigdy nie łapało żadnych poważnych infekcji. Jedyną poważną przypadłością jest skłonność do tycia, o której już pisałam w wątku głodomorów, a którą w dużym stopniu udało się wreszcie przełamać. Powtarzające się co jakiś czas epizody silnych zaostrzeń wycieku z oczu łagodziliśmy kroplami ze świetlikiem (krople homeopatyczne ze świetlikiem, prod. Decymal; doraźnie możesz również spróbować ich użyć w sytuacji zaostrzenia), jednak tylko w razie naprawdę wyraźnej potrzeby - a co do reszty objawów, to, jak zawsze powtarzałam Kotu Oswaldowi: "miałeś, chłopie, szczęście, że nie trafiłeś do odpowiedzialnego forumowego domku, bo by cię, kocie, zamordowali leczeniem".
To samo zresztą mówię dwojgu kotom z ziarniakiem liniowym i kotce, mającej za sobą okres wylizywania się do gołej skóry.
A skoro już jestem przy tych trzech kotach - to w ich przypadku zapalnikiem problemów stało się szczepienie (dwa z nich były szczepione tylko raz w życiu, ale to wystarczyło, żeby rozstroić układ immunologiczny). Jest to zresztą częsta przyczyna rozwoju zaburzeń autoimmunologicznych - myślę, że regularne (czyli częste) powtarzanie szczepień u Twojego kota też nie pozostaje bez wpływu na jego ogólny stan zdrowia.
Być może samo odtrucie szczepień (istnieją homeopatyczne metody odtruwania) podniosłoby komfort życia Froda.
Leczenie chorób przewlekłych, a zwłaszcza alergicznych i autoimmunologicznych jest trudne, długotrwałe i wymaga naprawdę ogromnej wiedzy i doświadczenia homeopaty, a oprócz tego - mnóstwa wiedzy i samozaparcia u pacjenta/opiekuna. Z reguły organizm który był traktowany przez długi czas lawiną leków chemicznych tłumiących objawy (w tym zwłaszcza sterydowych), nie reaguje prawidłowo na leki homeopatyczne i wymaga najpierw mozolnego oczyszczenia. Dopiero w następnej kolejności można mówić o wyprowadzaniu z dolegliwości głównej i na pewno nie jest to zadanie dla amatora, zwłaszcza, że z kotem nie da się przeprowadzić wywiadu i bazujemy jedynie na własnych obserwacjach i ich interpretacji (a to wymaga naprawdę solidnej dawki wiedzy "na wejściu" od opiekuna). Natomiast zdecydowanie należy skupić się na tym, aby w takiej sytuacji jak najmniej szkodzić, a ewentualne stany ostre (infekcje, urazy itp.) jeśli to tylko możliwe to tylko możliwe, leczyć w sposób jak najbardziej naturalny, starając się raczej nie dopuścić do rozwoju infekcji, niż leczyć stan rozwinięty.
Reasumując: moim zdaniem należałoby zacząć od zmiany Twojego nastawienia do jego "choroby" . Dać kotu czas i spokój, a w międzyczasie poczytać jak najwięcej literatury ogólnej dotyczącej zdrowia i choroby w ujęciu holistycznym. Biblioteczka literatury popularyzującej homeopatię wkrótce się tutaj pojawi - na pewno przeczytanie choćby kilku pozycji na początek pomoże Ci zrozumieć pewne zjawiska i mechanizmy rządzące zdrowiem i leczeniem, co pozwoli dużo spokojniej podejść do problemu i zaleceń konwencjonalnych wetów.
Na spokojnie i już z pewną wiedzą można będzie spróbować poszukać lekarza (niekoniecznie weta, może być ludzki homeopata i niekoniecznie w pobliżu miejsca zamieszkania), który byłby w stanie doradzić drogę postępowania - to byłoby najlepsze i najskuteczniejsze rozwiązanie.
Nordstjerna Frodo w tym roku nie miał ani razu leczonych oczu pomimo, że z nich ciągle się lało. Raz więcej raz mniej. Poza tym jest to kot na kolanka, żaden wystawowy, więc jak dla mnie takie sprawy kosmetyczne jak śpioszki czy nadmierna wydzielina nie stanowią problemu. Uwierz mi, że problemu nie byłoby nadal gdyby nie fakt, że dosłownie całe oko wraz z okolicą nosa były zalane i dodatkowo pojawiła się krew. Frodo przemieszczał się po mieszkaniu z zamkniętą powieką, a jak już patrzył to przez maleńką szparkę. Po podaniu sterydu (jak wspomniałam po raz pierwszy w tym roku) jest poprawa. Dla mnie rewelacja, bo kot nie chowa się po kątach, zaczął normalnie funkcjonować.
Nie gniewam się za nic, bo uważam, że osoba obca zawsze oceni sytuację bardziej racjonalnie i z powściągliwością. U mnie towarzyszą emocje, staram się je odizolować aby kotu na siłę nie robić krzywdy. Ale on na prawdę cierpiał, a ja chciałam mu ulżyć.
Mój ONk ma alergię od paru lat, były naprawdę ostre rzuty - niedawno nieomal wyłysiał, nie mówiąc już o wygryzionych do mięcha plackach na skórze. Ma też gronkowca, więc raz w tygoniu bierze przez dwa dni antybiotyk. Zaliczyliśmy paru weterynarzy, miał różne badania, pobierane zeskrobiny. I WSZYSCY po kolei mówili - nic się nie da zrobić, trzeba dawać mu steryd. Ja nie chciałam (stąd te ciągle wędrówki od weta do weta), bo to straszny syf i źle się odbija na zdrowiu. No i po roku - totalne zapalenie w całym organizmie. Pies odmówił jedzenia, gorączka. Od czego? Od syfu sterydowego. Trafiliśmy do wetki, która wyglądała jakby mnie chciała pobić, wrzeszczała na mnie aż miło:) (uwielbiam ją ) , że psa chcę zabić. Odstawiliśmy steryd i przeszliśmy na dietę eliminacyjną. Tyle, że to też nie zdaje egzaminu bo uczulenie ciągle przechodzi z jednego żarełka na drugie. Teraz jest w miarę dobrze ale jednak też się poddrapuje i skóra nieraz czerwona. Ależ się rozpisałam...:( Może ktoś leczy swojego psa z alergii pokarmowej ziołami? Mam książkę "Zioła lecznicze", sama stosuję i generalnie jestem wielką zwolenniczka ziół ale nie wiem czy te co są dobre dla ludzi będą dobre dla psa... Są różne mieszanki... może ktoś wie co działa? Myślę, że jakby opracować jakiś specyfik ziołowy na alergię to by wielu pomogło, bo to częsty problem. Może jakoś razem?
Nordstjerna Frodo w tym roku nie miał ani razu leczonych oczu pomimo, że z nich ciągle się lało.
Znalazłam info, że chaber bławatek (kwiat) stosuje się zewnętrznie w postaci przymoczek w zapaleniu brzegów powiek oraz spojówek, również w łupieżu i grzybicy. Ma działanie przeciwzapalne i antybakteryjne. Wiem, że to było dawno ale może problem nadal istnieje...
Co myślicie? Eksperymentować czy działać według podanych
mieszanek? Opryskiwać psa? Codziennie?
martadorota
Dołączyła: 30 Wrz 2014 Posty: 60 Skąd: warszawa
Wysłany: 2014-12-20, 19:43
Witam w wątku homeopatyczno-zielarskim.
Mam problem z moimi kotkami, szczególnie z jednym. Chyba sama narozrabiałam z nimi, a teraz nie wiem, jak pomóc.
Pisałam tu do Was wczesniej w watku o kłopotach z przewodem moczowym, bo kotki miały struwity. Wczesniej, zanim dostały kryształków w pęcherzu, jadły suchą purinę i czasem trochę mięsa (kurczaka lub wołowinę), potem - za namową weterynarza "leczyłam je" Hills'em cd i sd. Ponieważ to nie pomagało, a nawet stan się ich pogarszał, bo zaczęły mieć do tego problemy jelitowe - zaczęłam szukać alternatywnych rozwiązań i tak trafiłam do Was.
Przestawiłam kotki na karmę Ferringa plus mięso. Ale potem zdecydowałam wypróbować również inne puszki z wyższej półki, zrobiłam im melanż i ... najwyraźniej zaszkodziłam. Tzn. pomogłam na struwity - nie ma kryształków, mocz bardzo dobry u obu kotków, ale ... spowodowałam u kotków alergię.
Najpierw jeden, Dyzio, dostał alergii, ale jakoś szybko mu przeszło. Sporadycznie jednak drapie się i to mnie niepokoi, bo drugi z kolei (brat) Lesio - popadł w większe tarapaty: szyja prawie w ogóle mu wyłysiała, strupy i silny świąd. Próbowałam sama leczyć alantanem, ale nie pomagało.
Poszłam do poleconego dermatologa. Zrobił zeskrobiny, stwierdził liczne neutrofity, stan zapalny; diagnoza: alergia pokarmowa w kierunku kociej atopii. Przepisał: amiderm do smarowania i atopikę doustnie. Na szczęście nie przepisał sterydów, bo przy skłonności do struwitów ponoć nie można: wywołują stany zapalne pęcherza.
Przez tydzień dawałam, dopóki inny weterynarz, do którego oddawałam z kolei mocz do kontroli, nie powiedział mi, żebym o atopice poczytała sobie w internecie o jej skutkach ubocznych. Wcześniej tego nie zrobiłam, bo wpełni zaufałam dermatologowi. I co się okazało: atopica zawiera środek, który może powodować nowotwory, obniża odporność itd. itp. Natomiast zupełnie nie wiem, co to za maść amiderm, bo w Internecie nigdzie jej opisu nie mogę znależć.
Po leczeniu tymi lekami przez tydzień kotkowi polepszyło się, skóra się wygładziła, zaczęła zarastać włoskami. Powinnam, wg. zalecenia lekarza, podawać atopicę jeszcze przez trzy tygodnie. Ale nie chcę! Odstawiłam. Kotek niestety znów się zaczął drapać. Nie drapie się przez cały czas, tylko ma takie napady świądu parę razy w ciągu dnia.
Przestawiłam oba kotki narazie na jeden gatunek puszek ferringa, na jagnięcinę, i sądząc po reakcji drugiego kotka, Dyzia - chyba to jest trafny wybór. (one są bliźniakami i jak widać - chorują jednocześnie, najpierw struwity, teraz alergie).
Chciałabym leczyć Lesia w sposób naturalny. Moja prośba do Was: czy znacie jakieś leki homeopatyczne, zioła, którymi mogłabym spróbować mu pomóc? Na alergie i na odporność? A może macie jakiegoś zaufanego homeopatę w Warszawie lub poza, u którego można by np. dostać poradę mailowo? wolałabym nawet początkowo mailowo, bo Lesio już jest po prostu wymęczony wizytami u weterynarzy
martadorota,
Ja leczę swojego psiaka ziołami od dognatural.
http://www.dognatural.pl/...la-psow?start=2
Co prawda nie osiągnęliśmy jeszcze 100 procent poprawy ale nasza wetka mówi, że i tak odnieśliśmy duży sukces. Leczę więc dalej i od paru miesięcy obywa się bez farmakologii.
Nie wiem tylko czy zajmują się też leczeniem kotów ale myślę, że warto zapytać.
martadorota
Dołączyła: 30 Wrz 2014 Posty: 60 Skąd: warszawa
Ja stosuję od paru miesięcy, poprawa jest na tym poziomie, że stan zapalny skóry się nie rozprzestrzenia, zioła trzymają go w ryzach. Ciągle szukam czegoś, żeby ten stan zapalny jednak ugasić...
I tak się cieszę, że od paru miesięcy unikamy sterydów.
Śmierć sterydom!!!
Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać....
bura4
Barfuje od: 1998
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 18 Lip 2012 Posty: 327 Skąd: Rzeszów
Wiek: 40 Dołączyła: 28 Sie 2014 Posty: 92 Skąd: lubelszczyzna
Wysłany: 2015-01-13, 21:22
Anitanet, co Wam dolega? My z Zacią też od kilku miesięcy bez sterydu :) Zamówiłam te zioła i czekamy na nie. Czy ktoś z was stosował czarnuszkę na alergię? Ja dziś kupiłam ziarna, zobaczymy :) Mielę w moździerzu i podaję do karmy, bardzo intensywny zapach. http://www.dziennikzachod...ziola,id,t.html
Nam dolega zapalenie skóry przez gronkowca, może też i alergię...
Czarnuszki nie próbowałam ale tak czy siak, jak przyjdą te zioła to zapytaj czy możesz je łączyć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum