BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Żywienie fretek z chorymi nerkami
Autor Wiadomość
Jo 

Dołączyła: 23 Wrz 2011
Posty: 8
Wysłany: 2011-09-23, 08:31   Żywienie fretek z chorymi nerkami

Witam(y).
My w sumie nie BARFowi, bo nasz senior niestety jest absolutnym "niemięsożercą", ale mała już tak.
Właściwie to szukam porady dla fretki ze zdiagnozowaną PNN i chorym sercem. Freciak jest mięsożerny i tu zaczynają się schody (tzn. dla mnie w sumie nie, ale dla wetów tak). Otóż część wetów twierdzi, że cyt. "podawanie mu mięsa go zabije", część, że skoro nie je niczego innego, to niech je mięso, część, ze mięso i owszem, ale z mniejszą ilością białka i np. z ipakitine.
Wiem, że to mało znany temat, ale może ktoś ma jakieś sensowne rady. Interesują mnie też diety kocie stosowane przy PNN.

Z góry dziękuję.
 
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4844
Wysłany: 2011-09-23, 11:36   

Witaj Jo,
Ja jestem nie "fretkowa" ale za to o BARFie dla kotów z PNN będę wstawiać wkrótce temat w dziale dla kotów "BARF w chorobie i sytuacji szczególnej" :-) . Skoro fretki są tak do kotów podobne pod względem metabolizmu, to sądzę że z informacji będą mogli korzystać także posiadacze chorych fretek. Postaram się to zrobić w najbliższych dniach.
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Jo 

Dołączyła: 23 Wrz 2011
Posty: 8
Wysłany: 2011-09-23, 11:51   

Super, dziękuję.
Natknęłam się w necie na Twoje posty, ale to co mnie interesowało, było wykropkowane.
Postaramy się przełożyć to kocie na frecie, zawsze to lepsze niż wmuszanie na siłę mięsożercy specjalnych karm dla nerkowców, za to mających białko pochodzenia roślinnego.
 
 
harpia 
Ekspert


Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 8 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 713
Skąd: Libiąż
Wysłany: 2011-09-23, 12:32   

Witaj Jo :)

Najważniejsze, który freciak jest chory i jak daleko zaszła choroba, czy to lekko podwyższone wartości biochemiczne, czy już stwierdzona niewydolność?
To ważne bo przy stwierdzonej niewydolności, gdzie wchodzimy już z płukaniem poprzez wlewy, dietę dobiera się trochę inaczej niż przy początkowym stadium choroby.

Przy początkach spokojnie zwierzak spokojnie może sobie w miarę normalnie funkcjonować, nawet bez kroplówek :)
_________________
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
 
 
Jo 

Dołączyła: 23 Wrz 2011
Posty: 8
Wysłany: 2011-09-23, 12:55   

Hej, hej.

Chory Wigo (Marcina pewnie nie kojarzysz - oni mieli Rikiego i Wiga właśnie). 6,5-latek. Stwierdzona PNN. Ostatnio mocznik z 525 zbiliśmy kroplówkami do 290-kilku, ale kreatynina rośnie. Teraz 3,12. :-( Dodatkowo ma problemy z sercem. Wyklucza nam się leczenie - jedne leki szkodzą nerkom (np. Prilium czy Furosemid), drugie nie pomagają sercu. Trochę pat.
Wetka kazała go przegłodzić!!!, bo nie chciał jeść renala ani k/d, a twierdziła, że mięsem go zabiją. Ja uważam, że szybciej zabijemy go głodzeniem, niż dawaniem lepiej dobranego mięsa+dodatków. Po zupełnym ponad dobowym oprotestowaniu przez Wiga tamtych karm (ostentacyjnie nie jadł nic), kazałam dać mięso i zaczął normalnie jeść.
Wyniki ma kiepskie (delikatnie mówiąc), ale... chce jeść (mięso), chodzi, potrafi pogonić inne fretki, domaga się spacerów. Dopóki on daje sobie radę, trzeba "powalczyć".
PS. O pokrzywie już czytałam.
 
 
harpia 
Ekspert


Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 8 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 713
Skąd: Libiąż
Wysłany: 2011-09-23, 14:29   

Krea to największe cholerstwo przy niewydolności, wyniki faktycznie wywindowane, nie fajnie :-(
Postaram się wieczorem opisać jak żyliśmy i jedliśmy z Majeczką, jej lekarze nie dawali dużych szans a już sam fakt, że karmiłam ją tylko mięsem był dla nich równoznaczny ze świadomym powolnym zabijaniem jej przeze mnie :roll:
Dopiero po śmierci Majeczki weci zobaczyli, że tak się da, Maja przeżyła kilka innych fretek z lepszymi parametrami, ale będącymi na suchych renalach i lekach, ona nie dostawała nic poza stosownym żarełkiem, a do picia herbatki.
Zbiorę do w całość i wstawię w miarę szybko.
_________________
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
 
 
Jo 

Dołączyła: 23 Wrz 2011
Posty: 8
Wysłany: 2011-09-23, 14:36   

Dzięki. Wigo nie mój, ale jakby "mój" - trudne do wytłumaczenia, ale pewnie wiesz jak to jest jak chorują zwierzaki przyjaciół z którymi jest się zżytym.

Cytat:
już sam fakt, że karmiłam ją tylko mięsem był dla nich równoznaczny ze świadomym powolnym zabijaniem jej przeze mnie


Wiesz co, ja w PL słyszę to samo (oprócz mojego weta), a jak konsultuję z zagraniczniakami, to już tak nie mówią. Pomysły typu przegłodzimy fretkę, wepchniemy jej na siłę renala albo k/d, doprowadzają mnie do rozpaczy. Tak jak teksty, że nieważne jakie mięso, bo to i tak białko. A przecież każdy typ mięcha ma inny poziom białka czy fosforu i można wybierać takie, które mają mniej.
To samo z Fuzkiem, szanse miał wg wetów małe, a od postawienia diagnozy niedługo minie rok i żyje.
 
 
harpia 
Ekspert


Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 8 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 713
Skąd: Libiąż
Wysłany: 2011-09-23, 15:00   

Jo napisał/a:
Dzięki. Wigo nie mój, ale jakby "mój" - trudne do wytłumaczenia, ale pewnie wiesz jak to jest jak chorują zwierzaki przyjaciół z którymi jest się zżytym.


Doskonale wiem jak to jest, wczoraj ryczałam do telefonu w rozmowie z zupełnie obcą osobą, która dzwoniła do mnie szukając pomocy dla umierającej samisi z niewydolnością nerek, od słowa do słowa i wróciły wspomnienia o Majeczce, ja płakałam za nią, on z bezsilności.
_________________
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
 
 
harpia 
Ekspert


Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 8 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 713
Skąd: Libiąż
Wysłany: 2011-09-23, 19:36   Historia Majeczki - fretki z PNN

Witajcie.
Nie raz proszono mnie o opisanie przypadku Majeczki, długo się do tego zbierałam bo jej odejście nadal wywołuje u mnie ból, Maja była wyjątkowa.

Będę posiłkowała się zapiskami z innej strony, zaraz minie rok od śmierci Mai, rozum bywa zawodny a nie chcę wprowadzić w błąd.

Krótki wstęp, by wiadomo było o kim piszę.
Maja została znaleziona początkiem czerwca 2006 roku na Krakowkiej ulicy, przywiozłam ją do domu, przeraźliwie wychudłą i zestresowaną. Początki żywienia były ciężkie, ona nic nie chciała jeść poza suchym kitekatem, ja uparłam się próbować i podstawiałam jej różnorakie suche, mięsko, gerbery, ale bez powodzenia. W końcu Maja sama pokazała mi co jej odpowiada, upolowała na balkonie jaskółkę i zjadła w kilka chwil...
Na drugi dzień zaczęłam dzwonić po wylęgarniach w celu nabycia piskląt, udało się dotrzeć do wylęgarni gęsiej i takim sposobem Maja zaczęła jeść mięso - całe patroszone tuszki gęsich piskląt.
Z czasem jej jadłospis wzbogacał się o wołowinę, kurczaka, raz dostała gołąbka. Suche odstawiła całkowicie w 2009 roku. Ostatni rok jej życia to były już mielonki z witaminami, wcześniej rolę witamin pełniły specyfiki kupowane w sklepach zoo i dodatki naturalne (żółtka, tran itd)

Choroba Mai ujrzała światło dzienne 10 października 2010 roku, wtedy to pojechałam z nią na przegląd, jej zachowanie zaczęło mnie niepokoić, mocno schudła i piła duże ilości wody a stan zębów i dziąseł był tragiczny (zostały jej trzy zęby w całym pyszczku, reszta musiała być usunięta)

W badaniu krwi wyszedł mocznik 233mg/dl, kreatynina 1.53mg/dl, zalecone zostały wlewy podskórne (sodu chlorek 0.9%) z furosemidem.
Furosemid ze względu na działanie moczopędne, co skutkowało dodatkowym odciążeniem nerek, nie został nigdy Mai podany.

Kroplówki przyjmowała 2x dziennie po około 20-30ml.

Główną zmianą była inna dieta, do tej pory Maja dostawała mieszanki mięso+kości+wypełniacz (wychodziło ok. 15-20% kości, 5-10% wypełniacza czyli marchew i kus kus, reszta to różnorodne mięso z małą częścią podrobów), wtedy byłam nastawiona na różnorodność w mieszance i nie miałam bladego pojęcia o diecie dla chorego zwierzaka.

Nauczyłam się tego w jedną noc.

Pierwszą zmianą było sporządzenie odrębnej mieszanki tylko dla Mai, najważniejszym było
usunięcie kości z mielonki i zastąpienie ich skorupkami kurzych jaj, drugim, eliminacja drożdży i innych dodatków, które zawierają duże ilości fosforu.

Gwoli ścisłości, w diecie chorego na PNN to nie białek powinniśmy się bać, ale nadmiaru fosforu, nalezy wybierać mięso, które ma go możliwie nie dużo. No i bardzo ważne, fretki z PNN chudną, tracą apetyt przez mocznicę (Maja miała mdłości), mięso do mieszanki powinno być tłuste, żadnego zdejmowania tłuszczu czy skóry!

Pierwsza mielonka dla Mai składała się z wołowiny, kaczki i kury, bez suplementów, tylko mięso rozcieńczane wodą i kropelka żółtka dla smaku, Maja jadła to nie grymasząc, przez cały czas choroby największym utrapieniem była waga, którą trudno było utrzymać.

Maja na początku dostała rubenal i ipakitynę, jednak zauważyłam, że przy podawaniu ipakityne, Maja chudła i straciła apetyt. Ipakityna zawiera chitosan, środek, który jest używany w odchudzaniu, podawanie go fretce mija się z celem.
Rubenal odstawiłam po dwóch podaniach, sama aplikacja była gehenną bo lek ma okropny zapach i smak wyczuwalny we wszystkim, dodatkowo zawiera fosfor a to eliminowaliśmy z diety na każdym kroku.

Po 24 dniach diety mięsnej, podawania kroplówek od czasu do czasu (ona bardzo panikowała przy kroplówkach) i wahaniu się parametrów, przyszło pogorszenie, mocznik wzrósł do 228 (z wcześniejszego spadku na 203), mieliśmy białkomocz i krew w moczu, apetyt znikł a maja stała się na powrót osowiała.
Zaczęło się bardziej agresywne leczenie, antybiotyk, codzienne kroplówki jednak poza tym nadal Maja jadła mieszanki i popijała herbatą z pokrzywy.
Powoli wyglądało na poprawę, jednak po 2 tygodniach podjęłam decyzję o odstawieniu kroplówek, które dla Mai były horrorem (dla mnie też), Maja na sam widok butli krzyczała jak żywcem obdzierana ze skóry, nie pozwalała się dotykać, uciekała w najmniejszą dziurę i nie chciała wyjść.

Zamiast kroplówek przestawiłam Maję na herbatki z pokrzywy, zmieniliśmy tylko wsad na korzenie (wcześniej były to liście), napar z korzeni dostawała do mięsa i do picia, rozrzedzony wodą. Ważne było wtedy by przemycać jej możliwie dużo płynów pod każdą postacią, Maja dostawała kostki lodu do zabawy, arbuza (nie komentuje jak go w listopadzie zdobyłam...), chodziła w brodziku i maczała łapki w misce z wodą, lizała mi mokre palce, pomysłowość w tym czasie przerastała moje możliwości :oops:

Takim sposobem dobrnęłyśmy do 26 listopada kiedy to Maja zaczęła brzydko kaszleć, resztką nadziei trzymałam się myśli, że jest zaziębiona, grzałam, poiłam ciepła herbatką z miodem, oklepywałam by śluz zszedł.
Maja umarła pięć minut przed pierwszą w nocy, 27 października :cry:
Kaszel a później śluz był wynikiem schyłkowej niewydolności nerek, nie było ratunku...

Maja była pierwszą znaną mi fretką, która mając postępującą niewydolność, nie dostawała praktycznie żadnych leków i nie była karmiona karmami "nerkowymi".

Od tego czasu pokrzywa jest dla mnie świętym ziołem, te herbatki i napary pomogły Mai jak nic innego.

Najważniejsze fakty bo powyższe może być mało czytelne:

Eliminujemy z jedzenia kości pod każdą postacią, zastępujemy je skorupkami jaj kurzych lub węglanem wapnia

Eliminujemy oleje roślinne i zastępujemy je tłuszczem zwierzęcym (tran, olej z łososia), oleje roślinne są w diecie fretki praktycznie niepotrzebne, nie są trawione i przyswajane, bardzo obciążają wątrobę i te nieszczęsne nerki.

Zmniejszamy procent węglowodanów, zastępujemy je np. poprzez dodanie Colon C

Wyszukujemy mięso z niskim wskaźnikiem fosforu, to nie białek mamy się bać!

Wybieramy mięso TŁUSTE

Karmimy możliwie często, porcją mięsa z dodatkiem wody

Wprowadzamy napary lub herbatę z pokrzywy do picia (można również urosept 1/4 raz dziennie), możliwie często, fretki lubią smak takiej herbatki (o właściwościach pokrzywy napisze pewnie Sihaya w nie dalekiej przyszłości ;)


Nie wiem czy wszystko napisałam, jeżeli posiadacie pytania, piszcie, mam nadzieję, że powyższy tekst do czegoś się przyda.
_________________
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
 
 
T724 

Dołączyła: 26 Mar 2012
Posty: 12
Wysłany: 2012-03-26, 14:35   Dieta dla Nerkowców ( Fretka)

Dzień dobry, założyłam nowy temat mimo iż czytałam inne tematy podobne do tego niewiele z tego zrozumiałam... Mam 4 letnią fretkę chorą na nerki, lekarz zalecił karmę dla nerkowców renal, do dziś karmiona jest tylko tym mimo iż ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ, że tym zwierzakom potrzebne jest białko. Nie jest to usprawiedliwienie ale bałam się podawać jej mięso, bo już niejednokrotnie widziałam ją w okropnym stanie, za każdym razem po badaniu moczu wyniki był podobne : białko w moczu. Chciałabym prosić was o konkretne odpowiedzi, jakim mięsem i w jakich ilościach karmić fretkę? Waży 650g, od jakiegoś czasu je tylko renala ale strasznie sie martwie tym,że ta karma jest nie wystarczająca dla jej potrzeb... Nie wiem czy dobrze zrozumiałam z tego co wyczytałam, jeżeli się mylę proszę o poprawienie mnie - z związku z chorobą nerek, trzeb auważać na ilośc wapnia i fosforu w diecie, słyszałam o suplementach diety ale nie chciałabym faszerować jej niepotrzebnie chemią, więc może są inne naturalne sposoby? ( nigdy nie robiłam jej badań krwi) Oto ostatnie wyniki moczu : http://i41.tinypic.com/347afcn.jpg

Bardzo proszę o odpowiedzi osób, które mają doświadczenie z ta chorobą
 
 
T724 

Dołączyła: 26 Mar 2012
Posty: 12
Wysłany: 2012-03-26, 14:46   

nie wiem jak mogłam przeoczyć ten temat... Spadła mi Pani z nieba, mam chorą fretkę i na razie je Renala :( Boje się podawać jej mięsco, bo lekarze nastraszyli mnie i zakazali jego podawania, Bardzo proszę Panią o podanie jakie mięso może jesć ( kura, indyk itp.) jakie części? Jeżeli dobrze zrozumiałam, można podawać fretce tłuste mięso ( np. uda indyka? ) Skóra jest wskazana? W jakich ilościach mozna je podawać i czy mieszać jej to z nerkową karmą? Słyszałam,że trzeba pilnować poziomu fosforu i wapnia za pomocą chemicznych dodaków, ale nie chciałabym jej tym faszerować, może są jakieś naturalne sposoby? Prosiłabym aby spojrzała Pani na wątek http://www.barfnyswiat.or...php?p=6154#6154 są tam ostatnie wyniki moczu fretki, niestety nigdy nie robiłam jej badań krwi. Bardzo prosze o szybką odpowiedź, bardzo mi zalezy
 
 
Chica 


Barfuje od: 2010r
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 44
Dołączyła: 30 Sty 2012
Posty: 74
Skąd: Mosina/Poznań
Wysłany: 2012-03-26, 14:50   

badanie krwi też jest ważne, poziom mocznika i kreatyniny.
A zanim zacząłeś dawać renala czym karmiłeś ogonka i od kiedy je tego renala?
 
 
 
T724 

Dołączyła: 26 Mar 2012
Posty: 12
Wysłany: 2012-03-26, 14:55   

Zanim przeszła na karmę dla nerkowców( jakieś 3 tygodnie ), jadła normalne mięso ( mieszanka kurczaka, indyka, wołowiny ) jajko, tran, od czasu do czasu malt pasta, prapryka, pomidor, banan.
Wcześniej mocznik też był podwyższony, z kreatyną nigdy nie było problemów, jeżeli to pomoże mogę zeskanować wcześniejsze wyniki fretki

Jestem gotowa wydać na nią każde moje pieniądze, jeszcze dziś kupię jej mięso ale najpierw chciałam aby ktoś mądrzejszy wpowiedział się w tej sprawie i podpowiedział jakim mięskiem karmić.
 
 
harpia 
Ekspert


Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 8 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 15 Wrz 2011
Posty: 713
Skąd: Libiąż
Wysłany: 2012-03-26, 17:41   

Witaj.

Najważniejsze i jak najszybsze to badanie krwi, biochemia (kreatynina i mocznik), bez tego nic nie zdziałasz bo nie wiesz co tak na prawdę dzieje się z nerkami, badanie moczu jest niemiarodajne i nie można na jego podstawie wystawiać diagnozy.

Od razu usuń tego renala i daj jej mięso jakie jadła do tej pory, tą karmą tylko dobijasz nerki, jeżeli faktycznie toczy się niewydolność.

Jednak bez wyników badań krwi, nie wiele mogę pomóc, skąd jesteś?
_________________
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
 
 
T724 

Dołączyła: 26 Mar 2012
Posty: 12
Wysłany: 2012-03-26, 19:02   

Lekarze nie chceli za bardzo robić badań krwi, żeby jej nie stresować i narazie bazowali na badaniach moczu,.
Jestem z pyrzyc, okolice szczecina, dojeżdżamy do 2 weterynarzy, Pro Amicis i aktualnie do szczecina lecznica Pana Andrzeja Pępiaka. Na początku jeździliśmy do Stargardu, bo kilka razy tez mielismy problem z nerkami, tym razem lekarz też postawił diagożę o nerkach, dostawała kroplówki, zastrzyki, i aminokwasy((?)taki żółty płyn na w2zmocnienie),lekarz zaproponował dietę renal; byliśmy tam 2 razy, ale w pewną sobotę fretka była w naprawdę kiepskim stanie nie moglismy sie dodzwonic do naszego weterynarza, wiec pojechalismy do lecznicy w Szczecinie, gdy juz bylismy na miejscu była w stanie agonalnym :(, wcześniej pomyślałam,że czymś mogła się zatruć, bo miała bardzo silne wymioty, nie piła, nie jadła, znowu dostała kroplówkę i gdy wrócilismy do domu ożywiła się, nawet piła wodę i załatwiła się ( czarna biegunka ) kilka razy a za każdym razem kupka wyglądała normalniej. Odwiedziłyśmy lecznice 2 razy, tym razem dostała tylko zastrzyki moczopędne, a później zrobiliśmy wynik moczu, mamy przyjechac na poczatku kwietnia i wtedy zdecydować o badaniu krwi.

Zjadła papkę z udka kurczaka i zmielonych skorupek jaj( na szczęście bez marudzenia ) Pospała półgodziny, wstała i zaczęła rozrabiać :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne