jeju, w życiu się z kotem tak nie certoliłam! kocicom oczywiście się nie podoba obcinanie, ale z każdym kolejnym jest łatwiej, bo zaczynają jarzyć, że w końcu puszczam jak skończę
Zapraszam Ja też się nie certolę, ale pracuję rękami i nie mogę ich stracić
Wczoraj straciłam cierpliwość, rozwiązałam problem siłowo odpowiednio się zabezpieczejąc... Ciekawa jestem czy weźmie sobie do serca nauczkę i następnym razem podda się obcinaniu po dobroci, czy przeciwnie - wkurzy się natychmiast...
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2016-02-09, 21:58
Jak to dobrze, że moje darmozjady obsługiwalne są i obcinanie pazurków nie stanowi żadnego problemu. Mówię po prostu "choć obcinamy pazury, bo drapiesz" i tak po kolei cała szóstka załatwiona. Czesanie to przyjemność zwłaszcza że przysmaczek czeka a naszych wetów chyba lubią, bo też za dużego problemu nigdy u nich nie robiły.
Szczęściara jestem
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2016-02-10, 08:29
a widzisz coztego, ja zawsze przechodzę do metody siłowej i nie ma to tamto, muszę skończyć,
przysiądę, przygniotę czym trzeba i walczę do skutku
przecież jestem silniejsz
hej, nie mogłam znaleźć podobnego tematu wiec wpisuje sie tu, jeśli coś juz jest gdzieś w tym temacie to prosze o przeniesienie.
W czerwcu dokociłam mojego rudzielca małym 3 miesiecznym kociakiem. Rudy ze stresu dostal SUK koty sie nie dogadały, w ramach próby od połowy września wyladowalismy na 1,5 miesiaca u moich rodziców zeby zmienic teren na wiekszy, inny itd ze moze bedzie łatwiej. Duzy nadal fuczał na młodego ale była jednak lekka poprawa. Zdecydowałam sie wiec wrocic z nimi do domu - i szopka zaczeła sie od nowa. Po kontakcie z behawo wetem, koty zostały rozdzielone - młody trafił do rodziców i w sumie został tam juz na stałe. Przynajmniej ja na razie bo u rudego wyniki nadal sa srednie, ciagle problemy z wynikami moczu.
Z młodym natomiast wszystko było ok, rodzice go rozpieszczaja, ma duzy dom dla siebie, ogromne ilosci zainteresowania trwało to dwa miesiace (lacznie z moim pobytem u nich, to wiecej czasu spedził w domu rodziców niz moim)...Ostatnio jednak Kajtek obecnie 9 miesieczny kociak zaczał gryźć - jak nie podoba mu sie za długie juz siedzenie na rekach to zaczyna gryźć po rece i to nie do konca delikatnie, potrafi tez podejsc polasic sie i nagle tez ugryźć. Do tego jakis tydzien temu zaczal sie "odgryzac" - jak sie na niego krzyczy (podniesniony glos, zadne tam wrzaski czy przemoc fizyczna) ze czegos niewolno albo ze niedobry kot bo cos broi czy własnie gryzie, to siedzi i patrzy sie na osobe krzyczaca i potrafi nagle skoczyc np. do twarzy albo odwrócić się, skoczyc i dziabnac w łydke...
nie wiem co sie stalo, to był kochany słodziak, ciagle sie bawił, w duszy mial duzego ktory na niego fuczał itd, tulił sie, rozrabiał i taki jet nadal plus własnie pojawienie sie takich zachowac.. ktos cos moze podpowiedziec ? obawiam sie zeby to nie eskalowało, ni i zaczynaja ie te ugryzienia robic bolesne
Kastracja już była mial wtedy 6 mcy. Dodam jeszcze ze kot jet wybawiany, zarowno przez rodziców jak i zaprzyjaźnionego 10 latka, wiec nuda tez opada
A i ewentualne dokocenie Kajtka (wiem ze czesto sa takie głosy) odpada całkowicie. Dokocenie mojego rudzielca z Kajtkiem skonczyło sie tym ze młody musial trafic do rodziców (dzięki bogu bo inaczej musialabym mu szukac jakiegos domku i chyba by mi serce pekło) - rudy niestety rozchorował się ze stresu, praktycznie z dnia na dzień i od czerwca ciagle jest na lekach (za wysokie PH, struwty, leukocyty, bakterie, podwyższony mocznik). Poza tym ja mam kota, siostra ma 2 i teraz rodzice - świeta spedamy razem wiec beda 4 koty razem (rudy rozdzielony z kajtkiem całkowicie, zamianka pokojów w których beda osobno) i rudzielec trafia do rodzicow jak jade na urlopy (do tej pory nei było z tym problemu, teraz siostra bedzie na ten czas brala młodego do siebie bo jej koty sa dwa i lepiej akceptuja trzeciego gówniarza).
szukam wiec innej alternatywy i przyczyn takiego zachowania. na czas swiat zakupilam juz obrózki dla rudego i Kajtka feromonowe - zastanawiam sie czy nie załozyc jej młodemu juz teraz moze go to troche uspokoi ...
Mieszkam z ok. dwuletnim kotem od prawie 1,5 miesiąca.
"Do poprzednich opiekunów trafił jako kocię zbyt wcześnie zabrane od matki i rodzeństwa, więc nie nauczył się tego wszystkiego, co powinien. Dodatkowo, ludzie bawili się z nim rękami, a nie zabawkami i miał trudność w odróżnieniu zabawy od prawdziwego polowania. Gdy urósł i jego zachowanie stało się bolesne, to zaczął być karcony, czego nie rozumiał. Człowieki wpadły więc na pomysł kastracji, bo wtedy przecież wszystkie koty łagodnieją i "mądrzeją". No ale nie tu, więc był nadal prześladowany, aż w końcu dostał solidny wpi...al i wyleciał przez okno. Tak trafił na ulicę."
Historia w cudzysłowie jest zmyśloną przeze mnie, ale nie jest nieprawdopodobna. Kocur do schroniska trafił wykastrowany, a opis lekarza przyjmującego może wskazywać na wypadek z udziałem samochodu lub dotkliwe pobicie.
Gdy Kocur jest trochę zaspany i kładę go na sobie, to wtula głowę pod mój podbródek, liże szyję i jest wtedy małym kocięciem. Po kilkunastu minutach robi mu się za gorąco i schodzi na podłogę, ale jesteśmy wtedy przyjaciółmi. Gdy wracam z pracy, wita mnie radośnie, Często przychodzi na kolana, lubi jak go czasami "przelotem" podrapię za uchem, albo pochwalę mówiąc "ale grzeczny kocur". W tej chwili też mi mruczy pod nosem, leżąc koło komputera. Miły, grzeczny, wesoły i pojętny kot.
Czasami jednak zamienia się w pana Hyde'a i są to zmiany zbyt częste, żebym je zignorował. Gryzie moje ręce, gdy czegoś chce i gryzie, gdy czegoś nie chce. Wypuścić na balkon - ugryźć, dać michę - ugryźć, przestać głaskać - ugryźć itd.
Nie pomaga zostawienie go i odejście, bo za sekundę skacze na łydkę od tyłu i gryzie. Nawet jak odejdę i usiądę przy biurku, to przychodzi po chwili z wielkimi gałami i skacze na rękę albo nogę i... gryzie.
Ostatnio zbiłem go z tropu wyprzedzając jego atak o pół sekundy swoim atakiem i przewracając, że niby dla zabawy, ale to raczej nie jest rozwiązanie.
Gdy złapie dwa moje palce, to szeroko rozwieram nimi jego paszczę i wtedy jest to dla niego mało komfortowe i odpuszcza. Chyba, że za chwilę postanowi się odgryźć, dosłownie.
Raczej wie, że tego nie lubię, bo czasami uścisk staje się słabszy jak mu łagodnie powiem "nie gryź". Nie zawsze.
Okleić się taśmą dwustronnie klejącą, wysmarować musztardą?
Brak mi pomysłów, może coś podrzucicie?
Od samego początku był dość odważny, ale ucieka do łazienki jak założę czapkę. Nie chcę jej nosić całymi dniami.
Co ciekawe, w stosunku do mnie w ogóle nie używa pazurów (tylko podczas zabawy zabawkami). Pewnie dzięki temu jeszcze żyję.
Ostatnio zbiłem go z tropu wyprzedzając jego atak o pół sekundy swoim atakiem i przewracając, że niby dla zabawy, ale to raczej nie jest rozwiązanie.
Chyba właśnie to. Z moich obserwacji. Mam dwójkę kociego rodzeństwa - Korę i Oskara. Z reguły żyją wręcz idyllicznie ale parę razy zdarzyło się, że w Oskara coś wstąpiło i próbował nad nią dominować. Kora, chociaż jest ze dwa razy słabsza fizycznie, kontratakowała z taką furią, że szybko odpuszczał. Widocznie kocury tak mają, że chcą czasem przetestować kto jest mocniejszy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum