Ja tu co prawda z mniejszości narodowej (fretki ), ale też z problemem kłaków - nie mam pomysłu, jak im pomóc w tym okresie.
Wyczesywanie - ciężko idzie, próbowałam, fretki mają troszkę różne futro od kotów, chyba odrobinę gęstsze, nie wychodzi tak łatwo pod grzebieniem. Jedyne co mogę, to wyskubać, z tym, że nie zawsze łatwo odchodzą włosy, a fretka przy zabiegu niemiłosiernie się irytuje i pyskuje :)
Wymioty - nie spotkałam się z fretką, która w ten sposób pozbywa się kłaków z żołądka.
Malt soft - nie chcę podawać, bo sam syf, wolałabym coś naturalnego :)
Trawa - fretki nie zjedzą, co lepsze - wykopią trawsko, ubabrają siebie, parapet i firankę, po czym radośnie się w tym uwalą do góry kołami :)
Wyczytałam też, że można zwiększyć ilość siemienia lnianego - zwiększyć, czyli codziennie do karmy?
Od miesięcy już z kotów leci futro. Sanji z gładkiego zrobił się zmierzwiony, wypada mu zarówno taki 'puszek' niby podszerstek, jak i włos. Cirdan do samo.
W ciągu MINUT od odkurzania po domu zaczynają fruwać kłaki.
Abstrahując od problemu z wypadającym futrem, pozostaje taka kwestia:
Sanji 'odkłacza' się wymiotując. Czasem są to 'placki' futra i ok. Niepokoi mnie jednak, że najczęściej jest to uformowany już chyba w jelicie zbity kłąb. Jak pierwszy raz mi się taki trafił, to byłam przerażona, że kot wymiotuje kałem. Zdarzało mu się to od początku przejścia na barf (na chrupkach to zawsze były 'placki'), ale w ostatnim czasie się nasiliło i w zasadzie już same takie uformowane lecą. Zapaszek nieziemski, fermentacja i co tam jeszcze.
Pytanie brzmi: czy dla kota to normalne? Szkodliwe?
Barfuje od: 04.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 05 Cze 2012 Posty: 247 Skąd: UK
Wysłany: 2012-07-14, 12:20
Przy takich wahaniach temp jaki mamy w tym roku, moje koty strasznie lnieja- non- stop, podaje im troche wiecej siemienia lnianego- codziennie i sytuacja sie ustabilizowala. Sprobuj moze z siemieniem, ktore powinno wytworzyc wiecej sluzu w jelitach i jamie zoladka i przepchnac klaki.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-07-14, 20:50
Terhie napisał/a:
Niepokoi mnie jednak, że najczęściej jest to uformowany już chyba w jelicie zbity kłąb. Jak pierwszy raz mi się taki trafił, to byłam przerażona, że kot wymiotuje kałem.
Tak to się właśnie dzieje - koty potrafią zarzucić treścią z początkowego fragmentu jelita cieńkiego. U nas niektóre koty też wymiotują takimi uformowanymi "kabanosami" z kłaków. Inne przepychają kłaki przez jelita i wydalają wraz z kałem. Usunięcie kłaków "górą" poprzez wymioty jest dużo lepszym rozwiązaniem dla kota, dlatego warto podawać trawę, kiełki & sok z trawy, które wspomagają ten proces. Podawanie gluta z siemienia i innych środków poślizgowych ma sens wówczas jeśli kłaczki zalegają w jelicie i bliżej im do końca przewodu pokarmowego.
Barfuje od: 04.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 05 Cze 2012 Posty: 247 Skąd: UK
Wysłany: 2012-07-14, 21:22
Sihaya, a jesli kot sie meczy przy wymiotach? Ogolnie wymioty sa dosyc meczaca czynnoscia, dlatego wydawalo mi sie, ze lepiej zeby szlo tylem... Czyli ogolnie lepiej zeby gora?
Uspokoiłaś mnie trochę, Sihaya. Sanji niestety jest obojętny na trawę, Cirdan podgryza wprawdzie szczypiorek, ale on z kolei nie zrzuca kłaków (zalety krótkiego futra).
No dobra, a jak rozpoznać, gdzie zalegają kłaki (o rany, śmieszą mnie czasem te "kocie" pytania, jak mruczek leży obok, a ja tu o jego prywatnych sprawach w internecie... )? Przy barfie, gdzie kupa nie jest codzienna, niełatwo mi określić, czy kot jest "zatkany".
Edmundo - tak, lepiej górą Powiedzenie "rzyga jak kot" nie wzięło się znikąd.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-07-14, 22:55
Sam akt wymiotowania różnie się odbywa u różnych kotów, u niektórych trwa to kilka sekund, innymi rzuca i wstrząsa przez kilka minut, widać, że kota mdli, chodzi jak struty, mlaska językiem, niejednokrotnie wydaje też dziwne dźwięki. U większości moich kotów odbywa się to zwykle błyskawicznie, kilka sekund, jeden błyskawiczny chlust z odrzutem na pół metra . Jeden zje trochę chrząstek, które "pogruchoptają" mu trochę w żołądku i za jakiś czas jest efekt w postaci tęczy kłaków z domieszką lekko nadtrawionych chrząstek. Po wymiotach kot jak nowo narodzony, pomimo, że pewnie odczuwa jakiś tam dyskomfort spowodowany zarzuceniem "soków żołądkowych" do przełyku. Pozostałe moje koty w ogóle nie wymiotują. U mojego ś.p. persa nigdy nie szło tak łatwo, kot przez pół dnia chodził jak struty i wręcz wył coś w stylu aułaułauł... zanim wydalił z siebie górą kłaki zbite w warkocze w całkiem sporych ilościach.
Po objedzeniu się przez kota różnego rodzaju zielskiem, na efekty nie muszę długo czekać. Dostęp do trawy, kiełków owsa, czy ulubionego papirusa reglamentuję, wystawiam co najwyżej na 1-2 dni w tygodniu. Myślę też, że pukle włosów, zwłaszcza jeśli sierść jest sztywnawa, podrażniają żołądek i jelita, a w takiej sytuacji lepiej jest się ich pozbyć z kota tą samą drogą, którą trafiły, tym bardziej, że te zalegając utrudniają wchłanianie składników pokarmowych.
Terhie napisał/a:
jak rozpoznać, gdzie zalegają kłaki
Ciężko jest zajrzeć w kota, to prawda. Dobrym wyjściem jest profilaktyczne podawanie zielska do konsumpcji albo soku z trawy (u bardziej wrażliwych) i sprawdzanie, co znajduje się w wymiocinach. Wyrywkowe oględziny kup, też dadzą odpowiedź, czy kot wydala sierść dołem - jeśli jest jej dużo, powinniśmy być zaniepokojeni, wspomóc wydalanie kłaczków raczej górą i nie rezygnować z podawania glutków chociażby z siemienia.
Taki problem mam z Wikim, on duzo wydala tylem. Nieraz musze mu kupe wyciagac , za bardzo wisi na wlosach i nie wychodzi sama cala. Jego qupa sklada sie z malych bobaskow polaczonymi wlosami Trawe je, szczegolnie z rana i pozniej wymiotuje ale sama slina bez klakow, bardzo zadko ma kulki wlosowe w wymiotach. . Nie podaje zadnych past odklaczajacych, nieraz daje jak mysle ze moze (przeczucia) byc zatkany. Mam sie niepokoic? Jak tak, to co mam zrobic? Moze tutaj siedzi problem z tym jego ciezkim jedzeniem, moze ma za ciezko na zoladku i dlatego nie chce jesc.
Barfuje od: 3 lata
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 18 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 887 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-07-15, 08:18
U mnie Lucyfer regularnie (ok. 1x w tygodniu lub co 2 tygodnie) się sam odkłacza górą. Wygląda to tak, że pompuje chwilę i wymiotuje takimi "kiełbaskami" zbitej sierści, które wyglądają jak kupa. Zwykle wypada jedna lub dwie takie kiełbaski.
Aby mu pomóc podaję mu raz na jakiś czas gałązki palmy (gatunek nieszkodliwy dla kotów), które wcina i zwykle na 2 dzień jest efekt w postaci pawika. Dodatkowo traktuję go furminatorem minimum 1x w tygodniu wyczesując drugiego kota z niego. W kupach czysto i bez kłaków.
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 1134
Wysłany: 2012-07-17, 09:02
zauważyłam ze niektór emoje koty zygaja tymi "kłaczastymi kiełbasami"
inne nie
moja najstarsza jest szybka do tego,zawsze odkłacza sie w ten sposób (100% mięsożerna)
mam jazdy z tym,bo juz kiedys maiła niedrożnośc ,zabieg ..wiec boje sie zeby sie nie powtórzyło
reszta kotów,ajkie by u mnie nie były ,nie odkłaczją sie górą ,w kazdym razie zadko
bardzo
sa sucho-mięso w 50 %
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-07-17, 09:39
Od maja moje futra mieszkają w volierze i maja dostęp do różnych trawek i zauważyłam, że pawiki w postaci "futrzanych kiełbasek" pojawiają się regularnie.
A jeśli futra się "pierzą", trawa jest dobrodziejstwem natury.
Może zostanę opiórkana, ale ja podaję pastę odkłaczającą. Kocią trawkę posiałam raz, zainteresowanie zerowe, tylko robiła za wątpliwą ozdobę parapetową. No, może z raz Ofelia wygrzebała trochę ziemi. Na spacerze kociasta ma dostęp do trawy, ale rzadko skubnie, musi mieć odpowiednią trawę - taką dużą, grubszą, a nie jakiś byle szczypiorek. W dodatku raczej nie połyka, a tylko przeżuwa. Zielistkę jej hoduję, ale słabo mi to zielsko rośnie (chyba przeczuwa, że jest przeznaczone do konsumpcji, a właściwie do zmemłania). Efekt taki, że niedawno Ofelia zaczęła rzygać filcem lub niestrawionym żarełkiem. Apetyt oczywiście spadł znacząco (a ona i tak słabo je). W tej sytuacji wolę nie rezygnować z past odkłaczających. Już i tak musiałam zacząć podawać mocniejszą (Bezopet bodajże). Na razie wymioty ustały.
Maciejka
Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012 Posty: 301 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-07-23, 17:10
Moje futerka do tej pory jakoś sobie radziły, w razie potrzeby podjadały trawkę (stale dostępna).
Ale to ostatnie potężne linienie dało nam sie we znaki. Kłaki fruwały i zalegały wszędzie. Niby koty są krótkowłose, ale wyczesywałam z nich potężne ilości sierści, a głównie podszerstka.
Czaruś zaczął rzygać, ale tak często, żę się przestraszyłam. Kłaki były tylko w pierwszej porcji. Chyba sobie podrażnił przewód pokarmowy, bo zwracał wszystko. W końcu ten żarłok stracił apetyt.
Zaserwowałam im Bezopet i jedzenie częściej, ale w małych porcjach; lekkostrawne, bez kostek i zero przysmaczków. Po 2 - 3 dniach było trochę lepiej. Kot weselszy i zaczął mieć apetyt.
Jednak nie ma żadnych regularnych "zrzutów". Co prawda w kupkach też sierści nie widzę.
Czy to możliwe że wszystko wyczesałam?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum