Barfuje od: 11.2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 6 razy Dołączyła: 06 Cze 2012 Posty: 356 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-02-06, 23:56
Zupek chińskich nie cierpię odkąd na studiach po przeprowadzce mieliśmy przez dłuższy czas tylko czajnik elektryczny. Zupek chińskich najadłam się po wsze czasy... ale piątkę przybijam, bo zazwyczaj jem byle nie być głodna
_Jadis_ napisał/a:
Jak ktos nie dba o to co sam je to w zyciu nie spojrzy na swojego psa/kota i nie pomysli o tym co to biedne zwierze je...;/
Nie zgodzę się. Osobiście jestem przykładem dbania o koty, niedbania o siebie. I nie chodzi o chwalenie się, bo nie ma czym, doprawdy, ale o to, że to nie jest reguła.
Nie mówiłam , że to REGUŁA.
Ja nalezę do tego najwyraźniej węższego grona, które dba o koty i o siebie - a nawet czasem i o TŻ (choć o nas dbam o wiele bardziej odkąd zaczęłam dbać o koty właśnie) poza tym uwielbiam gotować więc dla mnie to wręcz przyjemność.
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Zaproszone osoby: 2
Wierciłapa [Usunięty]
Wysłany: 2014-02-07, 11:17
mój TŻ po tym jak wczoraj odebraliśmy koninkę, indyczka etc, stwierdził że te nasze "darmozjady" lepiej jedzą od nas I coś w tym jest
Ja muszę się przyznać, ze staram się myśleć co jem, ale na pewno nie jest to tak dobrze zbilansowane jak posiłki moich psiaków.
Dopiero od jakiegoś czasu, na pulpicie obok kalkulatora BARF pojawił się kalkulator posiłków... dla ludzi I wyszło szydło z worka, że braki białka mam dziennie ogromne
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2014-02-07, 11:38
Wstyd się przyznać, ale ja kocham mięso każde... śmieją się ze mnie, że jestem taka jak moje koty, nie ma mięsa wszyscy głodni Różnica tylko taka, że koty jedzą surowe a ja przetworzone.
U mnie też psiaki odżywiane są o wiele zdrowiej niż ja W końcu łatwiej utrzymać kogoś na diecie niż siebie
Ale i tak przy nich zmieniam się na lepsze . Dzięki długim wieczornym spacerom (8-11km, tak by mr foch nabrał apetytu) spadam z wagi, a niestety mam z czego. Dodatkowo niektóre bardzo kaloryczne grzeszki mogą iść w zapomnienie, a wracając wykończona nawet nie mam siły na wieczorne podjadanie
Przez ostatnie 9 lat musiałam brać regularnie leki rozkurczowe na astmę, inaczej czułam uczucie ciężkości na płucach (nasilało się to szczególnie w stresowych sytuacjach, a studencki dymek niestety też nie pomagał). Teraz praktycznie je odstawiłam
Palenie też rzuciłam przez psy, ale to już 6 lat temu gdy pojawił się Altek. Fajniej było móc więcej na nie wydawać
Pozostało tylko zamiłowanie do duetu alkohol+ papieros , no ale przez psy na imprezy też na szczęście chodzę rzadko i wcale mi ich nie brak
edit
I jeszcze dodam, dzisiejsze śniadanko. W końcu jak już się brudzi blenderka do zrobienia psiakom musu warzywno-owocowego to można i zrobić porcję dla siebie
Ooo, bez wątpienia sierściuch je lepiej niż my. Mało tego, on wygląda lepiej niż ja. Nero ma ładny błyszczący włos - ja łamiące się matowe kudły. On nie ma problemów żołądkowych - ja bóle brzucha stanowczo za częste. On ma świetną energię i radość na pysku - ja do tryskających energią nie należę.
Co zrobić... Przecież sama siebie na barf nie przestawię
Ale za to dzięki długim spacerom pozbyłam się w końcu bólu kręgosłupa! Obopólny zysk i przyjemność zarazem.
Barfuje od: 03.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 663 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-02-07, 19:19
szafirka napisał/a:
Nero ma ładny błyszczący włos - ja łamiące się matowe kudły. On nie ma problemów żołądkowych - ja bóle brzucha stanowczo za częste. On ma świetną energię i radość na pysku - ja do tryskających energią nie należę.
Kochana, ty masz rozwiązanie swoich problemów pod nosem!! Bez gryzienia kości
Drożdże na włosy.
Glinka na żołądek.
Tauryna na szczyptę energii.
[Jak się nie zmienić diety, to chociaż podbierać suple zwierzowi!]
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-10, 07:12
trinity napisał/a:
lubię tego małego kociego manipulatora i dogadzanie mu. Ale twarda też potrafię być i jak przychodzi o 6:00 rano i liże mnie po oczach, to nie może liczyć na posiłek. Najpierw sen, potem kocie jedzenie.
moje budzą mnie koło 4 nad ranem (to pora na poranne polowanie dla kotów). Żeby pospać dalej, daję im jeść. Najedzony koty, to spokojne koty - idą spać same i wtedy ja też mogę pospać .
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-09-10, 11:12
Ja też wstaję o świcie wyłożyć jedzenie kotom. Wcześniej próbowałam "wygrać"... ale co to za wygrana i dla kogo - kot głodny, smutny płacze albo snuje się po domu hałasując, a ja i tak nie śpię, tylko udaję, żeby "wygrać" z kotem. A tak wstaję, daję Tuli mieszankę, Aurelce przepiórkę - i śpię do której chcę, a najedzone koty ze mną.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum