BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Hyde Park - Kącik wkurzonego barfera
Dieselka - 2014-04-18, 17:05
Nina_Brzeg napisał/a:
Też za lekarzami nie przepadam ale miałam już kilka sytuacji, w których byli konieczni i metody alternatywne mogłabym sobie w buty wsadzić. Np przy zapaleniu ucha zewnętrznego, przy którym się uparłam, że sama spróbuję się wyleczyć. Efekt taki, że musiałam brać dwa antybiotyki bo tak mi się to zapalenie rozhulało. 2 tygodnie wyjęte z życiorysu. Mam szczęście, że mam dobrą odporność i taka tona antybiotyków nie wywołała lawiny kolejnych chorób.
Witaj w klubie :D
Też "twarda i niezależna" byłam i jakieś magiczne, domowe sposoby wyszukiwałam. Doprowadziłam się do takiego stanu, że jak doszłam do lekarza to on uwierzyć nie mógł ile zjadłam tabletek tramalu a nadal stoję o własnych siłach. Ja wyłam z bólu a dawka leku przekroczona kilkukrotnie. Powinnam zaśliniona leżeć i nawet już nie widzieć "pięknego i kolorowego świata". A ja nie dość że byłam w pełni przytomna, to jeszcze zaryczana że boli. Jak mi dał antybiotyk (nie pamiętam 3 czy 4tygodnie musiałam brać, bo pierwszy był za słaby a później nie mogłam doleczyć) i ból zelżał, to nawet rozmowy telefonicznej rozłączyć nie zdążyłam, jak na podłogę spłynęłam :PNina_Brzeg - 2014-04-18, 17:13 Dieselka, też ucho?
Wiele rzeczy sobie zrobiłam (zawsze było mnie wszędzie pełno) ale NIGDY NIC nie bolało mnie tak jak zapalenie ucha.
Ręka pogryziona przez psa też była mało fajna, ale to jednak ręka, nie głowa. Też sama próbowałam leczyć, płukać, itp. Poszłam do lekarza dopiero jak mi zielona ropa zaczęła wychodzić z przedramienia (ta ropa była tak gęsta jak zimny budyń...). Wydawało się, że jest już lepiej a po prostu ten ropień rósł sobie głębiej, między dwoma dziurami w ręce. Urocze to było...
DOPISANE
Ja mam ten komfort, że mam pewność, że jeśli dostaję antybiotyk to jest on potrzebny. Moja lekarka rodzinna jest mocną przeciwniczką antybiotyków i w ogóle przemysłu farmaceutycznego ;)Dieselka - 2014-04-18, 17:15
Silvena napisał/a:
Do lekarza najlepiej chodzić prywatnie....
z tym się nie zgodzę.
Kwalifikacje lekarza nie zależą od miejsca w którym przyjmuje.
Moja mama chodzi tylko do klinik przyszpitalnych bo w razie czego wszystkie badania ma szybko robione + lekarze są na bieżąco z różnymi sprawami. Swoją drogą mama ma koleżankę, której mąż jest super-hiper mega figo-fago lekarzem (ordynator wydziału, był rektor akademii medycznej i ogólnie wielka presona). No i koleżanka oczywiście po znajomości chodziła do najlepszych prywatnych.... do czasu :) teraz też tupta do klinik :)
Koleżanka z baaaardzo chorym dzieckiem (gdzieś pisałam, że 80%jelit dzieciaczek na wierzchu miał). Rodzinka wściekle zamożna, tak że pieniądze się tam zbytnio nie liczą. Cała ciąża prowadzona właśnie w przyszpitalnej klinice bo tam było najlepiej.
Druga koleżanka z ciążą bliźniaczą. Wielkie fanfaramfa, firma wykupiła prywatną opiekę medyczną. Lekarz wielce ąę. I koleżanka nagle się dowiaduje, że szybko do szpitala bo jedno dziecko umiera. Panika, szpital a tam wszyscy patrzą ze zdziwieniem bo połowy badań nie ma zrobionych, nie ma podstaw żeby w jakikolwiek sposób takie tezy stawiać, dzieciak zdrowy. Ciąg dalszy był prowadzony tam a i tak był strach, bo nie zostało zbadane .... coś tam, co widać tylko w określonym okresie ciąży a to warunkuje czy poród może być naturalny czy konieczna cesarka. więc niejako została przez to zmuszona do cesarki, bo nie można było ryzykować.
Dlatego u mnie wszyscy się leczą publicznie :)
Oczywiście z wyjątkiem kwestii dentystycznych :PInes - 2014-04-18, 17:19
Tufitka napisał/a:
Ci którzy weterynarię studiują, niech się o ludziach (w sumie to ssaki) pouczą, będą nas leczyć razem z naszymi "zwierzami"
Nie wiedziałam, że jest też RC dla ludzi... Dieselka - 2014-04-18, 17:21 Nina, ucho, ucho :)
Ja mam ogólnie kijowe uszy, bo regularnie zapalenia miewam. I zgadzam się - ból okropny. Serio, tramal jak cukierki jadłam a po prostu wyłam.
A to wszystko przez to, że próbowałam ominąć lekarza. Skończyło biegiem na pogotowie, gdzie przesiedziałam 4h na korytarzu i nikt mnie nie przyjął (a ja autentycznie siedziałam już na podłodze, bo nie dawałam rady na krześle) i płakałam.
Po 4h się poddałam i na cito pobiegłam do rodzinnego. Ależ ochrzan dostałam.... :P
Dlatego teraz nie kombinuje. Jak minimalnie czuję to mogę domowo ale pierwszy ból a ja się już stawiam po antybiotyk (nawet mam już swój ulubiony :P)
a rany po ugryzieniach to dobre są. Bo niby z wierzchu się zagoją a w środku armageddon Nina_Brzeg - 2014-04-18, 17:22 Wszystko zależy od miasta i konkretnych lekarzy. Np ginekolodzy. Mam ten temat teraz na bieżąco, od sierpnia byłam u 5 ginekologów. Normalnie chodzę do babki na nfz (na cytologię i zwykłe kontrole) ale jak zaczęły się moje problemy z endometriozą to miałam ochotę tę lekarkę udusić, tak mnie nastraszyła (nowotworami, itp). Później zaczęłam chodzić do prywatnych. Jeden to po prostu tragedia... Drugi bardzo sensowny i zostaję u niego do normalnych kontroli, itp. Trzeci to ginekolog onkolog, pracuje w wielu miejscach, również w szpitalu i facet ma taką wiedzę, że szczęka opada.
[ Dodano: 2014-04-18, 17:25 ]
Jak czuję, że coś mi się z uszami zaczyna dziać, sięgam po krople cue. Banalny skład a ZAWSZE mi pomagają.
Ugryzienia są fajne, to fakt. Na szczęście psie zaliczyłam tylko raz. Szczurzych o wiele więcej i też bywało nieciekawie ale skala mniejsza.vesela krava - 2014-04-18, 17:35 A propos lekarzy przyjmujacych pulicznie i prywatnie... Na poczatku studiow stalo mi sie cos z okiem (jak sie pozniej okazalo - uszkodzenie rogowki). Objawy dosyc wymowne : lzawienie, niemoznosc zamkniecia oka i przeokropny bol. Poszlam publicznie do okulisty, ktory co prawda mnie wysluchal, ale mnie nie zbadal - nie pisze o badaniu wzroku, bo nie po to poszlam, ale podstawa jest badanie lampa szczelinowa... Koles mi po prostu wyznaczyl termin nastepnej wizyty - chyba tydzien pozniej - z tego co pamietam na badanie wzroku z rozszerzeniem zrenic czyli zupelnie od czapy. Poszlam sobie prywatnie do przychodni gdzie starsza pani okulistka mnie przebadala na wszystkie strony i wyszlo uszkodzenie rogowki. Tylko ze musialam za te diagnoze zaplacic 50 zl. Pozniej zobaczylam ze ten sam okulista, ktory mnie olal w przychodni publicznej, przyjmuje tez odplatnie tam gdzie bylam. Mam wrazenie, ze na platnej wizycie troche inaczej by mnie potraktowal...Dieselka - 2014-04-18, 20:14 ja nie mówię o tych takich dziwacznych ośrodeczkach :)
Toć prawie umarłam w takowym w Wigilię (chyba Wam tu o tym pisałam ale się powtórzę :P )
Okazało się, że uczuliłam się na ketonal (najprawdopodobniej). Jeszcze mama z domu dzwoniła, że jadę z reakcją uczuleniową.
Przyjeżdżam, patrzę jednym okiem (tak spuchłam że mogłam tylko jedno otworzyć), czerwona, z plamami.... i charczę do pielęgniarek, że mam już problem z oddychaniem.
A one, że do kolejki :D
Jako, że naprawdę źle mi było więc po chwili zrobiłam awanturę i wreszcie jakaś dobra dusza mnie przepuściła.
Ogólnie cały czas byłam ta zła co problemy robi dopóki nie zemdlałam i nie przestałam oddychać :P Wtedy się lekka panika wywiązała i się opieka znalazła :P Ale co.... ani mi wypisu nie dały, co zostało podane ani mnie na obserwacji nie zostawiły. Jak mówiłam że dalej mi źle, to powiedziały że jak się przejdę po powietrzu i kawe wypije to mi lepiej będzie. No i wylądowałam na pogotowiu, nie wiedząc nawet co miałąm podane :P
A kobity powinny wiedzieć co znaczy reakcja uczuleniowa, bo już im moja mama kiedyś zeszła przez ichnie niedopatrzenie. Mama jest wściekle na przeciwbólówki uczulona, i po przygodzie ze śmiercią kliniczną zawsze grzmi i trąbi że uczulona jest (pomimo że jest w karcie), ale ta sama pani dr słuchać nie chciała i podała jej domięśniowy ketonal... gdyby był dożylny to pogotowie by nie zdążyło....
Mi bardziej chodzi o te przyszpitalne kliniki. Tam gdzie są lekarze pracujący również w szpitalu. Bo tam nie ma problemu z badaniami i stopniem zaangażowania lekarza. Przynajmniej nie trafiłam na taki problem we WrockuTufitka - 2014-04-18, 21:11
Ines napisał/a:
Tufitka napisał/a:
Ci którzy weterynarię studiują, niech się o ludziach (w sumie to ssaki) pouczą, będą nas leczyć razem z naszymi "zwierzami"
Nie wiedziałam, że jest też RC dla ludzi...
Mogą nas leczyć ale nie karmić RC - to nie lek dobry na wszystko. Silvena - 2014-04-19, 07:28 Jak sie dzieje coś na prawdę poważnego to najlepiej zadzwonić na pogotowie, jak przyjadą to sie wejdzie bez kolejki. Jacyś dziennikarze robili eksperyment.Dieselka - 2014-04-19, 07:52 Mi to sam dr na pogotowiu powiedział :pNina_Brzeg - 2014-04-19, 08:41 Silvena, jeszcze pytanie czym dla kogo jest coś 'naprawdę poważnego'. Dopóki jestem w stanie sama dojechać do lekarza, nie wyobrażam sobie dzwonić na pogotowie. Komuś może być bardziej potrzebne w tej chwili. A niestety wiem jak koszmarnie dłuży się czas w oczekiwaniu na karetkę, nawet jeśli trwa kilka minut. Dwukrotnie zabierali mojego ojca.Bigiel - 2014-04-19, 08:58 Prywatnie też nie ma rewelacji, jeżeli idzie o okres czekania na wizytę.
W Luxmedzie gdzie jestem zapisana ostatnio czekałam prawie 4 miesiące na endokrynologa. Następny "wolny" termin to połowa lipca Kazia - 2014-04-19, 10:48
Dieselka napisał/a:
Mi bardziej chodzi o te przyszpitalne kliniki. Tam gdzie są lekarze pracujący również w szpitalu. Bo tam nie ma problemu z badaniami i stopniem zaangażowania lekarza. Przynajmniej nie trafiłam na taki problem we Wrocku
Potwierdzam.
Jak mi zaczęła ręka drętwieć...tak troszkę, nic wielkiego...dziecko kazało dzwonić po pogotowie.
Pani dr w szpitalu, od razu na oddział.
Leżałam 2 tygodnie, zrobili mi chyba z 15 poważniejszych badań, nie licząc wielokrotnego pobierania krwi, krew wysyłali do Krakowa (wyniki były po 3 tygodniach)...tych badań chodząc z miasta, nie zrobiłabym pewnie przez kilka lat przy terminach oczekiwania.
W czwartek byłam na kontrolnej wizycie i już mam termin na tomografię, i jak będzie trzeba to znowu na oddział żeby więcej badań porobić.
Teraz wiem, że jak coś, to pogotowie i szpital, przynajmniej szybko i porządnie przebadają.
A lekarze w przychodni...ja mam fajnego rodzinnego (chociaż jak mi się tarczyca popsowała, sam na ten pomysł nie wpadł, ę to może być tarczyca, ja mu podpowiedziałam, też po sugestii koleżanki), ale co z tego, że lekarz fajny. Są do niego zapisy...na 3 miesiące naprzód. Jak jestem chora, wyciągnięcie karty w danym dniu graniczy z cudem. Czyli idę do byle kogo, gdzie sa miejsca. W efekcie ten wybierany, wpisywany w kartę rodzinny, jest tylko od wypisywania recept na stałe leki :(Dieselka - 2014-04-19, 10:54
Nina_Brzeg napisał/a:
Silvena, jeszcze pytanie czym dla kogo jest coś 'naprawdę poważnego'. Dopóki jestem w stanie sama dojechać do lekarza, nie wyobrażam sobie dzwonić na pogotowie.
Ostatnia wycieczka na pogotowie oduczyła mnie tego (pomimo, że sumienie gryzie).
Właśnie po tej akcji uczuleniowej. Myślałam że umrę, serce biło nieregularnie i nawet nie miałam siły słowa wydusić z ciebie.
Zawieźli mnie na pogotowie i?
Lekarka zejdzie z oddziału albo nie zejdzie.... Tzn. zejdzie ale to może być za godzinę,2 czy 5? tego nie wiadomo....Gdyby przywiozło mnie pogotowie, to musiałaby zejść natychmiast ale skoro dojechałam sama, to musi mnie przyjąć ale dopiero jak będzie miała czas. Jak zaproponowałam, że ja mogę za bramę wyjść i zadzwonić - nie ma problemu, to powiedział że "on tego nie powiedział, ale wtedy by zadziałało".
Ale że obok inny szpital był to spróbowałam tam. Odsyłali mnie od okienka do okienka = akcja zajęła jakieś 6h.....
Tak samo z tym uchem. tyle godzin siedziałam na korytarzu płacząc i błagając żeby mi chociaż coś dali i że ja mogę czekać, tylko żebym cokolwiek dostała żeby tak nie bolało.... no i się nie doczekałam... Ale wtedy byłam sama i tak rozhisteryzowana bólem, że nawet nie pomyślałam żeby wezwać pogotowie pod bramę.