BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Kochane niewygody, "odzwierzęce" kontuzje
shana55 - 2013-11-17, 19:27 Nieodpowiedzialność niektórych właścicieli psów jest porażająca a jakby tak obok przechodziła matka z małym dzieckiem to w sytuacji walczących dużych psów dostaje zawału a o dziecku nie mówię, uraz na całe życie. Czasem by się przydało zaskarżyć jedna lub drugą gwiazdę o odszkodowanie i nagłosnić sprawę.... może to by je coś nauczyło Sojuz - 2013-11-17, 19:41 Ale dlaczego zaraz nagłaśniać sprawę? Sprawcę należy po prostu surowo ukarać, a nie go publicznie szkalować. Każdemu należy się zrozumienie.shana55 - 2013-11-17, 19:43 Nic nie mówiłam o szkalowaniu..... Dieselka - 2013-11-17, 19:53 zrozumienie czego?
prawo wiadomo jakie jest. Mała szkodliwość społeczna + własciciel szybko się zawija.
Ja pomijam to, że dla mojego psa spotkanie z takowym skończyłoby się tragicznie (a nie po to wydawałam naprawdę ogromne pieniądze i poświęciłam masę czasu i zachodu na doprowadzenie go do stanu chodzącego).
Ale akcja: ja na rowerze z psem. Ruchliwa ulica, my na poboczu. I nagle jakiś zafajdany pimpek postanawia zaatakować. Chcąc rzucić się na Diesla wpada mi pod koła. Ja robię spektakularnego fikołka (linka od Diesla, który chce uskoczyć przed napastnikiem wcale nie pomaga) i nagle z impetem ląduje na samiuśkim środku jezdni. Nieziemskie szczęście, że nic akurat nie jechało, bo nie byłoby co ze mnie zbierać.
A radośnie spacerujący sobie ludzie co na to? taki mały - przecież nic nie zrobi. Nawet po tym, nie wzięli kundla na smycz. Zostawiając mnie bluzgającą i awanturującą się na jezdni. Niby powinnam biec za nimi i dzwonić w tym czasie na policję. Ale już nie raz próbowałam - po godzinie dzwonienia skończył mi się zapał.
[ Dodano: 2013-11-17, 20:01 ] koniczynka, ja miałam podobnie w zeszłym roku. Diesel miał oczojebnie żółty gips na całej łapie. Zima - biało. Z laską się mijamy, jej pies piane toczy i tylko na 2 tylnych łapach się opiera- tak się wyrywa a ja się modlę: kobito, utrzymaj. Już prawie po wszystkim i dosłownie metr przed nami kobieta odpina karabińczyk.
Pies atakuje Diesla, ja walczę żeby Diesel się nie poślizgnął, nie skoczył itp. Trzymam go prawie w powietrzu a owczarek nakręcony, co rusz z innej strony atakuje.
Na szczęście mam ryk jak Sne. Kundel zwątpił i przy którymś moim kopnięciu usunął się kawałek od nas. Tak to się ta kobita bała do nas podejść
Czemu cała akcja? "Bo Pani taki grzeczny, myślałam że się pobawią"
Jak są mniejsze, to już się butem nauczyłam celować. Jak piłki odbijam. Przykro mi kiedyś było ale sorry - zdrowie mojego psa jest ważniejszeTufitka - 2013-11-17, 20:01
Snedronningen napisał/a:
Pestulek krzywdy psu nie zrobi co najwyżej całą sobą powali na ziemie i przytrzyma aż pies się uspokoi. Więc niewiele myśląc zatrzymałam się i pozwoliłam aby borderka nas "dopadła". W sekundę znalazła się pod moją suką i została przetargana po ziemi kilka metrów. Miałam psa na smyczy w kagańcu, więc żadne sankcje prawne nam nie groziły. Róznica w wadze to jakieś 20kg na rzecz mojej suki oraz nietypowa strategia ataku (Pestka nie skacze do góry tylko idzie bardzo nisko przy ziemi i całą sobą wpada w psa) powodowały, że jej się nic stać nie mogło. Po tych kilku metrach kazałam się suce uspokoić i wrócić do mnie. Borderka leżała na ziemi kwicząc. Nic jej się nie stało, ale prawdopodobnie pierwszy raz, jakiś pies zareagował na jej zaczepki i przyparł ją do ziemi, wiec kwiczała zdecydowanie ze strachu.
Nie jestem dumna z tego co zrobiłam, ale emocje wzięły górę. Od tego momentu moja suka reaguje dopiero na bezpośrednie zagrożenie - olewa małych oszczekwiaczy a borderka nie zwraca uwagi na żadne psy.
Powinnaś być dumna, bo masz psa ze wspaniałą energią, nadającego się do socjalizowania innych psów. A tę panią to trzeba by zsocjalizować jakoś...nóż się otwiera w kieszeni i inne nieładne słowa przychodzą do głowy. Kto jej dał psa? Takie osoby nie powinny mieć nawet chomika.
[ Dodano: 2013-11-17, 20:05 ]
Dieselka napisał/a:
Jak są mniejsze, to już się butem nauczyłam celować. Jak piłki odbijam. Przykro mi kiedyś było ale sorry - zdrowie mojego psa jest ważniejsze
a ostatniego kopa powinien zarobić opiekun takiego zwierzaka, bo to on jest winny takiej postawie zwierzęcia....kelpie87 - 2013-11-17, 20:07 Już mi się zdarzało że musiałam odganiać takie "małe niegroźne" bo właściciele mieli w głębokim poważaniu że ich pies startuje do ataku na wielkopsa. Albo onkowaty który zaczął okrążać mnie i psicę w wyraźnie złym zamiarze. Ja się kręciłam w kółko żeby nie zaszedł od tyłu bo wtedy zaczynał startować z paszczą, a właściciel coś pojękiwał do pieseczka...
A niedawno miałam nieprzyjemne spotkanie z rozjuszonym wilczurem i służbami mundurowymi. Szłam z młodą (9 m-cy wtedy)chodnikiem, przede mną szło dwóch strażników miejskich. Nagle wyleciał skądś duży wilczur i zaczął szamotać się przez płot z innym psem. Panowie strażnicy sobie stanęli w bezpiecznej odległości, a ja uciekłam na drugą stronę ulicy. Wzięłam młodą tak żeby ją trochę zasłonić i szybkim krokiem oddalałyśmy się. Oczywiście szłam patrząc się za siebie i miałam rację, bo agresor w przerwach między skokami na płot namierzył nową ofiarę i wystartował do nas. Nie boję się psów, więc się odwróciłam trzymając młodą z tyłu, przyjęłam groźna postawę i zaczęłam sypać w jego kierunku groźby karalne... zwątpił i wrócił do swojego płotu. Jakby na moim miejscu był ktoś nie potrafiący takiego typa odstraszyć to by było niefajnie. A panowie strażnicy... stali i się przyglądali...Dieselka - 2013-11-17, 20:09
Tufitka napisał/a:
a ostatniego kopa powinien zarobić opiekun takiego zwierzaka, bo to on jest winny takiej postawie zwierzęcia....
to mnie właśnie boli, że dostaje się psu a nie właścicielowi.
ale co? nagrywać mam? policja ma w nosie takie akcje.
Znajomą kiedyś pogryzły psy. Żarły dopóki nie przestała reagować(ona i jej pies). Nie wiadomo co się stało, że odpuściły. Laska x czasu w szpitalu - cudem przeżyła. Gość dostał jakąś śmieszną grzywnę. Z resztą nie jedną. Ale to tylko jak coś się stało - jak psy po prostu po mieście latają, to po prostu dostaje pouczenie.Tufitka - 2013-11-17, 20:16
kelpie87 napisał/a:
Nie boje sie psów więc sie odwróciłam trzymając młoda z tyłu, przyjęłam groźna postawę i zaczęłam sypać w jego kierunku groźby karalne... zwątpił i wrócił do swojego płotu.
a mogłabyś jakoś więcej o takim odstraszniu napisać? Jak taka postawa ma wyglądać? Bo bronić psa to nie umiem.
Jakiś czas temu, wracałam ze swoim psem do domu. I znienacka podskoczyła do nas suka (taka z tych trochę agresywnych - kwadratowa morda) i z zębami do mojej. Odruchem schowałam psa (nie wiem, jak to się zadziało, ale moja jakby czuła, że nic się jej nie stanie, bo nie wdała się w awanturę) za siebie, złapałam tamtego za obrożę, tak jakoś troszkę psa poddusiłam, że się uspokoił i wrzasnęłam na grupę smarkaczy, którzy przyszli z nią na trzepak i spuścili ze smyczy. Oczywiście chcieli w długą, ale wrzasnęłam tak, że zaraz wrócili i psa zabrali. Powiedziałam, że jak ich jeszcze raz tutaj zobaczę z tym psem to nogi z tyłka powyrywam i pójdę (już wiem gdzie mieszkają) do rodziców, którzy są nieodpowiedzialni i smarkaczy z takim psem puszczają na dwór. Czasem sukę widuję na ulicy samopas, ale jakoś nie leci w naszą stronę.koniczynka - 2013-11-17, 20:28 Masakra jakie historie... ja sie w zyciu nie spodziewalabym ze ktos cos takiego zrobi. Rozumiem jakby sie wyrwal ale ona go po prostu po zlosliwosci puscila I dobrze wiedziala ze jest agresywny. Poza tym widac ze Oz to szczeniak glupkowaty jeszcze... jeszcze do mnie z morda skakala ze naucze sie psa na smyczy trzymac I ze droga nie jest tylko moja. Wysmialam ja I powiedzialam ze jak nie umie nad psem zapanowac to nie powinna z nim chodzic tam gdzie tyle ludzi z psami chodzi, albo niech go w kagancu prowadza. Baba nie umiala psa wychowac, nie radzi sobie z nim I kazdy spacer traktuje jak kare I pozniej sie wyzywa.Najgorzej ze najpierw psa mega na smyczy nakrecila a pozniej po prostu specjalnie puscila smycz a ten wystartowal. Na szczescie ze mam b. szybkiego I zwinnego psa ktory doskonale czyta inne psy. I szczescie ze mlody uciekl do mnie a nie gdzies przed siebie na ulice. Nie wiem co bym jej zrobila jakby Ozowi sie cos stalo :/
Co do malych psow dracych jape to Oz sie nakreca na male szczekacze I raz nie moglam z nim normalnie przejsc bo york za nami szedl I darl ryja a babka nic. W koncu sie wkurzylam I mowie do babki albo Pani zabierze psa albo swojego puszcze (oczywiscie bym tego nie zrobila) a ta do mnie ze on tylko szczeka I nic nie zrobi (to nic ze byla 7 rano I obudzil pewnie pol osiedla)...isabelle30 - 2013-11-17, 20:49 I dlatego ja jakiś czas temu zanabyłam drogą kupna gaz pieprzowy w zelu... Brutus mały nie jest, w większości przypadków daje radę. Ale po co? Po co takie akcje? Każda następna działa jak kolejna działka heroiny... Poza tym są także na świecie psy z którymi golden sobie nie poradzi. Niestety - całą masa takich wypełza w letnie soboty wieczorową porą - gdy kolejny festyn w parku ma się ku końcowi. Dresy z astami w uprzęży z kolcami... beznyślne istoty które widząc goldena z obleśnym uśmiechem na twarzy - chodź pobawisz się z pieseczkiem... bardzo lubię patrzeć jak im się wyraz twarzy zmienia gdy wyjmuję zasobnik z gazem i z uśmiechem nr 5 pokazuję wyraźnie co mam w ręku.
Akcji już było wiele... z różnym skutkiem - na szczęście golden ma miękki pysk - porzuca jak szamtą o chodnik, skotłuje łąpami, przydusi ale nie drasnie nawet. Tyle, że ja wtedy mam mocnego nerwa, pies podrażniony inaczej reaguje na otoczenie i szuka zaczepki. Unikam takich akcji jak ognia.
A Kingę nauczyłam że w razie czego ma w przeciwnym kierunku udac się przynajmniej 20 kroków szybkim marszem nie oglądając się za siebie i chowac się za jakimś człowiekiem.Amanita - 2013-11-17, 21:29 Kurcze.... Gdzie te czasy kiedy będąc nastolatką i wychodząc z moim spanielem na wieczorny spacer regularnie spotykalismy rowtailera, charta afagńskiego, doga niemieckiego, pudla, dobermana i kilka innych psów, a całe towarzystwo w najlepszej zgodzie uprawiało wieczorne rozrywki.... Miałam psa kilka dobrych lat temu, mieszkałam w małym mieście i miałam niewielkiego psa, ale przez 14 lat jego życia miał tylko jednego psiego wroga - obchodzili się z nim na odległość jasno mówiąc, że za chwilę skoczą sobie do gardeł.... Ale do poważnej walki nigdy nie doszło.
Jak Was czytam, to boję się, że teraz nie dałabym sobie rady w dzisiejszym pism świecie.kelpie87 - 2013-11-17, 22:44 Mi się szczęśliwie udało uniknąć przez całe dotychczasowe życie mojej czernyszki (5,5 roku) starć z innymi psami. Ale przy kulturze i świadomości dzisiejszych psiarzy trzeba naprawdę mieć oczy dookoła głowy i myśleć za innych.
Ona żadnego psa nie ugryzła, nie zaatakowała, potrafi tylko strzelać zębami do natrętów ale bez zamiaru zrobienia krzywdy, tylko odstraszająco. Jedyne sytuacje które pamiętam, kiedy ona została ugryziona to kiedy z dziury w płocie wyskoczył jakiś macho, bez ostrzeżenia podbiegł i wczepił się zębami, na szczęście nie w gardło gdzie celował tylko w obfitą brodę. Dostał kopniaka i uciekł. Drugi raz koleżeńska sprzeczka, na szczęście moja psica zadowoliła się zrzuceniem oponentki z siebie bez użycia zębów.
A ile razy musiałam odganiać agresywne psy... tego nie sposób zliczyć... Nie chcę żeby doszło kiedykolwiek do jakiegoś starcia moich psów z innym, bo wiadomo ze dobrze na psychikę to nie robi i może się skończyć ranami czy kontuzjami.
Tufitka napisał/a:
a mogłabyś jakoś więcej o takim odstraszniu napisać? Jak taka postawa ma wyglądać? Bo bronić psa to nie umiem.
Nie miałam jeszcze do czynienia z takim psem po którym byłoby widać że jest gotowy na wszystko, większość to takie czworonożne "macho" które odpuszczają jak widzą że przeciwnik ma dużą przewagę i nie ustąpi. Taki pies zwykle najpierw straszy szczekanie, chociaż bywają takie które lubią zajść cicho od tyłu (mam jednego takiego uciekiniera na ulicy, od tyłu wyjatkowo odważny, jak się odwrócimy przodem to zwiewa). W konfrontacji z takim agresorem zawsze odgradzam sobą mojego psa, przyjmuje taka postawę żeby powiększyć swoje rozmiary optycznie (chociaż ja jestem i tak duża) i niskim "warczącym" głosem mówię pimpkowi co o nim myślę, jak nie wystarczy to zaczynam iść w jego kierunku, jak jestem ze starsza suka to obie "atakujemy", ona się nie nakręca w takich sytuacjach. Przede wszystkim żeby zadziałało trzeba być pewnym siebie, bo psy to czują. Jak ktoś ma wątpliwości że na tego psa to zadziała to lepiej nie podejmować konfrontacji.Dieselka - 2013-11-17, 22:54 a jeżeli pies jest już w trybie "polowania" to najlepiej odwrócić się plecami, unikać kontaktu wzrokowego i odejść po łuku. Ogólnie pokazać, że się nie dąży do konfrontacji.
Ale to jest inna stytuacja. Wtedy pies nie szczeka, nie wydaje z siebie żadnego dźwięku. Jest wpatrzony w cel, japa zamknięta i pełne skupienie - tylko w miare ruchu ofiary, koryguje tor ruchu.
Diesel kiedyś był nieziemsko agresywny do innych burków. To dzikun zza stodoły i niestety agresja była na tle lękowym (zero socjalizacji). Włożyłam w niego mase pracy-teraz mogę go puścić w każde stado. Nie wyzbył się lęków (i to już mu nie minie), ale nauczył się CSów i panowania nad sobą. Jeżeli jest walka to dużo ryczenia i przygniatania. Bezkrwawo :)
Ale po co ma się uczyć, że inne psy są niebezpieczne? nie po to tyle pracowałam, żeby przez jakiegoś oszołoma wszystko w buty poszło.
No i on jest teraz specjalnej troski. Co mi z tego, że tamten owczarek miał kaganiec? W kagańcu też można atakować, też można do gleby przygnieść. Gdyby ten gips łapy nie trzymał, to ja nie wiem co by było.Snedronningen - 2013-11-18, 08:23 Wiecie co jest najzabawniejsze? Ja nie odganiam agresorów żeby nie zrobiły nic mojemu psu, ale żeby mój pies nie zrobił nic im. Pestucha nie jet psem, który kontroluje swoją siłę, ona robi wszystko całą sobą. W dodatku nie jest to pies, który boi się konfrontacji z kimkolwiek, a jak trzeba to z łatwością sięga po zachowania agresywne. Cholernica jest inteligentna i bardzo pewna siebie, nie potrafi odpuścić. Ucieczka w jej przypadku absolutnie nie wchodzi w grę. Najlepsza jest jej postawa jak na horyzoncie pojawia się pies nie zbyt miło do niej nastawiony. To nie jest postawa "nawet nie próbuj", to jest postawa "no chodź".
Szczęście, że do tej pory ona tylko dyscyplinuje psy. Ale ja się martwię, ze kiedyś bedzie sytuacja tak bardzo dla niej stresująca, że na wierzch wyjdziej to coś, co jest głęboko w niej skrywane, a wtedy lepiej żeby nikt w jej otoczeniu się nie znalazł.
Już nawet doszło do tego, że ja unikam psów na spacerach, bo mam "szczęście" do spotykania ludzi, którzy z psa pluszowego zrobiliby śmiercionośną broń.koniczynka - 2013-11-18, 09:19
Dieselka napisał/a:
Ale po co ma się uczyć, że inne psy są niebezpieczne? nie po to tyle pracowałam, żeby przez jakiegoś oszołoma wszystko w buty poszło.
Dokładnie... Tym bardziej się wkurzyłam, bo Oz to głupie dziecko jeszcze jest i takie nieprzyjemne spotkania mogą mu zryć psychikę, a nie po to go mega od małego socjalizuję z psami, aby to wszystko poszło w diabły przez jedną idiotkę i jej psa. Wczoraj na szkoleniu Oz wchodził w całkiem nową grupę starszych od siebie psów (8-10 miesięcy) i bardzo ładnie wszystko poszło, ale miałam stresa. Dostałam pochwałę od trenerki za świetne zsocjalnizowanie psa (musiałam się pochwalić :P )
kelpie87 napisał/a:
Przede wszystkim żeby zadziałało trzeba być pewnym siebie, bo psy to czują. Jak ktoś ma wątpliwości że na tego psa to zadziała to lepiej nie podejmować konfrontacji.
Ja odruchowo złapałam tego owczarka i wybiło go to z rytmu na chwilę, był zaskoczony.