To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Weterynarze - BARF a weterynarze

ciocia_mlotek - 2015-03-04, 14:16

Skoro tak, to powinni odpowiadać zgodnie z prawdą - nie znam sie na żywieniu, uczyli nas jak leczyć a nie jak żywić i zapobiegać chorobom dietą. Nie uczyli nas też jak leczyć dietą.
A nie udawać, że wiedzą co robią. Ciekawe, że chyba żaden wet nie potrafi, bez wymyślania, odpowiedzieć na pytanie : co jest w tej karmie takiego super, że ma leczyć? Albo choćby jak wytłumaczyć ilość węglowodanów w karmach. Dlaczego pies czy kot mają tak jeść? Co, jaka część ich anatomii lub fizjologii wskazuje na konieczność czy choćby możliwość żywienia się tak drastycznie różną od naturalnej dietą.
Wytłumaczeni, że tak im mówią na studiach nie jest wg adekwatne. Nie wydaje mi się, aby trzeba jakiegoś neisamowitego zacięcia, żeby zauważyć, że na anatomii i fizjologii mówią jedno a na tych kilku zajęciach z żywienia coś zupełnie innego. To, że tak się dzieje oznacza tylko tyle, że nadal nauka polega na zaliczaniu konkretnych przedmiotów, pojedyńczo, bez łączenia faktów

doradora - 2015-03-04, 14:34

ciocia_mlotek, a słyszałaś, żeby jakiś lekarz kiedyś powiedział:
Cytat:
nie znam sie na żywieniu, uczyli nas jak leczyć a nie jak żywić i zapobiegać chorobom dietą. Nie uczyli nas też jak leczyć dietą.

ciocia_mlotek - 2015-03-04, 14:42

Zdecydowanie nie, nie słyszałam. I o to chodzi. Skoro na ich obronę ma być to, że ich tego na studiach nie uczą to niech nauczą się przyznawać, że nie mają tej wiedzy zamiast udawać, że mają. Inaczej to jest krętactwo i oszustwo i nie ma usprawiedliwienia
Odpowiedzialność prawna? Co z tego, że to firmy paszowe je produkują? SKoro lekarz zaleca to chyba ma jakąś odpowiedzialność za swoje rady? Przecież leków też nie produkuja sami weci a jeśli zastosują je źle to mogą być pociągnięci do odpowiedzialności

azar - 2015-03-04, 16:48

Verano, masz absolutną rację - takie czasy. Ale zadam pytanie: dlaczego taki bojaźliwy wet nie doradzi mokrego dla kotów nerkowych, nawet tej samej firmy, tylko chrupy?
Ja, miałam przypadek, o którym nie pisałam, bo było to dla mnie trudne, ale wetka uśmierciła mi koteczkę , źle podając narkozę przed kastracją. No i nerki wysiadły. I choć nie mogę darować wetce tego co zrobiła, to uczciwie przyznam, że już na końcu zaleciła całkowicie zrezygnować z suchego i nawet dała jakieś saszetki . A wcześniej suche było "the best"

scarletmara - 2015-03-04, 16:50

Osoby tak zwanego zaufania publicznego nauczone sa nie przyznawac sie, ze czegoś nie wiedzą bez względu na powód ponieważ ludzie ich tego nauczyli. Większośc ludzi nie zaufa lekarzowi, który przyznaje sie, ze czegoś nie wie albo na czymś nie nie zna. Zaufają dużo łatwiej zadufanemu w sobie "profesorkowi", który zachowuje sie jakby wszystkie rozumy pozjadał. Tak niestety juz jest, ze ludzie wierzą takim zadufanym najlepiej z jak najdłuższym ciagiem tytułów przed nazwiskiem choćby to byli teoretycy, którzy nigdy w życiu praktycznie swojej "wiedzy" nie zastosowali a nie uczciwym fachowcom znającym sie na swojej robocie bo praktykującym od lat i do tego jeszcze takim, którzy potrafią powiedzieć: nie wszytsko wiem nie na wszystkim sie znam.

Ale tu chodzi chyba własnie o ten mechanizm zrzucenia na kogoś odpowiedzialności. Jak lekarz mówi, ze coś ma być tak i tak i kropka to pacjent sie stosuje i jakby coś poszło nie tak to moze sobie spokojnie winić lekarza. A jak mu lekarz powie: różne żródła różnie podają, ja sam uważam, że tak jest najlepiej ale to do pana nalezy decyzja to do kogo potem pacjent może mieć pretensję? przecietny pacjent nie chce zeby to na nim spoczywała odpowiedzialność dlatego woli wierzyć tym wszystkowiedzącym.

apple - 2015-03-04, 19:38

Temat barf a weterynarze to temat rzeka :-)

Od czasu gdy Rudolf zaczął barfować „pełną gębą“, nie miałam okazji rozmawiać z wetem nt żywienia i całe szczęście.

Na początku miałam tę wątpliwą przyjemność rozmawiać z jednym wetem i usłyszałam, że RC jest the best, bo „on był w fabryce i widział jak produkują”. Naprawdę użył takiego argumentu.
I wg mnie nie wynika to nawet z chęci zysku tylko z prawdziwego przekonania, że karma produkowana przez uznane koncerny jest zbilansowana i dostosowana do wszelkich dolegliwości. Na moje delikatnie wypowiedziane wątpliwości dorzucił, że on studiował 5 lat i jest specjalistą – w domyśle była irytacja, że ludzie coś tam przeczytają w google i od razu się mądrzą co i jak.
Na jego obronę powiem, że moje wzmianki o zbilansowanej diecie mięsnej spowodowały, że przynajmniej nie negował tylko od razu powiedział że nie zna więc mi nie pomoże. Nie miał nic przeciwko, że pomogą mi ludzie, którzy są specjalistami i się na tym znają.

Swoją drogą wyobrażacie sobie, że przychodzi przeciętny Kowalski, z przeciętnymi możliwościami absorbcji wiedzy nt fizjologii/żywienia, z mało zasobnym portfelem, że nie wspomnę o takich subtelnościach jak wymówki o braku czasu Kowalskiego na przygotowywanie jedzenia zwierzęciu.
I co weterynarz ma mu zaproponować? Barfa taki Kowalski nie ogarnie, mokrego nie kupi bo za drogie więc proponuje suche.

Anonymous - 2015-03-05, 17:06

ciocia_mlotek napisał/a:
Odpowiedzialność prawna? Co z tego, że to firmy paszowe je produkują? SKoro lekarz zaleca to chyba ma jakąś odpowiedzialność za swoje rady? Przecież leków też nie produkuja sami weci a jeśli zastosują je źle to mogą być pociągnięci do odpowiedzialności


Ale przecież jeżeli wet zaleci dajmy na to RC Urinary kotu z chorymi nerkami to jak najbardziej będzie to "zgodne ze sztuką", a że to guzik pomoże to już nie wina weta. Z lekami jest identycznie. Tyle się trąbi o narkozie uszkadzającej nerki kotom, a te usypiacze jak były dopuszczone tak dalej są i w razie czego możesz wetowi nagwizdać (oczywiście jeżeli nie przeholował z dawką czy coś w tym stylu).
Ta moja "obrona" wetów była z deka ironiczna- myślałam, że to oczywiste :-/ Chociaż moja wetka od razu na pierwszej wizycie zaznaczyła, że ona mi w temacie barfa nie pomoże, bo nie ma o tym pojęcia, ale też na plus należy zaliczyć jej, że zaproponowała mi skontaktowanie z jedną z jej klientek, która karmi surowym od lat gdybym potrzebowała pomocy więc jak na mój gust zachowała się bardzo uczciwie i to się jej chwali bardzo.

garadiela - 2015-03-05, 18:01

Moj wet tez siie nie wymadrza... Od razu powiedzial ze on sie surowizny nie tyka i tyle...Raz jedyny zapropnowal mi tylko rc na struwity ale po moim sprzeciwie juz nie propnowal wiecej :mrgreen:
Teraz sie nic nie oddzywa :mrgreen:
Nawet jak pudlowy mial krwawa biegunke i myslalam ze mnie opitoli ze na bank wina kosci i miesa-to podszedl do psa czysto medycznie a nie robil wykladu jak zle zywie zwierzeta :lol:

nataleia - 2015-03-06, 12:39

A ja znowu cały czas słyszę, że źle karmię kota, bo teraz moja mała kotka ma struwity, z mojej winy, bo nie dawałam rojala dla sterylizowanych, tylko np. orijen albo porta 21 (suche), a mokre to różnie, ale też lepsze niż rojal. A wczoraj usłyszałam, że przecież karmienie kota karmą z taką ilością mięsa jest szkodliwe i te 5% w rojalu to jest odpowiednia dawka. I w ogóle najlepiej przejść tylko na suche urinary i raz na jakiś czas mokrą saszetkę..
NO ludzie..

btw. mięso szkodzi kotom...? :shock: :shock: :shock:

ciocia_mlotek - 2015-03-06, 12:44

Verano, to fajny właśnie wet. Przyznanie się do niewiedzy w temacie zdecydowanie działa na plus wiarygodności
Ines - 2015-03-06, 13:14

Prawda, że lwia część weterynarzy boi się przyznać do błędu, przyznać komuś innemu rację czy poradzić się kogoś (a jeśli ten ktoś jest mniej wykształcony to już w ogóle dramat). Ale bazując na moim doświadczeniu ośmielam się wysunąć stwierdzenie, że jest to postawa charakterystyczna dla zadufanych niedouków.

Wykształceni ludzie, którzy ciągle rozwijają swoją wiedzę, są otwarci, by czerpać ją z każdego źródła, nawet takiego, które nie ma żadnych literek przed nazwiskiem. Dr Włodarczyk, gdy zupełnie za przeproszeniem z pupy doradził dobór mięs przy alergii u mojego a-kociątka, po rozmowie ze mną na ten temat, nie miał najmniejszego problemu, by przyznać się do błędu i poprosić, żebym z opiekunami omówiła bardziej trafiony jadłospis. Nie miał też z tego co wiek problemu, by poprosić inną z naszych forumowiczek o poradę w kwestii ułożenia jadłospisu dla swojego pacjenta. Profesor Niżański, dyrektor Katedry Rozrodu, gdy nasza forumowa koleżanka przyszła na Katedrę z nietypowym problemem dotyczącym jej uroczych kocic, nie miał najmniejszego problemu z tym, żeby zapytać o zdanie i czy mam jakiś pomysł na ten temat mnie, szarą myszkę będącą u niego na praktykach po jednym semestrze kursu na technika weterynarii.

Ludziom wykształconym, pewnym swojej wiedzy, ale i świadomym tego, że jeszcze wiele tej wiedzy jest na świecie do zdobycia, przyznanie się do niewiedzy w jakiejś dziedzinie czy słuchanie z zainteresowaniem kogokolwiek, kto ma coś wartościowego na dany temat do powiedzenia, przychodzi nadzwyczaj lekko, wręcz powiedziałabym - naturalnie, bez zastanowienia.

azar - 2015-03-06, 13:48

Człowiek rozumny, może nie być do końca przekonany do czegoś nowego, ale normalnie z ciekawości spróbuje się dowiedzieć o co chodzi i czy nie można tego wykorzystać.
Spotkałam wetkę zainteresowaną barfem, z czystej ciekawości, bo nie miała wiedzy na ten temat i się przyznała. Niestety , współpracowała z tą, która uśmierciła moją Rachelkę.
Natomiast spotkałam takiego , który zalecał profilaktycznie dla zdrowego kastrata RC urinary, i takiego co się dziwił, czemu oduczam Tolę jedzenia RC. Ostatnie spotkałam taką, co nie rozumiała, czemu karma ma być bezzbożowa.
Ale ja mam taką zasadę i nie podejmuję z wetem na ten temat dyskusji, bo i po co?

malgorzatka17 - 2015-03-09, 07:42

powiem szczerze że ja też nie podejmuję dyskusji z weterynarzami o barfie. Ja uważam że lekarz jest od leczenia a nie jest specjalistą o diety, bo nie jest żywieniowcem. Ogólnie uważam, wyznaję zasadę ograniczonego zaufania do lekarzy w ogóle. Tak jak nie dyskutuję z lekarzami o szczepieniach, bo i po co. Oni w większości mają klapki na oczach i trąbią szczepić szczepić szczepić. A ja wiem że szczepienia to wcale nie takie dobrodziejstwo. Do szczepień podchodzę z wielką ostrożnością. Nie szczepię dziecka jeśli nie widzę takiej potrzeby. I z żywieniem psa jest tak samo. Jeśli jestem przekonana co do słuszności diety barf to ją stosuję a nie słucham lekarza. Weci niestety nie mają bladego pojęcia o barfie. nawet chyba nie zadają sobie trudu aby coś o tym poczytać. Oczywiście nie wszyscy. Ja będąc na ostatniej wizycie u weta z moją sunią podpytałam mojego weta co sądzi o barfie. Powiedziałam mu że ostatnio sporo czytam o barfie i co on o tym sądzi. To co usłyszałam rozwaliło mnie kompletnie. Wet powiedział że nie poleca tej diety bo jest źle zbilansowana. No nie hit po prostu. A zapytany o karmienie ryżem gotowanym i mięsem gotowanym stwierdził że jest to dobra dieta. No hit po prostu. Nie wchodziłam z nim w dyskusję bo po co sobie nery strzępić. Ale tak na zdrowy rozum jak zbilansowana jest dieta ryż gotowany i mięso? Gdzie tam jest wapno? Gdzie żelazo? Gdzie jod? Samo białko w zasadzie i węglowodany. Powiem szczerze że ja nie znam bardziej zbilansowanej diety niż barf. Nawet jeśli podamy mniejsze ilości suplementów niż zakłada to kalkulator, to i tak barf jest dużo lepiej zbilansowaną dietą niż jedzenie ryżu z mięsem gotowanym. Szkoda że większość wetów nawet nie zainteresuje się zasadami tej diety.
azar - 2015-03-09, 07:54

małgorzatka17 masz całkowita rację. Z resztą nieco wyżej napisano, że weci na studiach mają ograniczoną ilość zajęć dotyczących żywienia zwierząt, a sami nie poszerzają wiedzy. Moje kotki żywię sama , na własną odpowiedzialność. A jak zajdzie potrzeba, to wiem kogo zapytać. A ograniczone zaufanie mam do lekarzy wszelakich, ludzkich też - nie wszystkich, ale w większości. Takie czasy, że trzeba weryfikować ich diagnozy i zalecenia.
Laidee - 2015-04-29, 15:27

Moja wetka "pierwszego kontaktu", jak postanowiłam przestawić futra na BARF, uczuliła mnie na temat wszystkich okropnych i możliwych konsekwencji przebiałczenia, przefosforowienia, przewapnienia itd. Wiem, że to z dobrego serca, ale mimo wszystko czułam się jak potencjalny morderca, zwłaszcza, że jedno futro stało już wtedy nad grobem z podejrzeniem FIP-a, a moja wiedza o BARF była świeża i nieskalana w zasadzie jakąkolwiek praktyką. Po kilku miesiącach, gdy mogła organoleptycznie doświadczyć efektów moich mięsnych eksperymentów na futrach, skomentowała tylko, że dobrze, że mi się tak chce poświęcać czas na przygotowywanie kotom jedzenia. A nastawiałam się już na pogadankę o truciu kota ;-)

Oczywiście, idealnie byłoby, gdyby wetka była bardziej optymistycznie nastawiona do mięsa, ale za jej wspaniałe podejście do moich futer jestem w stanie wytrzymać nawet pogadanki. Dość powiedzieć, że jest sama w stanie pobrać Sierżanckiemu krew do badań, podczas gdy ten sam proces w takiej np. KW Bemowo wymaga użycia czterech osób i ręcznika, przy dużych stratach w ludziach, gdy po 20 minutach siłowania się z kotem okazuje się, że kot tak się spiął, że nic z igły nie leci, za to ściany gabinetu spływają krwią. Ludzką. Biedny mały kotałek użył swoich wypasionych barfowych mięśni i nieobcinanych barfowych pazurków...

Dla odmiany, w KW Bemowo właśnie u dr Jodkowskiej z BARF nie ma żadnego problemu. Ostatnio konsultowałam nawet dodawanie oleju z łososia czy Q10. Chociaż dr Jodkowska nie barfuje to jest bardzo otwarta na karmienie mięsem i w ogóle na możliwie naturalną terapię. Ostatnio odradziła mi np. profilaktyczne odrobaczanie ze względu na to, że futra są niewychodzące i szansa na pasożyta jest mniejsza niż na negatywne konsekwencje po trutce.

Coś za coś ;-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group