To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Weterynarze - BARF a weterynarze

isabelle30 - 2012-05-17, 18:45

Odnośnie Gerberków...
Ostatnio u mnie w pracy wywiązała się ciekawa dyskusja. Między dwiema babciami, dwoma matkami dużych już dzieci i mną - matką 9 latki (za 2 tygodnie)....
Wyszłam na wyrodną matkę bo:
1. moje dziecko wychodzi i wychodziło na spacer niezależnie od pogody, mróz czy snieg, słońce czy deszcz, zawsze dużo czasu na powietrzu a zdaniem (podobno) lekarzy dziecko nie powinno wychodzic na dwór gdy jest poniżej -1 stopni....
2. Karmiłam swoje dziecko własnoręcznie robionymi zupkami - robiłam wielki gar zupy bazy i dodając do tego różne dodatki miałam kilka różnych zupek, porcjowanych w słoiczkach i zamrożonych w lodówie. Wyciągałam na bieżąco i miałam gotowe. A przecież jak ja tak mogłam bo nie potrafię zbilansować dziecku diety. Robiłąm źle bo słoiczki są niezastąpione. Tak samo robiłąm z warzywami, owocowe deserki , soczki z sokowirówki (o zgrozo) i takie tam....czym czyniłąm szkodę dziecku :shock:
3. Moje dziecko samo sobie wyjmuje z szafy ciuchy, kompletuje i się ubiera - matka leń
4.moje dziecko samo zostaje w domu gdy nie chce jej się wyjść ze mną na spacer z psem, późnym wieczorem gdy wychodzę na nocny spacer
I jeszcze kilka powodów.
Generalnie skupmy się na jedzeniu. Jestem be bo kochm swojego psa i sie przyznaję do tego na głos. Karmię go surowym mięsem i krwią i zapewne zaraz on pożre moje dziecko a potem mnie, bo przecież taki sposób karmienia powoduje agresję u psów. Karmiłam swoje dziecko mięsem a nie MOMem ze słoiczków, naturalnymi witaminami zamiast sztucznych suplementów. I teraz jeszcze daję jej drożdże, taurynę, algi....(do tego już się chyba nie przyznam :faja: )

Tak więc....ludzie stają sie wygodni. Ale zamiast sie do tego przyznać, przyswajają sobie teorię na temat doskonałego bilansu skłądników w gotowych produktach.

Ja wam powiem wiecej. Moje dziecko w lesie zrywa sobie z krzaczków poziomki, jagody, maliny, i je zjada na swieżo. Ja też tak robię. Moje koleżanki patrzą na to z przerażeniem bo przecież to są owoce obsikane przez dzikie zwierzęta i napewno zaraz robale nam uszami wyjdą...Najlepsze jest to że jedna z nich ma działke na terenach często nawiedzanych przez łosie (tamte owoce napewno nie są obsikane przez dzikie zwierzaki)

ps. dziś była druga pani wet (byłam na pobraniu krwi), wypytywała mnie dokładnie o koszty, receptury, ogólnie Barf bo jej cytat "jak patrzy na Bruta to chce żeby jej pies był tak samo piekny"

eleria - 2012-05-17, 20:08

isabelle30 napisał/a:

ps. dziś była druga pani wet (byłam na pobraniu krwi), wypytywała mnie dokładnie o koszty, receptury, ogólnie Barf bo jej cytat "jak patrzy na Bruta to chce żeby jej pies był tak samo piekny"

kochana gdzie Ty masz w W-wie lecznicę w której weci są tak zainteresowani barfem :love:

aurinko - 2012-05-17, 20:38

isabelle30, myslę że trafiłaś w clou problemu ;-) Ludzie zrobili się strasznie wygodni, a jednocześnie nie chcą się do tego przyznać, więc bajeczki o super zbilansowaniu gotowego jedzenia (czy to dla zwierząt czy dla dzieci) trafiają na podatny grunt. Bo to przecież nie z lenistwa podają tylko dla zdrowia dziecka, kota czy psa ;-)

Jak poczytałam składy słoiczków dla dzieci to się za głowę złapałam ;-) Moja mała tego nie dostanie na pewno, podobnie jak moje koty nie dostają większości gotowych rzeczy superhiperzbilansowanych i przeznaczonych tylko dla ich rasy :lol:

Nasza pani wet na szczęście nie próbuje mnie przekonywać do karm typu RC, ale do barfa jeszcze się nie przekonała

isabelle30 - 2012-05-18, 08:31

eleria napisał/a:
isabelle30 napisał/a:

ps. dziś była druga pani wet (byłam na pobraniu krwi), wypytywała mnie dokładnie o koszty, receptury, ogólnie Barf bo jej cytat "jak patrzy na Bruta to chce żeby jej pies był tak samo piekny"

kochana gdzie Ty masz w W-wie lecznicę w której weci są tak zainteresowani barfem :love:

W polecanym weterynarzu umieściłam link i dane

Pani Paulina pracuje naprawdę z wielkim poświeceniem i sercem. I jest chetna wciąż do uczenia się rzeczy nowych, rozwija sie, dąży do ulepszeń. Naprawdę warto ja odwiedzać.

nenya - 2012-05-20, 11:07

No a potem się ludzie dziwią, że teraz coraz więcej dzieci ma alergię na wszystko, łącznie z oddychaniem :evil: Takie nadopiekuńcze matki, to jakaś zmora dzisiejszych czasów, teraz ludzie czytają artykuły, zwiększa się świadomość tego, co zdrowe( to dobrze), ale każdy interpretuje informację na swoją modłę i potem z tego kwiatki wychodzą.

Rozumiem, że te dzieci, które nie wychodzą, jak na dworze jest -1 do szkoły i do pracy nie pójdą? A my utrzymywać będziemy z budżetu państwa? 8-) Makabra, tworzenie kalek na własne życzenie.

Na szczęście moja mama jest normalna, chowała mnie na pieluchach tetrowych, jak kiedyś w tamtych trudnych czasach dorwała gerbera skądś to podobno plułam dalej niż widziałam, a mordka mi się uśmiechała na widok krupniku (zupy, nie alkoholu :-P ).

Sama planuję dzieci wychować tak samo - ale chyba w domu ze zwierzętami ciężko jest żyć sterylnie ( na szczęście!).

Anusi@k - 2012-05-20, 13:26

Boziu a u mnie w Rzeszowie wszystkie gabinety weterynaryjne obklejone już od wejścia naklejkami RC...Jak wspomnę coś o bezzbożówkach czy bafrie to widzę :shock: :shock: i rozmowa jest w momencie ucinana, jakbym mówiła o jakiś kosmicznych sprawach :lol: ! myślę o przesłaniu paru materiałów Pni weterynarz...ale czy w ogóle jest sens? pewnie tylko pomyśli sobie że jestem bezczelna...
maix - 2012-05-23, 10:48

Ostatnio znowu byłam zmuszona do wiztyt na tzw.klinikach przy UP we Wrocławiu. Jak zwykle przyjmował dr Hildebrand (ze studentami). To jest znany lekarz i dla wielu autorytet. Przy naszym pierwszym kontakcie - sprawa nerkowa u kota - wywoływał nas z poczekalni "ten kot z barfem", ale ani jednego negatywnego komentarza. Zapytał krótko jak żywię kota, co dla mnie oznacza barf, a po usłyszeniu fachowych :faja: odpowiedzi przeszliśmy do kolejnego tematu. Zero głupich komentarzy, uwag typu: sama pani załatwiła kotu nerki itp. Żadnego namawiania na RC, czy inne suche. Pełne zrozumienie i akceptacja. Zresztą dziś kota zdrowa jak byk :-D
Mój lokalny wet od spraw codziennych - dr Legień w Legnicy, też nigdy mi złego słowa na temat barfa nie powiedział, całkowicie respektuje moje metody żywienia, mimo że w lecznicy można kupić RC. Dr przyznaje otwarcie, że ma mniejszą wiedzę ode mnie na temat żywienia kotów...A nie jestem jakimś specjalistą :-? to w sumie smutne.
Miałam natomiast kontakt z bardzo wieloma wetami, ślepymi wyznawcami gotowych karm. Więcej u nich moja noga nie postanie, bo obowiązkiem weta jest mieć otwarty umysł na nową wiedzę, a jak ktoś ma zamiast tego zakuty łeb, to ja do niego zaufania nie mam.

koniczynka - 2012-05-23, 11:21

maix napisał/a:
bo obowiązkiem weta jest mieć otwarty umysł na nową wiedzę, a jak ktoś ma zamiast tego zakuty łeb, to ja do niego zaufania nie mam.


Dokładnie. Weterynarz moim zdaniem uczy się całe życie bo w tej dziedzinie (tak jak u lekarzy) ciągle coś się zmienia, ciągle nowe terapie dochodzą itd. i weterynarz jak dla mnie powinien być pasjonatem, a nie po uzyskaniu dyplomu, zakłada gabinet i na tym kończy się jego poszerzanie wiedzy itd. Ostatnio rozmawiałam, z weterynarz, która siedzi w regionalnej komisji lekarskiej dla weterynarzy i mówiła, że w większości gabinetów obsługa klienta, poziom usług itd. woła o pomstę do nieba i, że świadomość ludzi się zwiększa cały czas i coraz więcej spraw o zaniedbania weterynarzy do nich wpływa, bo ludzie mają coraz większą świadomość swoich praw i mają szersze horyzonty.

Ja odkąd się przeprowadziłam chodzę do niedawno otwartego gabinetu i jestem zadowolona z pełnego profesjonalizmu. Pan prowadzi komputerową kartotekę pacjentów, więc jakbym chciała się skonsultować wydrukuje mi kartę choroby, na ścianie wisi pełny cennik badań, można płacić kartą i wystawia paragony. Dodatkowo ma gdzieś w ciemnym kącie kilka worków karmy Fitmin wet., ale nie naprasza się z tymi karmami. W sumie nie rozmawiałam z nim bezpośrednio o BARFie, ale napomknęłam, że Lucyfer je surową sarninę np. to był zaskoczony i skomentował: "To kot ma jak w raju u Pani" i powiedział, żeby go odrobaczyć raz w roku (nie częściej, bo to nie zdrowo i nie ma potrzeby) i, że w razie jakbym chciała kiedyś zrobić badania Luckowi na toksoplazmozę to on takie badania przeprowadza. Jedyne co mi się nie spodobało to mówił aby jak będę w ciąży kot lepiej nie jadł surowego mięsa, ale powiedział to w luźny sposób jako poradę, a nie straszenie czy przykazanie. Zobaczymy jak będzie dalej, bo w sumie na razie obcina Luckowi regularnie pazury i raz leczyliśmy mu oczy bo miał małą infekcję.

Co do innych weterynarzy to z tego co słyszę duża część nie jest tak neutralnie/pozytywnie nastawiona. Nawet dzisiaj otrzymałam wiadomość, że weterynarz jak usłyszała o BARFie to kategorycznie zabroniła stosowania takiej diety, zrobiła agresywny wykład i poleciła karmę RC.

Cytat:
Dr przyznaje otwarcie, że ma mniejszą wiedzę ode mnie na temat żywienia kotów..


I tutaj ma u mnie ogromny plus, bo umie się przyznać, że nie pozjadał wszystkich rozumów i na czymś się nie zna do czego ma prawo przecież.

isabelle30 - 2012-05-23, 11:22

Pamiętam jak w poszukiwaniu przyczyn problemu u mojego psa chadzałam od weta do weta. Szukałam też dobrego lekarza...I trafiłam na pewną młodą panią doktor. Zapytała mnie co pies jada...Ja mówię mięso, kurze łapy, gnaty, chrząstki oraz warzywa z akcentem na marchew, pietruszke i seler plus owoce sezonowo.
Była bardzo oburzona, karmie psa niewłaściwie, pies ma przebiałkowanie, nie wolno dawać kości ani TYLE mięsa. Od razu wyciągneła mi worek RC i wepchnęła psu do mordy garść na próbe. Ponadto pies powinien jeść weglowodany.... zapytałam czym w takim razie są warzywa i owoce jak nie weglowodanami i wyszłam z gabinetu. Brutus miał sranie całą dobę... Jeden z dwóch razy w swoim 4 letnim zyciu...

coztego - 2012-05-25, 20:59

maix napisał/a:

Mój lokalny wet od spraw codziennych - dr Legień w Legnicy, też nigdy mi złego słowa na temat barfa nie powiedział, całkowicie respektuje moje metody żywienia, mimo że w lecznicy można kupić RC.

To, że w lecznicach można kupić RC czy inne karmy weterynaryjne, nie znaczy, że lekarz tylko patrzy komu by tu karmę wepchnąć ;) Moja wet, zawsze kiedy ktoś decyduje się na karmę weterynaryjną mówi, żeby sobie sprawdził w necie, czy można taniej kupić ;-)

maix - 2012-06-28, 23:01

Dzisiaj wpadłam do nieznanego mi wcześniej gabinetu w Lubinie po zastrzyki dla mojego Filipka (zalecone po usunięciu ząbków) i młoda pani wetka nie dość, ze uświadomiła, że metacam to jest zło, to jeszcze zanotowała sobie adres naszego forum :-) Zabawnie tak rozmawiać o barfie w gabinecie pełnym RC ;-) Serdecznie zapraszamy pani doktor!!!
Tilia - 2012-06-29, 07:12

Czemu "Metacam to jest zło"? Pytam, bo wielokrotnie stosowałam go u moich psów po urazach.
maix - 2012-06-29, 08:39

Nie powinno się go stosować dłużej niż to absolutnie konieczne, max.3 dni. Jest lekiem bardzo nefrotoksycznym, może wręcz być czynnikiem zewnętrznym wywołującym przewlekłą niewydolność nerek - przynajmniej u kotów (PNN) oraz chorobę wrzodową żołądka.
Tilia - 2012-06-29, 09:49

A, u kotów go nie stosowałam. U psów stosuje się z powodzeniem nawet przez 10 dni bez przerwy. Oczywiście jak i inne leki tego typu ma skutki uboczne, ale generalnie u psów jest dość bezpieczny, zwłaszcza wersja w iniekcji (przy zawiesinie podaje się profilaktycznie osłonowe).

Moja kota po usunięciu ząbków nie dostawała przeciwbólowych, tyle co podczas zabiegu.

MB - 2012-06-29, 11:57

W temacie: przy niedawnych wymiotach Ofelii wybrałam się z kiciuchną do weta. Gabinet nieczynny, urlop. Przypomniałam sobie, że niedaleko przyjmuje inny wet, a że byłam zbyt zaniepokojona tymi wymiotami, to poszłam. Usłyszałam m.in., że źle karmię kota (bo nie karmami weterynaryjnymi dla kastratów, tylko mokrą karmą), że z tego powodu kot ma śluz w pęcherzu, a tak wogóle to pewnie niedługo będę miała otyłą kotkę (bo przytyła z niecałych 3,5 kilo do 4 kilo w ciągu ponad roku). I tu nastapiła reklama Royala, Hillsa i Puriny, które są do kupienia w sklepiku przy gabinecie. O Barfie pewnie wet nie słyszał, bo jak wspomniałam, że się do niego przymierzam, to nie skomentował, tylko zmienił temat. Niby gabinet fajny, duże możliwości diagnostyczne (również z pracownią analityczną), ale jakoś mnie tam nie ciągnie po raz kolejny. Wolę stałego weta, co prawda też jakoś nie pieje z zachwytu słysząc o Barfie, ale nie wciska mi chrupek i nie oskarża o powolne uśmiercanie kota przy pomocy mokrej karmy.
I jeszcze jedno - potrafi się przyznać, że czegoś nie wie i nie krępuje się skonsultować z innymi lekarzami. Gdy Ofelia miała problemy z pyskiem (wręcz rany jej się robiły) to otwarcie mówił że nie ma pojęcia od czego, bo mogą być różne przyczyny i konsultował przy mnie, czy taki a taki lek stosowany u ludzi można w tym przypadku zastosować u kota. (tak na marginesie problemy z pyszczkiem zniknęły po sterylce, więc pewnie miały przyczynę hormonalną)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group