BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kulinaria dwunogów - Żywienie małych dzieci
dagnes - 2014-01-27, 10:59 Jasne, że będzie! Jak tylko się wyrobię, bo chwilowo musiałam zająć się innymi sprawami.
Gerdo, nie wiem czy można całkowicie wybrnąć z problemu. To na pewno będzie sprawa indywidualna. Podawanie dobrych probiotyków i prebiotyków powinno być pomocne, jak również karmienie piersią. Na ile pozwoli to rozwiązać problem, okaże się w konkretnym przypadku.
Komanka napisał/a:
Dagnes, a czy spotkałaś się z literaturą fachową o wpływie diety LC na rozwój dzieci i ich odporność?
Odnośnie dorosłych jest już sporo opracowań oraz badań, natomiast nie jestem pewna czy ktoś gdzieś skupiał się w szczególności na dzieciach. Jeśli natknę się na to w swoich materiałach to dam Ci znać. Jedyne badania i obszerniejsza literatura, którą kojarzę, dotyczą leczenia dzieci autystycznych przy pomocy diety bardzo niskowęglowodanowej (ketogennej). Ta terapia ma udokumentowane sukcesy, ale to bardzo szczególny przypadek choroby.
immortal napisał/a:
ciekawi mnie, czy opisywany przez Ciebie problem może dotyczyć także psów i kotów, przy których czasem spotykamy się z utrudnioną tolerancją na naturalną dietę
U psów i kotów flora bakteryjna jelit jest uboższa i odgrywa mniejszą rolę niż u ludzi, ale jednak nie można jej niedoceniać. Podobnie jak u ludzi jej zaburzenia prowadzą do złego trawienia i wchłaniania oraz chorób. I podobnie jak u ludzi kocięta i szczenięta muszą tę florę jakoś nabyć, najlepiej od matki.Sayuri - 2014-02-26, 11:16 Jak trwoga, to do.. źródła wiedzy.
Chyba specjalnie został poruszony temat małych dzieci.
Pan Albert za 10 dni kończy 9 miesięcy. Poród SN, karmiony piersią do 7go miesiąca życia.
I tu się zaczyna problem - z powodu jakiegoś zatrucia pokarmowego przez 2 dni odwadniania się (różnymi sposobami ) nie byłam w stanie wyprodukować mleka i mały skończył na butelce i mleku modyfikowanym. Potem okazało się to strasznie wygodne - można było z domu wreszcie wyjść, zostawić dziecko chociaż na 2 godz pod opieką, ba, przespać całą noc bez wstawania! i tak już zostało.
Teraz wiem, że mogę się tłumaczyć, ale to jest mój największy BŁĄD w dotychczasowym wychowywaniu dziecka. I tylko w brodę mogę sobie pluć.
Otóż od ok miesiąca (czyli jakieś 6 tygodni? karmienia MM) dziecko dostało nagle skazy białkowej - z czerwonych polików łuszczy się skóra. W tym czasie powoli sobie schodziliśmy od normalnego mleka dla niemowląt, przez HA, a obecnie Bebilon Pepti. I co? A g...
Buzia nadal paskudna, mniej lub bardziej, ale jakoś wpływu jedzenia na to nie zauważyłam.
I tu moja prośba - jak ten problem rozwiązać? Proszę o podsunięcie pomysłu, sposobu, diety - jak już ktoś wspomniał, to co sama znajduję w internecie dotyczy głównie dorosłych. Zmiana diety? Na co? Teraz idą kleiki ryżowe z nieszczęsnym mlekiem, no i zupki jarzynowe z mięskiem.
Bo jeżeli to nie dieta, to drugie podejrzane w kolejności są koty A swoją drogą pasożyty - niby koty odrobaczane, ich kupy badane z wynikiem ujemnym, ale i tak czy nie warto maluszka odrobaczyć mimo wszystko? Czym? Póki był na piersi to na jesień objadałam się pestkami dyni, ale teraz?
Jeszcze mi świta, że w momencie kiedy zaczęłam wprowadzać inne posiłki (najpierw kleik ryżowy do swojego mleka, później jarzyny) to był moment, że mały stanął z wagą na dobry miesiąc. Tu już pewnie był sygnał, że coś nie tak. Chociaż dzięki temu nie waży po 10 kg jak kilku jego kolegów i jest ruchliwym wesołym brzdącem.
Zaprzestanie karmienia piersią ma jedna zaletę - odzyskałam swój mózg. Wcześniej to byłam kupą rozszalałych hormonów, na skraju załamania nerwowego i kilkumiesięczną bezsennością. Teraz trzeba wziąć się w garść i za bary z problemem. Więc proszę podsuwać materiały źródłowe, którymi będę zadręczać pediatrę, bo na razie tylko go słucham, a nic z tego nie wynika.
Dziękuję wszystkim odważnym za uwagę. Grzecznie czekam na kopniak, który mnie popchnie we właściwą stronę.
P.S. Koty są na BARFie, z kotami nie mam żadnego problemu Sojuz - 2014-02-26, 11:42 Jeżeli znasz angielski mogę podsunąć bloga (może nawet dziennik) pewnej matki, która żywi się i swoje dziecko na diecie paleo już od 3-4 lat.Lusia - 2014-02-26, 11:45 Moje młodsze dziecko było karmione piersią do 2-go roku życia. Nie chciało jeść żadnych zupek ze słoika ani kleików i kaszek. Wtedy byłam zrozpaczona. Nie mogłam nigdzie wyjść - do dentysty czy fryzjera zabierałam ją ze sobą (poza tym, że ją karmiłam z nikim nie chciała zostawać). Nawet obiad jadłam na stojąco - bo jak usiadłam zaraz zabierała się do "korytka"
Teraz wiem, że było to najlepsze co mogłam zrobić.
Nie choruje prawie nigdy, nie wiemy co to alergia - w przeciwieństwie do starszego syna chowanego na butelce.
Trzeba karmić i to długo. Potem procentuje.Sojuz - 2014-02-26, 11:57 Też tak byłem karmiony i potwierdzam, żem zdrowy jak koń.Sayuri - 2014-02-26, 12:18
Lusia napisał/a:
[...]Trzeba karmić i to długo. Potem procentuje.
Patrz wyżej. Wiem co zrobiłam źle, teraz potrzebuję wskazówek, co zrobić, żeby to naprawić/zminimalizować złe skutki.
Proszę nie dorzucać kamyczków.
Sojuz napisał/a:
Jeżeli znasz angielski mogę podsunąć bloga (może nawet dziennik) pewnej matki, która żywi się i swoje dziecko na diecie paleo już od 3-4 lat.
Dziękuję, powinnam dać radę.miska11 - 2014-02-26, 13:04 Hmmm, to ja dorzucę nutę sceptycyzmu, a przede wszystkim sprzeciwu wobec generalizowania i teorii, że dzieci urodzone przez cearskie cięcie mają przerąbane i zdrowe nigdy nie będą (bo taki wzniosek się nasuwa po przeczytaniu postu dagnes i późniejszych komentarzy). Wokół mnie jest sporo dzieci, które przyszły na świat przez cc i zdecydowanie mogę stwierdzić, że nie widzę najmniejszej różnicy w podatności na infekcje jakiegokolwiek typu w stosunku do dzieci urodzonych naturalnie. Zasmuca mnie ta propaganda, że cc to zło, matki rodzące przez cesarkę to złe ludzie, a dzieci urodzone w ten sposób będą gorsze i chorowite. Nie twierdzę, że ktoś tutaj napisał coś w tym stylu, jednak spora część komentarzy wpisuje się w ten kanon. Pamiętajcie, ze powody przeprowadzania cesarek są najróżniejsze, a podatność dzieci na choroby to kwestia tak złożona, że przypisywaniu wszystkiego sposobowi przyjścia na świat jest cholernie naciągane. Podobnie jest z piętnowaniem matek karmiących dzieci mlekiem modyfikowanym. To oczywiste, że mleko matki jest najlepsze, szczególnie w pierwszych tygodniach, ale znów obarczanie ludzi winą, że karmią inaczej, jest bardzo niefajne. Tak, naturalne jest najlepsze, ale... Wszystko w granicach zdrowego rozsądku.Tufitka - 2014-02-26, 13:39 Moje dziecię było na cycu tylko 3 miesiące (urodzony siłami natury). Później (w tamtych czasach jedyne i trudno dostępne) jadł zwykłe mleko w proszku z butli (jeszcze do niedawna można było kupić takie w niebieskiej folii). Następnie, jak się pojawiły na rynku, mleko dla dzieci. Jak skończył 6 miesięcy zaczęłam wprowadzać do menu domowej roboty zupki (sama je przyrządzałam). Rzadko chorował (czasem zazdrościłam innym, że mogą posiedzieć z dzieckiem w domu na zwolnieniu, a moje nie choruje). A jak już, to krótko. Nie był przegrzewany, czasem mój dziadek trząsł się nad prawnukiem, że mu zaszkodzę, bo ono na podłodze się bawi, a tam zimniej i się przeziębi. Na szczęście jego słowa się nie sprawdzały. Zdrowie zależy również od genów, nie tylko od rodzaju pokarmu czy sposobu przyjścia na świat. Różne czynniki mają wpływ na zdrowie. Każdy organizm jest inny.Sandra - 2014-02-26, 15:45
miska11 napisał/a:
Zasmuca mnie ta propaganda, że cc to zło, matki rodzące przez cesarkę to złe ludzie, a dzieci urodzone w ten sposób będą gorsze i chorowite. Nie twierdzę, że ktoś tutaj napisał coś w tym stylu, jednak spora część komentarzy wpisuje się w ten kanon.
Nadinterpretacja....Lusia - 2014-02-26, 17:34
Sayuri napisał/a:
Patrz wyżej. Wiem co zrobiłam źle, teraz potrzebuję wskazówek, co zrobić, żeby to naprawić/zminimalizować złe skutki.
Proszę nie dorzucać kamyczków.
Nie dorzucam, przepraszam jeśli tak zabrzmiało. Lena06 - 2014-10-27, 16:28 Temat postu: Żywienie małych dzieciDrodzy moi,
tego weekendu miałam przyjemność gościć u siebie dawno niewidzianą znajomą. W pewnym momencie rozmowy zeszły na temat żywienia dzieci. Jest ona mamą 4-letnego chłopczyka. Jak się okazało dziecko do teraz przyjmuje gotowe mleko dla dzieci w proszku i kaszki i inne gotowce. Ja generalnie jestem przeciwniczką takiego karmienia dzieci (choć sama jeszcze ich nie mam...). Znajoma oczywiście również karmi małego "normalnymi" posiłkami. W każdym bądź razie w pewnym momencie zapytałam się, dlaczego używa tych kaszek, mleka i innych. Ona odpowiedziała mi, że dlatego że tam jest pełno witamin, których na pewno w zwykłym jedzeniu nie ma, a ona nie chce u dziecka niedoborów. Cóż, tematu nie drążyłam, bo to po 1. nie moje dziecko, nie ja go wychowuje, 2. nie mam jeszcze odpowiedniej wiedzy na tematy żywienia. Dlatego chciałabym dowiedzieć się od Was, czy karmiąc dzieci zwykłymi posiłkami przygotowywanymi w domu (dobrze skomponowanymi) jesteśmy w stanie zapewnić im wszystko, co potrzebne? I ewentualnie, jakie naturalne suplementy stosować, by te braki wyrównać. Chodzi mi o to, czy np. od małego dziecka stosować trany, wit. E (typu Tokivit właśnie) i inne. Czy może małemu dziecku to nie jest wcale potrzebne?
Generalnie problem który sobie postawiłam do rozwikłania brzmi, czy naprawdę dziecku potrzebne są te wszystkie witaminki zawarte w gotowcach?
Jeżeli coś będzie niejasne w mojej wypowiedzi postaram się tłumaczyć :)
aha, i jeżeli temat podobny istniał proszę o namiary :)Kazia - 2014-10-27, 16:43 A skąd te biedne dzieci brały witaminki, kiedy jeszcze nie było gotowców?
Cud, że ludzkość nie tylko nie wymarła, ale nawet mamy przeludnienie i to coraz większe.Dieselka - 2014-10-27, 16:49 spoko, najpierw gotowe pokarmy dla niemowlat a pozniej sie okaze ze starszym tez nie da sie zbilansowac odpowiednio jedzenia w domowych warunkach.
Koniec, koncow bedziemy zamawiac kolorowe worki chrupek dla ludziow :PLena06 - 2014-10-27, 17:00 Też tak myślę, ale problem w tym, że obecnie nikt nie myśli o tym jak było, tylko jak jest teraz. Wydaję mi się, że ludzie zapomnieli co to znaczy naturalne żywienie w dobie różnorodności preparatów, które mamy teraz.
I ja to wiem, i inni to wiedzą, ale jak wytłumaczyć takiej matce, która myśli, że to samo dobro dla dziecka...?
Niestety nie wystarczy już stwierdzenie, że kiedyś nie było i wszyscy chodzili zdrowi.
Gdy powiedziałam, że to same syntetyki, to nawet się nie wzdrygnęła, bo przecież syntetyk, czy nie-syntetyk, ale to dla dobra dziecka.Ines - 2014-10-27, 18:10 Moim zdaniem żywienie dzieci nie powinno różnić się od żywienia dorosłych... o ile jest to żywienie zgodne z naturą. Natura głupia nie jest. Z jakiej paki miałaby "zaprojektować" jakikolwiek gatunek tak, by potrzeby żywieniowe młodych zwierząt były inne niż dorosłych? I kto by tym młodym dostarczał taki prowiant?