To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Off Topic nieBARFny - Co decyduje że właśnie TO zwierzę z nami zamieszka ?

ciocia_mlotek - 2013-07-26, 21:36

Z moich mięsożerów
-Pies Nero - bo miał go nasz działkowy sąsiad, piesek był kochany ale kulawy. Wydaje mi się, że moi rodzice mówili, że to nie najlepszy dom dla psa (nie złośliwie, po prostu ten pan nie wiedział chyba jak sie psem opiekować). We 3 baby wywierciłyśmy dziurę w brzuchu tacie (wcale nie trzeba było długo :twisted: ), tata poszedł i za 100.000 tys starych złotych psa od sąsiada odkupił. Nerutek żył z nami prawie 16 lat
Fretka Pestka - pracowałam w sklepie zoologicznym. Strasznie męczyło mnie, że zwierzaki całe weekendy zostają beż żarcia itd. Była mała frecia. Zabrałam ją "na noc" do domu. Kiedy ją oddawałam ona płakała, a ja z nią. Tego samego dnia była już ze mną. Była ze mną 7tygodni. Zachorowała po szczepieniu i nie dała rady. Nawet sobie nie wyobrażałam jak w tak krótkim czasie można się tak mocno przywiązać
Fretka Trufla - bo urodziła się mojej znajomej dzień przed śmiercią Pestki. To było jak znak czy coś. A dlaczego akurat ona? Bo miała ogryziony przez rodzeństwo ogonek. Bo kiedy wybierałam z miotu ona przyszła ostatnia, a jak już przyszła, ułożyła się mi na rękach i zasnęła. Odeszła w zeszłym roku za Tęczowy Most
Pies Taz - bardzo już chciałam mieć pieska. W mojej okolicy jest dużo grup FB gdzie ludzie "oddają do adopcji" zwierzęta, które im się znudziły więc wymyślają głupie powody pozbycia się (oczywiście naogół jest to nagła ciężka alergia dziecka, przeprowadzka do miejsca, gdzie nie wolno zwierząt, zmiana pracy, ciąża). I był sobie Taz. Pani "nie miała czasu bo mąż pracuje daleko a ona z 2 dzieci" - zapytałam o psa ale pani chciała dużo pieniążków i mieszkała dość daleko ode nie (a ja bez samochodu). Miesiąc później "okazało się", że odkąd pies jest u nich (miesiąc do momentu, gdy został "wystawiony"!!!!!!) jej młodsze dziecko zaczęło mieć ataki duszności. Ktoś go wziął by po 3 dniach jej oddać. Kiedy zobaczyłam post, że pani następnego dnia odwozi go do schroniska (i to takiego, o którym mam jak najgorsze zdanie), zadzwoniłam do znajomej, wzięłam pieniądze w kieszeń i pojechałam po psa. Pies jest terierek, a ja "nie lubię" małych psów. Szczeka dużo, a ja "nie lubię" rozjazgotanych psów. Jest obarczony masą problemów behavioralnych po swojej krótkiej acz burzliwej historii (jak go wzięłam miał 2.5roku a my jesteśmy jego co najmniej 4 domem. Z tego co wiem, we wszystkich poprzednich był izolowany i nie przeszedł żadnego treningu poza załatwianiem się na dworze). I wiecie co/ Nie zamieniłabym go. No taki mój Tazik pskudnik

Skipper - 2013-07-26, 21:39

Sandra - ja bym tam polemizowała :-P
Zanim wybierze się konkretnego osobnika, najpierw mając na uwadze swoje możliwości i preferencje trzeba zdecydować się na gatunek :lol: czyli np. pająk, wąż, świnka morska, chomik, kot, pies...

W poprzednim poście o cieplutkich łapkach i puchatych brzuszkach zatrzymałam się na etapie I czyli wyborze gatunku zwierzaka. Przykładowo pająki i węże ani jednego ani drugiego nie posiadają niestety :roll:

Etap II czyli dany osobnik z gatunku to z tego co tutaj czytam to zazwyczaj nagły imupls wszelakiego rodzaju :love:

Sandra - 2013-07-27, 09:37

Skipper ...tak masz racje :-P
Temat otwarty i takie podejście jakie prezentujesz jest jak najbardziej do przyjęcia i opisania.
Ja chyba nie uwzględniłam etapu I :-D ..pobiegłam dalej a chyba warto o tym napisać co sugerujesz.
Mój Syn gdy był kilkuletnim dzieckiem, na pytanie;
Jakie chcesz zwierzątko ?
Odpowiadał zawsze;
Papugę.
A dlaczego ? pytałam dalej.
On na to;
Bo będzie mi siedziała na ramieniu i smyrała po włosach :lol:
Nigdy nie miała papugi ale wszystko przed nim jest dorosły.

Dieselka - 2013-07-27, 10:29

aaaa to ja jeszcze o Dieselku napiszę :D

Ogólnie ja zawsze marzyłam o husky. Takim ślicznym - z niebieskimi oczkami :D
Oczywiście rasa wymagająca, więc szans nie było.
Ale jak dorosłam i już mogłam sobie pozwolić na takiego psiaka to się zaczęło poszukiwanie. Wiedziałam że chcę psa z adopcji - dorosłego (wiem, że to niezbyt naturalne, ale nie przepadam za szczeniakami. No i jednak one więcej pracy wymagają. Ja chciałam psa z którym od razu będzie można coś robić)
Odpowiedniego hasiora szukałam przez rok. Rozmawiałam chyba ze wszystkimi hodowcami (zbierałam info o rasie) i KAŻDY! odradzał mi tą rasę, mówiąc że nie dam sobie rady.

A ja ciągle - uparcie szukałam swojego psa.
Wymagania były jasne: nie będę jechała po niego daleko bo ani kasy ani transportu nie mam - 30km max
ma lubić koty
ma nie kopać ogródka
ma nie wyć
no i ma być husky
.
.
.
No i trafiłam na Diesla który:
mieszkał ponad 300km ode mnie
kopał jak szalony
polował na koty i inne mniejsze zwierzaki
i jest malamutem :)

Ale jak zobaczyłam tą mordę to w sekundę wiedziałam że to jest mój pies :D bez żadnego zastanawiania się i debatowania po niego pojechałam :D


aaaa no i z częścią hodowców mam teraz kontakt. Fakt, że rzeczywiście wolę malamuty od hasiorów ale sami mi wysyłali takie psy na dom tymczasowy :) Teraz się wszyscy z tego śmiejemy :)

koniczynka - 2013-07-27, 11:01

Jeśli chodzi o Lucka to, dlatego to jest ten kot a nie żaden inny, bo mąż go przyniósł pod kurtką i na mnie wyjrzały tak cudowne, przestraszone oczęta, że do tej pory pamiętam ten wzrok. Dodatkowo ta ruda kuleczka była taka chuda, taka zabiedzona i chora, że nie mogłam go nie wziąć do domu :love:

Jeśli chodzi o Oza to od jakiegoś czasu zastanawialiśmy się nad psem i na początku myśleliśmy o buldogu francuskim, albo angielskim po czym zobaczyłam u mrudnickiej na stronie zdjęcie Podenco i zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Bardzo długo czytałam i oglądałam wszystko, co mi wpadło w oko o Podenco (nawet z google tłumacz "czytałam" książke hiszpańską poświęconą całkowicie tej rasie) i bardzo spodobała mi się ta rasa pod względem charakteru i oczywiście zdawałam sobie sprawę z ich wymagań. Zagadałam do kilku hodowców (czytałam ich strony itd.), zaprosiłam ich na FB do znajomych, a oni mieli innych znajomych z Podenco i tak marzyłam o takim psie (nie mogłam przestać o nich myśleć), aż zauważyłam przypadkiem informację o miocie na Litwie na FB i zobaczyłam zdjęcie Oziego- po prostu wpadł mi strasznie w oko i miał to "coś". Po obejrzeniu rodowodu itd. i rozmowie z mężem zagadałam do hodowcy i okazało się, że jeszcze nikt go nie zarezerwował i tak zapadła decyzja :D Co ciekawe, gdyby nie pewne nieporozumienie to Oz zostałby przede mną zarezerwowany babce z Australii, ale jako iż źle się z hodowczynią do gadały (hodowca myślał, że babka chce suczkę, a jak się okazało chciała psa) to zdążyłam Oza zarezerwować, tak więc myślę, że to było przeznaczenie :mrgreen:

Sandra - 2013-07-27, 14:04

Jakie piękne historie :-D , a wszystkie z podobnym podtekstem....to COŚ decyduje, że on ci mój.... już na zawsze. :love:
Dieselka napisał/a:
30km max, ma lubić koty, ma nie kopać ogródka, ma nie wyć
no i ma być husky
......
No i trafiłam na Diesla który: mieszkał ponad 300km ode mnie, kopał jak szalony, polował na koty i inne mniejsze zwierzaki
i jest malamutem :)

Obśmiałam sie nie przymierzając jak norka z tego co Dieselka napisała, a to co ciocia_mlotek jest wzruszające, bo nas „twardzielki”, które wiedza czego chca…. trafia prosto w serce.
ciocia_mlotek napisał/a:
Pies jest terierek, a ja "nie lubię" małych psów. Szczeka dużo, a ja "nie lubię" rozjazgotanych psów.

ciocia_mlotek napisał/a:
Nie zamieniłabym go. No taki mój Tazik pskudnik


Historia Lucka koniczynki przypomina mi sytuację z moim Pinto.
Zadziałały jakiś tajemne fluidy. Przecież nie potrafią mówić ani prosić.
Weź mnie, mnie, ja jestem cudny :twisted:
koniczynka napisał/a:
.... i na mnie wyjrzały tak cudowne, przestraszone oczęta, że do tej pory pamiętam ten wzrok.

koniczynka napisał/a:
....i zobaczyłam zdjęcie Oziego- po prostu wpadł mi strasznie w oko i miał to "coś"

To wszystko się dzieje jakby poza nasza świadomością, a jednak działa i właśnie w jednym ułamku sekundy, momencie nic nie ma znaczenia....liczy się tylko to, że chcemy być ze sobą. Czary jakieś cy cóś. :roll:

shana55 - 2013-07-27, 21:49

Kiedy pierwszy raz w życiu, lata temu zobaczyłam na zdjęciu Kota norweskiego leśnego oniemiałam. Ten widok stał się dla mnie marzeniem na długie lata. Zawsze miałam koty, dachowce urodzone w domu i znajdy, przyniesione pod pachą :-D bure, pręgowane, czarne, srebrne, kochałam je wszystkie. Ale w głębi serca po cichutku marzyłam o NFO. Był dla mnie niedostępny... :-( ale ktoś kiedyś mi powiedział, że marzenia się spełniają, że jak czegoś bardzo pragnę to to dostanę :-D I tak się stało. Dziś oprócz burego Rafajela, srebrnego Mruczusia i wyglądającego jak syjam Collina mam, aż dwa Nfo :mrgreen: Pięć szczęść pod jednym dachem. A do kompletu dwie sunie, kundelki jedna moja, jedna w spadku. Wszystkie żyją w zgodzie :-D
ciocia_mlotek - 2013-07-27, 23:09

Co nie zmienia faktu, że bullterriera o imieniu Orco i tak kiedyś będę miałą. Z odzysku czy z hodowli. To jest pies, który od dobrych 15 lat ma imię hahaha
Sandra - 2013-07-28, 08:55

marzenia sie spełniaja jak napisała
shana55 napisał/a:
ale ktoś kiedyś mi powiedział, że marzenia się spełniają, że jak czegoś bardzo pragnę to to dostanę :-D

Dodam, że na marzenia trzeba mieć odwagę, bo nie zawsze tak do końca chyba jesteśmy gotowi na spełnienie marzeń szczególnie tych ekstremalnych, ale Tobie ciociu_ z całego serca życzę :kwiatek: tym bardziej, że imię już nosisz od tak dawna.
Czy ma jakąś historie to imię ?
ciocia_mlotek napisał/a:
bullterriera o imieniu Orco i tak kiedyś będę miałą.

sliver_87 - 2013-07-28, 11:58

a ja całe życie w domu miałam papugi, kanarki, chomiki i szczurki, rybki nie rybki. ale na psa się nie zgadzali rodzice. i ja tak tęskniłam do psa i psa.
aż któregoś roku będąc w pracy nad morzem spotkałam kotkę, która niedługo potem okociła się i już została stałą rezydentką tego pensjonatu gdzie pracowałam. miałam możliwośc oglądać naocznie każdy dzień tych maluchów, zżyłam się z nimi okropnie.. pracowałam tam przez kolejne kilka lat i będąc tam ostatnim razem doszłam do wniosku, że jak wrócę do siebie to też muszę, a raczej potrzebuję mieć kota- działały na mnie niesamowicie, uspokajały, relaksowały, zachwycały. tak przyszedł etap 1 ;) ze będzie kot.
ale postanowiłam, że chcę kota z pewnego źródła, że chcę kota rasowego i urzekły mnie rosyjskie niebieskie...po długim czasie poszukiwań wybór padł na konkretną hodowlę. ale jak już tam pojechałam- okazało się, że kociąt nie ma! byłam jednak bardzo zdeterminowana. czekałam kolejne pół roku, aż przyszedł moment, by wybrać kocię z miotu.miał być kocurek- jednak los chciał, żeby to była Bombilla a nie kocur. i nie zamieniłabym jej na żadnego innego :) wiedziałam, że to ona, bo mimo, że ledwo pełzała mała kluska to ten jej brzusio, te maleńkie łapki i ślepka sprawiły, że przepadłam bez pamięci. wiedziałam, że to ona:) opłacalo sie czekać 9 miesięcy ( prawie jak na swoje własne dziecko ludzkie;) ) aż maleńtas zagościł u mnie...
po kolejnych 3 miesiącach wiedziałam już, że potrzebuje ona towarzystwa, wiedziałam jednak, że ma to być duży kot tym razem- i wybraliśmy ze świeżo poślubionym mężem NFO, przejeździliśmy znowu kilka hodowli, aż trafiliśmy do tej właściwej- miałam na oku kocurka, który mi się podobał, ale on uciekał od nas. za to do M.ojego podeszła ciekawska para oczu i sama go sobie wybrała. już wiedzieliśmy kto będzie nowym członkiem rodziny. kiedy po niego pojechaliśmy to wszystkie koty się ulotniły, czekal tylko spokojnie Xelmo, wiedziąc chyba że to jego kolej na nowy dom :):)
ja wybrałam Bombillę, Xelmo wybrał M.ojego. a teraz- Bombilla ukochała męża, a Xelmiak pała uczuciem do mnie :D tak to się pomieszało.

gerda - 2013-07-28, 12:55

Suuper historie :mrgreen: - byłoby jeszcze fajniej gdyby przy takiej opowieści było zdjęcie opisanego ulubieńca :love:
ciocia_mlotek - 2013-07-28, 13:09

Sandra, - Orco (lub Orko) to bohater kreskówki "He-man" :lol: . To taki ciapowaty czarodziej.
https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSYt6touATY-_YBVWd0-L3PoQkKoQfTSBzQdf5QXVMc-8za05dX
Jakoś tak mi przylgnęło do wizerunku ślicznego bullika :mrgreen:

Iowa - 2013-07-28, 16:34

Pierwszy z dwójki moich kotów trafił do nas całkiem normalnie - wybrany spośród czwórki wiejskich kociaków... po kolorze :-P Wyrósł na wspaniałego przyjaciela. Kiedy miał rok, uznaliśmy, że potrzebuje kolegi. Chcieliśmy kocurka w tym samym wieku co nasz Higgs, więc zdecydowaliśmy się przygarnąć kota z fundacji. Jak raz na cito potrzebny był tymczas dla 3-miesięcznej koteczki, znalezionej przez starszego pana i zaniesionej do lecznicy, która współpracuje z fundacją. Kotka była chuda, miała złamany ogon i obrożę przeciwpchelną na szyi. No i była niebieska, a ja zawsze chciałam mieć rosyjskiego niebieskiego. Z czasem ze srebrzystej sierści zrobiła się grafitowa, lekko zielone oczy przeszły w żółte, a kota gabarytowo przypomina raczej brytka :oops:
Tak wyglądała jak do nas trafiła:


shana55 - 2013-07-28, 18:41

sliver_87 :kwiatek:
Chyba mamy Nfo z tej samej hodowli :-D Xelmo jest synem Trish i Mila prawda??
Mój Dragon to syn Melody, a Enka Unique i Mila :-D To prawie jak rodzina :mrgreen:

sliver_87 - 2013-07-29, 19:09

shana55 napisał/a:
sliver_87 :kwiatek:
Chyba mamy Nfo z tej samej hodowli :-D Xelmo jest synem Trish i Mila prawda??
Mój Dragon to syn Melody, a Enka Unique i Mila :-D To prawie jak rodzina :mrgreen:



masz stuprocentową rację :):):)
a skąd wiedziałaś? :)

podeślij foty kociambrów, bo na aktualnej stronce nie ma poprzednich miotów, a chetnie zobacze te twoje kotuchy- może być tu albo na maila- martyna_cupa@onet.eu :) będę wdzięczna :)



a ktoś pisał o marzeniac wcześniej- marzy mi sie teraz dla odmiany kocur rosyjski i kotka norweska, a n a to wszystko wyżeł weimarski, ale to jak kiedyś rozciągnę swoje dwupokojowe mieszkanko do domu jednorodzinnego conajmniej ;)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group