Wysłany: 2014-08-05, 22:39 Książę Fred Raster i Ejzo - mój mały lumpek ze śmietnika
Moje misiaczki są już praktycznie w 90% na Barfie. Od wielkiego dzwonu dostaną puszkę Grau albo Granapet i to wszytko. Barfa wcinają aż miło popatrzeć.
Ejzo mimo przebytej choroby ma się bardzo dobrze. Nie wiem, czy to zasługa leczenia czy Barfa, ale problem z luźnymi qupami już nas nie dotyczy. Mam nadzieję, że tak już zostanie.
Ejzo to prawdziwy diabeł, wulkan energii. Potrafi nie spać całą noc i rozrabiać, co oznacza również dla nas nieprzespaną noc. Oczywiście bydlę prześpi sobie cały dzień a ja w pracy snuję się jak zombie. Bawimy się z nim godzinę wieczorem, czasami dwie, czasami trzy, bawi się z nim Raster. Mimo to potrafi w nocy skakać po ścianach. Dosłownie. Skacze na futrynę i tak wisi jak kot - pająk przez kilka sekund. Raban robi niesamowity. Dobrze, że pod nami mieszka para staruszków, którzy niedosłyszą.
Bieganie po meblach i gryzienie w nogi to standard. Czasami jeszcze zbierze mu się na przytulani. Wstaję, biorę dziada na ręce i kładę się z nim do łóżka. Czasami ze mną zaśnie, czasami biegnie rozrabiać dalej.
Ejzo ma teraz jakieś 9 miesięcy - chyba najbardziej zwariowany wiek dla kota. Całe szczęście jest już wykastrowany. Maleństwo waży już ze 4 kilo.
Myślę, że odnalazł by się w domu z ogrodem. Ja niestety mieszkam na razie w bloku. Kot jest takim kozakiem tylko na swoim terenie. Po wyjściu z mieszkania zamienia się w wystraszoną kulkę. Chociaż coraz bardziej ciekawską. Jest z nami od 13 stycznia, więc ładny kawałek czasu już razem przeżyliśmy.
Mimo, że chciałam mu na początku szukać innego domu, to cieszę się, że tego nie zrobiłam - przy jego problemach musi być na diecie - czyli Barfie, bo jak na razie to najskuteczniejsze rozwiązanie. Wydatki związane z leczeniem, jego nocne wariacje mogłyby doprowadzić kogoś do szału - ja czasami mam ochotę go eksmitować do piwnicy.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-08-06, 08:53
Ejzo to prawdziwy "dzikusek", dorastający młodzieniec...
Jeszcze jakieś rok-dwa i trochę wam odpuści w swych szaleństwach, może zrobi się poważniejszy ?
Ale to słodkie .......
Taaak, przeżarł się. Do tego wieczorem dobrał się do ciasta do naleśników i znowu paw.
Odwróciłam się na 5 sekund. Z tym kotem trzeba mieć oczy dookoła głowy. Na szczęście dzisiaj jest ok.
Wyglądał jak kluska, ale tak na prawdę, to była skóra, kości i futerko i brzuch pełen robaków.
Bestia właśnie władowała się na kolana i mruka. A takie to dzikie było, uciekało na widok ludzkiej ręki.
Wyglądał jak kluska, ale tak na prawdę, to była skóra, kości i futerko i brzuch pełen robaków.
Bestia właśnie władowała się na kolana i mruka. A takie to dzikie było, uciekało na widok ludzkiej ręki.
Wszystko jak u nas!
Mała miała taki brzuch, że wet kazał ją odrobaczać kilka dni pod rząd - dopiero wtedy brzuch wrócił do normy.
Dzika była koszmarnie a teraz włącza mruczka na sam widok człowieka
Strasznie fajnie wziąć takiego dziczka i widzieć jak zaczyna ufać
_________________ Ze mną Brzeskie Koty Mięsożerne: Mefisto, Mia, Manga, Bambo, Nyks, Hades i Gizmo. [*] Maura [*][*Mocca[*]
Tymczaski: Krówka, Odra i Bruno.
Fundacja Brzeskie Koty
Mój kot Ejzo znowu chory...
Kilka dni temu włamał się w nocy do szafki i wyciągnął wędkę z piórami, poszarpał te pióra doszczętnie. Rano zrobił luźną kupę i w sumie dalej było już ok.
Wczoraj jednak zwymiotował kilka razy, dzisiaj też i kilka razy luźniejsza, brzydka i śmierdząca kupka.
Kot jest wyraźnie spokojniejszy, ale trochę pobiegał i poskakał. Jednak w porównaniu do tego co zwykle robi to jest bardzo spokojny. Jeść za bardzo dzisiaj nie chciał, zjadł trochę puszki i większość zwymiotował.
Koty jadły tą samą mieszankę od ponad tygodnia i było ok. Drugi kot zachowuje się normalnie, chociaż ma mniejszy apetyt. Ale jak zobaczył dzisiaj że kolega je, to też zaczął, to chyba jakaś dziwna kocia solidarność bo ostatnim razem też tak było.
Jutro jedziemy do weta. Zamówiłam już glinkę białą.
Nie wiem czy kotu dać barfa, czy puszkę, pewnie i tak zwymiotuje ale chyba musi coś jeść.
W sumie wygląda to tak jak ostatnio, skończyło się wtedy na 3 tygodniowym leczeniu antybiotykami. Było dobrze ze 4 miesiące.
Mam jeszcze pytanie - czy w moździerzu z brązu / mosiądzu mogę utrzeć skorupki od jajek? Czy jednak lepiej kupić młynek albo ceramiczny? Mam coś podobnego
http://pl.wikipedia.org/w...r_bronze_hg.jpg
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2014-11-17, 00:41
Linka nie działa. Ale ja mam mosiężny i nie używam go, bo mam spore wątpliwości czy nie zetrze się trochę metalu, bo skorupki są bardzo twarde. Używam młynka, który był w komplecie do blendera i plastik jest bardzo porysowany.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum