bura4
Barfuje od: 1998
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 18 Lip 2012 Posty: 327 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2013-04-01, 21:22 Igorowe barfowanie
Zdecydowałam się założyć wątek mojego zwierzyńca, bo może łatwiej będzie mi tu na kupie zebrać myśli. Bo niełatwo mi się teraz ogarnąć z tymi barfowymi zmaganiami.
Zacznę od przedstawienia moich psów. Pisze psów, bo myślę sobie, że mimo iż Ajki z nami nie ma, to jednak z nami jest. Jakoś tak mi się widzi.
Ajka była moim pierwszym "świadomym" psem. I w wieku około 4 czy 5 lat zaczęłam karmić ja barfem. To znaczy tym, co wtedy to oznaczało. Nie było idei o suplementach, dodatkach, krwi itd. Jedyne co udało się wtedy uzyskać to były książki Billinghursta. I ogólnie było to dużo dużo prostsze. O tyle mniej wtedy wiedzieliśmy... Ariadnę suplementowałam w zasadzie tylko algami, bo wiedzieliśmy już wtedy, że psy północy często miewają cynkozależne dermatozy skórne. I była piękna, trzymała wagę, było ok.
Moja cudna suka. Byliśmy razem przez wiele lat, do końca kochała swoje jedzenie.
No i nastał Igor.
Nasze pierwsze półtora roku był na suchym żarciu, TOTW, bo nie byłam na tyle pewna, że podołam żywieniu podrostka dużej jak by nie było rasy. Plus oczywiście hodowczyni kazała żeby żywić suchym, bo i włos nie będzie taki, i wzrostowe kłopoty będą itd. No to żarł suche, plus okazyjne surowe wstawki. Po skończeniu roku stwierdził, że suche jest niejadalne, a że miał w zasadzie żebra na wierzchu to stwierdziłam, że przejdę na surowe. Ale męczyły go kłopoty brzuszkowe, biegunki tak obrzydliwe, że co rusz był na nifuroksazydzie, plus nawracające zapalenia uszu, były posiewy, były antybiotyki i przeciwgrzybicze leki... A w końcu po zrobieniu testów na alergie pokarmową okazało się, że uczulenie ma w zasadzie na wszystko, mógłby ewentualnie żywić się energia słoneczną :D Po drodze zaliczyliśmy jeszcze (po kolejnej rundzie ketokonazolu na te uszy) załamanie wątroby - z wynikami po 5000 aspatu/alatu, biegunki tryskające do 3-4 razy w miesiącu...
Pokrótce, Igorowe kłopoty skończyły się, gdy przybyłam do Warszawy celem wykonania testów biorezonansem, które wykluczyły owszem kilka mięs, ale okazało się, że są takie, które jeść może. Problem tylko w tym, że on niekoniecznie chce jeść to, co może. Plus, odrobaczyłam glizdę na lamblie, po tym, jak ostatniego lata biegunki nagle wróciły. Przeszło jak ręką odjął. Nie wiem czy pozbyłam się pierwotniaka, czy czegoś innego.
Ok, a teraz to, o czym miałam pisać. Z mięs, które może jeść i do których mam dostęp, czyli baranina, kaczka, gęś, wieprzowina, łosoś - wszystkie są tłuste. Albo bardzo tłuste, jak te okrawki baranie, które ostatnio pokazywałam. Nie wiem, czy to nie problem. Na razie borykam się z kalkulatorem, bo z dostępnymi mi primexowymi mrożonkami nie wiem co zrobić i jak je wpisać. A pies nie tyka niemielonej i niemrożonej kaczki, gęsi i ryb.
Z kości w zasadzie Igor je tylko mostki wieprzowe, plus kości gałkowe baranie, i tu nie wiem czy mostek nie jest w większości chrząstką a nie kością? Jak to będzie z wapniem?
Z baranich kości gałkowych tez chyba wiele nie wyciągnie, bo objada tylko gałki plus szpik to mu wyciągam. Ołówkiem :) No i te kości w mrożonkach - ale dokładnie nie wiem ile tego tam jest. Wolałabym wiedzieć, czy nie ma jakiegoś braku wapnia itd.
Teraz czekam na zamówienie z pollambu ośrodków jagnięcych, żeby trochę wątroby tez łyknął, ciekawe czy zje płuca i serducha. Będe musiała pogłówkowac ile mu dać tych podrobów... A!!! No zapomniałabym!! Właśnie - wydaje mi się, że do właściwej konsystencji kupowej Igor potrzebuje mieć więcej jednak kości, niż przewidują procenty. Szczególnie, jeśli będą wchodziły podroby - po tłuściastym mięchu baranim problemów nie było.
Dzięki sugestiom forumowiczów udało mi się przekonać białego do kaczki mrożonej, gęsi i łososia (no prawie, jak głodny to zjada zamrożone) - szczególnie wielkie dzięki Zofijówka!! No i powoli będę wprowadzać suplementy, a jak ogarnę kalkulator to ich ilość będzie właściwa. Na razie czekam na dostawę supli, i na moje ogarnięcie się w kwestii kalkulatora. Nasze postępy będę tutaj raportować oczywiście, jak będzie co. Na razie mam dziś strajk głodowy - po rannym treningu pies stwierdził, że smakołyki mu do życia wystarczą :D
No właśnie - smakołyki. Jako że bawimy się w obedience/rally-o korzystam z dużej ilości. Zazwyczaj są to wątróbkowe ciasteczka, ale zastanawiam się nad suszeniem, póki kaloryfery są w użyciu. Może te serca/ płuca jagnięce by się nadały??
Barfuje od: 2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 19 Kwi 2012 Posty: 542 Skąd: warszawa
Wysłany: 2013-04-02, 21:47
Aj tam, aj tam- za dużo się nie naprodukowałam
Suszenie domowe sobie odpuść. To po prostu masakra... Zamów na gryzaki.pl - dobra cena i fajnie sprawdzają się płuca suszone, które łatwo dzielić na mniejsze kawałki. Bonsai używa jelitek świńskich- to takie patyczki cieniuśkie.
bura4
Barfuje od: 1998
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 18 Lip 2012 Posty: 327 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2013-04-02, 21:51
No właśnie próbowałam tych gryzaków - za duże to kawałki, potrzebuje czegoś na pół suchego, coś w stylu smakołyków jak z Brita Let's Bite - takich pół miękkich i dających sie podzielić. Dlatego myślę o suszeniu - nie zupełnie na suchy pył tylko na takie ciagliwe paseczki.
:D
Ze strony tej miałam dostawę juz dawno, jelita wieprzowe są super do zajmowania gada w kennelu :D Ale niestety pies żeby toto zjeść musi przerzuć i to za długo schodzi.
Barfuje od: 2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 19 Kwi 2012 Posty: 542 Skąd: warszawa
Wysłany: 2013-04-03, 10:24
Ano widzisz... Bo płucka kładziesz na deskę, tniesz w poprzek włókien na dwa lub trzy. Potem każdy kawałek tniesz wzdłuż włókien na ile Ci się zamarzy Wzdłuż włókien tnie się bardzo łatwo. Możesz uzyskać maleńkie kawałeczki, które trzymają kształt i nie rozpadają się na pył.
A te jelitka, to jak poleżą ze dwa dni otwarte to podeschną na tyle, że łatwo można je połamać na małe (np. 1cm) kawałeczki. Może są bardziej twarde i pies może próbować rzuć, ale za to nieźle śmierdzą, więc jako wyjątkowa nagroda w czasie szkolenia- jak najbardziej
bura4
Barfuje od: 1998
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 18 Lip 2012 Posty: 327 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2013-04-03, 13:35
Zofijówka napisał/a:
Raz że capi, dwa że trwa niemiłosiernie długo- dobrych parę godzin pracy piekarnika
Hm, jak suszyłam wątrobę to była gotowa tak po 3 godzinach, ale ja ja najpierw obgotowywałam. Podroby chyba tez obgotuje, plus ja nie chce zupełnie zeschłych smaczków. No zobaczę. Może nie umrę w trakcie tego suszenia :D
bura4
Barfuje od: 1998
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 18 Lip 2012 Posty: 327 Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2013-04-08, 15:17
Moja mięsna obsesja sięga zenitu... Pomijam fakt, że w podróży najbardziej interesują mnie mijane ubojnie, rzeźnie, punkty skupu dziczyzny... Z wystaw i zawodów ostatnio przywoże nie tyle trofea, co mięsa, ochłapy, kości... A dziś? Jackpot!! Wizyta w sieciówce i co?? A Kaczkowo!! Kaczucha cała wielka za 9 zł/kg plus udka kacze za 12. Nieduże, ale co tam, pudelino będzie jadło :D Upchane już do zamrażary, teraz tylko czekam na dostawę jagniaków z podhala :D
[ Dodano: 2014-06-24, 21:50 ]
Chwile nas tu nie było, moja biała dzika dzida trochę sie upasła, więc przeszliśmy na odchudzanie i częste treningi obediencowe :P Rezultat - zdaliśmy z Igorem PT1, potem na przebiegach obedience ładnie pracowaliśmy a następnie juz na prawdziwych zawodach zaliczylismy zerówkę i uzyskaliśmy 4 lokatę na 16 psów w klasie zero :D Jedynka czeka :D
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum