Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 08 Lis 2012 Posty: 96 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-29, 19:43
nie schudła, bo ją własnie zachęcam do jedzenia, karmię z ręki. Nie gorączkuje, pije tyle co zwykle, tak samo w sikaniem. Kupy cuchnące się zrobiły jak to na chrupkach (zawsze jak z różnych powodów dostała choć jeden posiłek chrupkowy to smród był ten sam), są co 2 dni, a zazwyczaj były codziennie.l No ale skoro mniej je to jest to normalne.
No te koninę to wsuwa jak głupia, żeby było śmieszniej to najchętniej psu z miski ;P więc właśnie chyba psem już się nie powinna stresować.
Jak sprawdzić czy nie jest zakłaczona? Trawę ma posadzoną w skrzynce i podgryza sobie kiedy ma tylko ochotę, natomiast wymiotów nie było
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2013-12-29, 20:14
Hmmm... To może wszystko jest ok ? Pogoda jest taka nietypowa, koty i moje też linieją jak na wiosnę, ciepło, leżą pokotem w chłodnym miejscu apetyt też maja gorszy, nie tak jak w zimie powinny mieć. Może to jest między innymi powodem??
Jak ma trawkę to nie powinna mieć kłaczków. Obserwuj ją.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 08 Lis 2012 Posty: 96 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-30, 17:19
dzięki :)
chyba z resztą ją zaczarowałam postem w tym temacie, bo dziś zjadła już 2 porcje swojej mieszanki :) co prawda na wiele podejść, ale to już najmniej istotne :)
Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 08 Gru 2011 Posty: 952 Skąd: Francja
Wysłany: 2014-01-08, 21:43
Jezeli kogos interesuje temat wplywu sterylizacji na zlagodzenie charakteru kota, to moge sie w koncu na ten temat wypowiedziec. Jakis czas temu pisalam, ze kotka numer 1 (niesterylizowana) goni kotke numer 3 (kastratka) - nazwe je tak, zeby bylo wiadomo w jakiej kolejnosci sie u mnie pojawily - i zastanawialam sie, czy sterylka zlagodzi konflikt. Dzisiaj, z perspektywy ponad 2 m-cy, moge na razie powiedziec ze zabieg ten nie ma absolutnie zadnego wplywu na charakter, przynajmniej wykonany u doroslego juz kota.
Zauwazylam natomiast, co moze zlagodzic konflity (to jak juz sie przeszlo etap dodatkowych kuwet, miejsc do spania i organizowania przestrzeni), mianowicie karmienie. Dwa moje koty sa na zupelnym barfie (w tym kotka numer 3), wiec karmienie to cala ceremonia okraszona mialkami itd. Kotka numer 1 barfa poki co skubie, kotka numer 2 woli mokre (aktualnie catz finefood). Jezeli karmie cala zgraje barfem, ktory kotce numer 1 nie pasi (bo ma np smalec gesi), to rzeczona kotka nie je i swoje nerwy i zazdrosc wyladowuje na kotce numer 3 i to nie tylko bezposrednio po posilku ale caly czas. Jezeli mieszanka podejdzie ksiezniczce, to daje kotce numer 3 spokoj i myje nawet jej dziecko - dla mnie to nieslychane jak na taka introwertyczke.
Moze nie dla kazdego to odkrycie, ale ja wlasnie docenilam jak ogromne znaczenie w hierarchii stada ma karmienie. Mysle, ze kazdy kot czuje sie doceniony, jezeli ma swoja miske i tym samym zapobiega to scenom zazdrosci Kazdy musi miec to samo (albo tak samo pyszne) w tym samym momecie.
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2014-01-08, 21:50
U mnie zawsze karmienie to ceremoniał Każdy zwierzak ma swoją miskę i to podpisaną Jak przychodzi pora jedzenia to wyjmuję wagę, włączam ją, zlatują się koty, wyjmuje miski i zaczynam ważyć porcje do misek, potem je rozkładam, każdy ma swoje miejsce a zaczynam od najstarszego i po kolei następnym podaję i idę sobie robic jeść I tak zaczynamy dzień (10 rano)
Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 08 Gru 2011 Posty: 952 Skąd: Francja
Wysłany: 2014-01-08, 22:04
I one daja Ci spac do 10? Moje od 9 zaczynaja mi doslownie chodzic po glowie (niby mruczac ).
Ja musze karmic najpierw te, ktore sie dra najglosniej, inaczej wyzra tym niesmialszym, to sa odkurzacze. I niestety nie moge opuscic kuchni na czas karmienia, bo kiedy odkurzacze zjedza juz swoja porcje - a trwa to bardzo krotko - to musze je odganiac od pozostalych dwoch, szczegolnie od tej poczatkujacej barferki, ktora kazdy kawalek miesa gryzie 10 min jakbym jej dala udko indycze w calosci
W sumie fajny pomysl z tym wazeniem, mozna podzielic na rowne porcje. Ja do tej pory robilam kazdemu osobny pojemniczek ktory rozdzielalam na mniej wiecej rowne porcje w ciagu dnia, ale przez to czasem wieczorem musialam zaczynac nastepny dzien, bo sie dalam nabrac na wyglodniale spojzenie i dalam wiecej niz trzeba wczesniej.
I mimo w miare stalych por karmienia, kazde moje przemieszczenie sie do kuchni jest bacznie sledzone przez frakcje odkurzaczy, a na dzwiek lyzeczki mam w kuchni zlot
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-01-08, 22:14
A ja przeciwnie, nic nie ważę. Wykładam mięso na talerzyk po kilka kawałków jak widzę, że poprzednie zniknęło (no chyba, że koty śpią, to tylko sprzątam pusty talerz). Jedzą razem lub na zmianę, ściągając sobie po kawałku z talerzyka. Nie wyliczam ile mają zjeść, pozwalam im decydować. Czasem zjedzą więcej niż dzienna porcja, czasem sporo mniej. Ogólnie raczej mniej, mieszanki starczają mi na trochę dłużej niż wylicza kalkulator. Wiedzą że jedzenie jest praktycznie cały czas dostępne i dla nikogo nie zabraknie, więc nie przejadają się. Tula chudzinka zaczyna powoli nabierać ciałka i waga leciutko idzie w górę, Aurelka straciła trochę tłuszczyku (sprawdzam jej obwód w talii obejmując ją dłońmi tuż przed barfem w zasadzie nie mogłam objąć, teraz jest już trochę luzu) i waga z tygodnia na tydzień albo stoi, albo lekko się obniża.
Innymi słowy, wciąż będę sobie pozwalała na tą wygodę by zaufać naturze moich kotów - jak do tej pory natura podpowiada im to, co należy
Ines bo ty mozesz sobie pozwolic na takie ich traktowanie. Ja mam jedna kotke ktora zezre ile widzi i trzeba jej porcje wydzielac, druga ktorej trzeba odrobine zejsc z wagi...i kocura niejadka , ktory jakby mogl to sam by im oddal i glodowal bo kazą gryźć ;/ takze widzisz niestety ..natura byla chyba troche niesprawiedliwa i nie dzieliła po równo ;/
A i nas koty dostają śniadanie jak ja wstane a nie kiedy one wstają...dziś dostały dopiero o 12 (staram sie nie dawac im równo o tej samej porze, jak w zegarku- nie płaczą ale czekają pod drzwiami sypialni ...cała trójka...)
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-01-08, 22:48
I tak i nie. Aurelka będąc na suchym przejadała się. Mimo to przechodząc na naturalną dietę postanowiłam zaufać jej naturze i miałam to szczęście, że najwyraźniej trafiłam w samo sendo. Od pierwszego dnia z mięsem Aurelka je z umiarem. Szkoda, że tak nie może być z każdym kotem - życie byłoby dużo łatwiejsze, prawda?
Mam też to szczęście, że koty nie rywalizują ze sobą... w zasadzie o nic. Ani jedzenie, ani zabawki, ani nas. Czasem Tuli zdarzy się burknąć na Aurelkę, kiedy wybierze sobie jakiś wyjątkowo smaczny kąsek a Aurelka rozważa poczęstowanie się nim. Tula tu rządzi, ale na co dzień tego nie widać. Widać to na przykład wtedy, gdy Aurelka robi coś zakazanego. Posłuszna Tula tego nie znosi! Przykładowo gdy Aurelka od wielkiego dzwonu połakomi się na coś, czego nie powinna gryźć, mówię: Aurelka, nie wolno. Aurelka chwilę coś pościemnia... I znów ząbki w ruch. Mówię drugi raz: Aurelka, nie wolno! Zawstydzona odchodzi... na chwilę przy trzecim razie zwykle idę zastosować "matczyny chwyt"... o ile nie ubiegnie mnie Tula. Spada na brojąca Aurelkę jak piorun i stosuje ów chwyt najlepiej jak tylko kocia mama potrafi. Podobnie było jak Aurelka miała ruję i próbowała znaczyć... tzn znaczyła w kuwecie i to było do akceptowania. Aż w końcu przyuważyłam ją przymierzającą się do znaczenia w salonie i pomyślałam - oj, będzie problem... Ale Tula zauważyła to też i problem natychmiast wyeliminowała. Tula to taki Strażnik Teksasu - porządek musi być! Ale kocha Aurelkę jak dziecko. Stale się wzajemnie pielęgnują, śpią razem, bawią się. Jak Aurelka źle się czuła Tula przynosiła jej zabawki i jedzenie. Na nas darła się niemiłosiernie, żebyśmy się z Aurelką bawili.
Boję się trochę pierwszego miotu, bo pojawienie się kociąt Tuli na pewno tą relację w jakimś stopniu zaburzy... Tula zachowuje się w stosunku do Aurelki tak, jakby na niej wyładowywała swój instynkt macierzyński. A Aurelka jest mocno infantylna... Zdarza się, że w objęciach Tuli czuje się tak dobrze, że wyrusza w poszukiwania cycucha. Kiedy pojawią się kocięta może się to wszystko wywrócić do góry nogami.
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2014-01-08, 22:51
Ja przy mojej szóstce to pilnuję każdej miski. Mała je ile chce i to jest wyjątek. reszta to kocury kastraty dwa Nfo, które jeszcze się rozwijają i dostają troszkę więcej i trzy dachowce, które upasłam za rok teraz muszą wrócić do figury i dokładnie muszę wiedzieć ile zjadły. Nie mają wyjścia muszą dać pańci spać, bo nie wstanie i nie da jesć.... żartuję
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum