To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - BARF dla ludzi?

Marla - 2015-02-05, 15:49

Jak mówię, że mi niedobrze po tych rzeczach, to słyszę "no tak, organizm się odzwyczaił od normalnego jedzenia", ja wtedy odpalam "A właśnie, że zaczął normalnie reagować na ten syf".
Zazwyczaj nie chce mi się z nimi dyskutować, szybko kończę tekstem, że im nie każę by jedli jak ja.
Mam nadzieję, że jeszcze kilka miesięcy i znudzi im się komentowanie.

doradora - 2015-02-05, 17:13

ee, to ja zazwyczaj startuję z pozycji
"bardzo bym chciała i strasznie ubolewam, ale niestety chyba jestem uczulona na gluten i mam problemy żołądkowe"

Ines - 2015-02-05, 18:57

Ja tez zawsze informuje, ze mam po tym luzy w portkach. I gazy, a wolalabym nie w towarzystwie. Ale tez mnie istatnio babcia przechrzcila, ze jem ZA DOBRZE i potem od normalnego jedzenia choruje.
doradora - 2015-02-05, 20:46

taaa... w sumie można powiedzieć, ze za dobrze jemy...

tak mnie ostatnio naszło "co by było gdyby wojna wybuchła albo chociaż jakiś kataklizm"
ludzie lecą do sklepu i zapasy kupują
mąka,
cukier,
kasza,
konserwy,
...

a my co? nawet krowy ukraść nie można, bo paleo przecież mleka nie piją

Snedronningen - 2015-02-05, 20:52

A nie możecie zwyczajnie powiedzieć "nie, dziękuję, nie jadam takich rzeczy"? Ja jem same owoce i warzywa i jakoś nikt się nie czepia jak mówię, że czegoś nie chcę bo nie jadam.
Ines - 2015-02-05, 21:29

Mozemy. Mysle nawet, ze kazda z nas powtorzyla to pierdyliard razy.
Anonymous - 2015-02-05, 21:39

We mnie zawsze wszyscy w gościach wmuszają słodycze, a jak mówię, że nie lubię to mi nikt nie wierzy, bo jestem raczej z tych "o grubych kościach" :-P Zawsze wtedy ratuje mnie stary dowcip, że "ze wszystkich słodkości najbardziej lubię boczek i śledzie" i ludki wtedy odpuszczają z wmuszaniem we mnie wszelkiego rodzaju ciast, czekolad i cukierków itp.
Snedronningen - 2015-02-05, 21:51

Ines, z doświadczenia wiem, że najgorsze co można zrobić to wdać się w dyskusję z osobą, która nie aprobuje Twojego sposobu żywienia. Ona zawsze znajdzie jakiś argument przeciwko. Po powtórzeniu "nie, dziękuję, nie jadam takich rzeczy" nawet i trzy pierdyliardy razy (a jak trzeba to i cztery) w końcu odpuszczają. Bo na Twój argument zawsze znajdzie się kontrargument.
Anonymous - 2015-02-05, 21:59

O to, to właśnie. Zwłaszcza, że jeżeli się odpowiada na ostro i mega poważnie to ludzie od razu odbierają to jako atak na ich własną dietę, a wręcz światopogląd :-/
Ines - 2015-02-05, 22:02

Nie utrzymuje kontaktow z rodzina, a raczej rodzina kontaktow ze mna, w wiekszosci dlatego, ze nie akceptuja moich zyciowych wyborow. Gdy raz na sto lat widuje sie z nielicznymi czlonkami mojej rodziny srednio mam ochote powtarzac dla zasady jak katarynka, ze nie jem czegostam, bo nie i juz. To by dopiero zapoczatkowalo dyskusje. Wole raz powiedziec, ze po pewnych produktach bede puszczac smierdzace baki wiec ich nie jem - i miec spokoj. I ja tez wiem to z doswiadczenia :)
saphirith1987 - 2015-02-06, 07:38

Niestety mało jest ludzi, nawet wśród najbliższych osób, które potrafią zaakceptować czyjeś inne wybory, a co dopiero zainteresować się, czemu tak. Dobrze, że jest to forum, które utwierdza nas w przekonaniu, że to my mamy rację ;-)
Zmieniając temat... taka refleksja mnie naszła ostatnio, czy skoro szkodzi nam nadmiar węglowodanów, to czy szkodzą nam też gorące posiłki? Pomijając sam fakt obróbki termicznej, której jak wiadomo lepiej unikać... chodzi mi o samą temperaturę jedzenia, czy ma to jakikolwiek wpływ...?
Ciekawam też, jak to jest z ilością posiłków, czy lepiej mniej a częściej (tak jak to się zaleca np. przy wrzodach), czy nie ma to znaczenia... Czy powinno się jeść dopiero, jak się jest głodnym, czy lepiej trochę wcześniej, żeby cały czas być w stanie, że tak powiem, równowagi (ani głodnym ani najedzonym)...?

doradora - 2015-02-06, 09:19

Snedronningen napisał/a:
Po powtórzeniu "nie, dziękuję, nie jadam takich rzeczy" nawet i trzy pierdyliardy razy (a jak trzeba to i cztery) w końcu odpuszczają.

Sne, Ty to chyba teściowej nie masz :kwiatek:

a tak poważnie, to różnie bywa z tym moim nie jedzeniem węgli, bo ja jakimś paleo-faszystą nie jestem, bardzo często rezygnuję w ogóle z mówienia czegokolwiek i jem co dają, bo nie chcę robić problemów,
albo nie jem ziemniorów, ale wtedy zazwyczaj jestem głodna, bo mięsa jest dla każdego po kawalątku

kiedyś brałam własną wyżerkę, ale widziałam minę szwagra, więc przestałam

saphirith, do głowy mi nie przyszło, że jedzenie gorącego może szkodzić...
a co do liczby posiłków, to ja uważam, że nasz paleo-dziadek polował dopiero jak był głodny i potem jadł, puki się nie skończyło i nie miał żadnej logistyki zaopatrzenia
i ja też tak robię, ale z lenistwa, jak kupię kapuchę, to wpierdzielam kapuchę aż się nie skończy, jak w lodówce tylko ocet, to się zaczynam zastanawiać co kupić

dagnes - 2015-02-06, 09:34

Gorące posiłki będą szkodzić wtedy, gdy będą spożywane zbyt gorące. Wówczas po prostu mamy oparzenia błon śluzowych przełyku i żołądka, co niektórym nie przeszkadza, bo się "przyzwyczaili" (znaczy zniszczyli sobie te błony śluzowe). Jak pierwszy raz w życiu widziałam moją teściową zajadającą dziarsko wrzątek z talerza (zupa zdjęta z ognia w stanie gotującym się i od razu nalana na talerze), to robiłam takie oczy :shock: . Teściowa już wmłóciła cały talerz, a ja dopiero byłam w stanie rozpocząć jedzenie, bo zupa trochę ostygła, a i tak musiałam dmuchać na każdą łyżkę. No ale moja teściowa jadła ogólnie strasznie i nigdy nie dała się zreformować, co doprowadziło ją do tego, że w wieku 64 lat była już wrakiem człowieka, ze zniszczonym wszystkim co tylko się dało.
Stan mojej teściwej doprowadził jednak do jednego pozytywnego skutku (nie dla niej oczywiście). Mianowicie mój małżonek, widząc co się z nią dzieje, dojrzał w końcu do zaakceptowania zmian w diecie. Zdał sobie sprawę, że dieta jego matki oddziałuje na niego dokładnie tak samo niszcząco jak na nią (a wiadomo, że "odziedziczył" sposób żywienia po swojej mamie).

Lena06 - 2015-02-06, 09:45

saphirith1987 napisał/a:
Ciekawam też, jak to jest z ilością posiłków, czy lepiej mniej a częściej (tak jak to się zaleca np. przy wrzodach), czy nie ma to znaczenia... Czy powinno się jeść dopiero, jak się jest głodnym, czy lepiej trochę wcześniej, żeby cały czas być w stanie, że tak powiem, równowagi (ani głodnym ani najedzonym)...?

Ja również uważam, że lepiej jeść wtedy, gdy jest się głodnym. Sama tak robię od kiedy przeszłam na paleo i dzięki temu mogę jeść tylko dwa posiłki dziennie, bez odczuwania głodu przez cały dzień. Gdybym jadła mniej i częściej cały czas bym chodziła za jedzeniem i nie daj Boże, napatoczył by się jakiś batonik na mojej drodze... :lol:

saphirith1987 - 2015-02-06, 10:28

No właśnie ja też teraz rzadko kiedy jakaś głodna jestem, więc by mi pasowało jeść np. dwa razy dziennie (nie musiałabym wtedy kombinować z braniem obiadu do pracy, co wiele rzeczy upraszcza), ale już zaczęłam słyszeć zewsząd, że to niezdrowe, bo kwasy w żołądku itd. i że się głodzę :mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group