BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kącik behawioralny - Socjalizacja psów
isabelle30 - 2012-10-24, 21:03 Ano widzisz i tu do końca się nie zgodzę. Bo znowu wracamy do teorii dominacji jako aktów agresji, zadawania bólu, przemocy itd. Czyli rozumienie typowo ludzkie.
Czy rzeczywiście "Teoria dominacji zwyczajnie nie sprawdza się w szkoleniu, a tym bardziej w korygowaniu niepożądanych zachowań typu nieposłuszeństwo czy agresja."?
Czy gdyby właściciel odpowiednio prowadził psa, nawiązywał z nim więź, w normalny, bezstresowy dla obu stron od samego początku sposób, przekonał go że pies może sobie żyć bezstresowo, nie musi podjmować decyzji, bronić przed wszystkim i wszystkimi, bać się wszystkiego, nie musi walczyć o miejsce na kanapie, o zawartość miski, święty spokój, itd, ów pies będzie nadal problemowy?
Otóż odpowiedź brzmi: nie, nie będzie wtedy pies sprawiał problemów, bo w każdej sytuacji w taki czy inny sposób stresowy dla psa odda on swojemu panu prawo decyzji. Czyli sam z siebie odda mu przywództwo.Prawda? Tylko pies który jest pewien że jego pan podejmuje zawsze słuszne decyzje, nie będzie kombinować. O ile fajniej się zyje bez obowiązków, problemów, zmartwień?
Ale to jest ta subtelna granica - jak tu pokazać psu kto rządzi, bez stosowania dominacji (dominacji typowej dla ludzi czyli opartej na agresji)
Punkt 3 też budzi moje wątpliwości...czy pies który przychodzi do swojej pani gdy ta płacze, liże ją po twarzy, rękach, podstawia swoje uszy do wycierania oczu, przytula się myśli tylko o sobie? Czy aby na pewno?
punkt 4 - są niezbyt mądre - jak patrzymy czasem na psy i ludzi....to w takim razie jak nazwać tych niektórych ludzi?
Punkt 2 - czy aby na pewno wiedzą co jest bezpieczne a co nie? Czy jamnik rzucający się do gardłą rotkowi wie czy to jest bezpieczne?m0tyleqq - 2012-10-24, 22:40 Iza, bo to jest właśnie TD- dziwaczne siłowanie się z psem, pokazywanie 'kto tu rządzi', nieumiejętne stosowanie alpha rolls itd itp. to, co opisujesz, nie ma nic wspólnego z tym, co jest opisywane w książkach Fishera czy Fennel, a obecnie z modnym Millanem.isabelle30 - 2012-10-25, 10:43 Otóż to. Nie cierpię CM. Dla mnie to oszołom, aczkolwiek w książkach Fishera mozna znaleźć wiele mądrego.
Ja w każdym razie dominuję - u siebie w domu nad dzieckiem, nad psem ale bez używania przemocy. Stawiam na swoim przeróżnymi sztuczkami i jest tak jak ja chcę. Umiejętne podchody pozwalają mi także nad zapanowaniem nad kolegami w pracy
Staram się przynajmniej.
W życiu z psem jest dla mnie najważniejsze zaufanie, bezwarunkowa wierność i miłość. I postępowanie tak aby pies sam z siebie oddał mi pierwszeństwo we wszystkim. Z psem jest dużo łatwiej niż z butną córką Tufitka - 2013-07-24, 18:06
koniczynka napisał/a:
Lucyfer nie wydaje się jakoś mega zestresowany psem. Jedyne co to nie lubi jak młody do niego podchodzi za blisko (wcale się nie dziwię, bo Oz jest jeszcze na tyle nierozgarnięty i niedelikatny, że próbuje podgryzać i po psiemu się bawić. Oczywiście kontroluję takie zachowania) wtedy Oz dostaje po pysku, a Lucyfer warczy jak rasowy pitbull. Jak młody śpi, leży, czy spokojnie chodzi (to ostatnie zdarza się na razie dość rzadko) to wtedy podchodzi do niego, wącha mu stopy :D albo wąchają się nos w nos. Dzisiaj jak Oz spał to Lucek wywalił się obok niego na dywanie, przeciągał się, turlał i zaczepiał go łapką <3 Kupiłam pastę łososiową w tubcę i robię takie seanse kilkuminutowe gdzie jednego i drugiego karmię obok siebie. Wydaje mi się, że jak Oz zmądrzeje i stanie się bardziej stonowany, a nie taki narwany to istnieje szansa, że się polubią.
Lucyfer jst deczko starszy i chce się bawić z młodym energicznym szczeniakiem. Ja mam podobną sytuację z małą kotką. Moje kociczki mają już rok i kilka miesięcy a trzecia, MaLusia ma ok 7-8 miesięcy. Więc jeszcze napadnie ją niekiedy głupawka. Wtedy zaczepia kociczki, skacze na nie. Każda inaczej na jej zachowania reaguje. Jedna posyczy i łapą po łbie da (bez pazurów), druga pogania po domu (aż mała się chowa i syczy). Za chwilę już spokój między nimi. Kociczki starają się jej zejść z drogi jak szaleje, żeby ich nie zaczepiała. U Ciebie też się to poukłada, cierpliwości i wyrozumiałości dla zwierząt. Musisz uczestniczyć w ich kontaktach (na razie) aby sobie krzywdy nie zrobili.
[ Komentarz dodany przez: Sandra: 2013-07-24, 19:35 ] post wydzielony z Problemy kuwetowe kotówsmirnoffik - 2014-02-06, 12:23 zaczęłam czytać wątek i już widzę, ze się sporo dowiem, ale musze teraz uciekać to najpierw opiszę Wam naszą sytuację i poproszę o pomoc :)
Moja suńka 5 miesięcy teraz ma zaczyna mnie lekko przerastać. Próbowałam ją podszkolic, ale idzie mi to nijak :( Ciągle na nas i na wszystkich napotkanych skacze, podgryza. Na wszystkie napotkane psy szczeka, mimo iż chce się z nimi bawić, straszy je i ich właścicieli. Ciągnie koszmarmie i gryzie smycz. Spacer po syna do przedszkola (1,5km) jest dla mnie gehenną. Próbowałam w domu metodą pozytywną coś osiągnąć z tą smyczą, ale idzie nam to fatalnie :( Na naszym osiedlu zamkniętym puszczałam ją, ale niedawno zaczęła zwiewać :( mimo iż wcześniej zawołana przybiegała. Jest to kłopotliwe, bo mamy na osiedlu psy, które sobie kontaktu nie życzą :(
I otóż chciałabym zapytać Was czy może znacie kogoś fajnego kto mógłby mnie wspomóc? ewidentnie sobie nie radzęSnedronningen - 2014-02-06, 12:36
smirnoffik napisał/a:
Próbowałam w domu metodą pozytywną coś osiągnąć z tą smyczą, ale idzie nam to fatalnie :(
Co i jak próbowałaś robić?smirnoffik - 2014-02-06, 12:57 Na smyczy trzymalam ja krotko mowiac noga i jakby ladnie mi przy nodze stanela choc na chwile miala dostac smaczka, ale ona tylko ciagnie, wyrywa sie inicnam z tego nie wychodzi. Jak skacze odwracamy sie i mowimy nie, na gryzienie tez mowimy nie i konczymy zabawe, na spacerze jak skacze to ja sciagam mowiac nie. No zdecydowanie ona ze mna wygrywaNSO - 2014-02-06, 12:59 Jesli jestes z Warszawy serdecznie ci polecam Magdalene Leczycka ze szkoly Animag. Z twojej wypowiedzi wnioskuje ze jestes totalnie poczatkujaca, a po zajeciach u Magdy otworza ci sie oczy i umysl tak ze bedziesz zszokowana jak daleko mozesz zajsc ze swoim psem. Wg mnie Magda jest jednym z najlepszych specjalistow w Polsce , robi wyklady, a sama doucza sie u najwiekszych trenerow zza granicy w tym u Marii Brandel. Zeby nie bylo ze ja polecam bo to moja kolezanka... ja jestem z Poznania a Magda jest z Wawy i mamy ze soba komtakt tylko sporadycznie na zawodach badz szkoleniach.Bianka 4 - 2014-02-06, 13:08 Ja mogę Ci polecić Asię Hajdyła-Jarosz z Psiej Edukacji http://www.psiaedukacja.pl/ Świetny szkoleniowiec i zoopsycholog Anonymous - 2014-02-06, 14:18
smirnoffik napisał/a:
Na smyczy trzymalam ja krotko mowiac noga i jakby ladnie mi przy nodze stanela choc na chwile miala dostac smaczka, ale ona tylko ciagnie, wyrywa sie inicnam z tego nie wychodzi. Jak skacze odwracamy sie i mowimy nie, na gryzienie tez mowimy nie i konczymy zabawe, na spacerze jak skacze to ja sciagam mowiac nie. No zdecydowanie ona ze mna wygrywa
Po pierwsze to w kontakcie pies- człowiek pierwszorzędną rolę (oprócz zaufania) odgrywa motywacja.
Wyżej ktoś wspominał o Magdzie, to jest jej blog na którym oprócz porad sa tez filmiki
motywacja jedzenie i motywacja zabawa
Siedzenie posłuszne przy nodze, jest ciężkim ćwiczeniem nawet dla dorosłego energicznego psa, a dla szczeniaka to jest katorga. Większość problemów które opisujesz wskazują na zbyt małą aktywność psa, nie tylko ruchową ale także umysłową.
Często bywa tak, że pies ucieka więc nie jest nigdy spuszczany ze smyczy, nadmiar energii ekscytacji się zbiera, więc pies zaczyna ciągnąć jak parowóz, potem dostaje kolczatki, haltery i inne wynalazki. Dlatego moim zdaniem świetnie sprawdzają się długie linki - właściciel ma psychiczny komfort, a pies trochę luzu i możliwości wybiegania.
Ian Dunbar o psach ( TED) moim zdaniem rewelacyjny filmik.smirnoffik - 2014-02-06, 14:33 dzięki za polecenie szkoleniowców
Wierciłapa, Akela dziennie ma 2 około godzinne spacery. Jeden na terenie i biega (gdzie stres mnie zabija jak tylko widze psa, który nie lubi jak się do niego ktokolwiek zbliża), drugi idziemy w trasę więc jest na smyczy (długiej, rozciąganej). Ciągnęła od kiedy u nas jest, wręcz jak kupiłam tą długą smycz to zaczęła wyrywać mi rękę, bo się rozpędza i ma problem jak smycz się kończy. W domu ma dużo zabawy, aportowania, ciągnięcia za sznurek. No więcej ruchu to ja nie jestem w stanie jej już zapewnić. No i nie chcę jej nauczyć siedzenia przy nodze a chodzenia przy nodze.
No jestem całkowicie zielona w temacie i właśnie od takiego szkolenia oczekuję przede wszystkim rozjaśnienia sytuacji.Anonymous - 2014-02-06, 14:51 No ale smycz rozciągana to nie jest dobry pomysł. Ja mówiąc o lince mam na myśli 20 ml linkę z karabińczykiem , która możesz puścić na ziemie a w razie czego zdążysz przydepnąć zanim pies ucieknie.
Spacery spacerami, ale pozostaje jeszcze praca umysłowa, czyli chociażby wykorzystywanie węchu. Ja np przy mojej suczce Georgii zanim wychodziłam z domu przygotowywałam prezenty :) Czyli kong był w kopercie, koperta w jednym pudle, pudło w kolejnym etc. Ona sobie to rozpakowywała, na końcu czekał na nią kong i miała swoje jedzenie. A co się biedna na główkowała by to wszystko powyjmować... :)
Musisz pamiętać o czymś takim jak rozproszenia. W domu psa nic nie rozprasza, a w terenie jest dużo gorzej. Dlatego wszelkie komendy w domu wychodzą, a na dworze pojawia się "problem".
Chodzenie przy nodze, jest bardzo trudnym dla psa ćwiczeniem, gdy w koło tyle zapachów, psów, ludzi etc. Dlatego najpierw najlepiej wzmocnić motywację, by pies chciał z Tobą pracować ( w tym przypadku grzecznie iść na smyczy) dlatego że kocha z Tobą pracować, a nie że musi.
Wracając do ciągnięcia, to czasem pomaga zmiana obroży na szelki lub odwrotnie.
Co do chodzenia na luźnej smyczy i przywoływania super są książeczki Gałuszki.
W Warszawie fajne są jeszcze szkolenia w ALTO i Dogadajcie się.NSO - 2014-02-06, 14:53 Smirnoffik ale pisaniem tutaj do niczego nie dojdziesz. Oczekujesz prawdziwej porady szkoleniowej to idz do szkoleniowca a na forum to kazdy ci poradzi inaczej bo inaczej cie zrozumie. Internet jest wielce niedoskonaly jesli chodzi o przekazywanie jasnych komunikatow.
Mozesz robic psinie nawet 8 spacerow dziennie po 2 godziny a w wychowaniu nic ci to nie da.
Poniewaz sama zajmuje sie szkoleniem psow wiem jak slabo mozna dobrac porade przez internet. Z reszta porade moze ci napisac zarowno fachowiec jak i osoba co ma pierwszego psa a wydaje jej sie ze wie nie wiadomo ile (na forach internetowych raczej ta druga opcja).
Tak jak Wiercilapa rowniz polecam blog Magdy i kanal na youtube. Tam znajdziesz podstawpwe informacje ktore cie interesuja a potem uderzaj do Magdy na szkolenie Snedronningen - 2014-02-06, 14:57 smirnoffik, oprócz kontaktów, które poleciły Ci dziewczyny napiszę Ci kilka ćwiczeń do samodzielnego wykorzystania przy nauce chodzenia na luźnej smyczy.
Na początek: czym jest smycz. Smycz to nie jest narzędzie tortur, służące do podwieszania, podduszania, ciągnięcia czy szarpania psa. Smycz nie jest też do końca formą kontroli nad psem. Na smyczy nie idzie tylko pies. Na smyczy tak naprawdę idziemy razem - i ja i pies, wspólnie, nie obok siebie, ale właśnie wspólnie. Smycz jest formą komunikacji z naszym psem. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, ale tak jak prąd po kablu leci do komputera tak nasze emocje idą po smyczy do psa. W drugą stronę też to działa, a więc my odbieramy poprzez smycz emocje naszego psa.
Pierwszy to modyfikacja metody Turid Rugaas* (tak, to ta sama od sygnałów uspokajających):
Nie będziemy używać smakołyków, będziemy używać nagród funkcjonalnych. Czym jest nagroda funkcjonalna? To zaspokojenie potrzeby pojawiającej się w danej chwili, np. przywitanie gości, którzy właśnie przyszli do domu. Naszą nagrodą funkcjonalną w tym konkretnym przypadku będzie możliwość pójścia do przodu.
Najpierw wymyślasz sobie jakiś neutralny dźwięk, który na chwilę obecną kompletnie nic nie znaczy, np. kląskanie językiem. Pierwszy etap nauki to "nauka w domu". Ten etap nie polega jeszcze na nauce zachowań. Ten etap to nauka reakcji na bodziec.
Naszemu "kląskaniu" musimy nadać znaczenie. Jakie? Będzie to sygnał, że zaraz staniemy w miejscu. Jak to zrobić? Zapinamy psa na smycz i zaczynamy iść. Jak tylko czujemy, że zaraz smycz się napnie kląskamy i przytrzymujemy smycz, aby pies nie miał możliwości pójścia do przodu. Nie szarpiemy smyczą i nie przyciągamy psa do nas. Po prostu przytrzymujemy i czekamy aż pies lekko poluzuje smycz. Początkowo będzie to naprawdę bardzo lekko, ale z czasem doprecyzujemy dane zachowanie. Powtarzamy to wiele razy aż zauważymy, że pies rozumie, że po kląskaniu następuje zablokowanie smyczy.
Gdy pies staje i luzuje smycz idziemy do przodu i powtarzamy wszystko, jak poczujemy, że smycz zaraz się napnie. Pamiętamy, że w tym etapie uczymy psa reakcji na kląskanie, czyli w naszym przypadku poluzowanie smyczy.
Z czasem będziemy zmieniać tępo przechodząc od szybkiego do wolnego i od wolnego do szybkiego.
Dla zapamiętania: kląskanie ma być sygnałem dla psa, aby poluzował smycz gdyż zaraz się ona zablokuje i nigdzie nie pójdziemy.
Etap drugi to właściwa nauka chodzenia na smyczy.. Jak już tę sztukę opanujemy w domu, przenosimy ją na korytarz. I powtarzamy wszystko od początku. Dopiero jak psa nauczymy w miejscach "przedspacerowych" możemy zacząć naukę na dworze. Na spacerach, początkowo, staramy się poruszać tempem narzuconym przez psa, aby on w ogóle zechciał słuchać naszych sygnałów.
Czy to już jest koniec naszej domowej nauki? Absolutnie nie. Uczymy psa jeszcze jednej przydatnej na spacerach rzeczy, a mianowicie komendy mówiącej psu, że w dane miejsce nie idziemy absolutnie. Może to być jakakolwiek komenda, jaka nam wpadnie do głowy. Uczymy go tej komendy zupełnie „przy okazji”. Skoro już znamy zabawę w chowanie psu smaczków i poszukiwanie ich to lekko ją modyfikujemy. Wybieramy sobie drogę od punktu 0 do punktu A, od punktu A do punktu B i wracamy do punktu 0 poprzez punkt A. Pierwszy raz idąc do punktu A smarujemy go lekko smakiem, który zaraz schowamy. Idziemy do punktu B, gdzie szybciutko i „z chicha franc” chowamy smaczek. Wracając jeszcze na chwilę zatrzymujemy się w punkcie A i dopiero wracamy do psa. Co zrobi nasz pies po komendzie szukaj? Pójdzie do punktu A. Tak już psy mają, że 99,9% z nich na pierwszy rzut pójdzie w miejsce, gdzie my byliśmy ostatnio. Ale my wiemy, że tam nic nie ma. Pies nie wie, bo czuje, że coś być powinno. W momencie, gdy pies zaczyna iść w stronę punktu A wypowiadamy naszą komendę. Po kilku zabawach pies nauczy się, że nasza komenda oznacza tak naprawdę brak nagrody w danym miejscu, a co za tym idzie, brak potrzeby pójścia tam. Gdy to już ładnie uwarunkujemy wplatamy ową komendę w nasze codzienne spacery. I to tyle teorii. Teraz trzeba to przerobić na praktykę.
*również zachęcam do przeczytania książki "Mój pies ciągnie na smyczy..."Dieselka - 2014-02-06, 15:59 a ja jeszcze szczerze polecę szkołę http://dogadajciesie.pl/
To nasza fundacyjna ostoja i rozwiązywacz wszelkich problemów z naszymi adopcyjnymi malamutami :)