BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFne Życie - Sierra
Sierra - 2020-03-27, 19:13 A oto i fotki Kutachiego
Z mamusią, mamicycek jeden
Mrowiszcze - 2020-03-28, 18:43
I uszy i kropki i PRĘGI Sierra - 2020-03-28, 21:57 Mrowiszcze mówiłam przecież, że chłopak cudnej urody . Z jego kolorków byłam, jestem i będę wybitnie dumna - Sierra ma dość... wyblakły wzór, to jej największa wada. Znaczenia brązowe (a nie czarne), prawie niewidoczne w niekorzystnym świetle, "odcisk kciuka" ledwo zauważalny (tylko przy dobrym świetle) . Na szczęście to dość łatwa w naprawie wada, a budowę ciała Sierra ma świetną.
Po za tym, jak się dobrze przyjrzysz, zaważysz... wystrebrzenie . Kutachi ma gen srebrny po ojcu .
Tutaj mamy kociaka "zwykłego" (jak Sierra), o dość jasnym ubarwieniu, z jednym genem srebrnym (jak Kutachi), o dość ciemnym ubarwieniu i podwójnie wysrebrzonego (ale czemu z tego pointy wychodzą - nie wiem, genetyka tej rasy ciągle mnie przerasta ).
Kociaki są po tym samym ojcu, co Kutachi
małga - 2020-03-29, 15:11 To z pointami to ciekawe. Point może wyjść po wielu pokoleniach, z tego co się orientuję. W rodowodach coś było?Sierra - 2020-03-29, 17:39 Małga niestety, ale to kompletnie pokręcona rasa - DOWOLNA kotka krzyżowana z serwalem da ci rodowodową Savannah F1. Jedyny warunek - kotka musi być duża. Serwale są większe od kotów domowych i przy kryciu drobnej kotki istnieje ryzyko, że kocur jej kark skręci . Z tego co się orientuję niektórzy hodowcy dość chętnie używali co większych kotek w typie syjamskim.
Właśnie dlatego moim marzeniem jest rozrost tej rasy na tyle, żeby pokolenia F1 nie były już produkowane. Na szczęście chyba nie jestem jedyna - ojciec Kutachiego był "dalekim" F (określa się tylko pierwsze 8 F), a mimo to był kocurkiem wysokiej klasy i przepięknej urody. Jeszcze 10 lat temu u tak dalekich F moooożeee przy odrobinie szczęścia człowiek mógł dopatrzeć się cienia Savannah.
Inna rzecz, że w efekcie takie podejście daje cuda . Jakby dobrze poszperać to chyba każde możliwe ubarwienie wyszłoby w genach (widziałam też... łaciatą krowę z rodowodem ). Nie zmienia to faktu, że do rozmnażania dopuszczone są tylko 3 kolory.
Ogólnie ustalmy - nie ja wybierałam tą rasę (raczej wróciłam z pracy i miałam "niespodziankę"), Savannah nie jest to mój szczyt marzeń . Ale mam bardzo upartego Księciunia (oficjalnego właściciela Sierry), który miał czysto "Kowalskie" podejście do hodowli. Sama staję na głowie, żeby przynajmniej ta hodowla miała jakikolwiek sens. Nie tylko dla Księciunia, ale i dla dobra kociaków i samej rasy.
Przy czym nie zrozumcie mnie źle - Księciunio naprawdę uwielbia ten typ kota i jest wspaniałym właścicielem dla Sierry. Ino czasami rozumku hodowlanego mu brakuje . Na przykład jak opieram się wybierać kocura po rodowodzie, a nie "gdzie bliżej" .
Jeśli ktoś chce ze mną dyskutować poważnie o genetyce, chorobach i tego typu cudach to bardzo proszę, przeskoczmy na syberyjczyki - moją miłość ciągle nie spełnioną . O nich się uczę, bo jakoś tak materiałów więcej... i w ogóle są fajniejsze . No i jeden, jasny typ, jak kot tej rasy ma wyglądać, a nie "co pokolenie to inaczej" .małga - 2020-03-29, 22:24 Mając hodowlę z przeznaczeniem hodowlanym, uczenie się podstaw genetyki moim zdaniem powinno być obowiązkiem :)
Zawsze dopytuję z czystej ciekawości o niespodzianki. Nawet osoby kupujące nakolankowe koty miło, żeby się trochę orientowały.Sierra - 2020-03-30, 10:18 Małga genetykę jako taką to ja mam w małym palcu, podstawy opanowałam jeszcze w podstawówce . Ale zabawa zaczyna się jak dostajesz 2 niewiadome (bo jak pisałam, w tej rasie siedzi wszystko) i chcesz cokolwiek wiedzieć . Z ciekawszych Savannah widziałam też... długowłose. F1 oczywiście! Podejrzewam, że mamusia była kotem leśnym (na persa dzieciaki były za bało puchate) .
U Syberyjczyków staram się wgryźć "hodowlanie" na tyle, żeby po obejrzeniu kota wiedzieć jakie geny w nim siedzą - to już zdecydowanie nie są "podstawy". U Savannah na coś takiego nie ma szans, zbyt pokręcona rasa
Po za tym tutejsze hodowle często są... paskudne! Hodowle kojcowe w Anglii rządzą . Kutachi poszedł za BARDZO wysoką cenę (da się znaleźć koty hodowlane taniej ), ponieważ był w pełni przyzwyczajony do człowieka - urodził się na łóżku i na tym łóżku został, pieszczoch jeden . Za to byłam wymagająca co do nowych właścicieli i parokrotnie upewniałam się, że wiedzą co potrafi ta rasa.Sierra - 2020-04-16, 17:34 Nieśmiało przyszłam się pochwalić...
Własnie złożyłam pierwsze "mięsne" zamówienie online, żeby paskudzie dietę urozmaicić . W ogóle pierwszy raz w swoim życiu odważyłam się zamówić jedzenie w internecie .
Za to kot zaczyna zdecydowanie jadać lepiej od nas - kangurek, myszy (mielone i w całości, do pochrupania ), przepiórki, zające, jeleninka.
Z całego tego zestawu osobiście próbowałam wyłącznie zająca. I mam zamiar ukraść kotu kawałek mielonki kangurzej . Ta akurat jest bez kości, a JA TEŻ CHCĘ ZEŻREĆ KANGURA .Pieszczoch - 2020-04-16, 19:23 Sierra,za bardzo nie płacz!!! U mnie jest to samo!Tylko mój,to chorki jest(sama suchy chleb zjem,a on cielęcinki,wołowinki itd...
Niedawno byłam w sklepie drobiowym.W kolejce stało dwóch Panów.Pierwszy był ubrany w płaszcz,taki pomięgolony prochowiec,drugi w garnitur.Pierwszy podekscytowany-niską ceną kurzych korpusików,kupił 15 kg.A ten w garniturze,pyta go;Pana pies,to je same takie korpusy,bo nasz to już wszystkim się przejadł.Jadł wołowinkę,cielęcinkę,króliczka,gąskę,kaczkę itd....no nie mam pojęcia,co mu już kupić?Tamten zrobił oczy duże jak cebule,i mu na to;Panie to mięsko,to dla rodziny,na rosołek,na zupę!A pies to gnaty z zupy dostanie!Ten,z politowaniem spojrzał na niego,i tylko westchnął;ACHA!!!acha!Sierra - 2020-04-16, 19:58 No właśnie mam problemy życiowe pana w garniturku. Sierra odmawia już jedzenia kury, indyka, wołowiny, i jagnięciny bo to nuuudneeee... Innych mięs w mojej okolicy nie ma.
Dlatego wybrałam jej same "egzotyczne" mięska - bo dziewczyna domaga się wielkim głosem* i jeszcze większą głodówką urozmaicenia. Wybór był jeszcze lepszy, ale niestety jestem ograniczona miejscem w zamrażalce . Najciekawsze co mi się udało znaleźć z oferty to suszone mięso wielbłądzie jako przysmaczki i mielonka z całych myszy (przynajmniej suplementować nie trzeba ). Jeśli Sierze zasmakują całe tuszki (mamy myszy i przepiórki) to mamy też wybór mrożonych szczurów, pisklaków, myszoskoczków i... świnek morskich.
Do tego wyszło mi, że miesięczny zapas mięsa "na wypasie" to koszt... 50 funtów. Koszt podobny do "zwykłego", sklepowego mięsa w naszej okolicy . Przy mokrej karmie dobrej jakości zbliżalibyśmy się radosnym truchcikiem do 100-150 funtów .
*Wielki Głos Savannah potrafi osiągnąć zagłuszyć trąbiącego tira. Sprawdzone .Hebe - 2020-04-17, 07:45 Miałam się pytać gdzieś taki sklep dorwała, ale na końcu zobaczyłam info o funtach... :D Ale w sumie myślę sobie, że w Makro są mrożone różne różniste takie dziwne mięsa. Ja co prawda wege, ale może by tak sprawić swoim 3 kudłatym dzieciom i niemałżowi i popatrzeć jak wspólnie jedzą ;)Sierra - 2020-04-17, 08:20 Hebe no niestety... sklepy zachwalane przeze mnie raczej nie ą dla innych dostępne i vice versa . Ja mogę tylko pomarzyć o zakupach tam gdzie wy .
A zaopatrzyłam się w sklepie (podobno) zaopatrującym również zoo, więc oferta MUSI być bogata. Psy i koty to pikuś, największe fochy przeżyłam u młodego węża . Te cholery potrafią sobie zażyczyć konkretnego gryzonia konkretnej płci i koloru, zabijanego w konkretny sposób . I dostawaj taką tygodniową, białą mysz (wyłącznie samice!) zabitą bez użycia CO2... do momentu aż wężuś nagle nie stwierdzi, że woli młode szczurki - kapturki agouti (płeć dowolna, dzięki borze) .
I mogę się założyć, że mój wężuś wcale nie był jedyny taki wybredny .Sierra - 2020-04-26, 13:07 Sukcesy jedzeniowe część dalsza
Sierra od zawsze jest kotem wybitnie wybrednym. W tej chwili regularnie jada myszy (szybciutko nauczyła się, że myszka o 21:00 MA BYĆ ). Niestety, mysz w stanie zmielonym (mielonka z całości, więc wybitnie wygodna w użyciu ) jest słabo akceptowana - po tygodniu prób udało mi się Jaśnie Panią przekonać do liznięcia odrobinki. Za to zajada się królikiem (bez żadnych problemów). Obecnie bawimy się w przyzwyczajanie do koniny. Na początku było to mięso absolutnie jadalne, po paru dniach mieszania z kurą zaczyna się przekonywać .
W kolejce czekają jeszcze kangur, jeleń, ryby i przepiórki
Mam nadzieję, że w końcu będzie można odetchnąć chociaż trochę z dietą tej małej łajzy... Jaśnie Pani życzy sobie zmian, bo ona nie będzie jadła ciągle tego samego, ale akceptowała tylko 2 rodzaje mięsa. W rezultacie urządza wieczne głodówki, bo ja mam sprawić, żeby stare stało się nowe scarletmara - 2020-04-29, 20:04 A to tak jak u mnie ostatnio. Uparły sie, ze one jadają tylko ptaszory czyli w wypadku WP przepiórki i kurczaczki wczodza tylko w grę. Zadnych gryzoni ani królików nie tkną. No ale już się nudzi w kólko przepiórka na zmianę z kurczakiem i ja mam im magicznie przemienić te kurczaczki w inne ale żeby nadal były kurczaczkami najlepiej chyba zacznę im te kurczaczki farbować żeby były inne ale jednak takie same Sierra - 2020-04-29, 21:02 scarletmara, farbowanie nie pomoże . Ale cieszę się, że nie ja jedyna mam problem z magicznym zmienianiem w inne, ale to samo.
Swoją drogą jak Twoje dziewczyny tak uparte na drób to może spróbuj gdzieś gołębie dorwać?