To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne ABC dla kotów - Koty nie chcą jeść

gpolomska - 2014-04-10, 18:26

rEni napisał/a:
Myśmy wytrzymali 2 doby, zawziętość niektórych ogonów jest druzgocąca. A może on wie, że jest chory i ja się w końcu zlituję :)

Wet mi mówiła, że są koty, które prędzej się zagłodzą niż ugną. W schronie Magnolcia się tak zawzięła, że albo przynieśli mokre i karmili z ręki, albo nie jadła nic - z grubego kota zrobił się szkielecik. Ale karmienie jakoś tam znosi - w ogóle się nie obraża (jakby rozumiała, że to dla jej dobra). Jak kot jest chory (szczególnie nerkowiec), to czasami po prostu nie ma apetytu i nie zje nic - jaki sens go głodzić? To jak głodzić anorektyka... dlatego głodzenie nie dla każdego kota jest dobrym pomysłem. Głodzić można kota jak po prostu wybrzydza, bo chce pokazać, kto tu rządzi - wtedy czasami się złamie, ale jeśli jest chory...

Sandra - 2014-04-10, 18:36

Chore dzieciaki niejadki także się karmi łyżeczką. Taka konieczność.
Kot Cie kocha to pewne i zrozumie, że krzywdy mu nie robisz.
Ważna jest ta specyficzna więź miedzy opiekunem i kotem i jesli jest, to wszystko idzie łatwiej.
Wiadomo, na to trzeba sobie zasłużyć.
Nie zawsze wiadomo czy ta więź jest na tyle mocna aby sobie pozwolić na więcej......
Kot który nas zaakceptuje i nasze niecne poczynania ufa nam praktycznie bez oporów i się nie obraża, czasem sie dziwi.
Czy wiecie jak wygląda zdziwiony kot ?
Musze zrobić Pinto fotę...ale jak to załapać :-D

gpolomska - 2014-04-10, 18:45

Tak - bardzo zdziwiony: patrzy jakby chciała zapytać "ale o co chodzi?"

Przy dolegliwościach, przy których siada apetyt, jest wybór:
1) łyżeczka,
2) syfiata karma z odpowiednią dawką chemii (aczkolwiek i to nie zawsze działa),
3) chemia na apetyt (może zadziała wykańczając przy tym kilka narządów),
4) poczekać, aż będzie tak źle, że niezbędna stanie się kroplówka - kot w końcu zostanie odżywiony (nie łyżeczką wprawdzie, ale chyba nadal niezupełnie będzie mu się to podobać).

Ja wybieram pierwsze (choć czasami nie trzeba aż łyżeczki - nieraz wystarczy karmienie z ręki - kotuś ufa, to kotuś je).



Czym innym jest walka z kocim widzimisię (np. w środku nocy chcę pobiegać po korytarzu, a nie to będę śpiewać - kita w końcu wymiękła), a czym innym jeśli jest podejrzenie, że istnieje przyczyna chorobowa niejedzenia (przewlekle chory kot nawet jak ma lepsze dni, to zwykle nie ma takiego apetytu jak zdrowy).

Sandra - 2014-04-10, 18:52

Kot ze słabszym węchem będzie zdecydowanie gorzej jadł.

Różnie pachną/śmierdzą karmy...
Pies nawet bez węchu będzie jadł.
Kot musi mieć zdrowy węch aby w ogóle zacząć.
Pinto jako dzieciak tak do 7-8 miesięcy miał ciągle ciężki koci katar i być może te jego fanaberie wynikają z uszkodzonego węchu.

dagnes - 2014-04-10, 18:53

U mnie łyżeczka absolutnie nie przejdzie ale karmienie z ręki jak najbardziej. Podczas największych problemów z zębami jakie mieliśmy u kotusia, karmienie z ręki było jedyną metodą by się nie zagłodził. I co ciekawe, mój kot albo mi pozwala na to karmienie, albo nie. Dlatego zawsze wiem, gdzie jest ten moment, w którym kotu dzieje się krzywda i odstępuję. Dopóki nie wypluwa i nie odpycha mi ręki łapką z wyciągniętymi pazurami, to jest OK. Czasem miewam wrażenie, że on udaje brak apetytu tylko po to bym go pokarmiła z ręki... Wtedy zjada bez problemów i jeszcze wylizuje mi palce :-D .
Sandra - 2014-04-10, 19:17

Czyli jak ..bierzesz w palce, na dłoń ? Jak technicznie ?
rEni - 2014-04-10, 20:18

Oczywiście, że czym innym jest walka z kocim widzimisie, a czym innym karmienie chorego kota, który nie ma apetytu.

Zastanawia mnie jak to jest, kiedy my ludzie nie mamy apetytu do jedzenia, bo się źle czujemy, nie będziemy zadowoleni wtedy z tego, że ktoś nas na siłę pokarmi, a wręcz jest to wielka krzywda, gdy człowiek się czuje przytruty a ktoś wpycha mu jedzenie. Ciekawe jak to jest z kotami, pewnie podobnie. Chociaż nie do końca bo człowiekowi może głodówka służyć tak jak i pieskowi, a kotowi nie służy. No więc mam kota nerkowego, który nie ma apetytu, parametry chemiczne we krwi są całkiem niezłe, niewydolność II stopnia, ale kot ważniejszy od parametrów, ma prawo źle się czuć, czuć się przytruty. No przecież nie ma sensu, żeby się głodził i doprowadził do anemii. On mnie kocha bardzo i tylko się patrzy tymi smutnymi oczkami, wygląda też, że rozumie, że tak trzeba.

Żal oczywiście chwyta, ale co zrobić. Może kocina się przyzwyczai, może nie czuje się aż tak źle tylko apetyt nie dopisuje i z lekkomyślności nie chce sam jeść. Do pojenia się przyzwyczaił i lubi to (oczywiście tylko w wydaniu, że ja go poję), już nawet do łykania kapsułek żelatynowych z potasem i hemobloginą się przyzwyczaił (też tylko ze mną). Biedna kocina. Jednak zamierzamy dla niego poszukać jakiegoś nowego weterynarza. I nie chcę, żeby to była dr Neska. Na SGGW jest podobno dobry lekarz, który też się zna na nerkach tylko nie wiem jak się nazywa. Coś mi się nie podoba jak on się czuje, widzę różnicę, wczoraj często siedział w takiej pozycji, która mu się czasami zdarzała, ale rzadko, ja jakoś nie lubię tej pozycji bo jakoś wtedy widzę chorego kota, to jest takie lekkie pochylenie do przodu, łapki podkulone i kot taki trochę pochylony do przodu. Może to sobie ubzdurałam z przewrażliwienia, ale mi się to nie podoba.

dagnes - 2014-04-10, 20:18

Sandra napisał/a:
Czyli jak ..bierzesz w palce, na dłoń ? Jak technicznie ?

No biorę i podaję mu na 2-3 palcach (zwykle wskazujący i środkowy ;-) ), a on zjada z tych palców (on ma dziwny sposób jedzenia - musi mu się na język przykleić żeby wciągnął dalej, wynika to z tego, że od kocięcia miał problemy z bolącymi zębami i nauczył się unikać chwytania pokarmu zębami i gryzienia; ale kawałki mięsa dość dobrze przyczepiają się do jęzorka). Potem talerzyk oczyszczam tak, jak się miskę po mieszaniu ciasta wyskrobuje paluchem :mrgreen: , no i Pedro wylizuje mi te paluchy. Chyba, że jest jakiś dramat totalny, to wtedy wkładam mu do pysia po kawałku, zawsze z prawej strony bokiem, prawą ręką, wtedy on połyka. Tak samo nabieram mielonkę i też z boku po prawej stronie wkładam. Jeśli nie odpycha mi ręki prawą łapką i nie odsuwa pyszczka, to znaczy że OK.
Kluczem do sukcesu jest klejąca konsystencja mielonki i nie za dużo wody, wtedy daje radę :mrgreen: .

Sandra - 2014-04-10, 21:56

No proszę jak to jest :-> nigdy bym nie przypuszczała że tak z palców tez można.
Ale wówczas mieszanka ma za mało wody. Dopajasz ?
Tyle ile trudnych kotów tyle metod ich opiekunów. Byle tylko jadły.
rEni napisał/a:
No więc mam kota nerkowego, który nie ma apetytu

Biedne to Twoje kocie ale ważne jest to, że on ma Ciebie i tak mocno i mądrze go kochasz :love:

dagnes - 2014-04-10, 22:38

A ja bym nigdy nie wpadła, że można łyżeczką :mrgreen: .
Karmienie paluchami jakoś tak naturalnie wyszło. Gdy spróbowałam podać mu łyżeczką, po tym jak przeczytałam, że inni tak robią, to nie dość, że mina kota była "bezcenna" (znaczy mocno zdziwiona), to oczywiście nijak nie dało mu się tą łyżeczką włożyć żarełka do pysia. Z ręki - żaden problem.
Oczywiście ogon jest dopajany.

Ines - 2014-04-11, 12:24

Ja też karmiłam nieraz koty "z ręki" gdy nie chciały jeść. Posiłek "z ręki" jest dużo bardziej atrakcyjny, bo to dla kota taki jakby prezent od ukochanego opiekuna. A prezentu od ukochanej osoby nie wypada nie przyjąć :-D ale robię to teraz naprawdę od wielkiego dzwonu, bo wiem, że moje małpeczki tak lubią taką dodatkowo poświęconą im uwagę, że gotowe są wybrzydzać, żeby wymusić karmienie z ręki.
gpolomska - 2014-04-11, 14:42

Ines napisał/a:
A prezentu od ukochanej osoby nie wypada nie przyjąć :-D

To Magnolcia mnie czasami nie kocha :evil: (choć przyznam, że łyżeczka jest rzadko, bo właśnie podawanie na palcach czasami przechodzi). W każdym razie w przypadku kota chorego czekanie aż sam zacznie jeść może skończyć się źle (jak nie je, to słabnie itd. i koło się zamyka). Z odstawiającymi pokazówki, bo a nuż uda się coś lepszego dostać - jak najbardziej można trochę przegłodzić.


Ale pochwalę się Wam: początkowo były 3 smaki na 8 dni, później 2 na 10, a teraz robię jedną mieszankę na 14 dni i jest OK. Prawie rok zeszło zanim do tego doszłam - napełnianie kociej miski uczy cierpliwości ;-)

scarletmara - 2014-04-11, 16:19

U mnie też różowo nie było bynajmniej chociaż koty zdrowe. Do tego żeby jadły pełne mieszanki ze wszystkimi suplami ponad rok dochodziłam. Kilka razy krok czy dwa kroki w tył musiałam robić i coś niejadalnego typu: hemo, algi czy olej z łososia usuwać żeby jadły. Ale nigdy się nie ugięłam na tyle żeby sięgać po puszki czy chrupki. Zwyczajnie wszystkich się pozbyłam żeby nikogo w domu nawet nie kusiło. Jako przysmaki i zachęcacze wszystko tylko BARFNe używałam: krewetki, kawałki samego mięska, podroby, kości, żółtko, rybkę i pilnowałam żeby się nie przyzwyczaiły że zawsze jak grymaszą to będzie przysmak no i żeby tych przysmaków nie było tyle coby się nimi najadły i dalej miały siłę fochy stroić. Ot tyle tylko coby im dać znać, że je rozumiem i nadal kocham a to w misce to nie na złość im daję tylko z miłości właśnie :mrgreen:

I po swoich doświadczeniach tym bardziej podziwiam tych co umieją z chorymi kociakami się uporać.
Mam nadzieję, że jakby mi przyszło uporać się z chorym grymaszącym to też dam radę.

Ines - 2014-04-11, 16:38

Jak tak Was czytam to mysle, ze chyba nie doceniam tych moich malp. Fakt, na poczatku troche grymaszenia bylo, dalej czasem sa wrzaski jak za dlugo to samo, przytrafily sie i dwie glodowki... Ale juz po przejsciu na barfa nigdy nie musialam stawac na glowie, zeby jadly. Jak wroce do domu to je za to wycaluje :)
scarletmara - 2014-04-11, 18:17

wycałuj koniecznie :) bo takie futra to skarb :)
ja moje wycałowuję za każdym razem jak słyszę jakie inni miewają z futrami problemy wychowawcze bo moje z kolei pod tym względem prawie idealne są :)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group