To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne ABC dla kotów - Koty nie chcą jeść

Skierka - 2014-03-28, 00:16

A ja się podzielę swoim nowym doświadczeniem.
Rudy za nic nie chciał ruszyć barfa w poprzednim domu, dostawał chrupki i puchy. Jak przyszedł do mnie, to nie chciałam mu od razu dokładać stresu i zaczynać karmić surowym. Koleżanka, która przywiozła Rudka powiedziała, że dopóki jadł "te lepsze chrupki", to gardził wszystkim innym. Dlatego kupiła mu takie z drogerii, które widać niezbyt uzależniają. Przez dwa dni podjadał puszkę, a na trzeci z przyjemnością spróbował co je mój kot. Chrupki szybko schowałam i wdrożyłam surowiznę. A od jutra mieszanka z wołowymi rarytasami. Jestem pewna, że się będzie oblizywał.
Ale mam też refleksję na temat karmy gotowej. Jak wracałam po całym mega długim dniu w pracy i otwierałam puszkę kotom, to zapach był taki, że sama bym zjadła. Dlatego pewnie im bardziej aromatyczne są owe "mięsne kawałki", tym więcej ulepszaczy smaku mają i dlatego kotom trudniej się przestawić.
To tak jak mówię dziecku, żeby zamiast czekoladki zjadło rodzynki.

Marla - 2014-03-30, 18:18

U nas bez zmian. Sammy wciąż je mieszanki jak za karę (Koniecznie z zachęcaczem. Bez niego nie tknie nawet kropki mięsa).
Wyeliminowałam z nowej mieszanki żołądki. Wciąż bunt.

Podczas robienia nowej partii okazało się, że młody nie lubi serc. I nie podchodzi mu hemoglobina (i o dziwo kaczka, którą miesiąc temu wciągał prawie nosem :cry: )
I co ja mam z tym zrobić? Serca i hemo, to podstawowe źródła żelaza. :/ Mięso mi się niedługo zacznie psuć w lodówce, a ja nie wiem co za mieszankę zrobić, by ta mała cholera ją zjadała bez fochów.

Skipper - 2014-03-30, 18:28

Ines napisał/a:
A ja myślę, że to nie są okresy buntu, tylko zmniejszonego apetytu.

No nie wiem. Kot nie chce tknąć mieszanki BARF a za pół minuty wcina ponad 100 g surowej wołowiny i jeszcze domaga się dokładki :evil:

gpolomska - 2014-03-30, 18:29

Wymień na psa... albo się przyzwyczaj: koty często tak mają - dzisiaj mniam, jutro fuj, a pojutrze znowu mniam. Po prostu zaciśnij zęby i powtarzaj sobie "to po prostu kot" - mi pomaga, jak już jestem bliska płaczu.

A tak poza tym po prostu najlepiej mieć 2-3 mieszanki (różne) - zwykle coś wchodzi; jak hemoglobina bywa fuj, to zaopatrz się w easy barf i jedną wersję zrób z nim (albo pół dawki easy barf, a reszta naturalnych) - jakoś trzeba przetrwać kocie humory. Co do głodzenia - nie na wszystkie koty działa (mój jest przykładem - w schronie schudła o połowę, a chrupek schroniskowych i tak nie polubiła).

Marla - 2014-03-30, 18:30

Skipper napisał/a:
Ines napisał/a:
A ja myślę, że to nie są okresy buntu, tylko zmniejszonego apetytu.

No nie wiem. Kot nie chce tknąć mieszanki BARF a za pół minuty wcina ponad 100 g surowej wołowiny i jeszcze domaga się dokładki :evil:


O to, to! Młody też nie chce mieszanki, ale gdybym postawiła surowego kurczaka, saszetkę albo mokra karmę, to wymiótłby w sekundę. :/

Meri - 2014-03-30, 18:31

U mnie hemo też nie przeszło, próbuję ze szpikiem kostnym, albo świeżą krwią i jest ok. Może uda Ci się znaleźć jakieś kości z których będziesz mogła wydłubać co nieco? Ja też miałam dużo strajków głównie przez hemoglobinę, jak znalazłam zamienniki to tych strajków jest nieco mniej. :lol:
Marla - 2014-03-30, 19:04

Ja nie mogę zdzierżyć takich grymasów, jestem nieprzyzwyczajona. :roll: Moje dwa pozostałe kociszony jedzą wszystko pięknie (Dean ma czasem jednorazowe foszki, ale mijają po kilku godzinach, za to Castiel to po prostu Barfowy ideał).

Dobra, robię mieszankę bez serc. Zapach hemo spróbuję zabić zwiększoną ilością oleju z łososia. Po tym co zostawia w misce, widzę, że serca są bardziej Fuj niż hemo.

Poszukam źródeł świeżej krwi i będę kombinować w najbliższych dniach.
A dłubanie w kościach to nie dla mnie, zwariowałabym. :D

Sandra - 2014-03-30, 19:18

Marla, około 2 lat temu zaczęłam opisywać swoje problemy z Pinto tutaj
Czytam co piszesz i widzę podobna sytuacje.
Dwa koty jadły w miarę ok', a Pinto zawsze "brykał".
Tak jest do dzisiaj.
Jedna z przyczyn jest jego wściekły i niezależny charakterek, ale go kocham nad zycie, a druga przyczyna tkwi we mnie.
Ale wiem to od niedawna i ON Koci król wie, ze ja wiem, że on wie, i że i tak dopnie swego.... Zmieniło sie tylko jedno.
Już sie tak nie martwię i wiem, że sie mocujemy tylko na psychikę...
Z kotem nigdy nie jest nudno :twisted:

Marla - 2014-03-30, 19:47

U nas też jest wojna psychologiczna. Widzę to zwłaszcza kiedy smarkacz wyciumka sosik, parę kawałków mięsa i gdy jedzonko jest już niejadalne - szuka mnie wzrokiem. Jak akurat robię coś w kuchni to zaczyna płakać, ignoruję go wtedy. Po paru minutach darcia, mały wraca do miski i próbuje wygrzebać jeszcze coś jadalnego. Potem znowu lament. Chowam wtedy miskę do szafki i daje po kilkunastu minutach/godzinie, dodając znowu trochę zachęcacza, ale tak by młody nie widział. :roll:

[ Dodano: 2014-04-01, 14:22 ]
Oficjalnie mam dość. Wracamy z Samem do puszek.

Mglista - 2014-04-01, 14:24

Hmm, zastanawiam się, jak rozgryźć Ditę. Zrobiłam jej mieszankę z kurczaka + żołądki + serca, kurze i indycze. I generalnie zarówno żołądki jak i serca są dla niej niejadalne. I nie tyle chodzi o smak, co chyba o sam zapach - kiedy do mieszanki dodam dosłownie ociupinkę puszki, tak ze właściwie po wymieszaniu nie widać, że coś było dodane, to cały posiłek znika natychmiast, bez mrugnięcia okiem. Dzisiaj wzięłam ja na przetrzymanie - kiedy rano dałam jej miskę, ona powąchała, popatrzyła na mnie wymownym wzrokiem i zaczęła się łasić że coś innego chce. Byłam nieczuła na jej wdzięki, po jakiejś godzinie niechętnie poszła do miski i zjadła pół, głównie mięso. Jak wróciłam z uczelni do domu to mięsa już nie było, zostały tylko 2 kawałki serca i parę kawałków żołądka. I nie wiem, czy dobrze robię, ale nie daję jej nic innego teraz, chcąc jej pokazać że dostanie tylko to i nic więcej, mając nadzieję że jak zgłodnieje wystarczająco to zje.

W ogóle ktoś ma pomysł co zrobić, żeby mięso było bardziej pachnące? Teoretycznie możnaby podzielić puszkę na milion kawałeczków i do każdego mięsa dodawać trochę, ale to nie do końca fajne... Dodam, że pierwszą próbną mieszankę z kurczaka i wątróbki zjada bez żadnego ale.

Sandra - 2014-04-01, 15:05

Marla napisał/a:
Oficjalnie mam dość. Wracamy z Samem do puszek.

Marla, a ja wiem, że to przejściowe załamanie u Ciebie...,tzn mam nadzieję, ze przejściowe :->
Każdy powrót będzie coraz to trudniejszy.
Gdy moje "bydle" nie chce i fanaberie sięgają sufitu..., bo on ma czas, zawsze... aby mnie złamać, to sięgam po mieszanki konserwowo-barfowe z kompletem suplementów.
Jeden posiłek dziennie jest wówczas właśnie taki gdy "bydle" jeść nie chce i mnie tresuje.
Ja wiem, ze odpuszczając całkowicie pójdę na łatwiznę i do BARFa ne wrócę, ale dwa pozostałe jedzą BARF aż miło posłuchać....Gdy Pinto przejdzie na puchy to te dwa tez zechcą..
A ponoć je kocham tak samo :oops:

Mglista napisał/a:
I nie wiem, czy dobrze robię, ale nie daję jej nic innego teraz, chcąc jej pokazać że dostanie tylko to i nic więcej, mając nadzieję że jak zgłodnieje wystarczająco to zje.


Mglista, idealnie robisz, nie ulegaj.
Ona tylko na to czeka. Mięso jej pachnie jak mięso. Nic nie dodawaj.
Zjadła. tzn, że jest ok' Mam nadzieje, że buntu nie będzie.
Na przysmaczki przyjdzie pora

gerda - 2014-04-01, 15:29

Przecież mieszanka nie musi być z sercami i żołądkami - to raz. Po drugie, można je wprowadzać stopniowo zaczynając od małej ilości; po trzecie, można je zmielić, będą trudniej wyczuwalne :-D
situnia - 2014-04-01, 16:43

U mnie Valka zorientowała się, że mi baaardzo zależy żeby jadła i rosła i nadgoniła trochę z wagą (cały czas pokutuje u nas to zatrucie grudniowe, po którym 3 tygodnie nie rosła). Jak domieszam ok 20g puszki do 80g barfa to zjada. Ale... góra przez 3 posiłki, potem trzeba dla księżniczki smak puszki zmienić! No nic, przez jakiś czas będę jej mieszać barf z odrobiną puszek, potem jak dojdzie do akceptowalnej przeze mnie wagi to stoczę z nią batalię żeby jadła barf bez puszek :mrgreen: Na chwilę obecną ja przegrywam.
Skipper - 2014-04-01, 18:21

U mnie chłopaki zaczęli znowu stroić fochy, wczoraj praktycznie BARF nie ruszony, ale wieczorem prawie 20 dag ogona wołowego wrąbały bez mrugnięcia okiem :evil:
Ponieważ dalej jęczały że głodne, otworzyłam i dałam trochę Catz Finefood. Zeżarły bez ociągania.
Dzisiaj rano BARF z dodatkiem Catz Finefood dla zachęty przestał prawie nie ruszony do południa.
Po południu zafundowałam kotom półtoragodzinne polowanie na pióro - jak poszłam do kuchni poleciały za mną i wrzaskiem domagały się jedzenia. Dostały BARF-a (tego, który rano był niejadalny) i wciągnęły bez marudzenia.

Może spróbujcie trochę przegonić koty przed jedzeniem ? :twisted:

Marla - 2014-04-02, 03:50

Sandra napisał/a:
Marla, a ja wiem, że to przejściowe załamanie u Ciebie...,tzn mam nadzieję, ze przejściowe
Każdy powrót będzie coraz to trudniejszy.
Gdy moje "bydle" nie chce i fanaberie sięgają sufitu..., bo on ma czas, zawsze... aby mnie złamać, to sięgam po mieszanki konserwowo-barfowe z kompletem suplementów.
Jeden posiłek dziennie jest wówczas właśnie taki gdy "bydle" jeść nie chce i mnie tresuje.
Ja wiem, ze odpuszczając całkowicie pójdę na łatwiznę i do BARFa ne wrócę, ale dwa pozostałe jedzą BARF aż miło posłuchać....Gdy Pinto przejdzie na puchy to te dwa tez zechcą..
A ponoć je kocham tak samo

Była to bardzo trudna decyzja, odkładałam ją kilka dni łudząc się, że "może jednak", "może dziś zje ładnie". Ten moment nie nadchodził, a raczej było coraz gorzej.
Ponad miesiąc temu Sammy był tym, który pierwszy kończył swoją porcję i wylizywał miseczkę do czysta. Dziś ten obraz jest dla mnie tak kosmiczny, że aż wątpię w jego autentyczność.

Oczywiście puszki nie oznaczają, że odcinam Sammiego od BARFa. Robimy tylko kilka kroków w tył. Chcę by nabrał masy, To jest moim priorytetem, bo waży tyle co 4-miesięczny ragdollek (ma 6,5 miesiąca). A skubiąc mieszankę nie przybrał ani grama (a nawet schudł jeszcze bardziej).

Od wczorajszego popołudnia Samiątko dostaje mokrą karmę.
Dean bardzo szybko zwęszył co jest grane i zaczął się stawiać. Pod wieczór dostał do swojej mieszanki odrobinkę karmy. Zjadł pięknie. Karmiła moja TŻ, nie było mnie przy tym. Ze mną czarnuch nie miałby takich forów.
Ale kolacje ja dawałam. Dinek oczywiście zrobił tył-zwrot na widok mieszanki. Myślał, że się tym przejmę. :faja: Postawiłam go z powrotem przed miską, raz, drugi, zrozumiał i zjadł. Wycwaniłam się też tak, że najpierw jedli barfowcy, a potem moja ragdollowa maruda-Sammy. Dla młodego nie robiło to różnicy, bo jedzonko barfowców ma dla niego taką wartość, co kupka w kuwecie. ;-) Nie muszę mówić, że karma, którą dostał została wymieciona raz dwa, a miska wypolerowana na błysk. Potem do miski Sammiego podszedł Dean, żeby sztachnąć się aromatem konserwy. Po wylizaniu "zakopał" miseczkę, bo łojezu taki skarb, miliony monet! :lol:

Cieszę się, że jest ten temat. Myśl, że nie jestem sama i historie innych, jakoś podnoszą człowieka na duchu.

[ Dodano: 2014-04-05, 20:27 ]
Anegdotka sprzed chwili:
Młode jest od 4 dni wyłącznie na mokrej karmie. Dziś po zjedzeniu swojej michy, poszedł do miski Deana i wyżarł mu 90% barfowej mieszanki. TŻ nałożyła Dinkowi nową porcje, Sammy znowu wyżarł. :food:

Nawet nie doszukuję się tu logiki, bo mózg mi eksploduje. :lol:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group