BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Idziemy na spacer z kotem
agatus84 - 2014-09-30, 19:11 kurcze, przez was głupieję :) nastawiłam się bardzo na takie spacerki z dwóch powodów.
1) myślę, że to świetny sposób na rozruszanie kota, potem pół dnia nie jest taki ospały i kanapowy
2) czytałam, że u kotów które w ogóle nie wychodzą, jest dużo wyższy poziom hormonu stresu (kortyzolu). A nawet okazjonalne spacery, nie codzienne, obniżają poziom tego hormonu.
Takim kotem jest na pewno Rudy- urwis, zawsze jak jest uchylone okno to siedzi na parapecie i "wącha" świat, wciskając nosek w szparę. Potrafi tak spędzić godzinę bez przerwy, lubi się bawić, myślę, że takie spacerki dużo by mu dały.
Parafka, jak już pisałam, jest miękkim kanapowcem, ale jak za oknem przeleci ptaszek to też wstępuje w nią diabeł. :) i też ostatnio świetnie się bawiła, hasała po trawce i wąchała listki.Silvena - 2014-09-30, 21:40 Fena nie wychodzi bo się boi, ona sobie świetnie rozładowuje stres zabawą w domu. Hymen jak nie wyjdzie na dwór to będzie spał cały dzień. Ewentualnie wstanie tylko po to, żeby "pobawić się" (z) Feną... albo pomiauczeć trochę więcej pod drzwiami. Jego miauk jest strasznie głośny i irytujący, wiem że wymusza na mnie wyjście, ale wolę z nim wyjść na tą godzinę niż mu udowadniać, kto tutaj rządzi, bo obawiam się, że to ja bym się pierwsza poddała...
Hymen uwielbia się bawić w polowanie, na dworze próbuje się zapoznać z kilkoma kotami sąsiadów, ale ciągle od niego uciekają, bo się boją Nikt nie chce się z nim bawić, aż mi go szkoda czasami
Zabawki kocie go w ogóle nie interesują, a z człowiekiem to można się pobawić 3 minuty
Z dwóma kotami na raz na pewno sama nigdzie nie wyjdę. We Wrocławiu miałam sąsiadkę co wychodziła z dwoma na raz i jeden szedł w jedną - drugi w drugą stronę Nie dałabym rady ich do domu później zaciągnąć kreomolinka - 2014-12-06, 22:41 Właśnie naszła mnie taka myśl że ta smycz to dal właściciela bardziej jest. Kto wróci do domu. Człowieki lubią mieć kontrolę. Mój też na smyczy wychodzi. I nie puszcze bez. Tłumaczę to sobie ruchliwą ulicą i odpowiedzialnością. Nie wiem czy słusznie.
Raz puściłam go wolno, ale pod miastem w ogródku jakotako ogrodzonym. Niesamowita radość - móc tak daleko biec wolno za rzuconą piłką na świeżym powietrzu, i na drzewko się swobodnie wdrapać. Dla właściciela stres jest. Jak patrzę na te koty co się między sobą biją...
niektóre psy też chodzą przy nodze czy niedaleko bez smyczy, albo po polu biegają i jakoś się właściciele tak o nie nie boją. Psy takie bardziej ukierunkowane chyba są.scarletmara - 2014-12-07, 00:01 Tak bo kot to przewrotna bestia, która zawsze chce tego czego nie ma. Moje chodzą bez smyczy i ich największym marzeniem jest spacer z pańcią przy nodze :) Więc już się od dłuższego czasu czasem zastanawiam w czym by im ta smycz przeszkadzała skoro i tak drepczą mi po piętach ? Ano zapewne w tym, ze jakby były wyprowadzane na smyczy toby ich marzeniem było się zerwać i pobiec przed siebie. No bo przecież trzeba mieć jakieś marzenia
Ale z obserwacji moich futer wysnułam jednak wniosek, że lepiej bez smyczy (w moim przypadku w okolicy, w której one chodzą bo wiadomo, że nie każdy ma takie warunki) Chociaż dla mnie to kilo siwych włosów więcej to one uczą się w ten sposób samodzielności. Dzięki temu teraz same potrafią ocenić wszelkie zagrożenia i radzą sobie z nimi. Wiedzą jak się zachować jak idzie człowiek, pies, czy jak jedzie samochód. A ich ulubiony sport ekstremalny ostatnio to drażnienie psa sąsiadów. Szkoda mi normalnie tego psiaka bo one włażą mu bezczelnie do jego ogródka i się tam panoszą a ten biedak najczęściej albo uwiązany na łańcuchu albo odgrodzony w tej części ogrodu, z której nie może ich dorwać szczeka tylko bezradnie. Mimo wszystko to sport ekstremalny bo zdarza się, że piesek biega wolno i wtedy moje koty mają zdziwko ale już i z tym problemem sobie poradziły bo już wiedzą którędy spiżać żeby pies ich nie miał szans dogonić. Kocham moje futra ale straszne z nich wredoty są
agatus84 napisał/a:
2) czytałam, że u kotów które w ogóle nie wychodzą, jest dużo wyższy poziom hormonu stresu (kortyzolu). A nawet okazjonalne spacery, nie codzienne, obniżają poziom tego hormonu.
coś w tym musi być. ja nic na ten temat nie słyszałam ale tak sobie od dłuższego czasu myślałam jak to jest, ze te nasze kanapowe mruczki maja taką kruchą delikatną psychikę? Przecież na wolności by sobie nie poradziły takie kruche istoty. Wiec te wszystkie dzikuski takie kruche, delikatne i podatne na stres przecież nie mogą być.Ines - 2014-12-07, 11:31 W województwie lubuskim mieszkają dwa Ragdolle, Tacco i Flipper, które ze swoją mamą, Agnieszką, chodzą na długie spacery na łono natury bez smyczy. Eksplorują otoczenie, wspinają się na drzewa, a zawołane, wracają do opiekunki.
Nie wiem czy nie pogniewałaby się za dodanie tu jej zdjęć, ale za to na pewno nie pogniewa się za udostępnienia linka do filmiku z podniebnych wojaży Flippera: https://www.youtube.com/watch?v=_gwv6Yo8XZIdagnes - 2014-12-07, 11:53 Ja mam sąsiada, który posiada 2 duże psy (husky i collie) oraz kota rasowego europejskiego . Z psami wychodzi na dość długie spacery po okolicznych łąkach i lasach, a kot uważa, że też jest psem (jako maluch był "wychowywany" przez te 2 psy) więc także musi te spacery zaliczyć razem z resztą stada. Więc po prostu idzie z nimi, gdy wychodzą albo dołącza do gromadki jak tylko widzi, że zaczyna się spacer, a akurat jest gdzieś w okolicy. Problem polega na tym, że kot nie jest takim "długodystansowcem" jak psy i fizycznie zwykle nie wytrzymuje tempa oraz dystansu, więc gdy dostaje zadyszki, to wchodzi na swojego "tatusia" i każe się nieść do domu . Fajnie to wygląda, jak widzę wychodzące na spacer stado, gdzie kot dotrzymuje kroku psom, a potem wracające zziajane psy oraz kota niesionego "na barana" przez sąsiada. Gdy spacer jest krótszy, to bywa że kiciuś sam dojdzie do domu, ale natychmiast zalega na podjeździe ziajając jak pies . Osobiście jestem zachwycona takim "psim" kotem .scarletmara - 2014-12-07, 16:40 Kilka ulic ode mnie tez mieszka Pani z dwoma psami i kotem i też wszyscy razem na spacery chodzą po okolicy. Psy na smyczy a kot bez :) Z dotrzymaniem kroku nie ma problemu bo oni bardzo powolutku spacerują. Natknęłam się na nich dwa razy jak byłam na spacerze ze swoją przybłędą bo ona tez lubi na spacery ze mną chodzić i czasem wychodzę tylko z nią w miejsca gdzie moje by nie poszły bo się boją. A kot rzeczywiście krótkodystansowiec jest, wiec moje spacery z futrami polegają w większej mierze na staniu w miejscu i patrzeniu na nie niż na chodzeniu :) Bo one najpierw lecą przed siebie najszybciej jak potrafią kawałeczek (najlepiej do najbliższego drzewa albo pod najbardziej stromą górkę) a za chwilę wracają i leżą na środku drogi albo swoich ulubionych schodków i odpoczywają o tak:
Lena06 - 2014-12-07, 16:50 Eee, to zupełnie jak z moim My zawsze wychodzimy na spacer całą rodzinką Pies z reguły na smyczy, kot zawsze bez. Najgorzej jednak z Kiduchem jest latem, gdy jest gorąco. Uprze się małpiszon, że idzie z nami, a później w połowie drogi wrzeszczy, że chce już wracać, albo żeby wziąć go na ręce. Nigdy Królewicz sam wrócić do domu nie chce scarletmara - 2015-03-08, 16:30 bylismy dzisiaj na długaśym spacerze, koty tak się wymęczyły, że zasypiały prawie na stojąco w drodze powrotnej :)
a Wiki postanowiła sobie uciać komara pod drzewkiem w połowie drogi do domciu:
vesela krava - 2015-03-08, 17:14 scarletmara ale super! A czy one, ze sie tak wyraze, trzymaja sie nogi jak je zabierasz na spacer?scarletmara - 2015-03-08, 18:33 trzymają się jak psiaki :) i płaczą jak mnie stracą z zasięgu wzroku albo jak idę za szybko i nie nadążają. Chociaż na początku trzymały się bardziej dosłownie przy nodze. Teraz po prawie roku spacerków są już odważniejsze i nie boja się tak wszystkiego, więc chętniej eksplorują tereny dookoła i mniej się mnie pilnują.
Osobiście jestem z nich bardzo dumna jak sobie świetnie radzą i polecam każdemu kto ma możliwość takie spacery. Moim kotom bardzo pozytywnie to wpływa nie tylko na linię (odchudzamy się wszystkie 3 ostatnio ;) ale i na charakter. Nie są już takie niesamowicie płochliwe jak kiedyś, zyskały na pewności siebie baaardzo. Aż ciężko uwierzyć, że to te same koty, które jeszcze rok temu bały się wystawić łapę za próg mieszkania.scarletmara - 2015-03-08, 18:54 Temat postu: idziemy na spacer z kotem :)Wiem, że jest taki wątek pt. Spacery ale ponieważ 100% wpisów tam dotyczy psów to może niech tak zostanie i psiaki niech maja swój osobny wątek spacerowy a kotki osobny bo to jednak zupełnie inny temat. W przypadku kotów zresztą mocno kontrowersyjny bo spacery z kotem mają zdaje się więcej przeciwników niż zwolenników. Mnie to strasznie dziwi i naprawdę nie rozumiem dlaczego powszechnie uważa się, że z psem trzeba wyjść na spacer codziennie inaczej to torturowanie psa a z kotem wręcz przeciwnie dlatego chcę założyć wątek promujący spacery z kotem :) I mam tu na myśli wszelkie formy wyprowadzania kotka na dwór żeby sobie pohasał i pooddychał świeżym powietrzem - wszystko jedno na smyczy czy bez i czy to będzie prawdziwy spacer po łąkach, polach, parkach, lasach czy wakacyjna wycieczka do rodziny na wsi czy tylko do własnego ogródka albo dookoła domu.
Jestem bardzo ciekawa ile z Was ma możliwość i zapewnia swoim mruczkom chociaż odrobinkę tego luksusu, który jest udziałem praktycznie każdego psa.
Fotki bardziej niż mile widziane w tym wątku :) Ja od fotek własnie zaraz zacznę.Meri - 2015-03-08, 19:14 Ja wychodzę z moim rudzielcem na spacery, w zimie niezbyt często, bo on sam nie chce, natomiast od wiosny do późnej jesieni staram się niemal codziennie.
scarletmara - 2015-03-08, 20:04 Meri na smyczy czy bez? Bo na fotkach poza ta pierwszą wygląda jakby był bez. I gdzie spacerujecie? To jest las czy jakiś park ?Meri - 2015-03-08, 20:06 Chodzi na smyczy, ale na zdjęciach staram się uchwycić tak, żeby wyglądało, że bez, po prostu jest estetyczniej. Chodzimy po lesie i polanach, mieszkam na odludziu właśnie w lesie to też miejsc nam nie brakuje, teoretycznie mógłby chodzić bez smyczy spokojnie, ale jakoś się tak nauczył, że nie przekraczamy progu drzwi póki szelek nie ma.