BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kącik behawioralny - Sylwestrowe petardy, burze itp. - jak to przeżyć?
situnia - 2013-12-31, 17:01 Ja mam chyba szczęście do zwierząt odpornych na fajerwerki Miałam owczarka niemieckiego kiedyś to z chęcią patrzyła w niebo w sylwestra zupełnie na luzie bez stresu. Teraz za oknem już nieźle strzelają, a koty sobie śpią i nawet wąsem nie ruszą Ines - 2013-12-31, 17:20 U nas jest lepiej niż w zeszłym roku. Wydaje się to logiczne. Zeszłego sylwestra spędziliśmy w kawalerce na poziomie ziemi, wciśniętej w kąt ogrodu. Huk się niósł, a dziewczyny żadnym sposobem nie mogły skontrolować co się dzieje. W tym roku Tula patroluje otwartą przestrzeń z parapetu przy oknie na dziesiątym piętrze. Nie boi się, choć jest trochę poirytowana, że ktoś jej na dzielni tak hałasuje Aurelka znosi strzelanie trochę gorzej - przebywa w okolicach łazienki, by w razie czego móc się szybko ulotnić do swojej ulubionej kryjówki - pod wannę. Ale to i tak lepiej niż w zeszłym roku - wtedy schowana za łóżkiem, w najdalszy kąt, przerażona trzęsła się jak galareta.Skipper - 2013-12-31, 17:32 No a u mnie naokoło strzelają a koty chrapią - jeden rozwalony na drapaku, a drugi w kontenerku
I mają wszystko w głębokim poważaniu Aniek - 2013-12-31, 17:33 Mój też na opak. Wracaliśmy ze spaceru ktoś nam petarde prawie pod nogi, a ten ogon postawiony, uszy też, wyrywa się żeby zapolować na to coś koniczynka - 2013-12-31, 19:29 Dzisiaj jest pierwszy sylwek Oza. Niezle strzalaja a ten walczy z suszonym penisem wolowym :D Lucek olewa fajerwerki :)Komanka - 2013-12-31, 22:42 Uff, u nas szczęśliwie oba zwierza odporne na wystrzały i fajerwerki. Przy pierwszym sylwestrze miałam w zapasie tabletkę od weterynarza i skonsultowaną dawkę, ale gdy parę dni przed sąsiedzi robili próby i ani pies, ani kot nie reagował, tylko spał lub spoglądał w okno ciekawie, jestem spokojna. Spacery jamniczki też są bez strachu. I tak bezproblemowo jest co roku, ale na wszelki wypadek Maltę wyprowadzamy bezwzględnie na smyczy, gdyby obok jakiś kapiszon czy fajerwerk wystrzelił - ona jest coraz starsza i nie wiem, jak będzie reagować wraz z wiekiem.
Do dziś pamiętam spanikowanego obcego psa, który parę dni po sylwestrze po wystrzale petardy urwał się kilkunastoletniemu chłopcu ze smyczy i leciał przez osiedle nie patrząc gdzie, a za nim wystraszony krzyczący chłopiec.isabelle30 - 2013-12-31, 23:04 A ja po dzisiejszym spacerze mam kompletnie dość idiotów. Jak Bozię kocham! Dołączam do deklaracji Snedronningen na dogo - dołoże z własnej kieszeni do kastracji idiotów...
Parę minut po 21 poszłyśmy z Kingą z psem na spacer. dziś wcześniej ze względu na okoliczności. Wzięłam psa na długą tamę treningową ale okazało się, że kicha - coś popadało i natychmiast przymarzło. Co by nie spędzić nocy sylwestrowej na SORZE spuściłam psa ze smyczy. Pod blokiem było ok. Poszliśmy łączką. Zajął się węszeniem i sikaniem. Doczłapaliśmy do parku - odetchnęłam z ulgą - tu przynajmniej żadna petarda mi nad głowa nie poleci. Brutus natychmiat znalazł sobie jakąś kurtkę i zaczął się nią bawić. Oczywiście wokół trochę strzelali - Kinga podniecona patrzyła w niebo. Spojrzałam przed siebie - idą jacyś z maleńkim dzieckiem i drą się z daleka bo im pies przeszkadza.
- Ja też wam życzę radosnego nowego roku a teraz pocałujta w d... wójta - usłyszeli.
I poszłyśmy dalej. Dochodzimy do pierwszego skrzyżowania - rodzinka - tatuś, mamusia i dwoje dzieci, na oko 3-4 lata. Baba się do mnie drze że zaraz na policje zadzwoni. Ja do niej że niech dzwoni - w świetle polskich przepisów odpalanie petard w miejscach publicznych przez prywatny motłoch poza imprezami zorganizowanymi ze specjalnym zezwoleniem - jest wykroczeniem.
Na co usłyszałam jakieś burki a jak odeszliśmy to poczułam jak mi za plecami leci petarda. I w tym momencie Brutus przestał być ciapowatym goldenkiem. Ruszył z zębami w kierunku tych ludzi. (ale ich nie pogryzł, ładnie zakręcił i wrócił łukiem do nas).Dzieci wrzask histeryczny, mamusia wywinęła orła na dupsko, a tatuś leci do mnie z ręcami. Gaz zawsze mam na bransoletce na nadgarstku. Nie było wiatru... powietrze stało, facet w locie na głębowkim wdechu zarobił gazem w zelu w twarz. Morda natychmiast oblepiona czerwoną mazią. Padł na ziemię, bluzgi potem świst ledwo łapanego powietrza. Ruszyła na mnie mamusia... byłąm tak zdębiała, że nie zdążyłąm wycelowac i ona dostała tylko w papę. Okulary wgniecione w czoło (nie wiem co ja mam do tych okularów, to już drugi raz). Na ławce leżal stos petard... połamałam na kolanie, rzuciłam facetowi na plecy i odeszłam życzeniami całej nocy na sorze a potem urwanej łapki (gdyby mu znowu przyszło do głowy zabawianie się kosztem innych).
Czemu ludzie są takimi idiotami???? Czemu tatusiowie mają wióry zamiast mózgów a mamusie nie reagują?
On puszczał te petardy ze stojącej na ziemi butelki. Parę stopni przechyłu i z dzieci zostałyby strzępki.
Czemu ludzie nie myślą... czy tak trudno poczekać 30 sekund aż KTOŚ z psem odejdzie nieco?
Co roku w wiedomościach aż się przelewa od nowości w stylu - temu urwalo to, tamtemu tamto... ten ma poparzoną twarz, a inny wybite oko.
Jaka chora radość kieruje tymi ludźmi?
Czego sie facet spodziewał? Jakiej reakcji... że jak kobieta z dzieckiem i goldenem to sobie można?
Mam nadzieję, że będą gnić w bródnowskim do białego rana a barwnik na twarzy będzie się trzymał conajmniej tydzień....
Tak oto pieknie żegnamy stary rok!
Kinga już w domu przysiegłą mi że nigdy przenigdy petardy do ręki nie weźmie.karakalek - 2013-12-31, 23:34 Jeśli część społeczeństwa akceptuje jazdę po pijaku, mamusie pozwalają wieźć swoje pociechy przez wstawionego tatusia, to cóż się potem dziwić, przecież to "tylko" petardy, a tatuś przeszedł w końcu kurs małego pirotechnika, bo przeżył cudem do kolejnego Sylwestra.Tufitka - 2013-12-31, 23:52 Bo ludziom się wydaje, że to co w telewizji pokazują to ich nie będzie dotyczyło, ale może tak być, że za którymś razem będzie dotyczyć. Jakiś pijany kierowca zabije mu kogoś z rodziny, albo ktoś z rodziny pijany potrąci/zabije przechodnia. Za którymś razem jemu lub jego bliskiemu może urwać to czy tamto. Póki się to nie stanie mają w głębokim poważaniu przypadki innych. Po prostu nie umieją uczyć się na błędach innych, a szkoda, bo wiadomo nie od dziś, że nauka kosztuje. Ja nie chcę takich kosztów nauki na sobie ponosić wolę się uczyć na czyichś błędach. Nigdy nie kupiłam nic do odpalania (bez tego też można się bawić). Mogliby wprowadzić zakaz posiadania petard (jak w jednym z europejskich krajów) przez osoby prywatne i wysokie kary za ich posiadanie.
Dobrze Iza, że Wam się nic nie stało isabelle30 - 2013-12-31, 23:56 Po razie kiedy byłam całkiem bezbronna - gaz jest moim najlepszym przyjacielem i chodzi wszędzie razem ze mną. Postanowiłam sobie, ze nigdy przenigdy nie będę się bała go użyć. Wtedy też radosny tatuś i rodzinka... w biały dzień, wśród tłumu nie reagujących ludziHekate811 - 2014-01-01, 11:14 Na szczęście już po, choć dziś pewnie i przez najbliższe dni będą pojawiać się zapomniane wczoraj sztuki. Pies mimo największej dawki, siedzi i dyszy, lekko się trzęsie. Drugi mimo że na podwórku pojedyńcze sztuki w oddali nie powodują paniki, trząsł się jak osika. Trzeci leży pod stołem i patrzy przestraszony, pewnie byłoby lepiej gdyby miał za towarzystwo niebojące się psy, a tak mu się udziela.
Mam wrażenie że w tym roku jakby więcej tego w najbliższej okolicy było, i niech jeszcze ktoś powie że w kraju bieda edmundo - 2014-01-01, 12:09 Isabelle30- gratuluje wzorowego podejscia do tematu tabu. Powinnas dostac forumowy Order Bojowniczki Slusznej Sprawy.
Tak na powaznie, to jak najbardziej sie z Toba zgadzam i jak jestem w PL, to nie ruszam sie nigdzie bez gazu, jak wychodze z psem. Niestety taki kraj. Powodzenia Sandra - 2014-01-01, 13:15 Gorzej niż na froncie. Jedyna radość dla Isabelle30 to to, że był to ostatni nieprzyjemny incydent 2013 roku.
Unikaj podobnych w 2014 roku.
Moje koty totalnie zignorowały głupie fajerwerkowe oznaki ludzkiej radości.
Obejrzeliśmy wspólnie Elizjum na DVD i zniesmaczeni filmowymi treściami wpadliśmy w objęcia Morfeusza situnia - 2014-01-01, 15:27 A ja odwołuję to co napisałam o nie bojących się kotach. Początkowo było całkiem nieźle. Arya nawet siedziała na parapecie i oglądała fajerwerki. Ale o samej północy otworzyliśmy balkon żeby na niego wyjść Valka poszła sobie jeść do miski ustawionej koło drzwi balkonowych - czyli kompletnie olała fajerwerki, Arya jednak uznała, że wystarczająco się napatrzyła przez okno i w najgorszym momencie zwiała do łazienki gdzie spędziła godzinkę leżąc na koszu na brudne ubrania i nie dała się stamtąd wyciągnąć...dagnes - 2014-01-01, 20:07 Mój tygrys w tym roku pokazał, że chyba zaczyna dorośleć (w wieku 6 lat) .
Dotąd zawsze siedział w okolicach północy na parapecie i zafascynowany podziwiał pokazy petard. Nie dało się oderwać mu nosa od szyby, a najszczęśliwszy był, gdy otwarło mu się okno i mógł dodatkowo wszystko dokladnie słyszeć .
Tym razem popatrzył przez kilka minut i ze znudzeniem poszedł maltretować futrzaną myszkę. Posadzony znów na parapecie dał wyraz swojemu niezadowoleniu i dla odmiany zaczął domagać się jedzenia.
Cóż, dla nas petardy to już nuuuuda .