BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Medycyna weterynaryjna - Kot "nieobsługiwalny" u weterynarza
coztego - 2013-02-05, 19:18
Sandra napisał/a:
Ostatnimi razy nasz Vet podał mi taka niebieska pastę w maleńkiej strzykawce dla każdego kota. Podałam ją w domu sama. Pyszna..
Pasty są najlepsze dla trudnych kotów, bo wystarczy posmarować nimi łapkę i kot chcąc nie chcąc musi zlizać
Są też kropelki wykrapiane na kark, jak przeciwpchelne preparaty.
Sandra napisał/a:
Wkładasz tabletkę daleko do gardziołka i trzymasz kotu zamknięty pyszczek
Najlepiej to zrobić pod szpitalem, żeby mieć blisko na urazówkę, żeby się nie wykrwawić po zakończeniu podawania
Solarie napisał/a:
jeśli wsadzę do jedzenia to po prostu go nie rusza
Moja też wszystko wyczuwała, a ostatnio dałam jej Milbemax, to są smakowe tabletki, bardzo malutkie, zgniotłam, wymieszałam z jedzeniem i wsunęła bezproblemowo.shana55 - 2013-02-05, 19:21 Solarie
Miałam dokładnie taką samą sytuacje z głupim jasiem, podczas cewnikowania Dragona.
Tez nie mógł się wybudzić przez 6 godzin po nim, mimo że dostał dawkę na 4kg a ważył 6kg.
Wpadłam w taka panikę, że nie wypuszczałam go z rąk i dwa razy byłam z powrotem u weta.
Dobrze, że mam niedaleko. Potem do narkozy to już byliśmy mądrzy. Inny lek uspokajający i kot dopojony przed narkozą, i też jak Twój chodził po domu i jadł po 6-ciu godz. ehhhh przeżycia traumatyczne...........sly - 2013-02-05, 19:24 Co do podawania tabletek, to dobrą metodą jest umieszczenie tabletki w kulce z masła. Kulkę trzeba schłodzić aby była zwarta, a przed podaniem lekko ogrzać w dłoni. Tabletka w takiej panierce jest smaczna i ma dobry poślizg. coztego - 2013-02-05, 19:47
sly napisał/a:
Trudności ze zwierzakami podczas wizyt u weta raczej się nie uniknie, wszystkie futra bez wyjątku się boją. Różnica polega na tym, że z niektórymi jesteśmy w stanie sobie jakoś poradzić, a z innymi nie.
Jedne ze stresu się wycofują, zamykają w sobie i praktycznie na nic nie reagują, a drugie walczą za wszelką cenę.
Cytat:
Konieczność stałego monitorowania parametrów krwi staje się dla mnie barierą nie do przejścia.
A co się dzieje, że powinnaś stale kontrolować, jeśli można zapytać?
Cytat:
Chciałam nawet nagrać film, żebyście zobaczyli jakie macie spokojne koty
Doskonale Cię rozumiem, bo z moją Malizną mam ten sam stres...sly - 2013-02-05, 20:12
coztego napisał/a:
A co się dzieje, że powinnaś stale kontrolować, jeśli można zapytać?
Cytuję: Coś w tym kocie siedzi, ale nie wiem co, na podstawie przedstawionych wyników trudno stwierdzić co jej dolega. Choćby mi pani przyniosła drugi taki plik badań, nie powiem, że ten kot jest na coś konkretnego chory, ale widać, że coś w nim siedzi \lek. wet. W. Czerwiecki\ i trzy inne opinie w tym samym stylu.
Zaczęło się od zapalenia gardła, po drodze panika, bo po pierwszym badaniu krwi wyszło, że kot nie ma wątroby, po USG okazało się, że jednak ma i to zdrową, za to jest stan zapalny żołądka i początki problemów z nerkami. Kaplica.
Kocham koty, wielbię je... ale już nigdy nie chcę mieć żadnego. Sandra - 2013-02-05, 20:13
coztego napisał/a:
Sandra napisał/a:
Wkładasz tabletkę daleko do gardziołka i trzymasz kotu zamknięty pyszczek
Najlepiej to zrobić pod szpitalem, żeby mieć blisko na urazówkę, żeby się nie wykrwawić po zakończeniu podawania
ale, ale....nie twierdze ze tak było od pierwszego razu, też byłam pogryziona, nauka trwa cały czas. Ja sie nie poddaję. Wielkim sukcesem jest, ze nie chowa sie w mysie dziury
Moja koteczka była bardzo źle traktowana jako dzieciak i pamięta złych ludzi, ale się przekonała, nauczyła, zaufała, że krzywdy jej nie zrobię, że potem coś pysznego jej dam to teraz czeka na tabletkę, a dostaje codziennie...
To jest na prawdę mozolna i ciężka praca przekonać kota aby ponownie zaufał.
Ale jak to mówią "nie świeci garnki lepią".Sandra - 2013-02-05, 20:15 Sly, czy to Tosia czy Gapiszon tyle kłopotów przysparza ?sly - 2013-02-05, 20:21
Sandra napisał/a:
Sly, czy to Tosia czy Gapiszon tyle kłopotów przysparza ?
Moja też wszystko wyczuwała, a ostatnio dałam jej Milbemax, to są smakowe tabletki, bardzo malutkie, zgniotłam, wymieszałam z jedzeniem i wsunęła bezproblemowo.
No ja właśnie Milbemaxu używałam, ale bez szans - nawet z przysmakami albo w ulubionym mięsie "nabitym" tabletką nie było szans.
shana55 napisał/a:
Solarie
Miałam dokładnie taką samą sytuacje z głupim jasiem, podczas cewnikowania Dragona.
Tez nie mógł się wybudzić przez 6 godzin po nim, mimo że dostał dawkę na 4kg a ważył 6kg.
Wpadłam w taka panikę, że nie wypuszczałam go z rąk i dwa razy byłam z powrotem u weta.
Dobrze, że mam niedaleko. Potem do narkozy to już byliśmy mądrzy. Inny lek uspokajający i kot dopojony przed narkozą, i też jak Twój chodził po domu i jadł po 6-ciu godz. ehhhh przeżycia traumatyczne...........
Ja wróciłam do domu po 11, spał na moich kolanach gdzieś tak do 16 (w międzyczasie zsikał się pod siebie, jak pisałam), potem lekko się rozbudził i przeszedł trochę po domu, ale kompletnie "pijany", a potem zmęczony wędrówką znów wrócił na kolana. Teraz dalej jest bardzo senny (chociaż mam wrażenie, że odkąd wróciliśmy to w ogóle nie spał, bo cały czas na otwarte lub półotwarte oczy i się wierci co jakiś czas), ale zjadł cztery porcje posiłków (apetyt ma wilczy), a kiedy chwilę temu wsadziłam go do kuwety to zrobił gigantyczne siku. Teraz chodzi już w miarę prosto, ale jednak woli leżeć. Ożywił się jedynie na chwilę, kiedy chciałam go rozruszać i zaczęłam mu po pokoju rzucać ulubione przysmaki - nagle wrócił stary kot, zaczął sprintem (!) biegać po pokoju i bezbłędnie znajdować przysmaki. Ale jak tylko przestałam rzucać (nie chciałam przesadzić z ilością) to znowu wrócił do stanu apatii, wszedł pod łóżko, a teraz wrócił na moje kolana.
Nie panikuję z racji, że ma apetyt, wypróżnia się i poza sennością nic mu nie dolega. Po prostu ścięło go z nóg na tyle godzin, co dalej mnie dziwi, bo dawka naprawdę jak na moje oko była mała. sly - 2013-02-05, 20:49 "Głupiego Jasia" podaje się domięśniowo i jest to bolesne dla kota. Moja kociczka kulała po znieczuleniu i chyba z tego wynikała jej apatia.Neith - 2013-02-06, 11:44
Cytat:
Każda tabletkę zjedzą. Z no-spa bywało gorzej, ale i z tym sobie radziliśmy.
Wkładasz tabletkę daleko do gardziołka i trzymasz kotu zamknięty pyszczek, gładząc gardziołko...obserwujesz, trwa to naprawdę chwilę.
Jak przełyka to widzisz i czujesz pod dłonią.
Ostatnimi razy nasz Vet podał mi taka niebieska pastę w maleńkiej strzykawce dla każdego kota. Podałam ją w domu sama. Pyszna..
Uuuu, to chyba jeszcze mało widzieliście . Co prawda moja Neftis nie jest agresywna u weta. Stresuje się za to bardzo, nie ma wizyty bez posiusiania się, kupala i łupieżu. Natomiast podawanie jej tabletek to cała epopeja . Można jej masować gardło i przez pięć minut, a nie połknie. A jako, że produkuje więcej śliny i coś z nią musi robić to zaczyna się płynąć Niagara z pyszczka. Tak więc po dłużej chwili odginania głowy, masowania gardziołka, dmuchania w nozdrza efekt jest taki, że tabletka wypływa rozpuszczana z hektolitrami śliny na zewnątrz, kota po puszczeniu wypluwa resztki. Przy czym się wycwaniła i nie robi tego od razu, tylko najpierw wieje w ustronne miejsce, np. pod łóżko, a potem dopiero wypluwa. Na początku myślałam, ze to ja jestem taka sierota, ale weterynarze tez nie potrafią jej podać tabletki.
W dodatku większości nie rusza w jedzeniu, więc jak musiałam leczyć ją kiedyś na grzybicę przez 3 tygodnie to była gehenna.
Ogólnie współczuję wam bardzo. Ja mam spore problemy z druga kotką - Zazulą, ale ograniczają się do zabiegów domowych i wkładania do kontenerka. Najlepiej sprawdza się opatulenie znienacka kocem i władowanie koca z zawartością do pudła. Natomiast u weta jest tak przerażona, że kamienieje. Wtedy ja zaczynam być przerażona, bo zastanawiam się czy wrócę z kotem do domy, czy zejdzie mi na zawał Annazoo - 2013-02-06, 14:29 Polecam podawanie tabletki aplikatorem wprost do gardła.
ślinianki nie są podrażniane a kot nie ma możliwości wypluć z takiej głębokości.
Aplikator musi mieć miękkie silikonowe końcówki.
Stosowałam przy wielu różnych kotach, nauczyłam też kilka osób w tym osiemdziesięcioletnią staruszkę - to stało się łatwe nawet dla niej.
gerda - 2013-02-06, 15:08 A nie wsadzi się tego do tchawicy ?! Ja daję z masłem i dobrze idzie.Annazoo - 2013-02-06, 15:33 Nie, nie wsadzi się.
Koty, które znam, wypluwały tabletkę wylizawszy masło Neith - 2013-02-09, 13:33 Annazoo takie urządzonko też kupiłam. Albo było jakieś wadliwe, albo ja nie potrafiłam go obsługiwać. Tak czy inaczej efekt był kiepski. Teraz jak muszę podawać tej kocie jakieś leki to albo takie, które nie mają smaku i można domieszać do jedzenia, albo w zastrzykach podskórnych, które kiedyś niestety musiałam nauczyć się robić.
Druga kota u weta jest obsługiwalna, bo jest zbyt przerażona, natomiast podawanie leków w domu wygląda tak:
1.Jedna osoba łapie kota w jakimś kącie.
2. Druga osoba szczelnie przykrywa go kocem, tak że widać tylko kawałek pyska.
3. Kot się wyrywa i całą operację powtarzamy. Zdobywamy pierwsze rany bojowe.
4. Za trzecim podejściem osoba nr 1 usiłuje rozdziawić kotu pysk, wsadzić co trzeba (w tym przypadku to była strzykawka z pastą odrobaczającą).
5. Kot się obraca, trzeba znowu odsłonić pysk, przybywa podrapań i ugryzień.
6. Ponownie przystępujemy do otwierania pyska. Ugryzień przybywa. Podrapań również, bo kota jakoś wydobyła spod koca przednią łapę.
7. Udaje się podać odrobinę pasty. Kotu mimo przygniatania znowu udaje się obrócić.
8. Powtarzamy operację wydobywania kociego pyska spod koca. Zastanawiamy się, czy można mocniej cholerę przygnieść, nie robiąc z niej papki.
9. Kot się wywija jak węgorz, warczy, syczy, prycha, gryzie.
10. Po 20 minutach walki sukces-kilka ml pasty zostało podane, można iść opatrzyć rany i zażyć melisy. Ręce i nogi się trzęsą od nadmiaru adrenaliny.