BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kulinaria dwunogów - Odchudzanie - fakty, mity i polityka
Ines - 2014-01-30, 12:59 McWrapy z kurczakiem grillowanym i duże kanapki z wołowiną (te ze świeżą cebulą, małe mają "moczoną").
Unikałabym przede wszystkim panierowanego kurczaka, który jest zbitką mielonego mięsa z soją i mąką, smażony w głębokim oleju roślinnym. Kurczak grillowany to pierś, kotlety wołowe naprawdę składają się z mięsa - oba produkty smażone są na beztłuszczowym grillu, który powinien być czyszczony po każdym użyciu. Te kanapki mają dużo świeżych warzyw. Ich mankament to sosy, które niestety oczywiście zawierają konserwanty.ciocia_mlotek - 2014-01-30, 13:35 Ines, piszesz, że mcnuggets to sa kotleciki sojowe. Przeciez to jest oszustwo!!! Nazywa się to chicken McNuggets czyli spodziewam się kurczaka (jaki by nie był, mom czy inna cholera, ale to ma być kura a nie soja)Ines - 2014-01-30, 13:57 Tam jest mięso z kurczaka, ale z tego co pamiętam jest go mniej niż 50%.
Swoją drogą, na tacach w restauracjach są zawsze wyłożone serwety reklamowe - na ich odwrocie jest skład analityczny każdego posiłku, mało kto zwraca na to uwagę, a warto się z nim zapoznać zanim się na coś skusimy ciocia_mlotek - 2014-01-30, 14:02 Aż wpisałam sobie w google. Mięso z kurczaka występuje w spisie składników jako składnik podstawowy a cośtam sojowego gdzieś daleko na liście. Co prawda nie są podane dokładnie % wartości, ale jeśli to ma poniżej 50% kurczaka to nie powinno sie nazywać kurczakiem tylko "z kurczakiem" ogromna różnica.
My na szczęście w ogóle tego nie jadamy, ale i tak uważam, że jest to oszustwo_Jadis_ - 2014-01-30, 14:17 Wg prawa konsumenta masz prawo dostac to co "jest napisane, co widzisz, ze zostalo ci obiecane" i o takie sie dopominac, o produkt , ktory pokrywa sie z opisem...
Ja jadam w MC podczas wyjazdow. Jka wracamy z imprez historycznych po calym weekendzie wypruci, wymeczeni, z bolacym każdym mięśniem i po weekendzie jedzenia kaszy i miesa to sie nie patrzy co sie je tylko bierze cokolwiek cywilizowanego i niestety najblizej najczeciej jej wlasnie MC.
Pamietam niestety jak mi kiedys przesolili frytki , doslownie kazda musialam wycierac z soli bo nie dalo sie ich jesc (nie, ze byly niesmaczne, po prostu nie dalo sie jesc) od tego czasu jest to jedna z rzeczy , ktorych tam unikam. Tilia - 2014-01-30, 14:37 Ooo, podczytuję Was, może się dowiem, że któryś delikates z kurczakiem jest wege? Marla - 2014-01-31, 19:52
Ines napisał/a:
McWrapy z kurczakiem grillowanym i duże kanapki z wołowiną (te ze świeżą cebulą, małe mają "moczoną").
Akurat moje favy to big mac i cheeseburger, więc miałam nosa. :D
Cebulę moczoną mój żołądek lepiej trawi niż taką świeżą, więc nie przejmuję się tym dodatkiem w kanapkach. :)Bianka 4 - 2014-03-06, 09:47 Podrzucę coś do poczytania
http://kobieta.onet.pl/zd...-cukrzycy/tn8dkdagnes - 2014-03-06, 11:22 Czasem zdarza się, że do mainstreamu przenikną prawdziwe informacje. Zwykle zdarza się to wtedy, gdy pismaki nie zdają sobie sprawy z tego, co puszczają albo wtedy, gdy wprawdzie sobie zdają ale puszczają to w takim miejscu i w taki sposób, by informacje te ośmieszyć lub wykpić osobę ją promującą.
Akurat prof. Grażyna Cichosz, którą bardzo cenię za odwagę i konsekwencję w głośnym mówieniu prawdy, jest osobą, której na szczęście nie da się ani wykpić, ani potraktować jak egzotyczną ciekawostkę. Tym bardziej więc dziwi, że onet puścił ten wywiad. Może to świadczyć o tym, że prof. Cichosz zyskuje w końcu jakieś silniejsze poparcie, co mnie cieszy.
W każdym razie, gdyby tak przypadkiem artykuł miał zniknąć z onetu, co nie jest nieprawdopodobne, to go sobie zacytujemy, a przynajmniej jego najważniejsze fragmenty, bo całości nam niestety nie wolno .
Większość dietetyków zaleca ograniczanie tłuszczów zwierzęcych na rzecz roślinnych, ale są też tacy, którzy radzą odwrotnie. Krytykują także propagowaną powszechnie piramidę zdrowego żywienia. Rozmawiamy na ten temat z prof. dr hab. inż. Grażyną Cichosz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Pani poglądy, choć poparte wieloletnimi badaniami i ogromną wiedzą, nie są popularne. Ale sieją ferment. Dlaczego?
Od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku straszeni byliśmy cholesterolem oraz tłuszczami zwierzęcymi. Pranie mózgu było skuteczne, przecież każde kłamstwo powtarzane odpowiednio często traktowane jest w końcu jako prawda. W dodatku media, utrzymujące się z reklam, nieustannie promują produkty, które zapewniają największe zyski, a najczęściej nie mają ze zdrowiem nic wspólnego, np. słodycze i margaryny.
Rosnąca na całym świecie zachorowalność na otyłość, cukrzycę, nowotwory, schorzenia neurologiczne i neurodegeneracyjne nie potwierdza słuszności ani hipercholesterolowej teorii miażdżycy ani zaleceń dietetycznych. Przecież wszystkie te schorzenia w 90 proc. wynikają z diety tzw. zachodniej, czyli wysokowęglowodanowej i niskotłuszczowej, bazującej na olejach i margarynach.
Ale przecież obowiązująca w Polsce tzw. piramida żywienia ma podstawę zbudowaną właśnie z węglowodanów, natomiast białka i tłuszcze ograniczono do minimum. Zalecana jest nam dieta, która nie sprzyja kondycji i zdrowiu?
Nie tylko nie sprzyja zdrowiu, ale zwiększa prawdopodobieństwo otyłości i cukrzycy typu 2. Gdybyśmy rzeczywiście "zaliczali" codziennie 6–12 porcji węglowodanów (pieczywo, makaron, ryż, kasze, ziemniaki, ale też pizza, ciasta, drożdżówki, pączki), to w ciągu kilku miesięcy otyłość jest zapewniona. Węglowodany zwiększają apetyt; przy diecie wysokowęglowodanowej bez przerwy jest się głodnym (zachodzi tzw. zjawisko reaktywnej hipoglikemii). Przemysł spożywczy ma interes w tym, abyśmy jedli ich jak najwięcej, zwłaszcza że węglowodany są najtańszym składnikiem żywności. Natomiast najdroższym jest białko, stąd różne (całkowicie nieprawdziwe) teorie o jego rzekomo szkodliwym działaniu i zalecane ograniczanie spożycia. Zapewniam, że nie ma to nic wspólnego z naszym zdrowiem.
Czyli powinniśmy jeść więcej białka?
Jego niedobory w diecie osłabiają układ odpornościowy, możliwości rozwoju i regeneracji organizmu oraz ograniczają sprawność intelektualną. Bez odpowiedniej ilości pełnowartościowych białek, zawierających wszystkie aminokwasy egzogenne, mózg nie może sprawnie funkcjonować. Najcenniejsze są białka zwierzęce, z których powstaje glutation i tauryna. Białka spożywane codziennie w ilości 1–1,5 g na kilogram masy ciała zapewnią nam zdrowie. Pamiętajmy, że w mięsie, wędlinach, rybach, serach i twarogach zawartość białka wynosi średnio ok. 20 proc., to znaczy, że w 100 g produktu jest tylko 20 g białka. Kolejną zaletą białek, a także tłuszczów, jest to, że sycą. Trawione są pod kontrolą organizmu i zapewniają wrażenie sytości na kilka godzin. Aktualnie nie ma już wątpliwości, że epidemia otyłości i cukrzycy spowodowana jest nadmiarem cukrów prostych (zwłaszcza syropu glukozowo-fruktozowego) oraz margaryn w diecie. Potwierdzają to wyniki licznych opracowań epidemiologicznych.
Na cenzurowanym stawia pani wszystkie tłuszcze roślinne?
Nie wszystkie z nich są szkodliwe. Świeży olej lniany, rzepakowy lub z wiesiołka spożywany w małych ilościach (łyżeczka dziennie) i na zimno nie szkodzi zdrowiu, nawet je wspomaga z powodu korzystnych proporcji wielonienasyconych kwasów omega-6 i omega-3. Nadmiar wielonienasyconych kwasów omega-6 zwiększa ryzyko nowotworów i schorzeń neurologicznych, dlatego olej słonecznikowy, kukurydziany, sojowy, z pestek winogron najlepiej wyeliminować z diety. Oleje bogate w wielonienasycone kwasy tłuszczowe bardzo łatwo się utleniają. W dodatku szkodliwe produkty utlenienia nie są rozpoznawane przez nasze zmysły smaku i zapachu. Okres przydatności do spożycia nie jest gwarancją bezpieczeństwa zdrowotnego olejów.
Czyli nie powinno się zastępować tłuszczy zwierzęcych roślinnymi?
Rafinowane oleje nie zawierają antyoksydantów, a zapotrzebowanie na nie wzrasta w postępie logarytmicznym, tj. dziesięcio-, a nawet stukrotnie, proporcjonalnie do zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych. Przy braku odpowiedniej osłony antyoksydacyjnej organizmu nienasycone kwasy, wbudowane w struktury komórek, ulegają procesom utleniania. Nieuniknione są wówczas uszkodzenia struktur komórkowych i genów prowadzące do różnorodnych schorzeń, a nawet do transformacji nowotworowej. (...)
Według różnych autorów zastąpienie tłuszczów zwierzęcych olejamii margarynami spowodowało cztero-, a nawet dziesięciokrotny spadek spożycia witamin rozpuszczalnych w tłuszczu (A, E, D). (...)
Jakich tłuszczów używać na ciepło, a jakich na zimno?
Do smażenia przydatne są tłuszcze o wysokiej temperaturze dymienia, niepodatne na utlenianie. (...) Bez obaw można smażyć na smalcu, co zapewnia chrupiącą skórkę i mniejszą liczbę kalorii; smalec mniej wsiąka w produkt niż oleje. Doskonały do smażenia frytek, pączków, faworków jest łój wołowy – najmniej podatny na utlenianie spośród wszystkich tłuszczów jadalnych. W wielu ekskluzywnych restauracjach w Paryżu, Brukseli, a także w Warszawie trwa powrót do zdrowej tradycji: do smażenia frytek wykorzystywany jest łój wołowy.
Jeść zatem smalec i łój i nie bać się cholesterolu?
To uproszczenie. Oczywiście, cholesterol musi pozostawać pod kontrolą, nie należy natomiast za wszelką cenę obniżać go poniżej 240 mg/l, bo tak niski poziom zagraża zdrowiu psychicznemu. Udowodnili to Holendrzy i Francuzi w obszernych opracowaniach epidemiologicznych. Z nowszych badań wynika, że niski cholesterol zwiększa prawdopodobieństwo nowotworów. (...)
Prof. Cichosz o odchudzaniu:
• Przede wszystkim należy unikać tzw. żywności wygodnej ze względu na występujące w niej margaryny.
Węglowodany (podstawa piramidy żywieniowej) i cukry proste (napoje, desery, słodycze) nie tylko zwiększają apetyt, lecz także wpływają na poziom glukozy i insuliny. Problem otyłości nie wynika z nadmiaru kalorii i tłuszczu w diecie, ale z wysokiego poziomu insuliny, co jest odpowiedzią organizmu na spożywane w dużych ilościach cukry i węglowodany. Tkanka tłuszczowa powstaje z cukrów, które przekształcane są w trójglicerydy, magazynowane w tzw. adipocytach, czyli komórkach tłuszczowych.
• Wszystkie diety odchudzające są albo wysokotłuszczowe albo wysokobiałkowe. Dlatego zamiast tyć na diecie wysokowęglowodanowej (niestety, zalecanej jako zdrowa), a następnie się odchudzać, warto stosować profilaktykę.
• Zamiast pieczywa lub ryżu należy spożywać warzywa i owoce w ilości 350 g dziennie. Jako doskonałe źródło związków mineralnych i witamin rozpuszczalnych w wodzie, a także błonnika regulują funkcjonowanie jelita i liczne przemiany metaboliczne. Źródłem witamin rozpuszczalnych w tłuszczu są masło, śmietana, a także tłuszcze rybie, które umożliwiają zbilansowanie spożycia (w odpowiednich proporcjach) wielonienasyconych kwasów tłuszczowych omega-6 i omega-3. I pamiętajmy o najważniejszym składniku naszej diety, czyli białkach występujących w mleku, serach, twarogach, jajkach, rybach i mięsie. Nie powinniśmy rezygnować z produktów zwierzęcych, które są najlepszym źródłem aminokwasów egzogennych, biodostępnego żelaza oraz witaminy B12.
• Na przekór zaleceniom dietetycznym (w mojej opinii absurdalnym) warto zadbać o racjonalną, zdrową dietę. Przecież nie tylko zgrabna sylwetka, ale i nasze zdrowie pozostaje w naszych rękach.
Hebe - 2014-03-06, 11:36
Cytat:
Przede wszystkim należy unikać tzw. żywności wygodnej ze względu na występujące w niej margaryny.
Węglowodany (podstawa piramidy żywieniowej) i cukry proste (napoje, desery, słodycze) nie tylko zwiększają apetyt, lecz także wpływają na poziom glukozy i insuliny. Problem otyłości nie wynika z nadmiaru kalorii i tłuszczu w diecie, ale z wysokiego poziomu insuliny, co jest odpowiedzią organizmu na spożywane w dużych ilościach cukry i węglowodany.
Jeszcze a propo poziomu glukozy i insuliny to polecam do poczytania troche o "diecie" typu intermittent fasting.Komanka - 2014-03-24, 11:42 Może pomożecie?
Czy mógłby ktoś podać, gdzie szukać w literaturze medycznej poziomów cholesterolu obowiązujących przed Wielką Grandą, czyli obniżeniem do obecnych norm? Chodzi mi o książki medyczne, nie pisma czy artykuły medyczne. Odwiedziłabym bibliotekę, ale czego szukać? Kilka miesięcy temu namówiłam Mamę na odstawienie leków, ale zaczyna się łamać, bo jej skoczył do 170 jednostek (pal licho jakich)! Powtarzam, że wręcz za niski ma, że kiedyś były inne normy, że obniżony poziom cholesterolu=obniżony nastrój, że sama doświadczyła skutków ubocznych statyn i pozytywów po odstawieniu, ale muszę się podeprzeć czarno na białym, bo obawiam się, że znów da się namówić lekarce na statyny.Sojuz - 2014-03-24, 13:06 Tak naprawdę nie da się do końca unormować jaki powinien być poziom cholesterolu we krwi, bo jest on zależny, m.in. od aktywności fizycznej. Sportowcy i osoby uprawiające regularnie sport mają poziom ok. 300-350 mg/dl cholesterolu we krwi. Czy znasz jakiegoś sportowca, który w czasie czynnego uprawiania sportu zmarł na zawał serca? Osoby które nie uprawiają sportu lub robią to amatorsko mają niższe stężenie cholesterolu we krwi - ok. 200-250 mg/dl. I jest tu jeszcze jedna sprawa odnośnie statyn i innych leków obniżających poziom cholesterolu we krwi. Nie może być taka sytuacja, że przez dłuższy czas we krwi będzie obniżony poziom cholesterolu. Organizm do tego nie dopuści. Spadnie on tylko na chwilę, a potem wróci do stanu wyjściowego. Gdyby tego cholesterolu było zbyt mało przez długi czas (powiedzmy tydzień), prawdopodobnie miałabyś niestrawności (obniżona produkcja żółci), rozległy krwotok wewnętrzny, znaczny spadek odporności i wiele, wiele innych ciężkich przypadłości. Mówiąc inaczej - śmierć w męczarniach.
A skoro interesuje Cię literatura, musisz szukać książek wydanych przed rokiem 1910-1920.
Cytat:
Mit o szkodliwości cholesterolu wywodzi się jeszcze z początku XX w., kiedy to Aniczkow, doświadczalnie karmiąc tą substancją króliki, wywołał u nich zmiany naczyniowe podobne do ludzi chorych na miażdżycę. Trzeba jednak zauważyć, że w naturalnym pożywieniu królików cholesterol nie występuje, a dawki, jakie im serwowano, były tak gigantyczne, że można nazwać to zatruciem cholesterolem. Gdyby użytego w paszy cholesterolu porównać do jego stężenia we krwi człowieka, to wskaźnik wynosiłby 7000mg/dl, co jest praktycznie niemożliwe.
Zresztą już sam wybór zwierząt do tych doświadczeń był karygodnym błędem; układ pokarmowy i metabolizm królika jest zupełnie różny od ludzkiego.
Czy znasz jakiegoś sportowca, który w czasie czynnego uprawiania sportu zmarł na zawał serca?
Przecież co i rusz są doniesienia o młodych piłkarzach, którzy zmarli lub mieli zawał serca na boisku.Sojuz - 2014-03-24, 13:28 Na przykład jacy? Wątpię, żeby był to zawał mięśnia sercowego, a jak już to wywołany przez jakaś ukrytą (niezdiagnozowana) wadę.olivkah - 2014-03-24, 13:42 Wyguglowałam np. Kevon Carter, Fabrice Muamba, Piermario Morosini. Może to tylko media nazywają zawałem serca, nie wnikałam w szczegóły.