To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne ABC dla kotów - Koty nie chcą jeść

Sojuz - 2014-02-20, 22:25

Przerobiłem już tyle wersji mieszanek, że jestem w stanie stwierdzić, iż nawet sposób dodania składnika ma znaczenie :evil: Nareszcie udało mi się opracować takie zasady, że kotka rąbie mi wszystko bez problemu, za każdym razem ;-)

1. Przede wszystkim ilość zjedzonej mieszanki musi odzwierciedlać się w poziomie aktywności. Jeżeli zdarzy się że pod koniec dnia zostanie trochę mieszanki, to nic jej nie będzie. Zwierzak dostanie resztki rano, a następny pojemniczek z rozmrożoną zawartością będzie już czekał (w lodówce).

2. Na początku sporządzałem wszystko wg fotoinstruktarzu, jednak opisane tam metody szybko stały się niewygodne. Każdy będzie miał własny pomysł na robienie mieszanek, ja jedynie opiszę swój. Najpierw odmierzam wagę mięs i podrobów. 1/3 daję do zmielenia (z czego ok. 30% to podroby), reszta do pokrojenia (wyszarpania w maszynce). Żeby zrobić to sprawnie, najpierw przetwarzam w maszynce część mięsa i podrobów przeznaczoną do zmielenia. Potem nie myjąc maszynki, wymieniam ("w locie") sitko i nóż na szarpak. Resztki z mielenia się nie zmarnują, a reszta mięsa i podrobów będzie dostatecznie rozdrobniona. Duże kawałki (większe od kciuka) nie cieszyły się powodzeniem, ale te wielkości ok. końcówki palca środkowego są do przyjęcia. To co "wypluła" maszynka wkładam do lodówki.

3. Do małej miski odlewam wyliczoną porcję wody. Następnie za pomocą wagi jubilerskiej i małych miarek (30ml) nalewam doń oleje (z łososia i z dorsza) i witaminy rozpuszczalne w tłuszczach (wit. E). Następnie całość wlewam do miski z wodą i chwilę trzymam tak, aby olej mógł spłynąć z miarki. Miskę odstawiam na bok i zabieram się za odmierzanie pozostałych, sypkich suplementów, oprócz suplementu wapnia - skorupek (ważne!). Kolejność tu nie ma znaczenia, i tak wszystko wyląduje w misce z wodą. Gdy suplementy zostały już odmierzone wyciągam z lodówki "część mięsną". Trzepaczką mieszam intensywnie w misce z wodą i olejami, dodając po trochu odmierzonych proszków. Olej zawarty w wodzie sprawi, że suplementy nie będą tak przywierać do ścianek miski. Wszystko bardzo ładnie się rozpuści, nawet w zimnej (i w sumie tylko w takiej wolno mieszać suple) wodzie. Następnie dosyć szybkim ruchem wylewam mieszankę suplementów do części mięsnej i za pomocą drewnianej łyżki mieszam, aż konsystencja stanie się jednolita. Doświadczenie pokazało u mnie, że niezależnie od rodzaju mięsa chłonie ono wodę w podobnych ilościach.

4. Po wymieszaniu można zacząć albo dodawać powoli suplementu wapnia i wymieszać, albo odmierzyć porcje, włożyć do pojemniczków i dopiero wtedy posypać "wapnem". Ostatnio stosuję wsypywanie bezpośrednio do pojemniczków, co okazuje się skuteczniejsze. Może skorupki z jajek wpływają na smak mięsa, kto wie... W każdym razie tak sporządzona mieszanka jest apetyczna, nawet po lekkim wyschnięciu.

Jeszcze kilka innych uwag:
- wyłożoną już i niezjedzoną porcję z pojemniczka na tależyk/do miski należy wstawić do lodówki i "zaczekać" aż zwierzak zgłodnieje
- mieszanka rozmrażana i przechowywana w lodówce wytrzyma raczej maksymalnie 2 dni (licząc od chwili rozmrożenia), potem zmienia walory smakowe na nieakceptowalne
- przepis na mieszankę najlepiej zapisać sobie na małą kartkę i podzielić na 4 obszary: woda + oleje, sypkie suplementy, wapń, mięsa + podroby
- aby nie zużywać wielu łyżeczek do każdego suplementu (tylko sypkie!) można przecierać je ręcznikiem papierowym

Co do innych sposobów wszystko zależy już od preferencji zwierzaków. Jeden zaakceptuje tylko olej podany bezpośrednio do pysia, inny tylko w mieszance z jagnięciną. Tu już naprawdę trzeba "zmarnować" z 20 mieszanek żeby po wielu próbach móc wreszcie odgadnąć preferencje kulinarne naszych jakże przesłodkich smakoszy ;-) Z gustami, ekhm, kotami się nie dyskutuje, bo po prostu rzucą fochem i na tym się skończy.

Ines - 2014-02-21, 02:24

A ja chyba jestem zla mama, bo nie staje na glowie, zeby kotom smakowalo. Jak sa glodne to i tak zjedza. Za kazdym razem jak pojawia sie cos nowego, to ktores robi strajk. Jakbym miala wszystkim dogadzac to bym osiwiala. Maja rozne mieszanki. Jedna smakuje bardziej Aurelce, inna Tuli. Jeszcze inna Mefisto bedzie wciagal nosem. Dla kazdego cos dobrego, ale bez przesady. To sa trzy zupelnie rozne stworzenia, o zupelnie unikalnych preferencjach smakowych. Wszystkim naraz nie dogodze.
_Jadis_ - 2014-02-21, 09:49

Sojuz? Rly? Bawisz sie tak z każdą miesznką? :shock:
Skipper - 2014-02-21, 20:21

Tak z autopsji to faktycznie dobrze jest zrobić 2-3 mieszanki z różnych mięs i podawać na zmianę. Ja tak robię od 3 tygodni i zeżerają wszystko, nic nie zostaje :twisted: A wczoraj wieczorem dopominały się o dokładkę i dostały dodatkową porcję, którą włomotały w oka mgnieniu.
Okazało się, że nawet mieszanka ze spiruliną i mielonymi kośćmi (niestety moje koty za taką "papkowatą" mieszanką nie przepadają) którą miałam juz wyrzucić, jest w 100% jadalna :twisted:

scarletmara - 2014-02-22, 02:19

Ja już się definitywnie uodporniłam na humorki moich futer ostatnio.

Zaraz po moim powrocie z urlopu nic nie chciały jeść prawie. Ponieważ im się takie głodówki często zdarzają to się nie przejęłam na początku w ogóle. Ale fakt, że tym razem ponad tydzień czasu to trwało. Nie żeby zupełnie nic nie jadły ale dzienną porcję męczyły ze 3-4 dni. Co oczywiście nie przeszkadzało im sępić o jakieś przysmaki. A jakże, robiły te swoje maślane oczka i minki mówiące: zjadłabym coś dobrego, co masz dla mnie ?
Aż pewnego pięknego dnia przeszło i zaczęły wcinać, no i przez kolejne dni nadrobiły z nawiązką zaległości bo wcinają teraz non stop, normalnie co godzinę im jeść szykuję. I nic a nic nie wybrzydzają, wszystko jedzą co w misce ląduje. Nawet pokusiłam się i dałam jedną mieszankę, którą już myślałam wyrzucić bo wcześniej fochy takie robiły i tak intensywnie próbowały ją zakopywać, że myślałam, że może mięso zepsute. A tu proszę nagle okazało się zjadliwe.

Teraz już na 100% wiem, że nie ma co się przejmować. Przeczekać trzeba i już. Choćby nie wiadomo ile to trwało jeśli nie ma żadnych innych oznak, że kotu może coś dolegać to nie ma co stawać na głowie, dogadzać i się zamartwiać. Jak je choćby ociupinkę to jest dobrze. Ale fakt dobrze jest mieć w zawsze przynajmniej 2 różne mieszanki choćby po to żeby sprawdzić czy foch jest na jedzenie w ogóle czy tylko na to konkretne.

I wydaje mi się, że te ich głodówki rzeczywiście mają coś wspólnego z pogodą.
Bo jakoś zwykle to się zbiega z paskudną i ponurą deszczową aurą.
Już kilka osób tutaj zwróciło na to uwagę. Chyba coś w tym jednak jest.

Natomiast zasada, żeby wyczuć upodobania kota tak jak pisał Sojuz u mnie się nie sprawdza prawie wcale tak patrząc z perspektywy czasu chociaż wcześniej też tak kombinowałam i wydawało mi się nawet, że zaczynam kumać co jest cacy a co be. Ale jednak teraz wiem, że one mają typowe humory i coś co jednego dnia jest absolutnie niezjadliwe za kilka dni może się okazać najlepsze na świecie i vice versa.

Skipper - 2014-02-22, 13:40

scarletmara napisał/a:
Ja już się definitywnie uodporniłam na humorki moich futer ostatnio.

Okrutna jesteś i bez serca w ogóle :mrgreen: Jak to, KOT i nie może sobie pomarudzić ??? :roll:

scarletmara napisał/a:
I wydaje mi się, że te ich głodówki rzeczywiście mają coś wspólnego z pogodą.

Mając na uwadze moje koty to bym z tym polemizowała. Bo jak wszyscy pisali, że koty nie chcą jeść to moje wtranżalały bez problemów, kocie półmiski to do czysta wylizane były :-P

scarletmara - 2014-02-25, 21:07

Skipper napisał/a:

Okrutna jesteś i bez serca w ogóle :mrgreen: Jak to, KOT i nie może sobie pomarudzić ??? :roll:


O kocie marudzenie to Ty się nie martw :lol: one mi marudzą non stop na wszystko i o wszystko :mrgreen: im się pyszczki prawie nie zamykają, przez cały dzień o coś się dopominają: a to wpuść mnie tu, a to wypuść na balkon, pogłaskaj (i tu jeszcze zwykle są pretensje bo nie tak głaskam jak księżniczka sobie życzy), pobaw się, poganiaj mnie, daj jeść, sprzątnij kuwetkę, chodź do mnie, nie kichaj, nie klikaj tak głośno, a najlepiej w ogóle zajmij się kotem zamiast pracować :roll:

Na przykład dzisiaj mi mój czarny diabełek strzelał fochy cały dzień bo jej nie pozwoliłam zjeść swojej szarlotki kusząco stojącej na stoliczku.

Meri - 2014-03-06, 19:12

U mnie 2 miesiące spokoju i od soboty wybrzydzanko... ojojoj od jutra głodóweczka, bo już ręce opadają co ten kot wyczynia. :mrgreen:
gpolomska - 2014-03-06, 21:15

U mnie jest zawsze wybrzydzanko jak wraca herpes (np. z powodu gości). Głodzenie nie wchodzi w grę (tłuszczu to diablęcie chyba już nie ma wcale), więc jest karmienie - jak widzę ciężkie przełykanie i silne łzawienie (herpesik), to mieszanka mocno rozdrobniona i na palcu do paszczy - 1-2 dni i je grzecznie, bo ból odpuszcza i wraca węch. Głodziła to ona się sama w schronie - z powodu strajku (bo chrupki dawali, a to niejadalne) z grubaska wyszedł szkielecik z nadmiarem skóry i solidnym odwodnieniem, więc nie na każdego kota działa głodzenie - uparty potrafi się na śmierć zagłodzić (i to potwierdzi niejeden wet).
Meri - 2014-03-06, 21:19

Nie no... dostanie coś jutro, ale skromniej tak, żeby w sobotę już chciał jeść grzeczniej. Też go od soboty karmię i proszę i przytulam, a on mnie tylko grzbietem w głowę wali... :lol: Ale jak go już tak uproszę i tyle do niego ugadam to zje. :lol: :lol:
gpolomska - 2014-03-06, 21:34

No widzisz - jak do Magnolci pogadam, to też czasami westchnie (dosłownie jak człowiek), spojrzy i zjada z miną skazańca - ewidentnie, żeby mi zrobić przyjemność. One nas chyba trochę jednak lubią :hura:
Meri - 2014-03-06, 21:36

Ano czasami jak się postaramy to i one potrafią zrobić nam przyjemność. :mrgreen:
Ines - 2014-03-06, 21:39

Aurelka ostatnio ma taką fazę, że chce dostać "nowe" 8-) ma w miseczce mięsko, ale chodzi za mną i drze mordkę, ona nie miauczy, tylko tak śmiesznie piszczy rozdziawiając buźkę. Biorę miskę, idę do kuchni, wracam, stawiam z powrotem i mówię: no masz Aurelciu, mamusia zrobiła Ci nowe :twisted: i Aurelka zajada, aż jej się uszka trzęsą. Mój mały głuptasek :love:
Meri - 2014-03-06, 21:44

Ja też tak robię, Haru leci do mnie ociera się o nogi jakby to co w misce siedziało nie istniało. To biorę go idziemy do miski i mówię "Harusiu taki dzielny jesteś, dasz radę, na pewno sobie poradzisz", on grucha jak gołąb, bez przerwy tym swoim grzbietem uderza mi o twarz, aż w końcu po 5 minutach rozmów zabiera się za jedzenie. :lol:
purr - 2014-03-11, 12:10

Witajcie :lol: jestem tu od niedawna. Mam dwa koty: rodzeństwo, dachowce. Kotka od małego wybrzydzała przy karmach i zawsze był problem. Odkąd jest na barf nie ma wiekszych problemów z jedzeniem. A jeśli jest to pomaga rozkruszona tabletka Felvital z tauryną. Moje koty bardzo lubią te witaminy i po dodaniu jej do karmy cała miseczka znika :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group