BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kulinaria dwunogów - BARF dla ludzi?
Ines - 2014-11-08, 22:43 A wiesz, ile ludzie pierwotni tracili energii uganiając się za mamutami? nie czerpali jej z węglowodanów, bo one były niewielkim elementem ich diety. Warto przeczytać książkę, którą Dagnes zrecenzowała w tym temacie: http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=462 to wiele rozjaśnia Nazar - 2014-11-08, 23:24 Poproszę o komentarz odnośnie tego badania: http://www.ncbi.nlm.nih.g...les/PMC2989112/
Oraz odnośnie jedzenia surowego. Czemu dieta paleo zaleca jedzenie surowego, skoro już homo erectus piekł sobie mięso i rośliny milion i więcej lat temu? Od tego czasu człowiek dosyć mocno ewoluował i przystosował się do jedzenia obrobionego termicznie jedzenia.zenia - 2014-11-09, 09:09
Nazar napisał/a:
Skąd zatem mam czerpać energię, skoro za dużo białka nie można, węgli prawie wcale - zostaje tłuszcz. Przy zapotrzebowaniu tych 3 lub 4 tysięcy kcal dziennie to sporo tego tłuszczu wyjdzie.
to ile wy tej energii potrzebujecie?
jestes supermenem przenoszącym wieżowce czy jak
ja jem niewiele,wiem z ezle sie odżywiam
ale energii mam tyle ze dziesięć km dla mnie to minuta
w miejscu nie usiedzęolivkah - 2014-11-09, 09:57 Zenia ale ty chyba nie ważysz nawet 50 kg i to z plecakiem? A Nazar chyba pakuje (ale nie plecak)Iowa - 2014-11-09, 10:04
Nazar napisał/a:
Skąd zatem mam czerpać energię, skoro za dużo białka nie można, węgli prawie wcale - zostaje tłuszcz. Przy zapotrzebowaniu tych 3 lub 4 tysięcy kcal dziennie to sporo tego tłuszczu wyjdzie.
Ponad dwukrotnie mniej niż węglowodanów. Gdybyś chciał to zjeść w warzywach, to idziemy praktycznie w kilogramy;)scarletmara - 2014-11-09, 10:41
Nazar napisał/a:
Oraz odnośnie jedzenia surowego. Czemu dieta paleo zaleca jedzenie surowego, skoro już homo erectus piekł sobie mięso i rośliny milion i więcej lat temu? Od tego czasu człowiek dosyć mocno ewoluował i przystosował się do jedzenia obrobionego termicznie jedzenia.
nad tym surowym to ja też się zastanawiam i nie dowierzam paleo tak do końca. Niemniej jednak warzywa i owoce jadłabym raczej na surowo zamiast gotowanych. Co do mięsa to już taka pewna nie jestem. Ale z drugiej strony my się przecież aż tak od innych ssaków nie różnimy żeby zakładać, że jako jedyny gatunek na ziemi powinniśmy jeść gotowane, pieczone i smażone produkty
Co do dostępności nie przetworzonych produktów i tłustych mies to rozumiem, że UK masz na myśli ?
Swojskiego nic tam nie kupisz rzeczywiście bo zabronione i oni tego przestrzegają. Żeby kupić nienafaszerowane chemią warzywa czy owoce to chyba tylko ekologiczną żywność by trzeba kupować. Czyli drogo. Natomiast z tłustym mięsem problemu nie miałam nigdy. U butchera kupisz każdy prawie kawał mięsa wołowego. A tłusta wieprzowinka jest w Sainsbury :) Pamiętaj, że nie chodzi tu o jak najbardziej tłuste mięso tylko o naturalnie tłuste.
Ze świeżych rzeczy jest cała gamę rybek tych tłuściutkich też tylko ceny zawrotne jak to ryby.
A tak z ciekawości
Nazar napisał/a:
Niektóre izolowane składniki mają też swoje niezaprzeczalne zalety, których nie da się osiągnąć w przypadku połączenia ich z czymś innym.
tak z ciekawości to co dokładnie masz na myśli ? bo mi nie chodzi o łączenie ich z czymś innym tylko o nie odseparowywanie tego co natura stworzyła w całości i w takiej postaci jest jadalne.
A co do alergii to ja bym się jednak zastanawiała czy jest sens kombinować z izolowaniem, gotowaniem itp. żeby jeść produkty, na które jest się uczulonym. Przecież to jest jasne ostrzeżenie od matki natury: Nie bądź głupi nie jedz tego bo to Ci nie służy. No ale jak nie chcesz słuchać mamusi natury to próbuj. życzę powodzenia Nazar - 2014-11-09, 12:57
zenia napisał/a:
Nazar napisał/a:
Skąd zatem mam czerpać energię, skoro za dużo białka nie można, węgli prawie wcale - zostaje tłuszcz. Przy zapotrzebowaniu tych 3 lub 4 tysięcy kcal dziennie to sporo tego tłuszczu wyjdzie.
to ile wy tej energii potrzebujecie?
jestes supermenem przenoszącym wieżowce czy jak
ja jem niewiele,wiem z ezle sie odżywiam
ale energii mam tyle ze dziesięć km dla mnie to minuta
w miejscu nie usiedzę
olivkah napisał/a:
Zenia ale ty chyba nie ważysz nawet 50 kg i to z plecakiem? A Nazar chyba pakuje (ale nie plecak)
Nazar jest tzw. ektomorfikiem walczącym z niedowagą bez pomocy leków A plecak też pakuje, lubię podróżować pieszo i na rowerze z moimi sierściuchami.
Iowa napisał/a:
Nazar napisał/a:
Skąd zatem mam czerpać energię, skoro za dużo białka nie można, węgli prawie wcale - zostaje tłuszcz. Przy zapotrzebowaniu tych 3 lub 4 tysięcy kcal dziennie to sporo tego tłuszczu wyjdzie.
Ponad dwukrotnie mniej niż węglowodanów. Gdybyś chciał to zjeść w warzywach, to idziemy praktycznie w kilogramy;)
Do tej pory używałem w tym celu brązowego ryżu i innych zbóż z dodatkiem świeżych owoców i warzyw, wszystkie są bardzo kaloryczne, przy odpowiednim podaniu mają niski IG, więc uwalniają energię przez dłuższy czas, więc nie chudnę w oczach. Do tego nie czuję się głodny, ani przesadnie pełny po chwili od zjedzenia i smakują bosko w porównaniu do takiego sadła, czy oliwy (którą jem wyłącznie jako dodatek, nie jestem w stanie wypić większej ilości). Ale tu się dowiedziałem, że ryż i inne zboża to zło 666, więc szukam zastępstwa
scarletmara napisał/a:
Nazar napisał/a:
Oraz odnośnie jedzenia surowego. Czemu dieta paleo zaleca jedzenie surowego, skoro już homo erectus piekł sobie mięso i rośliny milion i więcej lat temu? Od tego czasu człowiek dosyć mocno ewoluował i przystosował się do jedzenia obrobionego termicznie jedzenia.
nad tym surowym to ja też się zastanawiam i nie dowierzam paleo tak do końca. Niemniej jednak warzywa i owoce jadłabym raczej na surowo zamiast gotowanych. Co do mięsa to już taka pewna nie jestem. Ale z drugiej strony my się przecież aż tak od innych ssaków nie różnimy żeby zakładać, że jako jedyny gatunek na ziemi powinniśmy jeść gotowane, pieczone i smażone produkty
Owszem, różnimy się diametralnie - prawdopodobnie jako jedyny gatunek od niemal miliona lat spożywamy obrobione termicznie jedzenie. Ba, jest to podstawa naszej diety, która sprawiła, że przeszliśmy ewolucję anatomiczną. Ewolucja ta trwała także po tym, jak homo erectus zaczął gotować potrawy. I tak, współczesny człowiek trawi ugotowane jajko łatwiej i efektywniej od surowego, przyswajając z niego niemal dwukrotnie więcej białka. Co prawda kosztem innych cennych substancji, ale coś za coś.
scarletmara napisał/a:
Co do dostępności nie przetworzonych produktów i tłustych mies to rozumiem, że UK masz na myśli ?
Swojskiego nic tam nie kupisz rzeczywiście bo zabronione i oni tego przestrzegają. Żeby kupić nienafaszerowane chemią warzywa czy owoce to chyba tylko ekologiczną żywność by trzeba kupować. Czyli drogo. Natomiast z tłustym mięsem problemu nie miałam nigdy. U butchera kupisz każdy prawie kawał mięsa wołowego. A tłusta wieprzowinka jest w Sainsbury :) Pamiętaj, że nie chodzi tu o jak najbardziej tłuste mięso tylko o naturalnie tłuste.
Ze świeżych rzeczy jest cała gamę rybek tych tłuściutkich też tylko ceny zawrotne jak to ryby.
W moim miasteczku jest podobno tylko jeden rzeźnik, w dodatku kawałek drogi ode mnie i jest czynny w godzinach bardzo utrudniających mi skorzystanie z oferty. W okolicznych sklepach natomiast tłuste mięsa to głównie wieprzowina, której nie jem ze względu na futrzaki oraz smak po gotowaniu. Smażona (inne tłuste smażone mięsa też, poza kurczakiem) negatywnie wpływa na moją aktywność po jedzeniu, która ogranicza się do obracania z boku na bok A to utrudnia mi aktywny tryb życia. Tłusta wołowina jest w zasadzie tylko ta mielona, a po ostatnich aferach z mielonym, średnio to do mnie przemawia. Nic nie poradzę - w mojej okolicy ludzie nie kupują tłustego jedzenia, bo się odchudzają przy pomocy chipsów, rodzynek, frytek, pizzy, hamburgerów oraz tego śmiesznego dmuchanego chyba "chleba". I tego typu produktów jest zatrzęsienie.
Dochodzi baranina, ale to już cena też spora, więc nie mogę na niej oprzeć diety. Są jeszcze kaczki, choć nigdy sam nie przyrządzałem ich sobie, trzeba będzie spróbować Wybór świeżych ryb w mojej Asdzie sprowadza się do stoiska o wymiarach 2x2m. Zostają mrożonki, w których przeważają panierowane rybopodobne produkty i łosoś (mmmniammm! ). Niestety łososia nie mogę jeść w większych ilościach, bo mam wtedy zgagę. Może zależy to też od sposobu podania.
Być może jest więcej sklepów z naturalną żywnością, ale to trzeba mieć jeszcze czas, by robić zakupy po całym mieście, a mi tego czasu bardzo brakuje już w obecnym życiu.
scarletmara napisał/a:
A tak z ciekawości
Nazar napisał/a:
Niektóre izolowane składniki mają też swoje niezaprzeczalne zalety, których nie da się osiągnąć w przypadku połączenia ich z czymś innym.
tak z ciekawości to co dokładnie masz na myśli ? bo mi nie chodzi o łączenie ich z czymś innym tylko o nie odseparowywanie tego co natura stworzyła w całości i w takiej postaci jest jadalne.
Mylisz skutek z przyczyną - natura nie stworzyła jajka ptaka dla człowieka (którego nawet nie było wtedy na świecie). Natury nie obchodziło to, czy inne istoty będą mogły zjeść całe jajko, czy tylko część, czy wcale. To człowiek zaczął jeść jajka i na przestrzeni wielu lat dostosował swoje ciało do trawienia ich.
Poza tym ja izoluję tylko część białka, które spożywam i tylko w dni treningowe i tylko w czasie okołotreningowym - badania i praktyka wykazuje, że szybkie wchłonięcie białka w tym czasie daje pozytywne efekty przy regeneracji mięśni. A taki tłuszczyk spowalnia przyswajanie białka, co jest za to wskazane w pozostałych posiłkach. Więc to nie jest tak, że tylko izolowane lub tylko nieizolowane - najlepiej znaleźć złoty środek. Jest poza tym naturalne - zwierzęta też izolują pokarmy i jedzą tylko to, co im potrzebne.
Białko jajka nie zawiera cholesterolu, a przy takiej liczbie zjadanych przeze mnie jajek wolę mieć pewność, że on nie szkodzi.
Całe jajka zajmują też więcej miejsca w żołądku, dłużej się je trawi, więc przemawiają także względy czysto praktyczne.
Jesz kurczaka razem z dziobem, piórami, kośćmi, jelitami z kupą w środku itd. ? Nie? A dlaczego? Przecież natura tak je stworzyła w całości.
scarletmara napisał/a:
A co do alergii to ja bym się jednak zastanawiała czy jest sens kombinować z izolowaniem, gotowaniem itp. żeby jeść produkty, na które jest się uczulonym. Przecież to jest jasne ostrzeżenie od matki natury: Nie bądź głupi nie jedz tego bo to Ci nie służy. No ale jak nie chcesz słuchać mamusi natury to próbuj. życzę powodzenia
Jak już pisałem wcześniej - niektóre zwierzęta także izolują dany składnik z całości pokarmu, gdy inna jego część jest dla nich niejadalna lub nawet trująca. Nauczyły się także obchodzić mechanizmy obronne szkodliwych dla nich roślin i zwierząt, które spożywają. Dlaczego mam rezygnować z orzechów, skoro po krótkim przegotowaniu mogę je bezpiecznie zjeść i mają niemal te same wartości odżywcze? To samo z owocami - wystarczy je sparzyć i mogę jeść.
A jedzenie ziemniaków na surowo? Nie, dziękuję.
Problem w tym, że kiedyś nie miałem żadnych alergii, dzisiaj nie mogę zjeść wielu owoców i orzechów. Nie jest to więc do końca naturalna przyczyna, obstawiam wpływ ingerencji człowieka w naturę i mój własny organizm.
Poza tym: wiesz, jaka to katorga, gdy przechodzisz obok stoiska z owocami i czujesz zapach dojrzałych gruszek, jabłek. Albo widzisz, jak ktoś opycha się brzoskwiniami i przypominasz sobie ten pyszny orzeźwiający sok. Gdy zrywasz z drzewka aromatyczne morele z własnego sadu. Gdy słyszysz trzask pękającej skorupki i wesoły odgłos wypadającego z niej orzecha. A Ty możesz tylko patrzeć, wąchać i słuchać. Odstaw kiedyś wiele swoich ulubionych i niezastąpionych produktów spożywczych na bok z diety, ale codziennie stawiaj je sobie na stole. I rób tak przez kilka lat. Wtedy zrozumiesz, dlaczego walczę z alergiami pokarmowymi i nie mam zamiaru się poddać Nauka dostarcza nam narzędzia do tej walki, dzięki temu mój brat (który dla odmiany był od dziecka alergikiem) o alergiach już tylko głównie wspomina. Więc...
olivkah - 2014-11-09, 15:12
Nazar napisał/a:
Nazar jest tzw. ektomorfikiem walczącym z niedowagą bez pomocy leków A plecak też pakuje, lubię podróżować pieszo i na rowerze z moimi sierściuchami.
Mięso możesz kupić przez Internet (ale nie mam pojęcia jak to się różni cenowo).Nazar - 2014-11-09, 16:17 Dzięki za link, świetnie potwierdza, że temat diety jest pełen wewnętrznych sprzeczności. Tu na forum mi doradzają, żebym ograniczył węglowodany, a tymczasem w filmiku zalecają dokładnie odwrotnie Cytacik:
Cytat:
Generally if you restrict one class of macronutrients, like carbohydrate or fat, you’re going to either maintain or lose weight because you’re really reducing the reward value of that diet. You’re making it less likely that you’re going to overeat or be in a state of caloric excess, which you want to be in if you’re gaining weight, so I don’t recommend a low-carb diet or certainly not a low-fat diet for people who are trying to gain weight.
Ines - 2014-11-09, 20:35 Ja myślę, że w paleo odpowiedni poziom węgli jest ważny. Nie chodzi o to, żeby kompletnie z nich zrezygnować, tylko żeby utrzymywać ich spożywanie na niskim poziomie i kontrolować to, z czego te węgle czerpiemy.
Ja po bardzo złym okresie na urodziny zrobiłam sobie powrót do paleo i zaczęłam od kontrolowania ilości węglowodanów, nie przekraczam normy "jednostek chlebowych", nawet, gdy zjadam niepaleo świństwa. To przychodzi mi już łatwo, więc teraz zamieniam złe węgle na dobre. To też pewnie przyjdzie mi już łatwo - skusiłam się dzisiaj na rogala św. Marcina i oczywiście taka zawrotna i przekraczająca wszelkie normy ilość tego wstrętnego cukru była dla mojego organizmu takim szokiem, że jeszcze po kilku godzinach czuję się po prostu fizycznie chora pewnie na kolejnego "słodycza" skuszę się nie prędzej niż na kolejnego św. Marcina zenia - 2014-11-09, 20:55 ja tak czułam sie jak zjadłam bułke paryską
do tego psychicznie ..
czułam jak ten blady gluten oblepiał mi kosmki
to moja jedyna i ostatnia przygoda z bulka paryskągerda - 2014-11-09, 22:34 A ja przedwczoraj pożarłam opakowanie wafelków "milki" i czułam się świetnie Ines - 2014-11-09, 22:39 Chciałam napisać - zazdroszczę... ale nie bo poza tym że jestem na siebie zła za ten cukrowy "złoty strzał", to i jestem sobie wdzięczna - już mi się odechciało białej śmierci, na dłuuugo...Nazar - 2014-11-09, 23:36
Ines napisał/a:
Ja myślę, że w paleo odpowiedni poziom węgli jest ważny. Nie chodzi o to, żeby kompletnie z nich zrezygnować, tylko żeby utrzymywać ich spożywanie na niskim poziomie i kontrolować to, z czego te węgle czerpiemy.
W dalszej części wywiadu "pan od paleo" zaleca, takim chudzielcom jak ja, zwiększenie ilości przyjmowanych węglowodanów, pod postacią skrobi. Chodzi mi o te sprzeczne ze sobą postawy wewnątrz grupy promującej daną dietę. Strasznie jest to irytujące
Przy okazji, odnalazłem badanie, wg którego jaskiniowcy z późnego paleolitu (przed rewolucją neolityczną - "rolniczą") spożywali ok. 3000 kcal dziennie. Nie dziwi mnie to specjalnie, bo polowanie to głównie chodzenie i czajenie się w ukryciu, samego "biegania za mamutami" jest niewiele.
3000 kcal to ja wciągam bez mrugnięcia okiem i nie tyję przy aktywnym trybie życia. Musiałbym zrobić badania w kierunku przyczyny mojego szybkiego metabolizmu. Problem w tym, że chciałbym trzymać się jak najdalej od stałego przyjmowania leków, sterydów i innego syfu. A często i to nic nie daje i pozostaje ładować jedzenie do paszczy w ogromnych ilościach. Lub ograniczenie aktywności
Pozostaje też wiara, że mój metabolizm w końcu spowolni z wiekiem na tyle, że się unormuje, co też się często zdarza. Ha, zawsze trzeba mieć nadzieję na lepsze jutro, co? Ines - 2014-11-10, 00:00 Nazar, myślę, że to wynika z tego, że tak naprawdę nikt nie wie na 100%, jak odżywiali się ludzie xxxx lat temu, a tym bardziej, jak to odnieść do współczesnego stylu życia. Myślę, że warto poczytać co mądrzy ludzie mają do powiedzenia na ten temat i to zawsze jest wartościowe, ale zawsze przede wszystkim trzeba to odnieść do tego, co komunikuje nam nasz organizm.
O ile nie komunikuje nam, że mamy pochłaniać 3 rogale św. Marcina dziennie, bo wtedy raczej na pewno jest z naszym organizmem coś nie bardzo ok