BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kulinaria dwunogów - Jak być młodym, pięknym i zdrowym przez 120 lat
zenia - 2012-10-10, 19:37
Cytat:
Młody duch wyłazi na twarz
bo ja wiem
już głupiej nie moge sie zachowywac i myślec młodziej
ale efekt na twarzy tego żaden shana55 - 2012-10-10, 19:39 Tak to już z "zerówkami" bywa. Ja nie dość, że zerówka to jeszcze Rh minus Wszyscy się cieszą, że mogę każdego krwią wspomóc jakby co, tylko ciekawe kto by mnie wspomógł.........A czasu faktycznie nie da się cofnąć ....... ale coś w tym młodym duchu co wyłazi na twarz jest isabelle30 - 2012-10-10, 19:45 Jest jest, U Zeni widać po oczkach i uśmiechu młodego i szajbniętego (sorry - diablika) ducha
Mój proces mycia wygląda tak - siadam na brzegu wanny i górę myję namydloną gąbką, potem siadam głebiej i trzymając się jedną ręką tylnego brzegu wanny zawieszam się nad nią i dzięki temu mogę się polać wodą z prysznica (zalany także sufit). Potem zdrowa noga w wannie i chora owinieta częsciowo folią.... Jak widać nie jest to mycie przez duże M.
Ja jestem ciekawa co odziedziczyłam po mamie...mam A plus ale co tam głebiej? Moze Masaj?Sandra - 2012-10-11, 18:59 Wywołano mnie do tablicy ?
dagnes napisał/a:
Dziewczyny (Sandra, Nitka), mam do Was prośbę. Jeśli mamy dyskutować merytorycznie, to podając przepisy na różne odżywki / dodatki / posiłki / sałatki piękności itp., piszcie konkretnie w jaki sposób dane produkty oddziałują na tkankę skórną, włosy oraz inne atrybuty młodości i piękna, jakie konkretnie substancje zawierają poszczególne produkty i co te substancje powodują. W przeciwnym wypadku będziemy tu mieć plebiscyt "cudownych" porad rodem z Claudii
…..postaram się odpowiedzieć na pytanie…..postaram się, bo mój wyuczony zawód jest na przeciwnym krańcu orbity w stosunku do biochemii, medycyny itp…., ale wrodzona dociekliwość i analityczny styl pracy wyrobił pewne nawyki.
Co prawda nie muszę wiedzieć jak jest zbudowane auto aby nim jeździć, ale słusznym jest wiedzieć co jem, bo już starożytni mawiali, ze "jesteś tym co jesz", a "w zdrowym ciele , zdrowy duch”
Przepraszam z góry za wszelkie nie dociągnięcia lub nadużycia, które dla fachowców będą widoczne gołym okiem.
Wszystkie braki w organizmie wcześniej lub jeszcze wcześniej odbiją się na skórze, a to przecież nasz największy organ reprezentujący nas na zewnątrz. Na widoczne jej części (twarz) nakładamy kolejne cudowne farby, jak Indianin wybierający się na ścieżkę wojenną. Życie, praca to dzisiaj wojna więc maska korporacyjna na twarz pracownika/ niewolnika/ wojownika….., po co ?
Aby ukryć to paskudztwo-cerę, bo szara, a nie rozświetlona jak reklamują modelki na bilboardach....
Równocześnie podążamy do sklepu/apteki i kupujemy panaceum, bez recepty, kolorowe, pięknie opakowane.
Zażywamy, połykamy, pijemy, smarujemy, cierpliwie i długo, i co ?
Co jeśli nie ma efektu pomimo wywalonej kasy ?
Czy już podejrzewamy, że zostaliśmy kolejny raz nabici w butelkę. Nie wszyscy, ale znaczna większość ma do siebie pretensje, że może źle się odżywia, za mało śpi, lub za dużo pracuje lub ma kłopoty z (……i tutaj każdy może wstawić np.; dzieci, teściową, szefa….lub też kota upapranego w lepie )
Dla jednego tyko przykładu opiszę jak Dr Helen Macdonald, która bada wpływ składników pokarmowych na zdrowie kości na Uniwersytecie w Aberdeen (Wielka Brytania) skomentowała; „Pojawia się coraz więcej dowodów na to, że zażywanie suplementów nie daje nic dobrego, a wręcz może szkodzić".
Przypomniała też, że część badań, w tym jej własne, wykazała, iż nadmiar witaminy E (uznana za cudowny przeciwutleniacz) może mieć negatywny wpływ na kości, a naukowcy japońscy zaobserwowali, że witamina może sprzyjać powstawaniu osteoklastów, co w rezultacie powoduje, że proces destrukcji kości przeważa nad jej odbudową, a stosowanie preparatów z witaminą E może zwiększać ryzyko złamań.
No i co ? Dzisiaj cudowna, a jutro blee.
Homeostaza sie kłania i to nisko, i natura sie kłania, a nie syntetyki.
Zadaniem nasion z cudownej mieszanki przy regularnym, systematycznym spożywaniu jest zapewnia naszemu organizmowi, w najczystszej postaci bez niszczącej obróbki, (tylko zmielić) odpowiednią ilość Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych (NNKT), niektóre z nich w procesie biosyntezy zwiększają ilość prostaglandyn, a te w olbrzymim skrócie mówiąc, regulują między innymi poziom cholesterolu we krwi, i wiele innych funkcji.
NNKT stanowią budulec organizmu, transportują inne tłuszcze, są odpowiedzialne za immunologię organizmu, pełnią funkcje regulacyjne w reakcji zapalnej oraz wpływają na nastrój i zachowanie człowieka, i na inne funkcje…trudno wymienić je wszystkie, a taki samodzielny, taki cudowny organizm ludzki nie jest ich w stanie sam wytworzyć.
A więc po kolei składniki mieszanki;
Cytat:
Wiesiołek-skład i działanie
kwas cis-linolowy (ok. 70-80 procent) gamma-linolenowy (GLA; ok. 8-15 procent) i oleinowy (ok. 3 procent) oraz kwasy nasycone – palmitynowy i stearynowy, a także witaminę F, fosfolipidy i sterole roślinne.
Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych NNKT, wchodzą w skład błon komórkowych naszego ciała, a po przebytych chorobach, w wyniku złej diety i procesu starzenia się ilość NNKT maleje i pojawiają się rozmaite objawy chorobowe. Daje znakomite rezultaty w leczeniu miażdżycy i chorób układu sercowo-naczyniowego, obniża ciśnienie krwi. Badania kliniczne potwierdziły, że wiesiołek wspomaga leczenie alergicznych zmian wrodzonych, zwłaszcza atopowego zapalenia skóry. Stosuje się go w preparatach kosmetycznych w celu opóźnienia starzenia skóry.
Ma działanie przeciwzapalne. Wykorzystywany jest w leczeniu reumatoidalnych zapaleń stawów, reguluje też pracę niektórych hormonów. Lekarze zalecają to lekarstwo przy menopauzie, syndromie przedmiesiączkowym i przeroście gruczołu krokowego u mężczyzn. Preparaty z tej rośliny wykorzystywane są także przez psychiatrów i neurologów. Daje dobre rezultaty w łagodzeniu objawów stwardnienia rozsianego, schizofrenii, demencji starczej, a nawet w chorobie Alzheimera.
Cytat:
Pestki z dyni – skład i działanie
Oleje stałe (30-53%), fitosterole (1%) i terpeny. W fazie olejowej dominują kwas linolowy (35-68%) i oleinowy (15-48%). Charakterystyczne dla dyni jest występowanie w jej pestkach skwalenu. Podstawowe fitosterole wstępujące w pestkach dyni to spinasterole, awenasterol, ergostenol, stigmastenol oraz mniejsze ilości kampesterolu, stigmasterolu, klerosterol i isofukosterol. Znajdują się w nim również rzadkie aminokwasy: kwas aminomasłowy, etylasparagina, cytrulina i kukurbitina.
Kukurbitina to substancja wykazująca silne działanie toksyczne wobec drobnoustrojów i robaków, jednocześnie będąc nieszkodliwą dla organizmu ludzkiego. Pestki były od dawna stosowane w walce z pasożytami układu pokarmowego.
Ekstrakt z pestek dyni wykorzystywany jest w kosmetykach, gdyż działa kojąco oraz wspomaga procesy odnowy skóry. Zawiera duże ilości skwalenu, który jest składnikiem płaszcza lipidowego ludzkiej skóry. NKT pełnią dodatkową funkcję ochronną skóry. Istotne dla poprawy kondycji skóry są zawarte w ekstrakcie z pestek dyni fitosterole, które poprawiają strukturę błon komórkowych i powodują wzrost zawartości lipidów w skórze. Poprawia się stopień nawilżenia oraz elastyczność skóry. Zmniejsza się szorstkość skóry, wygładzają się drobne zmarszczki. Fitosterole dyni działają przeciwzapalnie, przeciwalergicznie, a dodatkowo stymulują działanie układu immunologicznego skóry. Wieloletnie doświadczenia fitoterapeutów wskazują, że zastosowanie ekstraktów i oleju z pestek dyni obejmuje objawowe leczenie trudności z oddawaniem moczu w przebiegu łagodnego rozrostu gruczołu krokowego i nadreaktywnego pęcherza. Nasiona dyni polecane są także w leczeniu i profilaktyce hipercholesterolemii
Badacze poszukujący lekarstwa na AIDS zainteresowali się również dynią. W najnowszych pracach naukowcy starają się dowieść, że peponina występująca w roślinie hamuje działanie odwrotnej transkryptazy- enzymu, który ułatwia replikację wirusa wywołującego AIDS
Cytat:
Ostropest plamisty - skład i działanie;
Ostropest plamisty jest ziołem znanym od tysięcy lat, jednakże dopiero odkrycia w XX wieku doprowadziły do jego powszechnego użycia. Wszystko to dzięki sylimarynie, związkowi naturalnie występującemu w ostropeście plamistym.
Okazuje się, że sylimaryna ma bardzo szerokie spectrum dobroczynnych działań na człowieka, jednym z najważniejszych i najlepiej udokumentowanych jest działanie na wątrobę – a mianowicie sylimaryna chroni wątrobę przed szkodliwym działaniem trucizn i toksyn, a także wspomaga regenerację i oczyszczanie wątroby z toksyn.
Ostropest potrafi zniwelować wpływ na wątrobę takich substancji jak: spaliny, alkohol (dzięki czemu czemu znacznie redukuje dolegliwości po spożyciu większej ilości alkoholu – czyli tzw. kaca), antybiotyki/leki, metale ciężkie, spaliny, pyłów i dymów przemysłowych, dym tytoniowy, mitotoksyny (zawarte w muchomorze sromotnikowym)
Oprócz pomocy w walce z toksynami sylimaryna wykazuje działanie przeciwzapalne żółciotwórcze, a także obniża stężenie cholesterolu we krwi jednocześnie hamując wytrącanie się blaszek miażdżycowych.
Działanie ostropestu jednak wciąż zaskakuje naukowców. W 2011 roku naukowcy z Univesity of Colorado dowiedli, że ostropest plamisty zatrzymuje rozwój raka płuc u myszy, okazuje się, że sylimaryna blokuje sygnały komórkowe wysyłane przez komórki nowotworowe, tym samym zatrzymując dostawy tlenu i substancji odżywczych do niej.
Cytat:
Nasiona lnu- skład i działanie;
WNKT, głównie z rodziny omega-3. Nasiona lnu w ok. 40% składają się z tłuszczu, z czego prawie 60% stanowią kwasy omega-3, a tylko 15% kwasy tłuszczowe omega-6. Zawartość kwasów omega-3 w siemieniu lnianym jest podobna do ich zawartości w rybach morskich, dlatego może być polecana osobom, które niechętnie jadają ryby. Kwasy tłuszczowe omega-3 mają fundamentalne znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Są potrzebne do budowy tkanki mózgowej i błon komórkowych, syntezy hormonów, wspomagają przemianę materii oraz obniżają poziom cholesterolu. Mają działanie przeciwmiażdżycowe, hamują agregację (przyleganie) płytek krwi.
Błonnik rozpuszczalny i nierozpuszczalny - dzięki czemu jest często wykorzystywany w zaburzeniach funkcjonowania przewodu pokarmowego, np. w zaparciach, biegunkach. Błonnik pokarmowy zapewnia prawidłową perystaltykę jelit, pozwala wyregulować pracę przewodu pokarmowego, ułatwia wypróżnienie oraz daje większe uczucie sytości. Wiąże również w świetle jelita zbędne produkty przemiany materii, w tym również toksyny i pomaga usunąć je z organizmu. Rozpuszczalne frakcje błonnika pokarmowego przywracają także prawidłowy skład mikroflory jelita, zapobiegając biegunkom czy wzdęciom.
Witaminy - ze względu na wysoką zawartość tłuszczu, nasiona lnu są prawdziwą skarbnicą witaminy E, która jest rozpuszczalna w tłuszczach. Witamina ta jest naturalnym przeciwutleniaczem i chroni komórki organizmu przed niekorzystnym działaniem wolnych rodników. Siemię lniane dostarcza również witamin z grupy B. Zawartość tiaminy (witamina B1) w niektórych odmianach wynosi nawet 16mg/1kg siemienia lnianego.
Składniki mineralne - zawartość minerałów w ziarnie lnu wynosi 3-8%. Siemię lniane jest szczególnie bogate w pierwiastki śladowe: cynk, żelazo, miedź, chrom. W ziarnach występuje ok. 10% fosforu, ale w postaci fosfatydów, szczególnie lecytyny. Bierze ona udział w rozmaitych procesach przemiany materii, uczestniczy w prawidłowym funkcjonowaniu układu nerwowego i stanowi barierę ochronną dla ścian żołądka.
Fitoestrogeny - inaczej zwane hormonami roślinnymi, występują w postaci steroli. Związki te blokują receptory estrogenowe, chroniąc organizm przed niekorzystnym działaniem reaktywnych form tlenu, zwanych popularnie wolnymi rodnikami. Wykazują działanie przeciwnowotworowe. W nasionach lnu występuje głównie jedna grupa fitoestrogenów – lignany. Należą one do składników biologicznie czynnych, wykazują właściwości przeciwnowotworowe (hamują podziały komórek), hepatoprotekcyjne (chronią miąższ wątroby przed toksycznym działaniem niektórych substancji). Zmniejszają one niekorzystne objawy menopauzy oraz poziom „złego” cholesterolu (frakcja LDL).
Lignany zmniejszają ryzyko wystąpienia raka jelita grubego. Wywierają działanie przeciwmiażdżycowe, hipoglikemiczne (obniżające stężenie glukozy we krwi) i przeciwcukrzycowe. Hamują rozwój bakterii i grzybów chorobotwórczych.
Śluzy roślinne - są cennym składnikiem dietetycznym. Zawartość substancji śluzowych w nasionach lnu waha się w granicach 3-9%. Są to substancje złożone z wielocukrów i białek, które w środowisku wodnym wykazują silne właściwości pęczniejące. Oznacza to, że nasiona lnu zalane wodą zwiększają swoją objętość nawet kilkakrotnie. Śluzy roślinne (gumy roślinne) mają działanie osłaniające i powlekające. Łagodzą podrażnienia przewodu pokarmowego, chroniąc ściany żołądka. Ich właściwości wykorzystywane są podczas kuracji antybiotykowych, w chorobach układu trawiennego, poprawiają też przemianę materii.
Aminokwasy egzogenne – zawarte w białku nasion lnu mają bardzo istotną rolę w organizmie, ponieważ muszą być one dostarczane wraz z pożywieniem. Nie są bowiem syntezowane w organizmie. Skład aminokwasowy nasion lnu ma wyjątkowe wartości biologiczne. Wysoka zawartość leucyny, lizyny i fenyloalaniny reguluje czynności hormonalne, tryptofan korzystnie działa na wzrok, zapobiega też chorobom skóry, a treonina uczestniczy w przemianie i przyswajaniu pozostałych aminokwasów.
Inne substancje bioaktywne, np. flawonoidy – o działaniu przeciwutelniającym, opóźniającym proces starzenia się organizmu. Nasiona lnu mają szerokie zastosowanie w codziennej diecie. Można spożywać je na surowo, jako dodatek do sałatek, twarożków, jogurtów naturalnych. Można nimi posypać kanapki, uprażyć na patelni, zmielić, można je też namoczyć w wodzie lub wykorzystać przyrządzony z nasion lnu olej lniany o wyjątkowo korzystnym działaniu. Wystarczy, że dość często będziemy po nie sięgać i korzystać z tego, co dała nam natura. Bądźmy jak Gandhi, który powiedział: „Gdziekolwiek siemię lniane jest spożywane dość regularnie, tam ludzie cieszą się lepszym zdrowiem"
A teraz tak od czapy.
Człowiek ma zwyczaj nazywania, a to określa granice. Dopóki czegoś nie określimy, nie nazwiemy, nie nadamy mu granic. Nazwa determinuje. Szczególnie ta stygmatyzująca, a wiec dzieląc prostaglandyny lub też cholesterol, na „dobre” i „złe” człowiek określa ich role, co jest błędem, ale posunęłabym się w moich spekulacjach dalej, uznałabym to za błąd zamierzony, bo podział jest potrzebny koncernom farmaceutycznym, abyśmy uzależniali się od leków, suplementów, odżywek, bo czego mamy za dużo i to jest złe lub na odwrót….. ale sprawnie działający mechanizm adaptacyjno dostosowawczy każdego organizmu na zasadzie sprzężenia zwrotnego, wie co zrobić i ten sztuczny ludzki podział na pewno jest mu zbędny
We Wszechświecie homeostaza zapewnia Dobrostan, a my jesteśmy częścią tegoż…Wszechświata, a więc i Dobrostan może być naszą częścią. Sicdagnes - 2012-10-16, 17:26
ciocia_mlotek napisał/a:
Mam jeden problem: "nie trawię" tłuszczu. Tłuste mięso nie przechodzi mi przez gardło, "rośnie" mi w ustach. Od biedy może być takie równo przerośnięte, gdzie nie ma widocznych, wyczuwalnych "żył" tłuszczu. Ale o takie niełatwo.
Podejrzewam, że jest to w dużej mierze problem natury psychologicznej. Podświadomość, która przez wiele lat, może od najmłodszych lat dzieciństwa, rejestrowała komunikat "tłuszcz jest dla ciebie zły", silnie wpływa na odczuwanie smaków i preferencji kulinarnych. Druga rzecz to zwykłe przyzwyczajenie. Spróbuj zacząć od takich bardzo "neutralnych" tłuszczów jak masło, polewać mięso np. aromatycznym smalcem gęsim, a później, z czasem stosować trochę poprzerastane tłuszczem mięso. Sadzę, że da się do tego przyzwyczaić, zwłaszcza po dogłębnym uświadomieniu sobie potrzeby jedzenia tłuszczu oraz jego wartości i ważności w diecie.
ciocia_mlotek napisał/a:
Poczytałam sobie w temacie, do którego podałaś link, o tej diecie paleo. Niby fajne, jednak mam kilka wątpliwości. Po 1 - okres paleologiczny jest ogromny i w jego czasie człowiek się zmieniał, ewoluował. O której formie człowieka mówimy? Poza tym od tego czasu też już chwila minęła.
No tak, dosłownie - "chwila" .
Paleolit rozpoczął się jakies 2,5 miliona lat temu, gdy przodkowie człowieka zaczęli wytwarzać pierwsze narzędzia i skończył około 10 tysięcy lat temu, gdy pojawiło się rolnictwo. W Europie paleolit skończył się około 5 tysięcy lat temu, a w niektórych miejscach, np. w środkowej i północnej Europie rolnictwo pojawiło się stosunkowo późno, bo jakieś 2-3 tysiące lat temu. Jeśli zatem odniesiemy nawet te 10 tys. lat do 2,5 mln lat okaże się, że epoka neolityczna, w której ludzie jedzą zboża, produkty mleczne i inne neolityczne wynalazki to zaledwie 0,4% czasu, który pra-ludzie mieli w paleolicie. A zatem faktycznie neolityczny sposób jedzenia to chwila w kategoriach ewolucji ludzkiej diety.
Oczywiście w paleolicie istniały różne formy pra-człowieka, który w tym czasie ewoluował, jednak najbliższy współczesnemu człowiekowi, a w zasadzie niczym nie różniący się od nas, jest homo sapiens, który pojawił się w różnych miejscach globu pomiędzy 100 a 40 tysiącami lat temu. I to właśnie jego dieta, oraz jego bezpośrednich przodków, jest tym, do czego współcześni ludzie są najlepiej przystosowani.
ciocia_mlotek napisał/a:
Jak wygląda porównanie człowieka epoko kamienia z człowiekiem współczesnym (anatomia i fizjologia)?
Oj, tu trzeba by całą rozprawę naukową napisać . Nie dam rady.
Jest o tym sporo u Konarzewskiego, Cordain też o tym pisze w swoich pracach i naprawdę trudno byłoby mi zamieścić tutaj choćby streszczenie.
W bardzo wielkim skrócie i uproszczeniu – najstarsze człowiekowate oddzieliły się od linii rozwojowej szympansów około 5-6 mln lat temu (był to najprawdopodobniej ardipitek, który uważany jest za najbardziej prawdopodobnego przodka australopiteka), z puszką mózgową o pojemności około 350 cm3 i dietą w większości wegetariańską. W miarę zwiększania się udziału mięsa w diecie potomków ardipiteka - australopiteków zwiększała się dzięki temu wielkość ich mózgu. Pierwszy z rodziny homo - homo habilis, który wyewoluował z któregoś gatunku australopiteka około 2,5 mln lat temu i jako pierwszy zaczął wytwarzać narzędzia (choć istnieją ślady kopalne mówiące o tym, że i australopitek posługiwał się kamiennymi narzędziami ok. 2,5 mln lat temu), miał już mózg wielkości ok. 750 cm3, a jego dieta zawierała znaczący udział mięsa. Doskonalenie metod polowania w grupie przy pomocy narzędzi dawało tym pierwszym przedstawicielom homo dostęp do coraz większej ilości świeżego mięsa i organów zwierzęcych. Za poważny bodziec szybkiego rozwoju mózgu pra-ludzi uważa się również to, że dzięki kamiennym narzędziom homo otrzymał dostęp do rezerwuaru niezwykle cennych substancji odżywczych, do których nie miały dostępu nawet największe z drapieżników - do mózgów oraz szpiku kostnego z największych kości pozostałych po ucztach np. wielkich kotów. Rozłupując czaszki i grube kości dużych zwierząt, pozostawione przez drapieżniki, pra-człowiek włączył do swej diety sporą ilość dodatkowego tłuszczu zwierzecego, w tym bezcennych wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, m.in. EPA i DHA oraz mnóstwo łatwo przyswajalnych minerałów. Później dołączyły do tego tłuste ryby, które pra-człowiek nauczył się łowić. To właśnie te najcenniejsze tłuszcze zwierzęce, w tym kwas arachidonowy znajdującyc się wyłącznie w tkankach zwierząt, oraz odpowiednia podaż aminokwasów egzogennych są niezbędne dla prawidłowego rozwoju i funkcjonowania ludzkiego mózgu. Zwłaszcza w okresach zlodowaceń plejstoceńskich, trwających nieprzerwanie po kilkaset tysięcy lat, pokarm zwierzęcy stawał dla przodków człowieka głównym, a często jedynym pokarmem. Homo sapiens, który pojawił się w ostatnim etapie paleolitu to już szczytowe osiągnięcie ewolucji z pojemnością mózgoczaszki 1500 cm3. Jego dieta była mieszana z przewagą produktów zwierzęcych, a węglowodany przyswajalne uzyskiwał w zasadzie wyłącznie z owoców, uzupełniając dietę o różne korzonki, zioła i nasiona takie jak orzechy. Paleoantropologia mówi nam o tym, że to właśnie rozwój diety z szympansiej, w większości wegetariańskiej, w kierunku bardzo urozmaiconej wszystkożerności z przewagą mięsa (w tym bardzo cennych z odżywczego punktu widzenia organów wewnętrznych zwierząt, tak mocno wzgardzanych dziś nawet przez zdeklarowanych wielbicieli mięsa) umożliwił szybki rozwój mózgu i inteligencji kolejnych form ludzkich. Zatem my, jako przedstawiciele homo sapiens jesteśmy pod względem metabolicznym dokładnie tymi samymi ludźmi, którymi byli nasi przodkowie 10-40 tysięcy lat temu (jesteśmy wciąż tym samym gatunkiem). Ta chwila, która minęła od czasu zakończenia paleolitu i rozpoczęcia uprawy roli (10-3 tys. lat) fizycznie zmieniła w nas w zasadzie tylko jedną rzecz - coraz uboższa w mięso i tłuszcz zwierzęcy dieta oparta na zbożach spowodowała wsteczny rozwój mózgu. Niedobór aminokwasów i wielonienasyconych tłuszczów zwierzęcych spowodował, że kolejne pokolenia ludzi, tam gdzie upowszechniało się rolnictwo, miały coraz mniejszy mózg. Mózg współczesnego człowieka wciąż się zmiejsza i dziś ma objętość średnio 1350 cm3, a więc jest o 10% mniejszy niż mózg ludzi żyjących w czasach przedrolniczych. Jest to bezpośredni skutek diety coraz bardziej jarskiej i ubogiej, opartej na nieistniejącym w diecie naszych przodków przez 2,5 mln lat składniku - zbożach, które oprócz cukru nie dostarczają żadnych substancji odżywczych. Zamiana białka i tłuszczu, wraz z przynależnymi im witaminami i minerałami, na skrobię powoduje trudności w rozwoju mózgu już w okresie prenatalnym, które pogłębiają się w wieku dziecięcym. Epidemia chorób psychicznych we współczesnymn świecie wraz z powszechną demencją starczą, coraz powszechniejszym autyzmem i innymi zaburzeniami są przez wielu naukowców przypisywane niedożywieniu mózgu już od najwcześniejszych chwil życia. Czy to jest ewolucja i przystosowanie się do jedzenia zbóż oraz 100% roślinożerności? Jeśli tak, to jest to również powolny powrót do stadium szympansa. Jak to się skończy, trudno powiedzieć, ale osobiście widzę perspektywy coraz bardziej chorej ludzkości dość kiepsko, bo przecież to właśnie mózg jest tym, co różni nas od zwierząt. Właściwe odżywianie mózgu jest dziś powszechnie utożsamiane wyłącznie z dostarczaniem mu glukozy jako składnika energiotwórczego. Jak bardzo takie podejście jest błędne widać w badaniach antropologicznych obejmujących całkiem niedawne czasy.
Mam nadzieję, że choć w części odpowiedziałam na twoje pytanie o różnice między człowiekem paleolitu a współczesnym .Panterowo - 2012-10-16, 17:51 Niestety, ja mam to samo, co ciocia_mlotek... I nie wzięło się to z przyzwyczajeń z domu rodzinnego, bo moja mama stosunkowo rzadko podawała na obiad chude mięso (typu np. filet), dopóki nie zaczęłam reagować na tłuszcz (choćby w niewielkich ilościach) rewolucjami żołądkowymi. Fakt, nie lubie tłustego mięsa, ale choćbym chciała się przełamać, to ile razy zjem coś z większą zawartością tłuszczu kończy się tak samo (szczegółów raczej opisywać nie będę ). I co zrobić jak organizm się buntuje? Po prostu nie życzy sobie tłustego mięsa i już...tak samo reaguje na mleko.ciocia_mlotek - 2012-10-16, 18:02 Dziękuję za wyjasnienia.
Hmm jeśli chodzi o ten tłuszcz - moja awersja do niego siega dzieciństwa. Nikt mi wtedy nie wmawiał jego szkodliwości. Z resztą może nie do końca precyzyjnie się wyraziłam. To nie tłustość czegoś mnie szczególnie razi. Raczej tłuszcz w "czystej" postaci. Od małego wyciągałam "tłuste żyłki" z wędliny (takiej domowej wędliny, przez prababcie robionej).
Swoją drogą moja córa musi być wybitnie naturalną istotą. Jest przeraźliwie mięsożerna. Syn zje wszystko co dostanie. Ona najchętniej właśnie tylko mięso i owoce.Iowa - 2012-10-16, 18:25 Od lipca staram się jeść według zaleceń dra Lutza (dagnes, dzięki za linki i książki - dojrzewałam do zmiany diety kilka miesięcy, odkąd sierściuchy są na barfie). Od małego nie przepadałam za mięsem, uwielbiałam słodycze , makarony i ziemniaki. Z mięsa wyciągałam żyłki, chrząstki, tłuszcz (też mi to rosło w ustach). Teraz zajadam się smalcem z mięskiem, który sama robię i powoli dojrzewam do jedzenia podrobów (ostatnio nawet mi wątróbka smakowała, a to jest jeden z koszmarów mojego dzieciństwa). Także, dziewczyny, wszystko się da ;) Powiem więcej, takie jedzenie jest dla mnie niesamowicie smaczne.Panterowo - 2012-10-16, 18:34 Podrobami się nie przejmuję, bo wątróbka, której małżon twierdził, że kijem przez szmatę nie tyka, w moim wydaniu jest zjadana ile nałożę(ale Córa nie tknie w żadnej postaci) ;) choć jak ostatnio zobaczyłam w sklepie płuco wołowe, to wymiękłam
Ja też jestem z tych uwielbiających słodycze, ale po przeczytaniu paru tematów na tym forum jakoś już mnie do nich nie ciągnie. (Nie wspomnę, że dłuuuuugo, dłuuuuuuuuuugo chipsy mogłam jeść w ramach kolacji w KAŻDEJ ilości i śmiałam się, że to mój najsilniejszy nałóg)
I jestem skłonna spróbować tej diety, ale mi wystarczy niewielka ilość smalcu ze skwareczkami (pół łyżeczki?) w obiedzie i mój organizm się przed tym broni Iowa - 2012-10-16, 19:02 To zacznij od zamiany wszystkiego co chude na pełnotłuste. Smalec i tłuszcz z mięsa sam przyjdzie później Nie ma co robić rewolucji.ciocia_mlotek - 2012-10-16, 19:56 Ale ja już używam wszystkiego pełnotłustego. Nie uznaję produktów odtłuszczonych. I co teraz?
Ja się tłuszczu nie boję. Ale w niektórych formach zwyczajnie mi nie smakuje. I stanowczo wolę chude mięso polane tłuszczykiem niż mięso tłuste samo w sobie.
Moimi grzechami patrząc z perspektywy diety paleo jest cukier(z którego wbrew pozorom najłatwiej byłoby mi zrezygnować) i nabiał. Produkty mączne lubię ale bez szaleństwa, obyłabym się bez problemu.
Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała. O co chodzi z roślinami strączkowymi? Dlaczego nalezy je odrzucić? Przyznam, że i to mogłoby w moim przypadku stanowić problemIowa - 2012-10-16, 20:09 Zmiana tego, co Ci smakuje zacznie się dopiero jak odstawisz węglowodany i zwalczysz ciągły głód. Ja zaczęłam właśnie od dodawania masła, sosów na śmietanie i serze żółtym. Potem zaczęłam smażyć na smalcu, który mi niesamowicie śmierdział (powoli przestaje), ale się przemogłam. Przestałam wybierać tłuszcz z mięsa, itp. Nie wiem, czy dojdę do jedzenia na surowo, na razie mnie to przeraża.ciocia_mlotek - 2012-10-16, 20:36 No i znowu jestem w kropce - ja rzadko bywam głodna :) A nie jadam wieleMargot - 2012-10-16, 22:08
Iowa napisał/a:
Ja zaczęłam właśnie od dodawania masła, sosów na śmietanie i serze żółtym. Potem zaczęłam smażyć na smalcu, który mi niesamowicie śmierdział (powoli przestaje), ale się przemogłam. Przestałam wybierać tłuszcz z mięsa, itp. Nie wiem, czy dojdę do jedzenia na surowo, na razie mnie to przeraża.
Wszystkie produkty, które akurat są wymienione w poście Iowy budzą moje wielkie obrzydzenie i nie wyobrażam sobie, że miałabym się przestawić na dietę, która na nich bazuje. Jaka jest potencjalna nagroda za takie żywienie? Uroda i dłuższe życie? To w takim razie dziękuję, wolę krótsze, ale przyjemniejsze. Lepsze samopoczucie? Chyba jednak nie dla każdego. Ja się akurat po spożyciu produktów z wyczuwalnym tłuszczem czuję fatalnie. Po co się katować czymś czego się nie toleruje. Mnie akurat nikt nigdy nie wmawiał, że masło, czy inne tłuszcze zwierzęce, śmietana, itp. są złe, wprost przeciwnie, wychowałam się w domu, gdzie te produkty były uwielbiane, a mimo wszystko od dzieciństwa nie chciałam ich brać do ust (byłam dziwolągiem jedzącym m.in. kanapki bez masła i innych smarowaczy, tzw. suche, smażącym jajecznicę na suchej patelni zamiast na masełku, jak większość, etc.). Jak przypadkiem (przez pomyłkę) zjadłam, to od razu miałam odruch wymiotny.
Jaki jest więc sens stresowania się przestawianiem się na dietę bazującą na produktach, których się nienawidzi. Przecież stres też skraca życie, więc summa summarum na nic takie poświęcenie.dagnes - 2012-10-16, 22:46 Chciałabym tylko wyjaśnić, że zmuszanie się do jedzenia czegokolwiek, co staje nam w gardle nie jest zalecane w zdrowej diecie, a przynajmniej nie w paleo . Metoda małych kroczków to jedno, a drugie to konieczność szukania takich produktów, które są zdrowe i jednocześnie potrafimy je jeść.
No i najważniejsze - absolutnie nie chodzi o to by jeść jakieś straszliwe ilości tłuszczu, a już na pewno nie zalewać wszystkiego smalcem i jeść same boczki. Ta dieta nie ma nic wspólnego z tłustą dietą Kwaśniewskiego i chciałabym by to było jasne. Wręcz przeciwnie - w stosunku do Kwaśniewskiego - tłuszczu powinno się jeść umiarkowanie dużo, a konkretnie według potrzeb danego osobnika. Chodzi o to by zwyczajnie nie unikać tłuszczu i w wiekszości przypadków to już wystarczy. Należy jeść pokarmy, które nie są sztucznie pozbawiane tłuszczu i nie wyrzucać tłuszczu, który naturalnie przynależy do tego co jemy (bo nasi przodkowie tego nigdy nie robili, tłuszcz był zbyt cenny). Oczywiście nie należy wybierać tylko samych tłustych części zwierząt, tylko jeść wszystko - i te chude kawałki i tłuste.
Panterowo napisał/a:
Niestety, ja mam to samo, co ciocia_mlotek... I nie wzięło się to z przyzwyczajeń z domu rodzinnego, bo moja mama stosunkowo rzadko podawała na obiad chude mięso (typu np. filet), dopóki nie zaczęłam reagować na tłuszcz (choćby w niewielkich ilościach) rewolucjami żołądkowymi. Fakt, nie lubie tłustego mięsa, ale choćbym chciała się przełamać, to ile razy zjem coś z większą zawartością tłuszczu kończy się tak samo (szczegółów raczej opisywać nie będę ). I co zrobić jak organizm się buntuje? Po prostu nie życzy sobie tłustego mięsa i już...tak samo reaguje na mleko.
Czy masz problemy żołądkowe, czy jelitowe po spożyciu tłuszczu?
O ile nie jest to spowodowane jakąś wadą metaboliczną (tu raczej byłyby problemy jelitowe), to być może pomocne byłoby rozpoczęcie diety rozdzielnej. Być może reagujesz źle na tłuszcz, gdy jest jedzony razem ze skrobią (ziemniaki, ryż, pieczywo) i/lub surowymi warzywami. Zainteresuj się rozdzielaniem pokarmów, bo to pomaga przy naprawdę ogromnej ilości problemów trawiennych, a także u wszystkich zdrowych i nie odczuwających dolegliwości trawiennych usprawnia trawienie i pozwala wyciągnąć więcej wartości odzywczych z tego samego pokarmu.