BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFne Życie - Skipper, Rico i Tosiek goszczą Marlenkę
shana55 - 2016-10-09, 23:45 Skipper
I znów Ci się unikatowy kot trafił a co jeden to piękniejszy.. Spodziewałaś się kiedy, że znów się dokocisz i to koteczką rasy europejskiej??
Mała jest świetna... też mam taką znajdę ukochaną, chodzący traktor, mający już dziś 12 lat srebrny pręgowany Mruczuś. Wiele szczęśliwych lat Wam wszystkim życzę, z tego co ja doświadczyłam to będziesz kochana na wyścigi, rąk Ci braknie do głaskania. Margot - 2016-10-10, 09:09 Skipper,
Cudowna ta mała Marlenka. Napisałaś, że będzie u Ciebie przez tydzień, a co dalej?
Wiem, że 4 koty to baaardzo dużo (sama tyle mam, choć w życiu bym tylu nie zaplanowała), a co za tym idzie dużo obowiązków i czasem zmartwień, ale może skoro mała stanęła na Twojej drodze, od razu przylgnęła do Ciebie i dobrze czuje się w Twoim domku, to zostawisz sobie tę przesłodką dziewczynkę?
Pamiętam, że kiedyś na forum wspominałaś, że chodzi Ci po głowie czwarty kot. Niestety chyba myślałaś znowu o kolejnym kocim oryginale z hodowli. Marlenka na pewno będzie oryginalna wśród Twoich kocich skarbów, bo jedyna zwykła-niezwykła. A jeśli ważny jest dla Ciebie wygląd kota, to Marlenka urodą w niczym chłopakom nie ustępuje (moim zdaniem pyszczek ma ładniejszy niż większość rasowych kotów).
Trzymam kciuki, aby u Ciebie została, bo wiem, że będzie jej u Ciebie jak w raju (z taką pozytywnie zakręconą na kocim punkcie pańcią i z kocim towarzystwem trzech dżentelmenów).AniaR - 2016-10-10, 13:40 Skipper - bardzo fajna ta Twoja historia Z marlenka. Cieplo sie robi kolo serca Czasek tak bywa, ze my nie planujemy, ale koty maja swoje plany Powodzenia!małga - 2016-10-10, 17:27 dopiero doczytałam historię i zobaczyłam filmik jej z Tośkiem. Gratuluję bo chyba już nie masz wątpliwości, że zostaje. Jest wyraźnie szczęśliwa. I jest też piękna.Skipper - 2016-10-10, 20:58 Dziewczyny, ja nie powiedziałam, że się dokocę. Wzięłam Marlenkę bo mi po prostu szkoda jej było i nie wiem czy kot może być za bardzo szczęśliwy siedząc zamknięty w łazience z zapalonym światłem. Ale mając na uwadze jak piszczała pod drzwiami i biegła na swoich krótkich łapkach do ludzi to chyba i tak jest jej lepiej niż gdyby teraz miała błąkać się na tym deszczu i w temperaturze 6*C No ale niestety nie mam innej możliwości jej odseparowania, a muszę to zrobić, bo raz - żeby niczym nie pozarażała moich chłopaków (oni nie są szczepieni), a dwa - sytuacja nie wygląda ciekawie bo jedynie Tosiek zaczął do niej gruchać i jest bardzo zainteresowany (w sensie pozytywnym) jej kocią osóbką.
Skipper zrobił się bardzo nerwowy, na widok Marlenki reaguje niestety przez cały czas warczeniem, potrafi przesiedzieć prawie całą noc pod drzwiami do łazienki, filować przez otwory wentylacyjne i fuczeć
Rico chyba wpadł w depresję - wczoraj już go prawie nie było widać, siedział obojętny na wszystko, ale chociaż coś zjadł - dzisiaj prawie zero jedzenia, rano przyszedł i coś tam polizał z talerzyka a wieczorem w ogóle się nie pojawił na kolacji. To pierwszy taki przypadek w jego życiorysie, bo zawsze jak przygotowywałam jedzenie to jak zobaczył, że niosę mieszankę z pokoju do od razu nura na blat kuchenny i pod ręce mi się pchał jak rozkładałam na talerzyki, mruczał, ocierał się łebkiem. A teraz nic - nawet nie pojawia się wieczorem na swojej poduszce w moim łóżku; wygląda jakby żył w jakimś swoim wyimaginowanym świecie, nie zauważa nikogo i niczego, nikt i nic go nie interesuje. Dzisiejszą noc spędził w kuwecie Coś złego się dzieje z tym kotem
A Marlenka rozrywkowa jak zwykle Ale ona jest bardzo ufna w stosunku do ludzi, bo tam u nas to do wszystkich się dosłownie kleiła, żeby ktoś ją przytulił i pogłaskał. Jakkolwiek nie mruczała na czyjś widok, tak jak to robi teraz na mój.Saga - 2016-10-10, 21:16 Czyżby płeć tak zadziałała?
Z tego co zrozumiałam to Rico już wcześniej przeżył dokocenie, tak? I też się tak zachowywał czy teraz to wyjątkowo?Margot - 2016-10-11, 10:31
Skipper napisał/a:
Dziewczyny, ja nie powiedziałam, że się dokocę.
No właśnie dlatego zapytałam trzy posty powyżej Twojego, czy masz plan, co dalej po tygodniu, przez który, jak zrozumiałam, będziesz gościć koteczkę u siebie?
Mam też cały czas nadzieję, że może jednak zostawisz ją u siebie, a reszta kociego towarzystwa zaakceptuje ją bez wyjątku.
Ja miałam dużo trudniejszą sytuację, bo do jednego spokojnego rezydenta dokoptowałam od razu (nieplanowane) 3 sztuki i to o zupełnie odmiennych od niego temperamentach. Trójca to były czteroipółmiesięczne diabły wcielone, które dały mi nieźle popalić. Początki były naprawdę bardzo ciężkie (wolałabym przez to nigdy już nie przechodzić), ale u Ciebie to wygląda dużo łagodniej, zwłaszcza, że masz małą dziewczynkę w roli nowego przybysza.purr - 2016-10-11, 14:38 Skipper, a co to za cudo? Śliczne kociątko. Super, że dałaś jej dt. Skipper - 2016-10-11, 21:40 Margot, ja raczej mam małe możliwości posiadania tylu kotów z uwagi m.in. na fakt, że im więcej kotów tym mniej chętnych do ewentualnego zajęcia się nimi w razie potrzeby. A to też trzeba mieć na uwadze. Ten czwarty kot z hodowli to tylko było w sferze myślenia, co by było gdybym miała większą powierzchnię mieszkalną, na co się zdecydowanie nie zanosi. Gdybym brała każdego kota, który mi się podoba albo poczuł do mnie miętę to niedługo dla mnie miejsca by zabrakło Zwierzątko też musi mieć jakieś warunki w domu.
A co po tygodniu ? Mogę przekazać do DT na poszukiwanie domku. Sama jeszcze robię rozpoznanie w temacie znalezienia jej czegoś, to musiałaby być osoba znajoma, zapewne wiesz jak może być z kotami (małymi w szczególności) oddawanymi komu popadnie. Wolałabym, żeby Marlenka nie została np. karmą dla węża
A Ci koci dżentelmeni jak ich nazwałaś, to na razie zaczynają robić sobie z Marlenki worek treningowy - Skipper nadal fuczy i warczy jak wściekły gdy znajdzie się w zasięgu jego wzroku albo węchu, Rico na szczęście tylko fuczy ale już jak mu na głowę wejdzie (jest zdołowany i zatracił kontakt z rzeczywistością nawet nie skusiłam go wieczorem na jego ulubiony przysmak tj. pierś z kurczaka z rybą) a Tosiek (który tak się przymilał i gruchał) jak dostał dzisiaj Marlenkę w zasięg swoich łap to jej 2-3 razy w ciągu minuty dołowanie robił tj. zębami za kark i głową do parkietu, biedna wrzeszczała jakby ją ze skóry obdzierał. Ale Marlenka też od czasu do czasu potrafiła przyłożyć mu po paszczy
Poza tym jak widać wymeldowała się z łazienki, nie miałam serca dłużej jej tam trzymać (chociaż ostatnio w dzień przy zapalonym świetle) i dzisiaj po południu wypuściłam na dłuższy bo ponad godzinny spacer po mieszkaniu - efekt był taki, że jak uciekała przed Tośkiem i zwiała do łazienki, zamknęłam drzwi - za 5 minut tak zaczęła wyć, że wolałam ją na powrót wypuścić, skoro woli jak ją Tosiek leje to proszę bardzo. Chłopaków będę musiała na wszelki wypadek odrobaczyć za jakiś czas, mówi się trudno (dotychczas żyli bez odrobaczania).
Saga, Rico jest wiekowo pośrodku i przeżył tylko dokocenie Tośkiem. Ale zaprzyjaźnili się błyskawicznie, był wobec niego nad wyraz opiekuńczy i mam takie fajne filmiki jak na siłę robi mu toaletę tj. głowę wylizuje Ale Tosiek przy tym nie wrzeszczał tylko było widać, że próbuje się ewakuować. A Tosiek z kolei jak się pojawił to straszył głównie siłą strun głosowych
Mam nadzieję, że noc minie spokojnie traganek - 2016-10-11, 22:36 Skipper,
A jak sobie radzisz, kiedy musisz wyjść na dłużej z domu? Marlenka "idzie" do łazienki? Czy na żywioł?Skipper - 2016-10-11, 23:04 Spokojnie, po przyjeździe postawiłam jej na balkonie pudełko z jakąś resztką żwirku Cats Best i wiedziała, do czego to służy . Zresztą w pracy zdaje się narobiła do doniczki z kwiatem, ale w sumie to i tak się zachowała, bo mogła na środku korytarza
W łazience dostała żwirek bentonitowy w kuwecie i też było OK (i mam nadzieję, że dalej będzie , bo łazienka otwarta aktualnie). Tyłek tylko musiałam przed chwilą pannie umyć - patrzyłam już wczoraj, że ma ciemniejsze futro z tyłu na portkach, jakieś takie brązowawe ale że mam trochę katar to nie bardzo co czułam. Myślę sobie panna ma na łebku takie bardziej w beż to może i na tyłku w ten beż poszło.
Ale dzisiaj wieczorem postanowiłam obejrzeć z bliska i powąchałam niestety Cóż, włożyłam rękawiczkę, wzięłam szampon dla dzieci i pod prysznic - została wymyta od pasa w dół i aktualnie siedzi i sobie futerko układa. Na szczęście ma króciutkie więc szybko wyschnie
Ale to musiała się gdzieś załatwić zanim do mnie trafiła, bo u mnie z niej się nie leje. Ale wiesz, jak każdy dożywia czym popadnie - mleczko, serek żółty, wędlinka z przyprawami itp. to i efekty potem są odpowiednie Saga - 2016-10-11, 23:28 No to jest nadzwyczaj spokojna . Ja moje jak przyniosłam od wetki to były oblepione żwirkiem i mlekiem bo w nocy zrobiły demolkę w klatce, do tego stopnia, że zbrylony żwirek był między paluszkami i koty tupały jakby chodziły w butach na obcasach. No i jedyne wyjście to było wsadzić je do umywalki i próbować odmoczyć bo nie chciałam powyrywać im futerek. No myślałam, że trzeba będzie je powiązać Mufka no to jeszcze w miarę spokojnie chociaż nie specjalnie ta woda jej odpowiadała a Maks odstawił cyrk, nie dało rady go nawet ociupinkę umyć. Jakoś tydzień temu nie wiem jakim cudem upaprał sobie troszkę portki i kawałek ogona, chociaż biegunki jako takiej nie miał i leeedwo mu dałam radę tylko spłukać ten tyłeczek, przez chwilę mu się podobało bo ciepełko mu spływało ale potem był strasznie nieszczęśliwy, że takiego mokrego go oglądają . Aczkolwiek sam lubi się paprać w wodzie . Więc jak czytam na forum jak kąpiecie swoje koty to jestem pełna podziwu
Skipper napisał/a:
im więcej kotów tym mniej chętnych do ewentualnego zajęcia się nimi w razie potrzeby. A to też trzeba mieć na uwadze.
No fakt, to jest problem i to poważny.
Ale Marlenka jest super dziewczynka IzabelaW - 2016-10-12, 06:06 Skipper, podziwiam I kompletnie nie namawiam na to, by Marlenka została u Ciebie, bo zdaję sobie sprawę, że to nie takie proste. Ale... wsiąkasz, wiesz o tym? Najpierw "ona będzie tylko na balkonie", za chwilę "nie, no przecież zimno, będzie w łazience", teraz " ale jak w ciemnej łazience, całkiem sama, wypuszczę ją na mieszkanie" Zdecydowanie wsiąkasz Z czego cieszą się wszyscy kibicujący, ja też (choć rozumiem, że to nie takie proste) i oczywiście Marlenka. Sama to przeżywałam, gdy na mojej drodze pojawił się szkielet w rudej skórze czyli Miziula. Efekt jest znany - kot został u nas, mimo, że wiele rzeczy przemawiało za tym, że zostać nie powinien.
I mimo, że wiele rzeczy przemawia za tym, że Marlenka nie powinna zostać u Ciebie, życze jej tego z całego serca. Aa w Ciebie po prostu wierzę, że dasz radę i z 4 kotami. Ale oczywiście do niczego nie namawiam
Ale że jestem wyczulona na choroby zakaźne kotów to zapytam jeszcze: robiłaś jej testy na wirusówki? Wprawdzie nie wygląda, by była czymś zakażona, ale może jednak warto to sprawdzić?
A wracając do pytania, któe zadałą traganek, nasuneło mi się kolejne - czy nie boisz się zostawiać wszystkich kotów razem bez nadzoru?doradora - 2016-10-12, 06:30 Skipper, miałam bardzo podobną sytuację z moją Żabą, nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy ją wziąć do siebie, bo zgarnęliśmy kota z autostrady
problemy w stadzie były od początku, myślę, że kwarantanna w łazience w cale nie pomogła,
długo walczyliśmy z jako taką akceptacją, nie dochodziło do rozlewu krwi, ale Żaba była przeganiana z kąta w kąt
kota chcieliśmy oddać w dobre ręce i chyba byliśmy zbyt wymagający, bo chętnych, którzy dostali przywilej przyjścia na rozmowę było tylko dwóch
po pół roku doszliśmy do wniosku, że kota "zdejmujemy" z ogłoszeń i dokonaliśmy adopcji przez zasiedzenie
niestety tym samym przestaliśmy być domem tymczasowym *)
do tej pory stosunki pomiędzy dzieciami nie są takie, jakbym sobie wymarzyła, ale sytuacja jest opanowana
Żaba czasami potrzebuje czasu dla siebie, przesypia cały dzień na pawlaczu, do którego trzeba wsadzać kota, bo sam nie wejdzie
bardzo pomogło (co wielokrotnie już pisałam) karmienie Żaby jako pierwszej i na blacie
będzie dobrze! zacznij Marlenkę ogłaszać, na świecie jest trochę odpowiedzialnych ludzi, musisz w to wierzyć
*) zawsze jest ryzyko, że tymczas zostanie, a na kolejnego kota już naprawdę nie mamy miejsca (podobnie jak Ty)Skipper - 2016-10-12, 21:09
Saga napisał/a:
Więc jak czytam na forum jak kąpiecie swoje koty to jestem pełna podziwu
Saga, pisałam kiedyś – ograniczasz ubiór do minimum, wchodzisz z kotem pod prysznic, siadasz na nim okrakiem, bierzesz między nogi żeby przytrzymać i myjesz . Z Marlenką nie było problemu bo to małe kociątko, ja ją w jednej ręce trzymam bez problemu – nie musiałam pod prysznic wchodzić, bez tego dała sobie pupę umyć. Co prawda była strasznie wkurzona i się darła, ale dało radę.
IzabelaW napisał/a:
Skipper, podziwiam I kompletnie nie namawiam na to, by Marlenka została u Ciebie, bo zdaję sobie sprawę, że to nie takie proste. Ale... wsiąkasz, wiesz o tym?
Iza, no nie sądzę, że wsiąkam, po prostu uważam, że skoro zwinęłam ją z niezbyt fajnych warunków na dworze (jak już chłopy się litowały i wpuszczały ją do budynku jak płakała pod drzwiami) to nie powinnam u mnie w mieszkaniu serwować jej gorszych – to by mijało się z celem i bez sensu byłoby wtedy branie jej. Nigdy nie miałam takiej sytuacji, więc jakoś muszę teraz dostosować do niej moje postępowanie; z drugiej strony trudno trzymać kocię z tak wątłym futerkiem (które jest bardzo mizerne niestety w porównaniu z moimi kotami, ale oni przy 9*C już balkon omijają szerokim łukiem bo dla biedaczków za zimno) tydzień czasu na balkonie albo w ciemnej łazience całymi dniami.
Testów na wirusówki nie robiłam, Marlenka była wzięta celem znalezienia jej jakiegoś domku. Skippiemu robiłam testy na herpes- i calicivirusa jak miał prawie rok – chodzi mi coś po głowie, czy testów na te wirusy nie robi się przypadkiem dla kotów w wieku min. 6 miesięcy (albo z czymś mi się pomyliło, też możliwe). Generalnie jak coś, to i tak chorują koty o obniżonej odporności, a moje to są wypielęgnowane, wypasione byki. I z tego, co pamiętam, to szczepione były.
IzabelaW napisał/a:
A wracając do pytania, któe zadałą traganek, nasuneło mi się kolejne - czy nie boisz się zostawiać wszystkich kotów razem bez nadzoru?
No zaryzykowałam dzisiaj i zostawiłam je same na cały dzień – jak wróciłam mieszkanie nie było niczym zanieczyszczone, zdemolowane (a wiem jaki koty bałagan zrobić potrafią), kłęby futra nie fruwały w powietrzu, koty nie ociekały krwią, nie miały łat od powyrywanego futra ani ran na ciałach, a mój powrót wybudził towarzystwo ze snu głębokiego. Skippi i Tosiek przeciągając się wyszli mnie przywitać do przedpokoju, Rico drzemał na kocich meblach, a Marlenka okupowała IV piętro drapaka i nie bardzo wiedziała, co ma zrobić w tej sytuacji
doradora napisał/a:
Skipper, miałam bardzo podobną sytuację z moją Żabą, nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy ją wziąć do siebie, bo zgarnęliśmy kota z autostrady
problemy w stadzie były od początku, myślę, że kwarantanna w łazience w cale nie pomogła,
Doradora, no ja akurat uważam inaczej – mając na uwadze, że Marlenka jest trzecim kotem zapoznawanym z tubylcami to mogło być gorzej.
Skippi poznał 3-miesięcznego Rico jak miał 6 miesięcy; trochę fochów z jego strony było, ale jak Rico zaczął traktować go jak kotkę i cycków w futrze na brzuchu notorycznie wyszukiwać to Skipper zgłupiał dokumentnie i się poddał
Tosiek wparował jak chłopcy byli już w wieku dochodzącym do 2 lat; z Rico dogadał się błyskawicznie, natomiast ze Skipperem mają trochę na pieńku – nie wiem czy Tosiek nie pozbawił przypadkiem Skippiego stołka przywódcy stada. Bo Marlenkę tylko i wyłącznie Tosiek do parteru sprowadza, pozostali panowie tylko się przyglądają, co najwyżej warczą albo fuczą jak się do nich zbliży, ale nie posuwają się (jeszcze) do łapoczynów. Jakkolwiek Rico chyba zaczął wychodzić z dołka , bo spożywał dzisiaj kolację w towarzystwie Marlenki, ale obawiam się że to tylko dlatego, że przez prawie 2 dni nic nie jadł.
A generalnie jak chcecie ocenić stosunki międzykocie w moim mieszkaniu dzisiaj przed kolacją to wrzucam filmik-przestrogę dla tych, którzy chcą mieć większą ilość kotów. Filmik zrobiony dzisiaj przed kolacją – Marlence udało się wskoczyć na blat kuchenny (wczoraj jeszcze nie dała rady).