BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFna dieta drapieżnika - Surowe mięso - kwestie bezpieczeństwa
Anonymous - 2014-12-05, 16:48 Ja też będę mrozić mieszanki (jak zacznę barfowanie, na razie czytam, bo dużo to nie wiem xD), więc będę robić tak jak ty i inni na tym forum.
Dzięki Komanka - 2014-12-05, 17:20 Fakt, że się mrozi barfne porcje, nie znaczy, że nie można podać surowego mięsa - mieszanka z kilku kilo mięsa musi być zamrożona, żeby się nie zepsuła. Ja często podaję kotu surowe mięso prosto ze sklepu, na przykład po zakupach na barfa albo gdy kupuję mięso dla psa.doradora - 2014-12-05, 18:12
Komanka napisał/a:
Fakt, że się mrozi barfne porcje, nie znaczy, że nie można podać surowego mięsa
o! taka była intencja mojej wypowiedzi, ale nie wiem, czy mi wyszło IzabelaW - 2015-07-15, 13:06 A co myślicie o niebezpieczeństwie, jakie stanowią hormony i antybiotyki, którymi szprycowane są zwierzęta hodowane na skalę przemysłową? Bo przecież tak naprawdę głównie do takiego mięsa mamy dostęp.doradora - 2015-07-15, 14:52 IzabelaW, masz rację, że to jest zagrożenie, nikt nie przeczy
dlatego wielokrotnie na forum mówimy o mięsie z chowu ekologicznego, bądź wiejskiego itp
ale, nawet jeśli nie masz dostępu do eko krówki to i tak lepiej podać zwierzakowi surowe mięso z hormonami, niż niewiadomego pochodzenia puszkę z nieznaną zawartością w śród której jest takie samo mięso z hormonami, tylko gorszej jakości IzabelaW - 2015-07-15, 18:17 Masz rację, tylko z kolei w puszce jest mięso już przetworzone, co może dawać nadzieję, że chociaż część niebezpiecznych substancji zostaje dezaktywowana. Nie twierdzę, że puszki są najlepsze, po prostu rozmyślam nad różnymi rzeczami. Może w takiej sytuacji lepszym wyjściem jest jednak gotowanie mięsa i jego odpowiednia suplementacja?ciocia_mlotek - 2015-07-16, 12:23 IzabelaW, nawet jesli jakies szkodliwe substancje w miese farmowym sa w puszkowym jedzeniu dezaktywowane jak to ujmujesz, to potem dodawane juz bezposrednio do tego zarcia sa kolejne tony szkodliwych substancji
Gotowanie wcale nie pomoze a jednoczesnie niszczy pokarm, sprawia, ze jest o krok dalej od naturalnosci
Generallnie ta, jak doradora wyzej napisala, lepiej w postaci naturalnej podac nawet gorszej jakosci mieso przemyslowe niz podawac to samo mieso w formie przetworzonej - czy w postaci puszek (z masa zbednych i szkodliwych dodatkow) czy w postaci ugotowanegoIzabelaW - 2015-07-17, 19:13 Szczerze mówiąc brakuje mi w naszej rozmowie merytorycznych argumentów - ja sobie gdybam i Wy sobie gdybacie Ciekawi mnie, czy teza
ciocia_mlotek napisał/a:
lepiej w postaci naturalnej podac nawet gorszej jakosci mieso przemyslowe niz podawac to samo mieso /.../ w postaci ugotowanego
została skonfrontowana z tezą
IzabelaW napisał/a:
jest mięso już przetworzone, co może dawać nadzieję, że chociaż część niebezpiecznych substancji zostaje dezaktywowana. /.../ Może w takiej sytuacji lepszym wyjściem jest jednak gotowanie mięsa i jego odpowiednia suplementacja?
w sposób naukowy, badawczy. Oczywiście, cały czas chodzi mi o aspekt kumulacji szkodliwych substancji w mięsie i ich wpływie na organizm kota (szczególnie, jeśli ma zaburzoną odporność i ciągle dopadają go różne dolegliwości) a nie o ideę naturalności żywienia, bo tę rozumiem doskonaleHoWaKo - 2015-07-17, 21:09 A na jakiej podstawie wnosisz, że przez gotowanie/przetwarzanie dezaktywowane są hormony, antybiotyki itp.? Kompletnie tego nie kupuję. Natomiast wiadomym jest, że gotowane, to nie jest BARF, a ja wierzę w słuszność karmienia surowizną. To kwestia przeanalizowania za i przeciw i własnego wyboru.
Nie, osobiście nie boję się karmienia surowym nawet z hormonami.IzabelaW - 2015-07-18, 08:26 Nic nie wnoszę, tylko zastanawiam się, pytam, mam nadzieję, chcę wiedzieć. Ale z podejściem
HoWaKo napisał/a:
Natomiast wiadomym jest, że gotowane, to nie jest BARF, a ja wierzę w słuszność karmienia surowizną.
niczego się nie dowiem
HoWaKo napisał/a:
To kwestia przeanalizowania za i przeciw i własnego wyboru.
No właśnie, próbuję poznać te "za i przeciw" z każdej strony, a nie tylko poprzez stwierdzenie "wiadomym jest". Bo ja nie wiem, chcę, by ktoś pomógł mi się tego dowiedzieć. Wszyscy tu macie większą wiedzę i doświadczenie ode mnie, miałam nadzieję, że znajdzie się osoba, która mnie oświeci w sposób rzeczowy, merytoryczny. Bo tak jak pisałam wcześniej, nie chodzi mi o wiarę w ideę, tylko analizę faktów - co jest mniej niebezpieczne: kumulacja szkodliwych substancji w surowym mięsie produkowanym na skalę przemysłową czy kumulacja tychże substancji w tymże mięsie, ale poddanym obróbce cieplnej.vesela krava - 2015-07-18, 09:32 Spokojnie, uwazam ze IzabelaW zadaje calkiem ciekawe pytania i tez chetnie uslysze odpowiedz. Ja zrozumialam, ze IzabelaW nie neguje idei barfa, jednak problem hormonow i antybiotykow jest warty dyskusji.
Nie wiem, czy istnieja badania dowodzace, ze niechciane hormony i antybiotyki sa niszczone podczas obrobki termicznej i to zagadnienie zupelnie wykracza poza moje kompetenecje
Prawda jest taka, ze kupowanie miesa ze zwierzat nie naszprycowanych antybiotykiami (juz o karmieniu zbozami nie mowiac...) jest czesto poza naszym zasiegiem finansowym.
Nie zamierzam zmieniac sposobu zywienia gdyby okazalo sie, ze puszki pod tym wzgledem sa bezpieczniejsze, ale dobrze znac ryzyko.
Osobiscie staram sie unikac kurczaka tlumaczac sobie, ze jest to chyba najbardziej popularne mieso i tym samym wlasnie w hodowli kurczaka jest najwiecej kontrowersji. Kiedy sie da, staram sie kupowac mieso z pewnych zrodel, ale nie oszukujmy sie, jest to rzadziej niz czesciej... Gotowanie miesa i suplementacja ma powazny mankament - suplementy moga zastapic niektore skladniki, ktore gina w wysokiej temperaturze, ale bialka zawartego w surowym miesie zastapic sie nie da.Silvena - 2015-07-18, 10:02 Im mniej przetworzone jedzenie tym zdrowsze, to chyba już jest powszechnie znany fakt.
A to czy się coś kumuluje czy nie, to raczej nikt na ten temat badań nie robił, bo po co? A tutaj wszyscy myślimy, że nawet najgorsze mięso kupione "dla ludzi" jest lepsze dla zwierzęcia niż najlepsza karma.
Zresztą, teraz robią badania ile kotom można wcisnąć śmieci do karmy, żeby nie zdychały zbyt szybko i nie można było tego powiązać z daną karmą.
Jakoś wątpię, że gotowanie dezaktywuje te "substancje niebezpieczne". Antybiotyki i hormony pewnie w mięsie zostają niezależnie od tego czy się je ugotuje czy usmaży. Po prostu po obróbce termicznej uciekają witaminy, zmienia się struktura białka i mięso się wyjaławia.
Jeśli by gotowanie dezaktywowało te "szkodliwe substancje" to nikt by o tym nie mówił, bo by problem nie istniał.HoWaKo - 2015-07-18, 10:04 Tylko wypowiedziałam swoją opinię - nie trzeba uspokajać
Człowiek je mięso po obróbce termicznej, tak? Zawarte np. w kurczaku przemysłowym hormony, sterydy, antybiotyki przenikają i odkładają się w naszych organizmach. Zatem analogicznie będzie, gdy ugotuję to samo mięso dla psa, czy kota
Natomiast obca jest mi nadzieja, że lepsze może być "danio" z dodatkowo nafaszerowanych puszek, z wkładem pozyskanym z produktów... no wiadomo jakich. Nie wierzę, że jest tam mięsko z chowu eko, nawet jeśli producent wypuści kolorową ulotkę Ewik72 - 2015-07-18, 14:36 Zadałam sobie to pytanie w chwili gdy decydowałam jak chcę karmić swoje koty. Jestem przekonana o tym, że mięso tzw "marketowe" jest nafaszerowane chemią. Nie jem od dłuższego czasu takiego mięsa i nie podałabym go moim zwierzakom. Zdecydowałam się na barfa tylko dlatego że można kupić mięso ekologiczne. Oczywiście, jest ono drogie. Ale i tak przeliczając na np jedne z najdroższych puszek Zwiki Peak, i tak wychodzi taniej. Gdybym nie miała dostępu do eko mięsa to karmiłabym puszkami z certfikatami eko w miarę dobrze zbilansowanymi plus konieczne suplementy. Wierze że jest co najmniej kilka producentów karmy w puszkach którzy gwarantują ekologiczną jakość mięsa.IzabelaW - 2015-07-19, 16:16
vesela krava napisał/a:
Ja zrozumialam, ze IzabelaW nie neguje idei barfa, jednak problem hormonow i antybiotykow jest warty dyskusji.
Dokładnie tak, dziękuję za zrozumienie
Silvena napisał/a:
A to czy się coś kumuluje czy nie, to raczej nikt na ten temat badań nie robił, bo po co?
Dla kotów to faktycznie pewnie nikt się nie bawił, ale może dla ludzi?
HoWaKo napisał/a:
Człowiek je mięso po obróbce termicznej, tak? Zawarte np. w kurczaku przemysłowym hormony, sterydy, antybiotyki przenikają i odkładają się w naszych organizmach. Zatem analogicznie będzie, gdy ugotuję to samo mięso dla psa, czy kota
W odniesieniu do ludzi o tym się mówi, więc może jednak jakieś badania ktoś robił, porównywał kumulację różnych substancji w mięsie surowym i przetworzonym w różny sposób?
Ewik72 napisał/a:
Zadałam sobie to pytanie w chwili gdy decydowałam jak chcę karmić swoje koty. Jestem przekonana o tym, że mięso tzw "marketowe" jest nafaszerowane chemią.
I ja zadałam to pytanie, jak widać powyżej- nie tylko sobie A tak poważniej to myślę, o tym, bo mam kota chorego na białaczkę, z odpornością do kitu, leczonego ciągle na jakieś infekcje, cyklicznie faszerowanego lekami, w tym antybiotykami też. Kotu co chwila szwankują różne narządy, w tym coraz bardziej nerki. Więc tak sobie myślę, czy karmiąc go mięsem przemysłowym (tylko do takiego mam dostęp) surowym bardziej mu pomagam (bo wiadomo - naturalne, lepiej przyswajalne itp.) czy bardziej mu szkodzę (bo dokładam jego wątrobie i nerkom pracy w postaci walki ze skumulowanymi antybiotykami, hormonami, sterydami, pestycydami i nie wiem, czym jeszcze). I nurtuje mnie pytanie, czy więcej tych substancji jest w mięsie surowym czy przetworzonym? Co jest w tym przypadku mniejszym złem?