BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Hodowle zwierząt rasowych - kontrowersje
Dieselka - 2014-03-03, 18:14 hodowla WARTOŚCIOWYCH zwierzaków =TAK
Produkcja papierowców = NIE
W koty nie wchodzę, bo dla mnie jedyną słuszną rasą jest dachowiec :D
Co do psów, to po to potworzone są (tudzież potworzyły się) różne rasy, żeby każdy znalazł coś dla siebie i z tego nie warto rezygnować.
Drugą stroną medalu jest to, że zwierząt jest za dużo. Nie ważne czy miot będzie wybitny, cudowny, piękny i ogólnie super. Pytanie, czy jest potrzebny?
Psów jest po prostu za dużo. Dlatego, żeby psiaki sprzedać to niestety trza albo dołożyć albo po kosztach lecieć (i albo wydawać psy byle gdzie, albo oszczędzić na opiece).
Poza tym, co z tego że jakoś się sprzedadzą? Jak się dobrze zareklamuje hodowlę czy nawet rasę to pies pójdzie.
Powtórzę kwestię z innego mojego posta "skąd się wzięła ta zatrważająca ilość psów w typie rasy?". Przecież z kosmosu nie spadły. I tak schrony pękają w szwach a kolejne kuleczki z tatuażem w uszku podbijają świat (o psach rodowodowych, które hodowcy mają w nosie już nie wspominam nawet bo to patologia).
Dodatkowo uważam że hodowca jakiejkolwiek rasy powinien zawsze starać się pomagać psom w typie lub nawet rasowym bezdomniakom. Skoro się podaje za tak wielkiego miłośnika to niech chociaż promuje takie psy a nie tylko patrzy jak biznes rozkręcić.
Pamiętam taką akcje: jakaś tam wielka wystawa, nasz wolontariusz porobił foty - takie naprawdę piękne. Hodowcy mało się nie posikali jak je zobaczyli i każdy chciał z nich skorzystać. Poprosiliśmy o datek w wysokości 5 czy 10zł za udostępnienie fotek. Wiecie ile zebraliśmy? okrągłe ZERO! Nooo były oczywiście skargi i ból tyłka w mailach i po forach, że to takie zdzierstwo. To jest miłośnik rasy?
Ja tak patrzę na te "nowoczesne" psy zaprzęgowe. To są rasy stworzone tylko i wyłącznie do biegania. Koszt takiego burka jest naprawdę duży a i tak byle kto nie może go sobie kupić. Ot, selekcja.
Wiecie ile takich psów jest w schronach? ZERO! Bo nawet jak pies nie sprawdzi sie jako super zaprzegowiec, to pójdzie do niższej ligi albo jako pet. Kilku psom w ciągu kilku lat, spokojnie znajdzie się dom.motyleqq - 2014-03-03, 18:22 to, że związki powinny bardziej kontrolować hodowle pod swoim szyldem, to inna sprawa. mi bardziej chodzi o wybieranie psów/kotów bez rodowodu "bo taniej". nie wiem jak Ty, ale jak ja kupuję coś "bo taniej", to nie spodziewam się, że będzie świetnej jakości. tylko że przedmiot to nie to samo, co żywe zwierzę. osoba, która wybiera "hodowlę" psów bez rodowodu, sama się wystawia na tą "kiepską lodówkę".
natomiast takie rzeczy jak o tej cziłce, to czy aby nie było widać, jaka jest prawda, gdy już po nią przyjechali? czy słusznie było zabierać stamtąd tego psa? skoro wzięli psa mimo wszystko, to jak najbardziej są sobie sami winni, a na dodatek napędzili biznes. i wiem, że serce pęka itd. mi też pęka serce, jak widzę gryzonie w sklepach zoologicznych. dlatego ich nie kupuję, bo na miejsce jednego którego bym wzięła, zaraz będzie następny. tak samo w pseudohodowlach.
to, że się krzyczy o kupowaniu rodowodowych, jak widać niewiele daje. ludzie nadal mówią "po co mi ten papier". raczej powinno się rozmawiać z ludźmi o wybieraniu świadomym, o sprawdzaniu warunków, poznaniu rodziców itd, bo wiadomo, że papier to nie wszystko.Dieselka - 2014-03-03, 18:31 jak patrzę na zdecydowaną większość hodowli malamutów w PL, to ja WIEM, że kolejny będzie ze schronu.
Żeby wybrać dobra hodowlę to jednak trzeba się troche wysilić. A co, jak ktoś po prostu chce psa? Siedzi i czyta przewodniki po rasach, wybiera hodowlę (bo przecież są grupki wzajemnej adoracji i bez naprawdę głębokiego wejścia w temat nic się nie dowiesz) i ma kiche.
Czyli w takim razie od czego jest związek kynologiczny? od czego są wystawy i cała ta reszta?
Pies to nie rzecz. Hodowca powołując zwierzę do życia bierze 100% odpowiedzialność moralną za wszystko co się w związku z tym dzieje. I tu są nieistotne kwestie popytu/ podaży czy innych ekonomicznych bredniciocia_mlotek - 2014-03-03, 18:38 Ja też mówię po co mi papier. Dopóki za papierem nie będzie stała żadna gwarancja poza samym papierem to dla mnie on niewiele znaczy.
Ja znam 3 pokolenia rodowodu mojego KUNDLA. I co to mi mówi? To mi mówi tylko jak wyglądałi ancestorzy mojej suki. Nie mówi nic o najważniejszej sprawie: o zdrowiu
Oczywiścdie, na tym etapie powinniśmy zacząć sprawdzac przed zakupem psa czy kota, czy przodkowie byli badani i jakie były wyniki badań. To jest ten plus rodowodu - że chociaż sprawdzić można. Ale kiedy badańm nie ma to rodowód jest tylko i wyłącznie spisem przodków. Raczej więc ludzi trzeba uczyć sprawdzać rodowody i historię zdrowia linii. Samo obejrzenie warunków i matki to jeszcze nic. Ale teraz - czy naprawdę to tylko potencjalny opiekun ma być odpowiedzialny za sprawdzenie sobie, kupienie tylko tam, gdzie wszystko jest na tip top? Czy naprawdę należy zupełnie zapomnieć o uczciwości sprzedającego/hodowcy i wszystko przerzucić na nabywców/opiekunów? Gdby tak postępował KAŻDY nabywca to po jakimś czasie rynek wymógłby zmiany. Ale dużo szybciej te zmiany by zachodziły, gdyby nacisk był też z drugiej strony. DOpiero to razem miałoby szansę zaowocować. A tak jak jest dzieje się źle i dla zwierząt i dla uczciwych hodowców/pasjonatów i dla opiekunów. Bo przeciez też nie każda osoba chcąca kupić psa i mieć psa będzie na tyle oblatana w temacie, żeby przeprowadzić pełny wywiad każdej jednej hodowli zanim zdecyduje się na zakup
Dieselka - to ja zapraszam na Wyspy. Tu są całe schroniska i fundacje poświęcone konkretnym rasom. W tym i wiele poświęconych wyłącznie pociągusom. Znajdzies z tam od kundella w typie husky po psy z pełnymi papierami
[ Dodano: 2014-03-03, 17:45 ]
Jeszcze inaczej
- to, że ludzie kupują bezpapierowe bo im taniej jest złe i jest napędzaniem takiego rynku.
- ale to, że ktoś rozmnaża bez badań itd bo mu tak taniej nie jest złe - no ba przeciez jest popyt?Snedronningen - 2014-03-03, 18:45
NSO napisał/a:
Psy przyzwyczajone do wystaw sa niezwykle zblazowane i ciezko po nich cos ocenic,
o nie, jak wiesz na co patrzysz i wiesz na co zwracać uwagę to wiele wychwycisz. Nawet najdrobniejsze szczegóły jeżeli przyjechałaś obejrzeć tego konkretnego psa.
Kelpie87 pisała o tym jak zachowanie psa może się zmieniać podczas wystaw, z dresa nagle pies zrobi się dżentelmenem i na odwrót, ale tu ważnym czynnikiem jest też obserwacja zachowania przewodnika, które również może nam co nie co powiedzieć.
Na zawodach, owszem możesz te rzeczy zobaczyć, ale wielu innych już nie zobaczysz. Na zawodach tłum nie kręci się zaraz przy psach, a do tego psy są przygotowane i odpowiednio nauczone pewnych rzeczy. Jak się uprę to nauczę własną suką aby dała się dotknąć na komendę, czy aby na pewne sytuacje podczas testu nie reagowała. Bo wtedy te jej zachowania byłyby oceniane. Co oczywiście nie zmienia faktu, że upierdzieli jak będziesz chciała ją pogłaskać spotykając na ulicy.
Ale na wystawie zachowania oceniane nie są, a przynajmniej ludzie uważają, że nie są i się tak nie pilnują.
W całym postrzeganiu psa, mam wrażenie, że zapominasz o jego najsłabszym ogniwie, czyli człowieku.
Pamiętam jakiś czas temu byłam na wystawie oglądać pewną rasę psów, która ma szczególne miejsce w moim sercu. Jest to rasa obronna. W klasie użytkowej ja byłam przerażona jak widziałam psy mając kompletnie w de swoich właścicieli i mających kompletnie w poważaniu jakie im zadania postawiono. Ale na zawodach część z tych psów była naprawdę super.
Nina_Brzeg, ja pamiętam na jednej wystawie jak z ringu wyleciały dwa psy. Ten, który zaatakował i ten, który zdecydowanie odpowiedział na ten atak powalając agresora na ziemię. Uważam, że pies atakowany wyleciał z ringu bezpodstawnie, bo jedyne co zrobił to jasno dał do zrozumienia agresorowi, że nie życzy sobie zaczepek.motyleqq - 2014-03-03, 18:46 ja nie twierdzę, że hodowcy mogą robić co chcą tak długo, aż znikną chętni na tańsze zwierzęta. niczego takiego nie napisałam.
uważam, że jeśli ktoś nie chce/nie potrafi zagłębić się w temat, to może psa adoptować. dzięki temu nikt na tym nie ucierpi, a wręcz przeciwnie.agal - 2014-03-03, 18:48 O rety, ale się narobiło :D No więc tak - spróbują poodpowiadać na rózne ważne poruszone kwestie :) Ja jestem stara, nie obraza mnie nic :P Nawet takie wypowiedzi, ktore mowią o trzepaniu kasy na hodowli. W każdej z Waszych wypowiedzi jest ziarenko prawdy. Otóż:
1) Są tacy, którzy trzepią kasę na hodowli i niekoniecznie musza to być pseuduchy niezarejestrowane nigdzie - najwięcej jest takich, którzy porejestrowali się w istniejących legalnych stowarzyszeniach - i nie mówię to tez o rewelacyjnym KLubie psa i kota rasowego ;)
2) Kto jest tamu winien? Wszyscy - ktoś z Was napisał, że wszystkie strony, a jakże - po pierwsze
a) kupujący, który nauczony nowym ładem, jesli w Carrefourze czy Leclerku za drogo, pójdzie do Lidla i Biedronki :) (i nie chciałabym, żeby Iza się obraziła czy poczuła dotknięta - w swoim wątku o korgisiu pisze, że odbiła się od ceny). Taką smutną stronę wczoraj widziałam, podążając za linkiem znajomej: http://fashionelka.pl/a-m...-okazyjna-cena/
b) po drugie sprzedający - nie dbający jak trzeba o koty, chcący jak najszybciej wypchnąć z domu;
c) po trzecie sprzedający jako hodowca - sprzedający do hodowli wszystko, co się rusza.
Ktoś z Was napisał, niech się związki martwią, niech sprawdzają - otóż nasze prawo nie daje żadnych narzędzi nawet TOZ-owi do sprawdzania czyichś domów. To może policja po uzasadnionym doniesieniu. Więc jakże ma związek sprawdzać, czy w mieszkaniu pani X jest określona regulaminem powierzchnia na kota, okreslona regulaminem wysokość pomieszczenia i czy zwierzęta mają dostęp do świeżej wody.
A jak już wszyscy wiemy, zwierzę rasowe tanie nie jest. Na jego cenę składa się wiele czynnikow - kupno reproduktora, zewnętrzne krycie, badania itd. itp. Osoba kupująca niewykastrowane zwierzę za, powiedzmy, 1500zł, jeśli nie ma innego źródła dochodu, już widzi te migające złotówki.
I tu wracamy do sprzedającego jako hodowcy - to on powinien zadbać, żeby tylko nieliczne "osobniki" trafiły do hodowli, żeby to było sprawdzone miejsce i żeby była to osoba odpowiedzialna.
Kolejna wątpliwość - po co wystawy - doświadczony hodowca wie, co hoduje, co chce osiągnąć itp. Noooo, ale kiedyś ten hodowca byl niedoświadczony - jak ma się nauczyć? Skąd czerpać wiedzę?
I tu wracamy do sprzedającego zwierzę hodowlane hodowcy - to on powinien być mentorem, jeśli przypadkiem sprzeda niekastrowane zwierzę laikowi. To jego zadanie - pomóc, poprowadzić, nauczyć. Niestety znakomita więszość sprzedaje zwierzę niewykastrowane (z psami w ogóle gorzej, bo się ich wcześnie nie kastruje) i już, problem odfajkowany.
A tak w ogóle to miaukunowie toczy się dyskusja w sprawie lobbingu w grupie sejmowej zajmującej się zmianami w tym kulawym prawie uchwalonym rok temu - może osoby chcące coś zrobić dla zwierząt w tę dyskusję się włączą :D
Ag.situnia - 2014-03-03, 18:49 Ja się dzisiaj dowiedziałam, że moi znajomi kupili niedawno psa... Z pseudohodowli. "Bo po co mi ten papier, tak było taniej..." ciocia_mlotek - 2014-03-03, 18:57 Nie można domów sprawdzać? Wstępując do związku podpisujesz jakąś tam umowę. Jest w niej zawarte, że są kontrole. Nie zgadzaś się na kontrole - nie ma cię w związku. Proste jak dla mnieInes - 2014-03-03, 19:31
ciocia_mlotek napisał/a:
Nie można domów sprawdzać? Wstępując do związku podpisujesz jakąś tam umowę. Jest w niej zawarte, że są kontrole. Nie zgadzaś się na kontrole - nie ma cię w związku. Proste jak dla mnie
Jaką umowę? wysyłasz podanie, robisz przelew i już. Jest regulamin - ja do niego sięgam często. Ale są hodowcy, którzy nawet nie wiedzą o jego istnieniu.Sandra - 2014-03-03, 19:32
agal napisał/a:
A tak w ogóle to na miaukunowie toczy się dyskusja w sprawie lobbingu w grupie sejmowej zajmującej się zmianami w tym kulawym prawie uchwalonym rok temu - może osoby chcące coś zrobić dla zwierząt w tę dyskusję się włączą :D
Otóż to...kochani.....na to również starałam się zwrócić bijąc w dzwonek...
Jeśli ogarniemy wyobraźnią skalę zjawiska, to każdy głos w obronie mniejszych braci zaangażowany właśnie w tego typu akcje przełoży się w sposób wymierny na pomoc.
Zwierzęta sa żywe więc jest to handel "żywym towarem" i żadna ustawa nadając temu inną nazwę nie odmieni tego smutnego faktu.
Są niestety również hodowle i takie, gdzie dzieje się naprawdę źle, a nie mówienie o tym nie spowoduje, że przestaną istnieć....
I tam jest biznes, a nie pasja...
A i jeszcze jedno, niechaj każdy obraża się na własny rachunek , a nie w czyimś imieniu..., bo to nadużycie.agal - 2014-03-03, 19:44
ciocia_mlotek napisał/a:
Nie można domów sprawdzać? Wstępując do związku podpisujesz jakąś tam umowę. Jest w niej zawarte, że są kontrole. Nie zgadzaś się na kontrole - nie ma cię w związku. Proste jak dla mnie
Nie można na nikim wymóc zgody na wejście do domu. Bez policji możesz nie wpuścić i już. Już to przerabiałam w kilku związkach. Poza tym problem jest, kiedy siedziba związku w Szczecinie a hodowca w Rzeszowie :D
Ag.Ines - 2014-03-03, 19:57 Nie mówię, że wina leży po stronie kupujących. Po prostu kupujący są dla mnie najprostszą drogą, którą mogę zmienić postępowanie (pseudo)hodowców.
Są trzy winy. Potencjalna moja wina, wina (pseudo)hodowców i wina kupujących. Mam wpływ na to jakim hodowcą ja jestem/będę i z tego jestem całkiem zadowolona. Mam wpływ na to, jakie koty ludzie kupują - bo jak się ktoś do mnie zwróci i zapyta, to nigdy nie odchodzi z kwitkiem, zawsze myślę, że wyczerpująco tłumaczę co czym się je i z czym. Tłumaczę nawet tym, co nie chcą słuchać, ale ja akurat teraz nie o tym. Często ludzie znajomi bardziej lub mniej radzą się mnie, czy kupić koty z takiej a takiej hodowli. Zwykle proszę wtedy, żeby mi nie mówili nazwy hodowli, ani nie podawali nazwiska hodowcy - tylko wymieniam co powinni sprawdzić, o co zapytać i by przekazali mi odpowiedzi. Zresztą po tych odpowiedziach wiadomo, który to hodowca/hodowla. Wielu legalnych pseudohodowców straciło łatwy zarobek w ten sposób. Niektórym nawet coś tam się w głowach rozjaśniło i widzę, że postępują zmiany w tych hodowlach, na lepsze dla kotów. To nie są zmiany z dobrych pobudek, bo po prostu ludzie zaczęli myśleć, pytać, sprawdzać - a że głupi nie są, to potencjalnie chorego kota za kilka tysięcy nie wezmą, więc choćby o takie podstawowe rzeczy jak badania ci hodowcy musieli zacząć dbać. Ja wiem, że moje argumenty do tych ludzi by nie przemówiły. Bo co ja gówniara mogę wiedzieć ale mamona u nich posłuch ma - a tym samym, kupujący mają.Dieselka - 2014-03-03, 20:02 No to podpisuje (tak jak większość schronisk ma w umowach, że może sprawdzić zawsze warunki swojego podopiecznego, tak nasza fundacja ma ten sam zapis w umowie). Jak się jednak nie chce zgodzić to się wchodzi z policją i po sprawie.
Znajomy chciał psa. W życiu ani on ani jego żona psa nie mieli. Chcieli coś łatwego, pod swoją aktywność, wiedzę i to że mają dzieci. Siedzieli naprawdę długo, gadali z hodowcami i wybrali rasę.
Hodowle też niby sprawdzali. Pieski zadbane, kochane wymuskane. Rodowód spektakularny wręcz. W sensie że rodzice z mega tytułami. Reproduktor super hiper mega popularny i wszyscy nim zachwyceni.....
I co taka przeciętna osoba, która po prostu chce psa dla rodziny ma sprawdzić?
Piesek rósł i stawał się coraz bardziej agresywny. Jako że ludzie bardzo go kochali to szukali pomocy w coraz szerszych kręgach. Przez to mocno w światek rasy się wkręcili i dowiedzieli prawdy.
Rep był najpopularniejszym w PL i praktycznie w każdej hodowlii są psy z nim w rodowodzie. Pies był mega agresywny i takie też dawł mioty. Do tego był nosicielem dwóch, bardzo poważnych chorób genetycznych.
Do 3roku życia, z tego miotu dożył tylko tej jeden pies znajomego. Reszta była albo uśpiona ze względu na agresje albo zdrowie. Oni walczyli i tylko się cieszyli że pies chory nie jest. Pies był tak posrany że rzucał się na maski samochodów. Pamiętam go z zawodów i to, jaką pracę właściciele nad nim wykonali to po prostu niesamowite. Chociaż tak czy siak pies nigdy przewidywalny nie był. Chociaz przyznaję - piękny.
I co? teraz się dowiaduje że muszą go uśpić bo.... jednak choroba której tak się bali, ujawniła się.
I weź takiej osobie powiedz rasowy=rodowodowy.....
Oczywiście że kupujący powinni sprawdzać hodowle i poświęcić na zakup psa, co najmniej tyle uwagi co podczas wyboru nowego TV. Ale też nie każmy im żyć życiem miłośników rasy czy wynajmować Rutkowskiego. Bo w takim razie jakie jest zadanie Związku Kynologicznego i gdzie jest reszta hodowców? Przecież to na ich podwórku syf się dziejeNina_Brzeg - 2014-03-03, 20:04 Pytanie - jak sprawdzić hodowlę?
W internecie można napisać wszystko. Jak się nie siedzi w konkretnym światku to się NICZEGO nie dowie.
A co do kontroli w hodowlach to tak samo można powiedzieć o kupcach w hodowli - czemu hodowca musi klienta wpuścić, żeby ten zobaczył warunki? Nie musi tego robić, może klienta przyjąć na podwórku a psy trzymać w stodole za domem. Dlatego bzdurne jest dla mnie wykręcanie się od braku kontroli zrzeszonych hodowli ('bo się nie da') i zrzucanie tej odpowiedzialności na kupców. Skoro związek nie może sprawdzić podlegającej pod siebie hodowli no to sorry, ale coś w tym związku wypadałoby zmienić bo w takim razie papier guzik znaczy.
Badania też nie raz i nie pięć są lipne. Tak samo jak z tatuowaniem szczeniąt - nikt nie sprawdza czy ilość szczeniąt się zgadza, hodowca może dokupić kilka na bazarze, wytatuować i sprzedać jako rodowodowe...