BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kącik behawioralny - Zachowania łowieckie kotów
olivkah - 2014-06-26, 08:45 Przecież większość ptaszków, w tym wróble, jest pod ochroną gatunkową.situnia - 2014-06-26, 10:00
isabelle30 napisał/a:
Czy zatem w imię dobra sztucznie hodowanych kotów domowych wolno człowiekowi okradać inne zwierzęta z ich środowiska?
Ależ kto mówi o okradaniu? Kot zabija z natury i zjada. Jeśli kot zabija i nie zjada to wina ludzi, to przez nich jego mama nie nauczyła takiego kociaka co się robi z ofiarą. A instynkt polowania u kotów jest równie silny jak u nas, za przeproszeniem, chęć wysiusiania się. No i co zrobisz z takim kotem jak jest wychodzący? Rozumiem Iza, że dla Ciebie zamknięcie w klatce i uwiązanie na sznurku to fantastyczne, humanitarne rozwiązanie... Może zamiast tego spróbować nauczyć takiego kota zjadać to co upoluje?ciocia_mlotek - 2014-06-26, 10:03 Ale nie mylmy tu zabierania kotom naturalnego środowiska z wypuszczaniem tysięcy domowych mruczkow na spacery samosas. Kot domowy w większości miejsc nie jest gatunkiem lokalnym, jest intruzem.A dodatkowo występuje w potworny ilościach. Te "dzikie" koty nie są naprawdę dzikie i naturalne. Zostały do środowiska wprowadzone przez człowieka. I niestety są szkodniki. Nie tylko dla potencjalnych ofiar ale również dla naturalnych dla danego terenu drapieżników - stanowią konkurencję
Możemy je kochać i uwielbiac ale obiektywnie fakt jest faktem. Kot jest gatunkiem silnie inwazyjne i stanowi duży problem ekologiczny. Wypuszczanie kotów samosas to dokładnie do tego problemu.
W całej tej sytuacji i same koty, jako ogół, cierpią. Jest ich za dużo, często nie dojadą itd. A na dodatek w wielu miejscach się na nie poluje, dostrzega jak inne szkodniki, które nadmiernie się rozplenily (w UK kot jest prawnie uznany za szkodnika i każdy ma prawo na swojej ziemi do nich strzelać. Nawet nie patrząc czy to dziki czy domowy, z obrozka, wypuszczony na spacerek)
Tłumaczenia o instynktem mnie nie przekonują. Psy tez maja ten instynkt ale nie daj Boże pozwolić psu samosas polować bo będzie o nieodpowiedzialny właścicielu itd (słusznie z resztą). A sytuacja jest dokładnie taka sama. Może więc zamiast uczyć domowe koty, że co się upoluje to się zjada lepiej je uczyć, że instynkt można zaspokoić odpowiednimi zabawami. Tak się robi z psami. I choć są ta różne zwierzęta to nadal uważam, że sytuacja jest analogicznaBigiel - 2014-06-26, 10:06
Snedronningen napisał/a:
Kot może nie być szkodnikiem pod warunkiem, że jego otoczenie nie tępi myszy i innych "szkodników" na własną rękę a zostawia to kotom
Dokładnie.
Cytat:
Mysz domowa ma licznych wrogów naturalnych, z których należy wymienić kota, łasicę, tchórza, kunę domową, krukowate, sowy i inne ptaki drapieżne
To 'królestwo" Rudego - widok z naszego tarasu. Widziałam może jeszcze z 2 inne koty od drugiej strony tej działki.
Dla mnie stwierdzenie "to nie wypuszczaj" już nie jest takie oczywiste. Pół roku temu bym się pewnie zgodziła.
Mimo spacerów w szelkach, siedzenia na tarasie, towarzystwo drugiego kota, 2 psów, zabaw, to Rudy od marca płakał pod drzwiami (czasem i pół nocy). A wypady do rodziców na ogród, zamiast to rozładować jeszcze bardziej go nakręcały.
Plus zaczął nam tracić sierść. Wyniki badań i zeskrobina wyszła ok. Fizycznie był zdrowy, ale stres powodował, że można było z niego sierść garściami brać. Furminatorem wyczesałam na prawie do łysego Od kiedy wychodzi to ustąpiło.Ines - 2014-06-26, 10:25
Bigiel napisał/a:
Furminatorem wyczesałam na prawie do łysego
Furminatorem to można zupełnie zdrowego kot wyczesać do łysego, jak się jest np mną
W temacie, to zgadzam się po trochę z każdym. Ciocia Młotek ma rację - chyba żadne środowisko nie jest przygotowane na wyżywienie kotów w takim natężeniu jakie obserwujemy obecnie w wielu miejscach. Ale z drugiej strony, tam gdzie był człowiek, zawsze były myszy - tak było od zarania dziejów. A gdzie był człowiek z myszami, tam był kot, ograniczając populację tych myszy. I myślę, że trwa to już tak długo, że jeśli dzieje się to w granicach rozsądku, to jest to do udźwignięcia przez naturę wokół nas. W końcu to zagęszczenie populacji gryzoni wokół naszych siedlisk też tak do końca naturalne nie jest. W centrum Wrocławia widuję masę szczurów i myszy - tam, gdzie nie ma kotów, to jest plaga. Na osiedlach, gdzie kotów jest dużo - myszy ani szczura nie widziałam ani razu. Z tym, że na tych (np na moim) kotów jest za dużo, a pożywienia zdecydowanie za mało... A kotów dokarmianych ręką człowieka wciąż przybywa.situnia - 2014-06-26, 11:06 Ja nie wypuszczam moich kotów i nie zamierzam. Za to dużo się z nimi bawię, żeby zaspokoić ich instynkty właśnie.
Porównywanie kotów i psów nie jest do końca miarodajne. Pies jak mu się każe to będzie siedział w domu i nie będzie miał z tym wielkiego problemu jeśli będzie miał swojego człowieka obok. Kot jak był wypuszczany i nagle mu tego zabronić, będzie siedział i miauczał pod drzwiami żeby go wypuścić, a potem ze stresu zacznie chorować. Mi chodzi tylko o to, że zamykanie kota, który wychodził zazwyczaj nie skończy się dobrze A co do nadmiaru kotów i szczurów... Walczmy i z jednym i z drugim rozsądnie. Kastrujmy koty dzikożyjące żeby się nadmiernie nie rozmnażały i potem nie cierpiały. I pozwólmy im polować tam gdzie jest nadmiar szczurów i się nimi żywić. Ja nie jestem zwolenniczką skrajnych poglądów i zazwyczaj staram się zrozumieć wszystkie argumenty za i przeciw i jakoś to wypośrodkować. Jak dla mnie kot polujący i zjadający ofiarę jest jak najbardziej w porządku. Jeśli nie zjada to winą za to bym obciążyła człowieka. Jestem za niewypuszczaniem kotów na dwór, ale jeśli już były wypuszczane to nie zabierajmy im tego, bo możemy je baaaardzo unieszczęśliwić. I jako ludzie powinniśmy starać się kontrolować populację kotów, żeby właśnie nie stały się szkodnikami, tylko żeby dalej były naszymi sprzymierzeńcami w walce z gryzoniami. Nie przeginajmy w żadną ze stron.Snedronningen - 2014-06-26, 11:36
situnia napisał/a:
Pies jak mu się każe to będzie siedział w domu i nie będzie miał z tym wielkiego problemu jeśli będzie miał swojego człowieka obok.
to nie jest prawdą. W zależności od osobnika niektóre w ogóle nie mają popędu łowieckiego a inne mają tak rozwinięty, ze i stado kotów im nie dorówna. Różna u psów jest też potrzeba kontaktu z człowiekiem. Nie można zamknąć psa na cały czas w domu i liczyć, że skoro jest jego człowiek obok to wszystko będzie ok, bo nie będzie.
Zwierzę z silnie rozwiniętymi instynktami (niezależnie od gatunku) może przysporzyć problemów, ale wtedy robi się wszystko aby ów okiełznać czy to przez zachowania zastępcze czy przez ograniczenie swobody. Z czego drugie wyjście raczej kiepskie i prowadzące do problemów z zachowaniem.Bigiel - 2014-06-26, 11:59 Nie wiem jak wygląda hodowla kotów, ale jest duży procent psów hodowanych wyłącznie na wygląd, i jest potocznie mówiąc "plastikowa". I pod tą kategorię podpada nasza kotka - niechętnie się bawi, nie lubi wychodzić na dwór, super towarzyska nie jest. Najchętniej by siedziała w szafie, koszu na bieliznę ;) Drzwi mogą być otwarte a ona sobie siedzi na progu i ogląda świat z tej perspektywy.situnia - 2014-06-26, 12:09 Snedronningen, masz rację. Bigiel, zależy od hodowli. Można selekcjonować pod kątem wyglądu i pod kątem charakteru, który też jest dziedziczny. Najlepiej żeby brać pod uwagę i to i to. Natomiast jeśli chodzi o zachowanie kotów w dorosłym życiu niezwykle istotne jest to jak wyglądała ich socjalizacja kiedy były maleńkie.harpia - 2014-06-26, 13:42
situnia napisał/a:
harpia, ale chcesz zmieniać kocią naturę? To myśmy zabrali kotu "naturalne środowisko", a teraz jest zmuszony żyć w takim jakie mu "urządziliśmy", czy w związku z tym chcesz żeby zamarły jego naturalne instynkty? Zawsze będą też dzikie koty. I co? Człowiek na pewno ich w 100% nie wykarmi. Mają nie polować i umrzeć z głodu? Albo dostać cegłą po głowie?
Oddajesz więc swojemu kotu niby jego naturalne środowisko, kosztem życia bytujących tam gatunków?
Nie wiem jakie naturalne instynkty ma Twój kot, mój od 14 lat żyje ze mną pod jednym dachem, na spacerze była może dwa razy w życiu i nie widzę by z tego powodu cierpiała.
Nie wytykam dzikich kotów, nie wiem czy kiedykolwiek widziałaś prawdziwie dzikiego kota, wierz mi, często trudno go nawet zobaczyć, tak dobrze się pilnuje, wie również na co polować, kanapowe mruczusie z obróżkami nie posiadają normalnego instynktu drapieżnika, to pokraczna, wykrzywiona forma zaspokajania własnej nudy, bo kto jest zdrowy, tłusty i nażarty, a co robi znudzony kot? chce się bawić, co jest najlepsze do zabawy, coś co piszczy i ucieka, jest fajnie, super zabawa.
Każdej osobie, bez względu na miłość jaką darzy swojego kota, każdej osobie wypuszczającej swojego kanapowca, żeby się wyszalał (tak jak to robią z psami na wsiach, a niech leci złapie sobie obiad i się wybiega) łapy bym odrąbała koło samej dupy, może wtedy zrozumie powagę sytuacji.
situnia, ja mam po prostu po dziurki w nosie widoku zagryzionych piskląt, pokiereszowanych młodych zajęcy czy OGROMU poszarpanych ale żywych ptaków, połamanych skrzydeł, nóg, tak mocno że muszę kończyć ich cierpienia ręcznie bo nie jestem na siłach poradzić sobie z takimi ranami.
Później gdy wychodzę z psem i zwracam uwagę sąsiadowi z parteru, żeby nie puszczał kota, dostaję info z uśmiechem, że kiciusia się dusi w domku i musi łapeczki wyprostować to przed oczyma stają mi trupki które widziałam, cierpienie które słyszałam i mam olbrzymią ochotę podnieść tą drugą cegłę i rypnąć nią w łeb sąsiada, ale tego nie robię bo za śmiecia pójdę siedzieć.Nina_Brzeg - 2014-06-26, 14:33 harpia, dobrze prawisz.
Szlag mnie trafia na wychodzące, nażarte, chrupkożerne koty, które ptaki i gryzonie traktują jak zabawki.
Jak polują to niech jedzą, do cholery.doma1036 - 2014-06-26, 15:38 Kot mojej babci,nie je surowego mięsa ile razy dostanie to nie ruszy,a przynosi przerożne ptaki zaczynając od wroba do młodego łabędzia..zjada,ale po chwili wszystko zwraca.situnia - 2014-06-26, 15:50 harpia, ja nie wypuszczam i nie zamierzam wypuszczać swoich kotów. Jedynie odświętnie wychodzą w szelkach ze mną na trawnik przez blokiem. I ani razu nie napisałam, że jestem za zabijaniem i zostawianiem ofiar Twoim zdaniem kota, który wychodził całe życie należy zamknąć? (Oczywiście odrębnym tematem jest kwestia tego czym się kierowali właściciele, że w ogóle zaczęli go wypuszczać)Snedronningen - 2014-06-26, 15:56
situnia napisał/a:
(Oczywiście odrębnym tematem jest kwestia tego czym się kierowali właściciele, że w ogóle zaczęli go wypuszczać)
np. tym, że trafił do nich w wieku kilku miesięcy i już był polujący i już był wychodzący i nie dało się go zatrzymać w domu bo w nim był już kilkuletni kot, który trafił do nich w wieku ponad pół roku porwany przez kogoś ze wsi i tak jak ten również łowny i również wychodzący. I właśnie dlatego nie dostaje w domu jeść.
Jak Jaruha miała rozwalono łapę to pół domu była w stanie rozwalić bo nie mogła wyjść, aby rany nie zamoczyć (zniszczenia przyrównać można do tych robionych przez szczenię rotta, kto poznał kiedyś ten zrozumie) i wychodziła na szelkach. Takiego stresu i przerażenia jak wtedy nawet u weta nie ma, jak była na tych szelkach.situnia - 2014-06-26, 16:11 Snedronningen, miałam na myśli jak ktoś bierze kota małego, który nie zdążył zostać przyzwyczajony do wypuszczania, albo dorosłego, który spędził życie w domu. To o czym piszesz to jest właśnie ta sytuacja, w której ciężko zabronić kotu wychodzić.
Generalnie to co mnie zbulwersowało to sugerowanie, że za to że kot zabija i nie zjada należy ukarać kota. A według mnie należy ukarać za to ludzi. Bo jeśli ktoś ma kota od małego, niewychodzącego i pozwoli mu wychodzić i taki kot bezsensownie zabija to czyja to wina? Kota? Nie sądzę... I jeszcze obwiniać go o to, że ma wynaturzony instynkt. A czyja to wina?